czwartek, 24 lipca 2025

Fafhrd i Szary Kocur

Jeden duży, drugi mały


Recenzja powstała przy współpracy z portalem Esensja i została tam pierwotnie zamieszczona.

Lost in Time tym razem po amerykańsku. Komiksowy zbiór „Fafhrd i Szary Kocur” przenosi nas do fantastycznego świata z opowiadań samego Fritza Leibera, których publikacje rozpoczęły się już w latach trzydziestych ubiegłego wieku. Dziś przeczytamy jednak ich komiksowe adaptacje – znajomość starych tekstów Leibera nie jest oczywiście wymagana, ale pozwala spojrzeć na zbiór od Lost in Time w nieco inny sposób.  

Usystematyzujmy najpierw kilka rzeczy. Fritz Leiber pisał przygody Fafhrda i Szarego Kocura przez pół wieku – między 1939 a 1988 rokiem. Obaj bohaterowie są łotrzykami żyjącymi w fantastycznym świecie o nazwie Nehwon, a dokładnie w wielkiej metropolii nazywanej Lankhmarem. Miasto owo jest, jak wiele innych fantastycznych, literackich miast, osadzone w realiach quasi–średniowiecza – choć tu akurat da się również wyczuć klimat czasów późnego Cesarstwa Rzymskiego. Lankhmar, oprócz zwykłych obywateli, zamieszkują też najróżniejsze indywidua – sekciarze, awanturnicy, damy lekkich obyczajów, złodzieje, rozrabiaki i łotrzykowie. Wielki, ponad dwumetrowy, zazwyczaj spokojny i małomówny Fafhrd i stanowiący w pewnym stopniu jego przeciwieństwo niski, wygadany, energiczny i nieostrożny 


Szary Kocur są takimi właśnie łobuzami, poszukiwaczami przygód i mocnych wrażeń – równie sprawnie posługują się mieczami i nożami co dzbanami pełnymi mocnego wina, taliami kart i taliami wspomnianych już wyżej reprezentantek najstarszego zawodu świata. Lankhmar jest miejscem, do którego prowadzą wszystkie drogi Nehwonu. Nie jest trudno z niego uciec – trudno jest oprzeć się jego ponownemu przyciąganiu. Przygody Fafhrda i Kocura przeczytać można po polsku w pięciotomowym cyklu Solarisu wydanym dwie dekady temu – najbardziej znanym tomem jest pierwszy, „Zobaczyć Lankmar i umrzeć”.

Zbiór od Lost in Time składa się z czteroodcinkowej miniserii „Fafhrd & Gray Mouser” z początku lat dziewięćdziesiątych i starszej o dwadzieścia lat pięcioodcinkowej antologii „Sword of Sorcery”. Pierwszą napisał Howard Chaykin a zilustrował, dojrzewający powoli do stworzenia Hellboya, Mike Mignola – seria ukazała się nakładem Epic Comics. Starsza antologia, wydawana w 1973 roku przez DC Comics, składa się niemal w całości z tekstów popularnego Dennisa O’Neilla (późniejszego etatowego scenarzysty „Batmana”) oraz ilustracji Waltera Simonsona, Jima Starlina i… wspomnianego już Howarda Chaykina. Chaykin opowiada w przedmowie jak to w dzieciństwie zaczytywał się Robertem E. Howardem, Karlem Wagnerem, Michaelem Moorcockiem czy Edgarem Rice’em Burroughsem. Najlepiej wspomina Fritza Leibera – rysowanie przygód Fafhrda i Kocura w latach siedemdziesiątych a potem ich pisanie w dziewięćdziesiątych było spełnieniem marzeń. 


„Fafhrd i Szary Kocur” z lat siedemdziesiątych nie ma wspólnego wątku fabularnego – to takie migawki, widokówki z życia awanturników nie tylko w Lankhmar, ale i „w terenie”. Dennis O’Neill podchodził do literackiego źródła bardzo swobodnie i napisał coś w stylu „superbohaterskiego fantasy”. DC Comics u progu Brązowej Ery chciało pokazać, że może wyjść poza konwencję. Antologia „Sword of Sorcery” faktycznie umieściła akcje komiksowych opowiadań w wymyślonych światach fantasy, ale sposób na komiks, narrację i rysunek był dokładnie taki sam jak w przypadku trykociarskiego mainstreamu. Zestarzały się już te komiksy niestety dość mocno. Nazywajmy rzecz po imieniu – „Fafhrd i Czarny Kocur” O’Neilla, Chaykina i Simonsona to rzecz średnia, przeznaczona raczej dla koneserów DC Comics i umieszczona w zbiorze dla porównania z wersją z lat dziewięćdziesiątych.


Ta z kolei jest po prostu świetna. Ciekawa sprawa – jedno z opowiadań, „The Price of Pain-Ease”, znajdziemy w omawianym dziś zbiorze w dwóch wersjach. Chaykin uznał, że ta narysowana przez niego w latach siedemdziesiątych zbyt odbiega od oryginału i brakuje w niej ducha Fritza Leibera. Napisał ją więc tak, jak według niego powinno być to zrobione i dał do narysowania Mignoli. „Fafhrd i Szary Kocur” pisany przez Chaykina jest trochę bardziej inteligentny, mniej skupiony na samej akcji a bardziej na pewnej grze z czytelnikiem i ciekawych zabawach z konwencją. Jest też przezabawny – nasi bohaterowie to cwaniaki, bawidamki i hulaki uprawiający równie często szermierkę na miecze, co na słowa. Daleko im do patetycznego Conana – Chaykin nie tylko doskonale wykorzystuje elementy konwencji fantasy, ale i z nich trochę kpi. Z wielkim uwielbieniem oczywiście, wszak kocha tego rodzaju literaturę.


Mike Mignola dojrzewał w tym czasie do „Hellboya”. Mroczne opowiadanie pod tytułem „Wieża skowytów” to graficznie niemal „pre-Hellboy”. Styl grafika był już nieco inny niż ten, który pamiętamy ze zbioru „Uniwersum DC według Mike’a Mignoli”, bardzo podobny do tego z komiksu „Wolverine. Przygoda w dżungli”, który znajdziemy w drugiej epickiej kolekcji z Rosomakiem. Jeszcze nie tak bryłowaty i kanciasty, jeszcze nie tak odważny w operowaniu tuszem, ale już wyraźnie zmierzający w tę stronę. Mignola czuje się jak ryba w wodzie – zwłaszcza w ostatnim opowiadaniu „Gdy nie ma króla mórz…”, graficznie kojarzącego się oczywiście z „Abe’em Sapienem”.

Bardzo dobrze, że Lost in Time sięgnęło po „Fafhrda i Szarego kocura”. Druga, starsza połowa zbioru nie bez powodu jest właśnie druga – choćby dla tej pierwszej warto ten zbiór przeczytać.




Tytuł: Fafhrd i Szary Kocur
Scenariusz: Howard Chaykin, Dennis O’Neil, George Alec Effinger
Rysunki: Mike Mignola, Howard Chaykin, Walter Simonson, Jim Starlin
Tłumaczenie: Paulina Braiter
Tytuł oryginału: Fafhrd and the Gray Mouser
Wydawnictwo: Lost in Time
Wydawca oryginału: Dark Horse Comics (zbiór), Epic Comics, DC Comics (oryginalne odcinki)
Data wydania: kwiecień 2025
Liczba stron: 320
Oprawa: twarda
Papier: kredowy
Format: 170 x 260
Wydanie: I
ISBN: 9788368346176

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz