Prawo silniejszego
Recenzja powstała przy współpracy z portalem Esensja i została tam pierwotnie zamieszczona.
Wydawnictwo Lost in Time próbuje odnaleźć się na całkowicie zapchanym polskim rynku komiksowym. Takie tytuły jak „Horacio d’Alba” są zdecydowanie dobrym sposobem na umocnienie się na tych jakże trudnych do zdobycia pozycjach.
Jesteśmy w Italii, w epoce późnego renesansu. Zakończyły się właśnie wielkie wewnętrzne wojny w podzielonych Włoszech, a na ich północy wyrosła fikcyjna Republika Honoru – położona gdzieś na terenach między Mediolanem a Wenecją. Mały kraik, podobnie jak wszystkie inne leżące na ówczesnym Półwyspie Apenińskim drży o swą niepodległość – wszelkie sojusze i okresy względnego pokoju są ulotne i niestabilne. Republika znalazła sposób na utrzymanie przynajmniej spokoju wewnętrznego – wszelkie spory między magnatami, politycznymi frakcjami i rodami rozwiązywane są na zasadzie honorowych pojedynków, które toczą w imieniu interesantów specjalnie wyszkoleni ludzie. „Pojedynkowicze” Republiki wywodzą się z dwóch konkurencyjnych Akademii funkcjonujących według sztywnego kodeksu honorowego.