Pokazywanie postów oznaczonych etykietą John Brunner. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą John Brunner. Pokaż wszystkie posty

sobota, 12 listopada 2016

Ślepe stado


Apokalipsa Johna

Trzecia książka Johna Brunnera w serii Artefakty jest programową kontynuacją przestróg, które pisarz serwował współczesnemu mu światu w swoich poprzednich powieściach. Zamierzona jest również narracja, sposób prowadzenia wątków, charakterystyczny, mozaikowy układ rozdziałów, przywodzący na myśl raczej program telewizyjny przerywany reklamami niż standardową powieść. Wszystko to już znamy, wszystko to już Brunner nam pokazał. Czy zatem możemy znaleźć w Ślepym stadzie coś, co pozwoli nam po lekturze uznać, że czas spędzony nad nią nie był stracony? I będziemy do niej chcieli kiedyś wrócić? Oczywiście. I to całkiem sporo.

Książka nie ma głównych bohaterów. To znaczy ma jednego - świat przedstawiony. Jest to świat o kilkadziesiąt lat oddalony od czasów, w których John Brunner pisał Ślepe Stado. Ziemia jest na skraju ekologicznej zapaści, brakuje czystej wody, czystego powietrza, niezatrutej gleby. Biosfera jest zniszczona przez produkty wysoko rozwiniętej ludzkiej cywilizacji, środki chemiczne, odpady przemysłowe, smog, pestycydy. Szerzą się epidemie wywoływane przez bakterie uodpornione na antybiotyki, grzyby uodpornione na bakterie, insekty uodpornione na środki owadobójcze. Skala nieszczęść i ilość traum, które dotykają ekosystem naszej planety jest wprost niewiarygodna - doprawdy w żadnej książce nie spotkałem się z tak rozbuchaną wizją chemiczno-biologicznej hekatomby.

Na fali szoku


Pre-cyberpunk w oparach sociology-fiction

Na fali szoku Johna Brunnera to druga książka tego autora w MAG-owych Artefaktach i, podobnie jak Wszyscy na Zanzibarze, stanowi zdecydowaną czołówkę serii. Książka, późniejsza od swojego słynnego poprzednika, dzielnie próbuje sprostać niełatwemu zadaniu dotrzymania mu kroku. I mimo, że w ostatecznym rozrachunku stawiam ją nieco niżej - to w jednym aspekcie ta powieść wygrywa. Jest prawdziwie wizjonerskim i trafnym podejściem do zadanego sobie tematu - rozwoju internetu, transferu danych i prawdopodobnego wpływu tego zagadnienia na socjologiczny rozwój społeczeństw.

Stany Zjednoczone, XXI wiek, świat po katastrofie naturalnej, która przyczyniła się do rozwarstwienia społeczeństwa w zakresie dostępu do nowoczesnych technologii i informacji. Dystopijna wizja narodu, opresyjnie rządzonego i ściśle kontrolowanego przez rząd, który tak naprawdę jest opanowany przez coś w rodzaju przestępczości zorganizowanej. Świat po eksplozji informacyjnej, gdzie dynamika przyrostu danych jest niewspółmiernie wysoka w stosunku do możliwości ich przyswojenia przez ludzi.  Świat  podzielony, podobnie jak w Zamieci Neala Stephensona, na małe społeczności działające na zasadzie autonomicznych komun czy sekt, świadomie rezygnujących z wyścigu informacyjnego oraz na jednostki wręcz ogarnięte chorobliwą obsesją posiadania coraz większej ilości danych.

Wszyscy na Zanzibarze



Wszyscy na Zanzibarze to powieść już legendarna. Brunner przedstawia świat, który jest ekstremalnie przeludniony, przesycony krzykliwymi mediami, narkotykami, nihilizmem, ludzką obojętnością, apatią i jednak samotnością pomimo fizycznej ciasnoty. To spójna i kompletna wizja świata A.D. 2010 wywiedziona z obaw Brunnera co do przyszłości naszej cywilizacji oraz zaobserwowanych przez niego trendów technologicznych i socjologicznych w latach sześćdziesiątych.

Wiele rzeczy przewidział trafnie: ogłupiające, wszechobecne teledyskowe media jak u Jeffa Noona i Raya Bradbury’ego łykane bez problemu przez społeczeństwo (choć nie jest to teraz jeszcze pociągnięte do tak absurdalnych rozmiarów); liberalizację obyczajową w obszarze seksu, orientacji, identyfikacji płciowej, zawierania związków, interpretacji roli rodziny; megakorporacje i kult pieniądza. Ba, przewidział nawet trafnie wielkość populacji na świecie za 50 lat.

Z kilkoma sprawami się jednak przeliczył: Siedem czy osiem miliardów ludzi nie jest ilością mogącą spowodować to co się dzieje w książce (ze 100 miliardów pewnie tak). Nie mamy jeszcze powszechnej eugeniki i ścisłej kontroli narodzin w krajach rozwiniętych. Nie mamy "wścieków", czyli osób, które z powodu ograniczonego obszaru własnego terytorium życiowego idą w berserk. Brakuje też komputerów i internetu, które u nas od lat są już pod strzechami a u Brunnera jest to coś na poły magicznego i niezrozumiałego.

Czytałem, że sporo czytelników może odbić się od książki ze względu na styl autora i że fabuła jest trudna do ogarnięcia bo nie jest przedstawiona w linearny, prosty sposób. To nieprawda. Fabuła jest tak samo trudna jak chociażby u Neala Stephensona czy Iana McDonalda. Jest tylko nietypowo podana – ja przynajmniej zetknąłem się z taką metodą chyba pierwszy raz. Książka podzielona jest na cztery przeplatające się plany narracyjne złożone z krótkich rozdziałów:
- Kontekst - objaśnienie zasad obowiązujących w świecie przedstawionym odbywające się m. in. za pomocą wycinków z książek jednego z drugoplanowych bohaterów. Mamy tu przedstawione dokładnie realia świata początku XXI wieku.
- Świat-tu-i-teraz - to właśnie linia narracyjna zbliżona do TV Ciało Noona. Teledyskowe podawanie informacji za pomocą mediów wszelakiego rodzaju (oprócz Internetu - tego Brunner nie przewidział), bombardowanie totalne głupotą.
- Na zbliżeniu - rozdziały przedstawiające postaci mniej lub bardziej oddalone od głównych wydarzeń. Ich krótkie historie dopełniają obrazu świata na zasadzie, krótkich przeplatających się czasem fabularnych wstawek – coś na zasadzie dodatkowego machnięcia pędzlem przy tworzeniu obrazu.
- Ciągłość - główna linia fabularna. Kręci się ona wokół dwóch centralnych postaci w świecie początku XXI wieku (prognozowanego z poziomu 1968 roku). To zupełnie standardowa część narracji, niemożliwa jednak do poprawnej interpretacji bez trzech pierwszych.

Razem powstaje wspaniały patchwork, gdzie żaden element nie jest ważniejszy od drugiego. Dopiero w komplecie możemy docenić w pełni tą książkę.

Klasyczna Science Fiction (ta z Nowej Fali również) w większości przypadków charakteryzuje się przede wszystkim naciskiem na kreację świata i przedstawienie pewnej koncepcji, wizji autora. Worldbuilding jest zdecydowanie ważniejszy od budowy postaci, z którymi ciężko się identyfikować, a także od fabuły, przez co książka taka może być trudniejsza w odbiorze. "Wszyscy na Zanzibarze" to jest typowy przykład takiego podejścia, to nie jest ani lekka przygodówka SF ani sensacyjny thriller. Jest to jedna z najbardziej kompletnych i najlepszych wizji świata przyszłości jakie w życiu przeczytałem. Bardzo mocno polecam.


Tytuł: Wszyscy na Zanzibarze
Tytuł oryginału: Stand on Zanzibar
Autor: John Brunner
Tłumaczenie: Wojciech Szypuła
Wydawca: MAG
Seria: Artefakty
Data premiery: kwiecień 2015
Liczba stron: 624
ISBN: 9788374805391