wtorek, 28 marca 2023

Skorpion. Tom 1

To nie są rzymskie wakacje

Recenzja powstała przy współpracy z portalem Esensja i została tam pierwotnie zamieszczona.

Egmont wraca do jednej ze swoich starszych serii komiksowych – śledzić będziemy przygody pewnego awanturnika żyjącego w połowie osiemnastego wieku na terenie obecnych Włoch. Płaszcz łopocze na wietrze, szpada krzesze iskry, wino leje się w oberżach, konie ledwo zipią, a cenne skarby przechodzą z rąk do rąk. W tle przemiany społeczne i polityczne Italii tego okresu. Tak będzie.

Pierwszy zbiorczy tom „Skorpiona” składa się z trzech odcinków wydanych pojedynczo przez Egmont już dwie dekady temu. Wydawnictwo porzuciło serię w roku 2006 po odcinku szóstym – dopiero po siedmiu latach ukazały się kolejne zeszyty, tym razem nakładem Taurus Media. Prawdopodobnie wszystkie ukażą się teraz zbiorczo w Egmoncie – zaczynamy od pierwszych trzech.


Mamy mniej więcej lata sześćdziesiąte osiemnastego wieku. Jesteśmy w Rzymie. Miejscowy cwaniak, złodziej, bawidamek, włamywacz i awanturnik Armando Catalano i jego wspólnik (takie samo ziółko, choć nie tak przystojne) rabują święte relikwie a potem sprzedają bogatym i zepsutym patrycjuszom „kolekcjonerom”. Armando zarobione pieniądze przepuszcza najczęściej w gospodach – hazard, alkohol, kobiety. Kto mu zabroni? Ano okazuje się, że parol zagiął na niego niejaki Kardynał Trebaldi, Prefekt Kongregacji do Spraw Doktryny Wiary. Jego nowo powołane oddziały Zakonu Kawalerów Chrystusowych, dowodzone przez budzącego grozę zamaskowanego Rochnana, przeczesują Rzym. Na domiar złego kontrakt na „Skorpiona” (bo taki pseudonim, pochodzący od charakterystycznego znamienia na łopatce, nosi Armando) dostaje Mejai, niebezpieczna egipska płatna zabójczyni specjalizująca się w najróżniejszego rodzaju truciznach.

Autor scenariusza, Belg Stephen Desberg (znany w Polsce z serii „Golden Dogs” od Scream Comics) od samego początku sugeruje, że Skorpion to nie jakiś tam pierwszy z brzegu hulaka-rozrabiaka. Krążą o nim legendy, jest rzekomo synem diabła i spalonej na stosie przed trzydziestoma laty wiedźmy – ale co tak naprawdę powoduje, że Jego Świątobliwość Trebaldi, chce się go za wszelką cenę pozbyć? Co knuje wraz z reprezentantami dziewięciu innych arystokratycznych rodów Rzymu, dlaczego otacza się zakonnymi rycerzami? Intryga kreślona przez Desberga zatacza stopniowo coraz większe kręgi, sięga najwyższych szczebli rzymskiej socjety – dociera nawet za mury Watykanu! A Skorpion zostaje wyrzucony ze swojej strefy komfortu i ma, delikatnie mówiąc, przechlapane. Rzym staje się najbardziej niebezpiecznym miastem na Ziemi.


„Skorpion” jest bardzo standardową, prostą fabularnie i klasyczną graficznie opowieścią gatunkową. Jest to historia tak generyczna, że bardziej już nie można, a z drugiej bardzo ciekawa i wciągająca – pewnie dlatego, że zbyt dużo przygodowo¬awanturniczych komiksów w Polsce nie wychodzi. No bo co tu mamy? Gonitwy po rzymskich uliczkach, włamania do skarbców w katakumbach, bijatyki w knajpach, pojedynki w świetle księżyca, porwania i ucieczki a także odrobina erotyki podanej w zabawny sposób. Epoka Oświecenia w pełni – nadchodzi czas przemian. Część Kościoła Katolickiego przedstawiona jest w komiksie nie tylko jako archaiczna, odrzucająca nowoczesność organizacja – jest to wręcz mafia, pragnąca zakulisowo rządzić światem i „szydzić z wszelkich praw”, tak jak sobie to zaplanowała jeszcze w czasach Cesarstwa Rzymskiego. Nowy papież, który odgrywa dość dużą rolę w fabule, uosabia z kolei nowoczesność, wrażliwość, wolność i sprawiedliwość – a przecież ludzie mają się bać Kościoła, a nie go miłować. Człowiek zastraszony, to człowiek posłuszny. Może jakiś mały przewrocik?!


Desberg czyni organizację kościelną i jego notabli bardzo ważnym elementem fabuły. Nie jest to obraz jednoznaczny i trudno tu doszukiwać się postawy antyklerykalnej – uprzedzam ewentualne pytania. To poszczególni bohaterowie są tu nakreśleni w sposób zerojedynkowy – mamy komiks w stylu retro, tu nie ma szarości w motywacjach i konstrukcji charakterologicznej. Mejai i Skorpion (wyrastający na podstawowe postacie kolejnych tomów) może i wydają się niejednoznaczni moralnie, ale przecież znamy schemat i wiemy dobrze, że wcale tacy nie są.

Rysuje Enrico Marini („Batman. Mroczny książę z bajki”). Włoch bardzo dobrze odnalazł się w konwencji płaszcza i szpady. Zamki, ulice miasta, krajobrazy, postacie – wszystko to tętni życiem i imponuje naturalnością. Marini wszystko rysuje i maluje ręcznie. Nie ma tu może jakiejś przesadnej dbałości o szczegóły, ale widać kunszt artystyczny – świetna robota.

Kolejne trzy odcinki „Skorpiona” wejdą w drugi tom zbiorczy. Egmont powtórzy zatem to, co już wydał przed laty i – mam nadzieję – że pójdzie dalej. Bo to dobry komiks jest i tyle.





Tytuł: Skorpion. Tom 1
Scenariusz: Stephen Desberg
Rysunki: Enrico Marini
Tłumaczenie: Maria Mosiewicz
Tytuł oryginału: Le Scorpion #1-3 (La Marque du Diable, Le secret du Pape, Le Croix de Pierre)
Wydawnictwo: Egmont
Wydawca oryginału: Dargaud
Data wydania: Luty 2023
Liczba stron: 148
Oprawa: twarda
Papier: kredowy
Format: 216 x 2685
Wydanie: I
ISBN: 9788328153073

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz