Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Lost in Time. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Lost in Time. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 21 sierpnia 2025

Druidzi. Księga pierwsza

Celtycki kryminał

Recenzja powstała przy współpracy z portalem Esensja i została tam pierwotnie zamieszczona.

Pięćdziesiąt lat przed naszą erą jedna mała galijska wioska dzielnie stawiała opór Rzymianom. Leżała gdzieś w Armoryce nad morzem, które po wiekach nazwane zostanie Kanałem La Manche. Pięćset pięćdziesiąt lat później okolica ta wygląda zupełnie inaczej. Rzymskich legionów już tam nie ma, są za to rzymskie klasztory i opactwa. W zasadzie wielu rzeczy z czasów rzeczonej wioski już nie ma, a przede wszystkim – nie ma żartów.

Wydawnictwo Lost in Time wydało pierwszą księgę „Druidów”, zbierającą sześć pierwszych albumów serii autorstwa Jeana-Luca Istina, Thierry’ego Jigoruela (scenariusz) i Jacquesa Lamontagne’a (rysunek). Mamy lata dziewięćdziesiąte piątego wieku. Mniej więcej dwadzieścia lat temu upadło Cesarstwo Zachodniorzymskie – choć wtedy oczywiście nikt nie stawiał tak radykalnych i jednoznacznych cezur czasowych. Gdzieś na północy współczesnej Francji, w Armoryce, ostatni druidzi dzielnie stawiają opór nowej, bardzo wówczas agresywnej i niezbyt tolerancyjnej religii – chrześcijaństwu. Mnisi krzewiący wiarę w Ukrzyżowanego mogą czuć się zagrożeni – ciała misjonarzy, przebite specyficznymi „włóczniami” pokrytymi runicznym alfabetem ogham, znajdowane są regularnie na obszarach, gdzie żyją jeszcze wyznawcy „starej religii”. Wielki chrześcijański zakonnik i mędrzec, brat Budog, przybywa do siedziby swego dawnego ucznia, teraz Mistrza Gwenola, aby rozwikłać zagadkę tajemniczych morderstw.

czwartek, 14 sierpnia 2025

Hawkmoon. Tom 2

Od „sword” do „sorcery”


Recenzja powstała przy współpracy z portalem Esensja i została tam pierwotnie zamieszczona.

Po dwóch latach powraca „Hawkmoon”. Przenosimy się do świata odległej przyszłości, wymyślonego przez Michaela Moorcocka jeszcze w latach sześćdziesiątych. Komiksowa adaptacja powieściowego cyklu „The History of the Runestaff” dorobiła się właśnie trzeciego i czwartego albumu – wydanych w Polsce zbiorczo za sprawą Lost in Time.

Świat dalekiej przyszłości cofnął się w rozwoju do epoki średniowiecza. W Europie istnieją takie miejsca jak Moskovia, Kraina Bulgarów, Kamarg a za oceanem legendarne państwo Amarekh. Nikt już nie pamięta wysoko stechnicyzowanej cywilizacji – teraz po niebie i po ziemi przemieszczają się tajemnicze urządzenia, które jakoś działają, ale nikt dokładnie nie wie jak. Mamy do czynienia z sytuacją podobną do tej z „Ksiąg Nowego Słońca” Gene’a Wolfe’a – tam, zgodnie z twierdzeniem Artura C. Clarke’a, technologia była nieodróżnialna od magii. W tym dekadenckim, chylącym się ku upadkowi świecie, Imperium Granbretańskie pod wodzą bezlitosnego władcy Huona miażdży swym żelaznym butem kolejne kraje Europy. Jednym z nich było księstwo Köln, którego ostatnim prawowitym władcą mógłby być tytułowy Dorian Hawkmoon. Mógłby – gdyby Köln oparło się najeźdźcy a on sam nie został porwany przez barona Meliadusa, generała Granbretanii. W mrocznych kazamatach Londrii, stolicy Imperium, Hakwmoon zostaje zmuszony do szpiegowania na rzecz swych prześladowców i wysłany do Kamargu, ostatniego wolnego państwa na terenach dzisiejszej południowej Francji.

czwartek, 31 lipca 2025

Pendragon. Tom 1

Za Arturem władcy sznurem


Recenzja powstała przy współpracy z portalem Esensja i została tam pierwotnie zamieszczona.

Arturiańskie mity zawsze były wdzięcznym materiałem na popkulturowe przeróbki. Nie zawsze trzymano się w owych retellingach brytyjskiej tradycji – Król Artur, Rycerze Okrągłego Stołu, Merlin, Mordred i Pani z Jeziora przyjmowali różne formy, często unowocześniane na siłę. Pierwszy album zbiorczy „Pendragona”, złożony z dwóch oryginalnych tomów komiksu, również zmienia to i owo, ale wydaje się bliższy starym celtyckim legendom. Mimo iż wprost kipi fantastyką.

Autor scenariusza, Jerome Le Gris, już nam pokazał, że umie pisać ciekawe historie w konwencji dark fantasy – jego „Hawkmoon”, którego drugi tom lada chwila zostanie wydany przez Lost in Time, dostarczył naprawdę dużo czytelniczej frajdy. Nie inaczej jest z „Pendragonem”, komiksem, którego trzeci odcinek nie został nawet jeszcze wydany za granicą – mamy więc do czynienia z frankofońską nowością, nad kontynuacją której prace ciągle trwają. Mamy mniej więcej piąty wiek naszej ery, choć nigdzie nie pada konkretna data. Wewnętrzna strona okładki przedstawia mapę Alby, wyspy, którą my znamy jaką Wielką Brytanię. Pierwszy rzut oka przypomina oczywiście mapę świata „Gry o tron” George’a R.R. Martina – i słusznie, bo nie dość, że fabuła komiksu przypominać będzie nieustannie nieco prostszą wersję „Pieśni Lodu i Ognia” (w komiksie nie ma tyle miejsca na zawiłości, co w kilkusetstronicowych powieściach) to nie powinniśmy zapominać, że sam Martin oparł geografię i historię swej krainy na Wielkiej Brytanii właśnie.

czwartek, 24 lipca 2025

Fafhrd i Szary Kocur

Jeden duży, drugi mały


Recenzja powstała przy współpracy z portalem Esensja i została tam pierwotnie zamieszczona.

Lost in Time tym razem po amerykańsku. Komiksowy zbiór „Fafhrd i Szary Kocur” przenosi nas do fantastycznego świata z opowiadań samego Fritza Leibera, których publikacje rozpoczęły się już w latach trzydziestych ubiegłego wieku. Dziś przeczytamy jednak ich komiksowe adaptacje – znajomość starych tekstów Leibera nie jest oczywiście wymagana, ale pozwala spojrzeć na zbiór od Lost in Time w nieco inny sposób.  

Usystematyzujmy najpierw kilka rzeczy. Fritz Leiber pisał przygody Fafhrda i Szarego Kocura przez pół wieku – między 1939 a 1988 rokiem. Obaj bohaterowie są łotrzykami żyjącymi w fantastycznym świecie o nazwie Nehwon, a dokładnie w wielkiej metropolii nazywanej Lankhmarem. Miasto owo jest, jak wiele innych fantastycznych, literackich miast, osadzone w realiach quasi–średniowiecza – choć tu akurat da się również wyczuć klimat czasów późnego Cesarstwa Rzymskiego. Lankhmar, oprócz zwykłych obywateli, zamieszkują też najróżniejsze indywidua – sekciarze, awanturnicy, damy lekkich obyczajów, złodzieje, rozrabiaki i łotrzykowie. Wielki, ponad dwumetrowy, zazwyczaj spokojny i małomówny Fafhrd i stanowiący w pewnym stopniu jego przeciwieństwo niski, wygadany, energiczny i nieostrożny 

wtorek, 17 czerwca 2025

Ofiarnicy. Tom 2

Koniec z nadstawianiem drugiego policzka


Recenzja powstała przy współpracy z portalem Esensja i została tam pierwotnie zamieszczona.

W sierpniu zeszłego roku nakładem Lost in Time ukazał się pierwszy tom „Ofiarników” Ricka Remendera – opowieści o humanoidalnym gołębiu (!) żyjącym w świecie pełnym jednocześnie dobrobytu i okrucieństwa. Bogowie tego świata, podobnie jak w wielu innych politeizmach, mają humanoidów za nic – zobaczymy, czy wszystkie antropomorficzne istoty komiksowego uniwersum dorobią się w końcu Herosa zdolnego stawić im czoło. I dlaczego będzie nim wspomniany gołąb?!

Krainą „Jutra” rządzą okrutne bóstwa, w których nie sposób nie dopatrzeć się olimpijskich wzorców. Cyklicznie organizowane są Żniwa – nasz bohater, wraz z innymi dziećmi wyznaczonymi na bliżej nieokreślone „ofiary”, zabrany został w pierwszym tomie do siedziby bogów. Uprowadzeni są kolejną okresową daniną za utrzymanie utopijnego dobrobytu i zapewnienie bezpieczeństwa krainy. Rokos (Słońce) i Luna (Księżyc), czyli Zeus i Hera komiksowego świata, szczerze się nienawidzą – ich córka Soluna zaczyna dostrzegać rysy powstające na do tej pory solidnym, choć fałszywym obrazie, jaki panteon próbuje podtrzymywać w umysłach swoich wyznawców. A gdy zostaje wyjawiona straszliwa tajemnica prawdziwej roli Żniw, Luna odchodzi (delikatnie mówiąc), a bezimienny Gołąb i Soluna zdają sobie wreszcie sprawę z kłamstwa, w jakim żyli do tej pory – akcja komiksu dramatycznie przyspiesza.

czwartek, 5 czerwca 2025

Świat Arkadiego. Tom 2

Szaleństwo


Recenzja powstała przy współpracy z portalem Esensja i została tam pierwotnie zamieszczona.

Egzaltowana pulpowa fantastyka w estetyce „Métal Hurlant” i „Heavy Metal” od Philippe'a Cazaumayou z nutką poezji – oto „Świat Arkadiego”. Wydawnictwo Lost in Time już po półroczu od publikacji pierwszego zbiorczego tomu proponuje drugi – zamykający całą historię. Wracamy na Ziemię, której obrót wokół własnej osi trwa tyle, co jej obieg wokół Słońca.

Przy okazji recenzji pierwszego tomu zaznaczyłem, że Caza dociera do granic fantastyki, o zdrowym rozsądku nie wspominając. Nie on jedyny zresztą – przecież cała twórczość Jodorowsky’ego czy Moebiusa dokładnie na tym polega. Nie trzymajmy się zatem reguł fizyki i biologii, tylko dajmy się ponieść historii. Z poprzedniego tomu pamiętamy, że akcja toczyła się pierwotnie dwutorowo – w supernowoczesnej, schowanej pod ziemią, wysoko stechnicyzowanej utopii o nazwie Dis i w tak zwanym „Wielkim Eksteriorze”, czyli skrajnie nieprzyjaznym świecie zewnętrznym, podzielonym na rozgrzaną do białości półkulę zwróconą ku słońcu i skutą wiecznym lodem półkulę przeciwną (Dis ukryte jest pod „biegunem zimna” na równiku po stronie ciemnej).

czwartek, 17 kwietnia 2025

Prorok

Apokalipsa osobista


Recenzja powstała przy współpracy z portalem Esensja i została tam pierwotnie zamieszczona.

Postapokalipsa w stylu Lovecrafta nie jest nowym pomysłem. Robił to już chociażby Mike Mignola w swoim „B.B.P.O.”. Francuski twórca Mathieu Lauffray w latach 2000-2015 napisał i narysował komiks oparty na podobnych założeniach. My mamy okazję przeczytać go teraz – wydawnictwo Lost in Time wydało właśnie „Proroka”.

Album zbiorczy zawiera wszystkie cztery tomy historii, z których pierwszy Lauffray pisał razem z Xavierem Dorisonem, znanym u nas na przykład z „Zamku zwierzęcego”. Zaczyna się od razu jak u Lovecrafta – niejaki Jack Stanton, profesor Uniwersytetu Miscatonic (!), razem ze swoim mentorem, profesorem Alexandrem Kandelem, podróżuje przez Himalaje. Na szczycie Kanczendzongi znajdują gigantyczną grotę sprzed tysięcy lat, której budowa nie mogła być dziełem ludzkich rąk. Na ścianach odrażające rysunki, bluźniercze hieroglify, a na środku groty cyklopowe, przerażające posągi. Kandel umiera, jakby rażony gromem – Stanton wraca do Nowego Jorku, choć tylko fizycznie, bo duszę zostawił w Himalajach. Za wszelką cenę chce opublikować książkę o swoim (choć powinien pisać o wspólnym) odkryciu. Tuż przed publikacją jego przełomowej pracy, „która mogłaby zakwestionować całą koncepcję historii świata i człowieka”, zaczynają się dziać rzeczy niesłychane. Na świat przychodzi zagłada, a sam Stanton przenosi się do dziwnego miejsca – świata przyszłości, świata równoległego, świata wyimaginowanego… sam zdecydujesz, czytelniku, czego doświadczasz.

czwartek, 10 kwietnia 2025

Cywilizacje. Kreta

Starcie cywilizacji


Recenzja powstała przy współpracy z portalem Esensja i została tam pierwotnie zamieszczona.

Wydawnictwo Lost in Time nadal odważnie i zdecydowanie inwestuje w komiks europejski i wydaje go nie byle jak – w wielkim formacie i świetnej jakości. Teraz przyszła pora na greckie mity – te prosto z czasów kultury minojskiej, ze starożytnej Krety i okolic.

Włoska scenarzystka komiksowa, Simona Mogavino, zaprasza swoich czytelników na wyspę Santoryn siedemnastego wieku przed naszą erą. Wtedy, w apogeum epoki brązu, ta leżąca na północ od Krety wyspa nosiła nazwę Thira i była prężnie rozwijającym się ośrodkiem wspomnianej już bardzo tajemniczej kultury minojskiej. Wchodziła ona już wówczas w relacje z nieco młodszą, ale potężniejszą kulturą mykeńską, czyli cywilizacją rozwiniętą w basenie Morza Egejskiego i bezpośrednio poprzedzającą archaiczny okres Starożytnej Grecji. Mykeńczycy, Achajowie, Hellenowie – czyli po prostu Grecy. Ich patriarchalny świat coraz śmielej najeżdżający minojską, matriarchalną Kretę niesie niechciane, ale niestety nieuniknione zmiany. Mogavino pisze nie tylko o starciu dwóch ideologicznie konkurencyjnych względem siebie kultur, ale i o konfrontacji człowieka z nieposkromioną naturą. Matką Naturą – surową rodzicielką, która nie kieruje się żadnymi sentymentami.

czwartek, 20 marca 2025

Jednoręki i Sześć Palców

Prawda nas wyzwoli?


Recenzja powstała przy współpracy z portalem Esensja i została tam pierwotnie zamieszczona.

„Jednoręki i Sześć Palców” ma dług – głównie u filmowego „Blade Runnera” Ridleya Scotta i u najróżniejszych obrazów demaskujących (dosłowny) fałsz rzeczywistości z „Matrixem” na czele. To nie spojler, to jest jasne od samego początku. Czy dług zostaje spłacony? Tak, z procentami.

Tak właściwie mamy tu do czynienia z dwoma pięcioczęściowymi historiami wydanymi pierwotnie osobno. Obie dzieją się w tym samym mieście – Neo Novena A.D. 2873. Taka data, przypominana czytelnikowi kilkukrotnie, powinna dać mu sporo do myślenia. Wiecznie zalana deszczem Neo Novena nie różni się aż tak bardzo od teraźniejszych miast – nie ma tu zbyt wielu wysoko stechnicyzowanych pojazdów czy scenografii, a i ludzie ubierają się całkiem normalnie. Największą różnicą w stosunku do czasów nam współczesnych jest obecność „trybików”, androidów wizualnie nieodróżnialnych od ludzi i pełniących zazwyczaj służebne role wobec społeczeństwa.

czwartek, 27 lutego 2025

Parszywy drań. Tom 2

Przygody w dżungli ciąg dalszy


Recenzja powstała przy współpracy z portalem Esensja i została tam pierwotnie zamieszczona.

Przygody niejakiego Maxa, który w 1972 roku przybył do małej brazylijskiej osady w poszukiwaniu swego ojca, nie zapowiadały się zbyt dramatycznie. Pod koniec pierwszego zbiorczego tomu, wydanego przez Lost in Time w 2022 roku, okazały się jednak bardzo niebezpieczne – Max ledwo ocalił swoje życie. Ale nie chwalmy dnia przed zachodem słońca – musi przeżyć jeszcze dwa odcinki.

Drugi zbiorczy tom „Parszywego drania” składa się właśnie z nich – dwóch odcinków zamykających całą opowieść. Max jest w położeniu nie do pozazdroszczenia. Utkwił w dżungli z niebezpiecznym starcem, który ewidentnie wykorzystuje go do własnych, nie do końca jasnych celów. Grożą mu niebezpieczna przyroda, gang handlarzy żywym towarem, dybiący na jego życie, wspomniany przerażający staruch - a nade wszystko jego własna naiwność, prostoduszność i brak doświadczenia. Listę aktorów tego dramatu uzupełniają jeszcze dwie sprytne, młode sanitariuszki uciekające przed wspomnianym gangiem oraz równie młoda Indianka Baia, którą również pozostawiliśmy pod koniec pierwszego tomu w niezbyt ciekawym położeniu.

czwartek, 6 lutego 2025

Świat Arkadiego. Tom 1

Granice fantastyki


Recenzja powstała przy współpracy z portalem Esensja i została tam pierwotnie zamieszczona.

Wydawnictwo Lost in Time przoduje obecnie w sprowadzaniu do Polski starszych, klasycznych i nieznanych do tej pory u nas komiksów europejskich. Chwała im za to, choć – wiadomo – to nie są najlepiej sprzedające się produkty. Dziś czytamy klasyka totalnego, kojarzonego w naszym kraju głównie przez fanów „Relaxu”, choć i tam występował w śladowych ilościach. Oto Philippe „Caza” Cazaumayou i pierwszy zbiorczy tom „Świata Arkadiego”.

W drugiej połowie minionego wieku takie tuzy jak Caza, Moebius i Druillet pisali i rysowali dla słynnego francuskiego magazynu „Métal Hurlant”. Świat anglojęzyczny z kolei poznał ich dzieła dzięki amerykańskiej wersji tejże antologii – „Heavy Metal”. To były czasy twórczego ekspresjonizmu, szalonych pomysłów, wykorzystywania i naginania konwencji fantastyki do granic możliwości – zarówno fantasy, jak i science fiction. „Le Monde d’Arkadi”, seria pisana w latach 1989-2008, jest podręcznikowym przykładem tego zjawiska. Pierwszy zbiorczy tom od Lost in Time zawiera cztery pierwsze albumy i prequel z 1999 roku, który – niestety – umieszczono na samym początku.

czwartek, 9 stycznia 2025

Tango. Tom 2

Bo do tanga trzeba dwóch


Recenzja powstała przy współpracy z portalem Esensja i została tam pierwotnie zamieszczona.

„Tango” pisane i rysowane jest według ustalonego schematu. Dwóch kumpli, młodszy w okolicach trzydziestki i starszy po pięćdziesiątce – jak Mel Gibson i Danny Glover lub Eddie Murphy i Nick Nolte – w poszukiwaniu nie przygód, lecz chwili spokoju, ciągle owe przygody znajdują. Bijatyka, romans, strzelanina, pościg samochodowy – a wszystko to w południowoamerykańskich scenografiach. Fajne czytadło, możecie mi wierzyć.

Wydawnictwo Lost in Time dostarczyło właśnie drugi zbiorczy tom serii „Tango”, złożony podobnie jak pierwszy z trzech odcinków. Sytuacja jest jak zwykle prosta – czytałeś tom pierwszy, więc dokładnie wiesz co dostaniesz; nie czytałeś, to przeczytaj zanim weźmiesz się za drugi. John Cruz (młodszy) i Mario Borges (starszy) pod koniec pierwszego tomu ledwo wykaraskali się z kłopotów. John, czyli tytułowy Tango, okazuje się dawnym tajnym współpracownikiem D.E.A. żyjącym teraz poza prawem – jego dawny zwierzchnik, agent Reyes pracujący teraz dla Interpolu, wystawia Johna na przynętę i liczy na to, że złapie dzięki temu groźną szajkę bandytów. John i Mario przywłaszczają sobie trzydzieści milionów dolarów w gotówce i ruszają w głąb kontynentu - mając nadzieję, że pozostawią za sobą przeszłość i wszelkie związane z nią kłopoty. Przeszłość, teraźniejszość i przyszłość mają jednak wobec nich zupełnie inne plany.

wtorek, 17 grudnia 2024

Milenium

Średniowieczne "Z archiwum X"


Recenzja powstała przy współpracy z portalem Esensja i została tam pierwotnie zamieszczona.

Richard D. Nolane, autor serii „Milenium” porównuje ją do „Z archiwum X”, tylko w realiach średniowiecznej, nie do końca „naszej”, Europy. Alternatywny świat, w którym dzieje się akcja komiksu, przypomina naszą rzeczywistość dość wiernie, ale – jak to zwykle bywa – z małymi wyjątkami. Za dwa lata skończy się świat, ale paranormalne zło, jakby niepomne tego faktu, nadal nie próżnuje.

Na kłopoty – Raedwald Sakson i jego wierny towarzysz, Arnulf. Żadni z nich Fox Mulder i Dana Scully, prowadzenie śledztw w sprawach paranormalnych i tropienie tajnych spisków nie jest ich głównym zajęciem. Panowie są handlarzami chrześcijańskich relikwii, specjalistami w dziedzinach świętych pergaminów, a dodatkowo znają się na walce – mieczem, toporem a i z pięści przylać potrafią. Znają też zarówno wysoko postawionych notabli kościelnych oraz ważne świeckie persony. Charakter ich profesji, specyficzna kreacja świata w jakim przyszło ich żyć oraz chyba też zamiłowanie do awantur i wściubiania nosa w nie swoje sprawy powodują, że Raedwald i Arnulf prędzej, czy później zawsze trafiają na trop jakiejś piekielnej, skrajnie niebezpiecznej i zazwyczaj okraszonej nadnaturalnymi elementami tajemnicy. A mamy ostatnie lata dziesiątego wieku naszej ery, za chwilę ziemia się rozstąpi i w nocy z 31 grudnia 999 na pierwszego stycznia 1000 roku nastąpi Armagedon. Tak przynajmniej wieść niesie – a jak będzie, to się okaże. 

czwartek, 14 listopada 2024

Morgan

Żywot twardziela


Recenzja powstała przy współpracy z portalem Esensja i została tam pierwotnie zamieszczona.

Wydawnictwo Lost in Time wydało w ostatnich dwóch latach aż trzy komiksy autorstwa pewnego nieżyjącego już niestety hiszpańskiego duetu. Antonio Segura pisał scenariusze, José Ortiz rysował – w każdym z trzech przypadków mieliśmy do czynienia z inną konwencją i innym pomysłem. Teraz pora na propozycję numer cztery.

Dwutomowy „Hombre” opowiadał o brutalnych realiach świata po ekologicznej apokalipsie. „Burton & Cyb” to przezabawna, awanturnicza science fiction. Komiks „Tysiąc twarzy Kuby Rozpruwacza” był z kolei serią opowiadań grozy nawiązujących do najsłynniejszego seryjnego mordercy wiktoriańskiego Londynu. Dziś czytamy „Morgana”, zbiór krótkich, zazwyczaj kilkustronicowych komiksów o perypetiach wyjętego spod prawa byłego policjanta, żyjącego w drugiej połowie dwudziestego wieku. Segura i Ortiz wymyślili postać Morgana Ivesa Defoe na początku lat osiemdziesiątych, kiedy to ich współpraca przynosiła najwięcej owoców. Opowiadań mamy dwadzieścia dziewięć, cztery pierwsze opublikowane były w czasopiśmie „Metropol” (stąd wzięła się nazwa miasta, w którym dzieje się akcja pierwszej połowy tomu) a reszta po kilkuletniej przerwie trafiła do magazynu „Cimoc”. Wszystko w czerni i bieli, co podkreśla tylko kunszt rysownika.

czwartek, 31 października 2024

Ofiarnicy. Tom 1

Okrucieństwo nie do przyjęcia


Recenzja powstała przy współpracy z portalem Esensja i została tam pierwotnie zamieszczona.

Niektórzy bohaterowie najnowszego komiksu Ricka Remendera chcą być równi bogom. Inni nienawidzą ich z całego serca. Wszyscy jednak boją się stawić im czoła – nie tylko z powodu obawy o własne życie, ale również dlatego, że ewentualny sukces mógłby zniszczyć utrzymywany przez bogów „raj na ziemi”. I wtedy pojawia się on…

Humanoidalny gołąb, główny bohater pierwszego, sześcioodcinkowego tomu „Ofiarników”, wydanego właśnie przez Lost in Time. Wspomniany raj na ziemi to kraina nazywana w komiksie „Jutrem” – nie ma wojen, głodu, chorób. Jest jednak psychiczny ból i katusze, jakie zadawane są rodzicom co kilka lat poprzez Rytuał Żniw. Każde gospodarstwo domowe musi poświęcić jedno ze swoich dzieci na ofiarę bogom – okrutnemu Rokosowi i jego żonie Lunie, pełniących dosłownie rolę Słońca i Księżyca w komiksowym świecie. Przerażający pochód z Przodownikiem Żniw na czele ciągnie zakutych w kajdany młodych ludzi ku nieznanemu przeznaczeniu – choć nikt nie przypuszcza, iż czeka ich cokolwiek innego niż śmierć.

wtorek, 17 września 2024

Dziki Zachód. Tom 3. Skalp za skalpem. Błoto i krew

Wzdłuż żelaznej drogi


Recenzja powstała przy współpracy z portalem Esensja i została tam pierwotnie zamieszczona.

Lost in Time wydało właśnie trzeci tom „Dzikiego Zachodu” – a właściwie trzeci i czwarty połączone razem. Martha Jane Cannary i James Butler Hickok byli głównymi postaciami dwóch pierwszych – teraz ich losy zostaną związane nierozerwalnie ze sobą, a na dodatek pojawi się kilka nowych postaci.

Martha Jane Cannary to słynna Calamity Jane. James Butler Hickok to jeszcze słynniejszy Dziki Bill. Są to legendy dzikiego zachodu pojawiające się w popkulturze już nie raz od dziesięcioleci. Na początku trzeciego tomu widzimy ich w bardzo niekomfortowych położeniach. Ranna Jane zostaje uratowana przez niejakiego Charlesa Uttera (kolejna historyczna postać) i trafia do pobliskiego miasteczka. Pała żądzą zemsty – Dziki Bill zabił jej indiańskiego męża w walce, a na dodatek straciła dziecko. Hickok tymczasem pełni rolę szefa ochrony obozu robotniczego – kompania Union Pacific Railroad kładzie tory nieprzerwanie i boryka się z problemami dość charakterystycznymi. Wysoka rotacja pracowników, alkoholizm, burdy, strzelaniny. A na dodatek zbliża się do terytoriów Indian, co na pewno nie poprawi sytuacji.

czwartek, 18 lipca 2024

Miasto

Betonowe piekło


Recenzja powstała przy współpracy z portalem Esensja i została tam pierwotnie zamieszczona.

Pierwsze skojarzenie podczas lektury „Miasta” od Lost in Time to serial „From” („Stamtąd”), który już niedługo doczeka się trzeciego sezonu. Szybko się okazuje, że podobieństwo jest tylko na poziomie podstawowego założenia fabularnego – potem jest już zupełnie inaczej.

Główny bohater komiksu, Jean, mieszka w Paryżu i wiedzie szare, nudne i monotonne życie. Pewnej nocy, po nieudanej randce z Janine, postanawia wrócić do domu piechotą, ale gubi się w dobrze przecież znanym mieście. Gdy przekracza pewną niewidzialną granicę, trafia do obcego miejsca – miasta pełnego koszmarów, najróżniejszych niebezpieczeństw i surrealistycznych zjawisk. Spotyka tam Karen, kobietę zagubioną dokładnie w ten sam sposób, która od miesięcy szuka wyjścia z tego, wydawać by się mogło, nieskończonego labiryntu. Od tej pory razem, przez kolejne odcinki składające się na cały album, próbują dowiedzieć się, gdzie są i jak wydostać się z przerażającego miasta.

wtorek, 11 czerwca 2024

Dieter Lumpen

Żywot łajdaka


Recenzja powstała przy współpracy z portalem Esensja i została tam pierwotnie zamieszczona.

Konwencja noir, zwłaszcza ta klasyczna z akcją osadzoną w pierwszej połowie dwudziestego wieku, ma szczególny popkulturowy potencjał. Twórcy uwielbiają do niej nawiązywać lub się nią inspirować. „Dieter Lumpen” wydany przez Lost in Time robi to wzorcowo, dostarczając jednocześnie sporo nowej, bardzo charakterystycznej, jakości.

Przygody tytułowego Dietera, rozbrajającego łajdaka rzucanego przez okoliczności po całym świecie czwartej i piątej dekady ubiegłego wieku, napisał Argentyńczyk Jorge Zentner a narysował Hiszpan Rubén Pellejero. „Dieter Lumpen” zadebiutował w latach osiemdziesiątych w magazynie „Cairo”. Na samym początku wszystkie historie składały się z kilku lub kilkunastu stron i choć były niepołączone fabularnie, to zaznaczono wyraźnie ich chronologię. Czyli Dieter wplątuje się w awanturę w Stambule, potem wykorzystuje zdobyty tam majątek w drugim odcinku, następnie w wyniku tych wydarzeń udaje się do Hajfy – i tak dalej, i tak dalej. Mamy do czynienia z naprawdę krótkimi, bardzo prostymi i wręcz symbolicznymi fabularnie historiami. Wszystkie zbiera pierwsza z czterech części albumu – kolejne trzy są z kolei dłuższymi opowieściami w typowym europejskim formacie rozpisanym na ponad czterdzieści stron. We „Wspólnych wrogach” Dieter przebywa w Tunezji i poszukuje skradzionego przez terrorystów balonu, w „Karaibach” wozi ekipę filmową z Hollywood po tamtejszych wysepkach i pomaga w poszukiwaniach skarbu, a w „Cenniku Charona” podróżuje przez Stany Zjednoczone jako autostopowicz i opowiada swemu podejrzanemu kierowcy historię swego życia.

czwartek, 6 czerwca 2024

Cienie z Thule

Magią i mieczem


Recenzja powstała przy współpracy z portalem Esensja i została tam pierwotnie zamieszczona.

Czas na odrobinę dark fantasy. I to takiego w starym stylu, wzorowanego na twórczości Roberta E. Howarda i Howarda Philipsa Lovecrafta i przeznaczonego dla dorosłego czytelnika. Patrick Mallet i Lionel Marty korzystają z dorobku obydwu klasyków bardzo mocno – nie oni pierwsi i nie ostatni. Najważniejsze, że z dobrym skutkiem.

Akcja „Cieni z Thule” toczy się w 136 roku naszej ery za Murem Hadriana w Szkocji (wtedy Kaledonii). Rzymianie zbudowali go dosłownie kilka lat wcześniej, aby powstrzymać nawałnicę krnąbrnych i nieobliczalnych północnych plemion – celtyckich Gaelów, a nade wszystko tajemniczych i budzących nieokreślony niepokój Piktów. Ale ich samych wcale powstrzymywać nie miał – kolejne legiony zapuszczają się na chwałę Rzymu coraz bardziej na północ. Rzymski generał Gajusz Horacjusz, przy pomocy pewnej czarownicy, chce obudzić pradawne magiczne siły zwane Hirudinami, uwięzione ponoć od stuleci w innym wymiarze. I tylko stare megality pokryte magicznymi runami bronią im dostępu do naszej rzeczywistości. Ale przebiegła czarownica ma swój, o wiele bardziej złowieszczy plan.

czwartek, 4 kwietnia 2024

Przysięga. Tom 2

Bez emocji


Recenzja powstała przy współpracy z portalem Szortal i została tam pierwotnie zamieszczona.

„Przysięga”, ze scenariuszem Fabrice’a Davida i rysunkami Erica Bourgiera, jest sześcioodcinkową serią, wydawaną we Francji między rokiem 2006 a 2020. Wydawnictwo Lost in Time zebrało wszystko w dwóch tomach – dziś przyszła pora poznać zakończenie tej historii.

Kolejne odcinki „Przysięgi” wychodziły regularnie co trzy lata, więc nie były obliczone na szybki finansowy sukces, a raczej pisane/rysowane z pasji – co zresztą widać. W tomie pierwszym mieliśmy wielką mapę fikcyjnego świata fantasy, w którym toczy się akcja. Trzy królestwa tak zwanych „Synów Ziemi” muszą stawić czoła nie tylko własnym problemom i wzajemnym waśniom, ale i zagrożeniu ze strony rasy Drekkarów – potomków ludzi i starożytnych, legendarnych Smoków (!). Autorzy nie są jednostronni, nie stawiają czytelnika tylko w pozycji bohaterów z Arkanoru, Anoroeru i Verielu – ale zapraszają również do odizolowanego, skomplikowanego wewnętrznie Farkas, czyli targanej wewnętrznym konfliktem stolicy Drekkarów. Niby mamy dwójkę głównych bohaterów, czyli Kiriela, świeżo upieczonego zięcia władcy zjednoczonych królestw Synów Ziemi i panią generał Filene z Anaru, przybywającą z szokującymi wieściami, których nikt nie chce wysłuchać – ale szybko ich pozycja zostaje zdeprecjonowana. Kiriel i Filene stają się jednymi z dziesiątek najróżniejszych bohaterów, podróżujących do wielu rozmaitych miejsc wykreowanego świata – a przed lekko skonsternowanym czytelnikiem powstają kolejne siatki zależności, intryg, kakofonia imion i nazw geograficznych.