Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Clayton Crain. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Clayton Crain. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 18 września 2025

Marvel Knights. Spider-Man. Tom 2

Hiobowe czasy


Recenzja powstała przy współpracy z portalem Esensja i została tam pierwotnie zamieszczona.

Lata 2006-2007 były w życiu człowieka-pająka prawdziwie przełomowymi. Najpierw wybuchła wojna domowa w uniwersum Marvela, podczas której superbohaterska społeczność rzuciła się sobie do gardeł, a potem napięcie już tylko rosło – przynajmniej w rodzinie Parkerów. Omawiany dziś drugi tom „Marvel Knights. Spider-Man” opowiada o tych wydarzeniach i jest albumem specyficznym – świetnie napisanym, w większości odcinków genialnie narysowanym, ale wymagającym lektury jeszcze jednego komiksu równolegle. Ale po kolei.

Pierwszy tom „Marvel Knights. Spider-Man”, wydany rok temu nakładem Egmontu zbierał osiemnaście odcinków serii o tym właśnie tytule z lat 2004-2006. Wszystkie napisał Mark Millar. Inicjatywa ta miała za zadanie pokazać komiksy nadal superbohaterskie, ale przeznaczone głównie dla dorosłego, wyrobionego i wymagającego odbiorcy. Działo się dużo, ale raczej bez powiązań z główną serią – „The Amazing Spider-Man” – którą pisał wówczas nikt inny jak J. Michael Straczynski. „Marvel Knights” zakończyła się po zeszycie 22 – ostatnie cztery odcinki znajdziemy w czwartym tomie „The Amazing Spider-Man”. A potem zaczęło się robić bardzo ciekawie. Seria „Marvel Knights” zmieniła nazwę na „Sensational Spider-Man”, ale zachowała numerację odcinków – to dlatego w omawianym dziś albumie znajdziemy zeszyty #23-40 i kilka dodatków. Millar odszedł, a scenariuszami zajął się Roberto Aguirre-Sacasa, gość znany bardziej z telewizji niż komiksów. A nowa/stara „Sensational Spider-Man” została powiązana z „The Amazing…” bardziej niż kiedykolwiek.

czwartek, 9 czerwca 2022

X-Men. Punkty zwrotne. Wojna o Mesjasza

Tysiąc lat w przód, czy trzydzieści w tył?


Recenzja powstała przy współpracy z portalem Esensja i została tam pierwotnie zamieszczona.

Mutanci Marvela mają swój nowy cykl w Egmoncie. W grudniu 2021 roku ukazał się „Kompleks Mesjasza”, pierwszy tom „Punktów zwrotnych”, czyli przedsięwzięcia wydawniczego prezentującego te opowieści ze świata X-Men, które wyraźnie wpłynęły na ich dzieje. Teraz przyszła pora na „Wojnę o Mesjasza”, która, wbrew przewidywaniom, rewolucyjna wcale nie jest.

Fabuła „Kompleksu Mesjasza” obracała się wokół małej, dopiero co urodzonej, dziewczynki imieniem (znamiennym) Hope. Wszyscy chcą ją dorwać – źli mutanci dowodzeni przez Sinistera (aby ją wykorzysta w niecnych celach), chrześcijańskie bojówki „antymutanckie” (aby ją zabić), X-Meni (aby ją ocalić) i dwa mutanci z przyszłości (Bishop i Cable – jeden by zabić, drugi by ocalić, wiadomo). Skąd tyle hałasu o jedno dziecko? Hope jest pierwszym mutantem narodzonym po „Dniu M”, podczas którego dziewięćdziesiąt dziewięć procent homo superior utraciło swoje moce. Nic dziwnego zatem, że gdy na świecie pojawia się nowy nosiciel genu X, w społeczności mutantów zaczyna wrzeć. Dwaj bohaterowie podróżujący w czasie wiedzą jeszcze więcej – w przyszłości odległej o osiemdziesiąt lat mutantów czeka przerażający los i gehenna w obozach koncentracyjnych. Dlaczego tak się stało? Dziecko jest kluczem do zagadki, ale nie do końca wiadomo, czy będzie ono przyczyną tej tragedii, czy może jej zapobiegnie. Bishop i Cable mają odmienne zdania na ten temat – „Kompleks Mesjasza”, wypełniony nieustannymi walkami, pościgami, efektownymi pozami i błyskotliwymi przepychankami słownymi, kończy się przypadkową śmiercią profesora X (nie pomnę którą to już w historii?) i ucieczką Cable’a i Hope w przyszłość. „Nie ma już X-Men” mówi Cyclops nad trupem Charlesa Xaviera i potwierdza tym samym wagę „punktu zwrotnego” jakim był „Kompleks Mesjasza”.

niedziela, 24 kwietnia 2022

The Astonishing X-Men

Zawsze będą nas nienawidzić

Recenzja powstała przy współpracy z portalem Esensja i została tam pierwotnie zamieszczona.



Mutanci, czyli społeczne wyrzutki wprowadzone masowo do uniwersum Marvela w latach sześćdziesiątych przez Stana Lee, szybko stały się jednymi z jego najciekawszych i najpopularniejszych bohaterów. Przeczytajmy jeden z najlepszych rozdziałów w ich dziejach z dwudziestego pierwszego wieku.