niedziela, 23 lipca 2023

Cygan

Do pełna!


Recenzja powstała przy współpracy z portalem Esensja i została tam pierwotnie zamieszczona.

Oto europejska fantastyka przygodowa skierowana (z różnych względów) tylko do dorosłego odbiorcy. Sporo jest takich komiksów, choć nie wszystkie zasługują na wysoką ocenę. Ale sześcioczęściowy „Cygan” z lat dziewięćdziesiątych, autorstwa Thierry’ego Smolderena i Enrico Mariniego, to w swoim gatunku najwyższa półka.

Egmont wydał już u nas „Cygana”. W latach 2001-2003 wyszły pojedynczo wszystkie odcinki - po dwudziestu latach mamy okazję przeczytać całość w wydaniu zbiorczym. Akcja komiksu toczy się pod koniec dwudziestego pierwszego wieku. Warstwa ozonowa została tak bardzo zniszczona, że nie można już podróżować samolotami. Doszło też do gwałtownego ochłodzenia klimatu – pokrywa śnieżna zawładnęła większością lądów. Planetę opasują sieci megaautostrad, w tym ta największa o nazwie „PA3K” („Podbiegunowa Autostrada Trójkontynentalna” – spójrzcie na mapę na wewnętrznej stronie okładki, a wszystko stanie się jasne). Wielkie światowe korporacje monopolizują transport i zarabiają na nim krocie. Nic dziwnego, że konkurują z nimi pojedynczy śmiałkowie, nieustraszeni, wyjęci spod prawa kierowcy ciężarówek, którzy też próbują uszczknąć z tortu coś dla siebie.


Jednym z nich jest główny bohater komiksu, łobuz, osiłek, drań o dobrym sercu i ciężkiej pięści – niejaki Cagoj, twardziel romskiego pochodzenia, dla którego najważniejsza w życiu jest jego młodsza siostra Oblivia. I wielka ciężarówka „Gwiazda” będąca jego domem. I oszroniona autostrada, na której Cygan czuje, że żyje. Trzy pierwsze odcinki, te najstarsze, wydawane w miarę szybko po sobie, stanowią tak naprawdę jedną historię. Cygan i jego siostra (mimowolnie – bo przyjechała z pretensjami i po dość długiej rozłące) ruszają do syberyjskiego Żygańska z transportem broni, rzucając niejako wyzwanie wielkiej korporacji Selmer. Wielkie pościgi po wiecznej zmarzlinie, hordy Mongołów jak armia Wiecznego Joego z „Mad Maxa” i rewolucjoniści-caryści, pragnący przywrócić Imperium Rosyjskie, akcja, akcja, seks, akcja i bijatyka. A potem trzy oddzielne, jednoodcinkowe opowieści, z których piąta ma najwięcej powiązań z wcześniejszymi. Siostra Cygana idzie na swoje, a ten razem ze starym kumplem wplątuje się w wielką awanturę w Niemczech; potem trafia na Bliski Wschód, gdzie ściera się z tajną organizacją o nazwie Białe Skrzydło; a na koniec mamy zadymę w Ameryce Południowej.


Schemat jest z grubsza podobny. Oto Cygan, przerysowany, egzaltowany, prostolinijny, bezpośredni, nieco karykaturalny i często wypowiadający się w trzeciej osobie zawadiaka i łotr, któremu w świecie Smolderena i Mariniego nie oprze się żadna kobieta. „Sikam na groby ich matek!”, „Na pragnienie trzynastego plemienia Sinti!” „Na wąsy Świętego Reinhardta!” – prawie jak Doktor Strange, tylko bez magii, którą zastępuje brutalna siła i nieposkromiona chuć. A wokoło same zabijaki, wielcy faceci, latające pięści i kolana, zapach nigdy nie kończącej się benzyny, ryk silników i kobiety o kształtach zawsze idealnych (idealnie wybujałych). Bardzo to jest niegrzeczny komiks – i bezczelny, nawet jak na lata dziewięćdziesiąte, w których przecież także w Marvelu i DC Comics dominowały skąpo ubrane i nieludzko seksowne superbohaterki. Tak, „Cygan” jest przeznaczony zdecydowanie dla dorosłego czytelnika.


Ale cała ta przesada i absolutny brak poprawności politycznej to przede wszystkim kupa rubasznego śmiechu i mnóstwo dobrej rozrywki. Thierry Smolderen pisze komiks przezabawny, naładowany dobrą, pozytywną energią, bardzo „chłopacki” i łobuzerski. Nie bez znaczenia jest tu też rysunek. Marini na samym początku swej kariery zawsze przyznawał się do inspiracji mangą – szczególnie „Akirą” Katsuhiro Otomo (o „Akirze” pisze co drugi recenzent z tego co widzę, więc ja też – a co mi tam). Nie można tego nie zauważyć – pierwsze trzy albumy „Cygana” to po prostu manga. Ale taka dynamiczna, wesoła i z jajem – chyba nawet bardziej jak „Lupin III” Miyazakiego. Dopiero potem zauważamy takiego Mariniego, jakiego znamy ze „Skorpiona” albo nawet i „Batmana. Mrocznego księcia z bajki”. „Cygan” to Marini bardzo wczesny, to ten właśnie komiks przysporzył włoskiemu twórcy popularności.

Przygody Cagoja i jego znajomków to świetna rozrywka. Lekka, nie wymagająca niczego poza lekkim dystansem i akceptacją tej trochę błazeńskiej koncepcji. Komiks spełnia swe zadanie bezbłędnie i w swym gatunku jest znakomity. Stąd bardzo wysoka ocena – to jeden z najlepszych komiksów europejskich tego roku.





Tytuł: Cygan
Scenariusz: Thierry Smolderen
Rysunki: Enrico Marini
Tłumaczenie: Maria Mosiewicz
Tytuł oryginału: Gipsy
Wydawnictwo: Egmont
Wydawca oryginału: Dargaud
Data wydania: maj 2022
Liczba stron: 384
Oprawa: twarda
Papier: kredowy
Format: 216 x 285
Wydanie: I
ISBN: 9788328153059

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz