Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Kowboj z Szaolin. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Kowboj z Szaolin. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 11 marca 2025

Kowboj z Szaolin. Grunt to rodzinka

Atak na percepcję


Recenzja powstała przy współpracy z portalem Esensja i została tam pierwotnie zamieszczona.

Kowboj z Szaolin powraca! Przy okazji recenzji poprzedniego tomu pytałem: „Kto powstrzyma Geofa Darrowa?”. Niestety nikomu się to nie udało i znowu musimy ruszyć do akcji razem z „Buddą w stroju Johna Wayne’a”. Tak właśnie określił go gadający waran już na początku najnowszego tomu. Uściślijmy – gadający waran z Komodo z nieprzepracowaną traumą z dzieciństwa, żyjący teraz w wielkim, wprost gigantycznym mieście na równych prawach z ludźmi.

Geof Darrow nie przykłada wielkiej wagi do jakiejkolwiek wiarygodności świata przedstawionego czy psychologicznej głębi zamieszkujących go postaci. W jego komiksach zupełnie nie o to chodzi. Zobaczmy, co znajdziemy w czwartym tomie przygód Kowboja z Szaolin. Wspomniany już waran zauważa Kowboja w mieście i opowiada koledze, jak to został uratowany przez naszego bohatera zaraz po wykluciu z jaja i przeżył z nim absurdalną, pełną przemocy, krwi i latających członków przygodę na pustyni. Najpierw gonił ich ojciec warana, który chciał zjeść swego potomka, a potem surrealistyczny Dzieciochłop na latającej meduzie i cała masa innych dziwadeł.

środa, 21 grudnia 2022

Kowboj z Szaolin. Kto powstrzyma panowanie?

Kto powstrzyma Geofa Darrowa?


Recenzja powstała przy współpracy z portalem Esensja i została tam pierwotnie zamieszczona.

Kowboj z Szaolin po raz trzeci! Geof Darrow prezentuje kolejne efekty swojej mrówczej, zapierającej dech w piersiach efektami graficznymi, ale męczącej całokształtem, pracy. Trzeci tom tej bardzo niecodziennej serii nosi tytuł „Kto powstrzyma panowanie?”. A ja pytam: „Kto powstrzyma Geofa Darrowa?”.

Drugi tom, „Szwedzki bufet”, zakończył się wielką bitwą z zombiakami i zwałami trupów leżących na jednej z amerykańskich pustyń. Dzielny Kowboj, „japoniec albo chinol”, próbujący po prostu iść przed siebie w sobie tylko znanym celu, padł również. Grupa gadających bez sensu sępów krążąca nad martwymi (choć kto tam do końca wie jak to jest z zombiakami?) ciałami, otwiera tom trzeci – bardzo szybko dostają łomot od powracającego do świata żywych Kowboja i tyle ich widzimy. Kowboj za to ładuje się na pakę przejeżdżającego obok pickupa i udaje się do miasta – a tam czeka już na niego żądny zemsty Król Krab, przyczepiony do głowy i animujący ciałem jakiejś przypadkowej narkomanki. Inteligentny skorupiak ma na swoje usługi całe zastępy wymiotujących i załatwiających się gdzie popadnie psów (niektóre mają rzeźnickie noże jako protezy łap) a także gigantycznego, obrzydliwego knura biegłego w sztuce ninjutsu i pierdzącego najbardziej toksycznym gazem znanym ludzkości. Kowboj z Szaolin będzie musiał stawić im wszystkim czoła – przed nami kilkadziesiąt stron absurdalnej, bezsensownej, po prostu głupiej, ale obłędnie narysowanej, opowieści. 

wtorek, 19 kwietnia 2022

Kowboj z Szaolin. Szwedzki bufet

Nudna wizualna orgia

Recenzja powstała przy współpracy z portalem Esensja i została tam pierwotnie zamieszczona.

Pierwszy tom „Kowboja z Szaolin”, wydany przez KBOOM, był zdecydowanie jednym z najbardziej oryginalnych komiksów, jakie pojawiły się w zeszłym roku w Polsce. Geof Darrow („Hard Boiled”), czyli maniak szczegółu i tytan pracy pokazał nam pełnię swoich możliwości. Teraz pora na tom drugi.

Główny bohater komiksu, mnich-kowboj znający sekrety sztuk walki klasztoru Szaolin, podróżował sobie na swoim gadającym ośle przez pustynię. Co chwilę ktoś go atakował – bandyci, latające potwory, horda zombie i tak dalej. A on z nimi walczył – łamał kości, gruchotał czaszki, odcinał kończyny, patroszył, nadziewał, dekapitował. I tak do samego końca pierwszego albumu. Tam, uzbrojony w wielki kij z zamocowanymi po obu stronach piłami motorowymi, osaczony został przez armię chodzących trupów. Warkot piły, chlupot krwi i dzikie wrzaski rozlegały się w podziemnych katakumbach. Czy może raczej w jelitach gargantuicznego żółwia, we wnętrzu którego odbyła się epicka bitwa. Jest jakaś szczątkowa fabuła, prawda?

czwartek, 9 września 2021

Kowboj z Szaolin. Pierwsza Podróż

 

Kadry totalne


Recenzja powstała przy współpracy z portalem Esensja i została tam pierwotnie zamieszczona.

„Gdzieś w samym środku niczego, przedprzedwczoraj albo jakiś tydzień przed jutrem…” – tak oto zaczyna się „Kowboj z Szaolin”, jeden z najdziwniejszych i najoryginalniejszych komiksów wydanych w Polsce tego roku. Tekst ten ilustrowany jest całostronicowym kadrem z krajobrazem pustyni (ale takiej w stylu Kolorado a nie Sahary). Ale to nie jest taki kadr jakich wiele – gwarantuję, że osoby nieświadome z czym mają do czynienia, będą oniemiałe. Ale po kolei.

O czym to jest? Właściwie nie wiadomo. Przez nienazwaną pustynię, położoną nie wiadomo gdzie, podróżuje bezimienny mnich, wyrzucony z (dokładnie nie wiadomo za co) klasztoru Szaolin. Za towarzysza ma za to gadającego, przemądrzałego osła, wiernego fana Roberta Mitchuma i domorosłego filozofa – sam nie mówi prawie wcale. Cała treść komiksu to po prostu podróż mnicha na ośle wprost przed siebie i ciąg krwawych i skrajnie absurdalnych pojedynków. Jakiś gadający krab chce się na nim zemścić za zjedzenie narzeczonej, spod ziemi wyskakują dziwne, rymujące demony, z których jeden nie spocznie, póki nie zabije naszego bohatera, a na koniec i tak trafia on do brzucha jakiegoś gargantuicznego behemota, gdzie nadal, bez ustanku, walczy o przetrwanie przy użyciu np. dwóch pił motorowych przyczepionych do kija (służą też mu jako wiosła podczas podróży przez układ trawienny na brzuchu zdechłej krowy). Wszystko przy wtórze surrealistycznego, trudnego momentami do wytrzymania i w sumie pomijalnego, bełkotu osła. No, tak to właśnie wygląda – cała fabuła. A wymyślił ją Geof Darrow, autor rysunków do „Hard Boiled”.