Pokazywanie postów oznaczonych etykietą 2022-04. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą 2022-04. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 28 kwietnia 2022

Batman. Ego i inne opowieści

Batman cartoonowy

Recenzja powstała przy współpracy z portalem Esensja i została tam pierwotnie zamieszczona.

Kolejny album z cyklu „DC Deluxe” to zbiór wszystkich komiksów z Batmanem, jakie dla DC Comics napisał i/lub narysował Darwyn Cooke – nieżyjący już niestety, bardzo znanym twórca komiksów i filmów animowanych. 

Darwyn Cooke dał się już poznać polskim czytelnikom. W 2000 roku Egmont wydał jego pierwszy komiks z Batmanem („Ego”) a piętnaście lat później dwa albumy „DC Deluxe” – znakomitą „Nową granicę” (którą w całości sam napisał i narysował) oraz pierwszy tom „Catwoman” (zilustrował tu scenariusz Eda Brubakera). Teraz „Ego” doczekało się drugiego wydania – ale już nie samodzielnego, lecz jako element zbioru zatytułowanego „Batman. Ego i inne opowieści”. Znajdziemy to najróżniejsze komiksy Cooke’a z ostatnich dwudziestu lat – publikowane jako samodzielne one-shoty lub elementy inicjatyw takich jak „Solo” czy „Gotham Knights”.

niedziela, 24 kwietnia 2022

The Astonishing X-Men

Zawsze będą nas nienawidzić

Recenzja powstała przy współpracy z portalem Esensja i została tam pierwotnie zamieszczona.



Mutanci, czyli społeczne wyrzutki wprowadzone masowo do uniwersum Marvela w latach sześćdziesiątych przez Stana Lee, szybko stały się jednymi z jego najciekawszych i najpopularniejszych bohaterów. Przeczytajmy jeden z najlepszych rozdziałów w ich dziejach z dwudziestego pierwszego wieku.

czwartek, 21 kwietnia 2022

Dom szeptów. Ananse. Tom 2

Pojedynek na opowieści

Recenzja powstała przy współpracy z portalem Esensja i została tam pierwotnie zamieszczona.

No, trochę minęło już czasu od wydania pierwszego tomu „Domu szeptów”. Podczas gdy inne serie inicjatywy „Sandman Uniwersum” dorobiły się już dawno drugich albumów, tak na komiks Nalo Hopkinson przyszła pora dopiero teraz. Wracamy na magiczną łódź, czyli tytułowy „Dom szeptów”.

Główną bohaterką serii są Erzulie Freda Dahomey, afrykańska Bogini Miłości i Przyjemności oraz Wujek Poniedziałek, czyli człowiek-krokodyl z indiańskich legend. Po dramatycznych wydarzeniach opisanych w tomie pierwszym, kiedy to udało im się w końcu wyrwać ze Śnienia opanowanego przez „chorobę jawy”, mkną oni swoim wielkim domem-łodzią gdzieś przed siebie, w nadziei, że uda im się odnaleźć drogę do własnej krainy. Traf chciał, że dusza męża Erzulie została zaklęta w samej strukturze „Domu szeptów” i rozpływa się w drewnianej materii łodzi. Aby uratować męża, bogini Erzulie decyduje się na bardzo ryzykowny krok. Udaje się po pomoc do niebezpiecznego, zachodnioafrykańskiego bóstwa, znanego fanom Neila Gaimana jako Ananse (lub Anansi).

wtorek, 19 kwietnia 2022

Kowboj z Szaolin. Szwedzki bufet

Nudna wizualna orgia

Recenzja powstała przy współpracy z portalem Esensja i została tam pierwotnie zamieszczona.

Pierwszy tom „Kowboja z Szaolin”, wydany przez KBOOM, był zdecydowanie jednym z najbardziej oryginalnych komiksów, jakie pojawiły się w zeszłym roku w Polsce. Geof Darrow („Hard Boiled”), czyli maniak szczegółu i tytan pracy pokazał nam pełnię swoich możliwości. Teraz pora na tom drugi.

Główny bohater komiksu, mnich-kowboj znający sekrety sztuk walki klasztoru Szaolin, podróżował sobie na swoim gadającym ośle przez pustynię. Co chwilę ktoś go atakował – bandyci, latające potwory, horda zombie i tak dalej. A on z nimi walczył – łamał kości, gruchotał czaszki, odcinał kończyny, patroszył, nadziewał, dekapitował. I tak do samego końca pierwszego albumu. Tam, uzbrojony w wielki kij z zamocowanymi po obu stronach piłami motorowymi, osaczony został przez armię chodzących trupów. Warkot piły, chlupot krwi i dzikie wrzaski rozlegały się w podziemnych katakumbach. Czy może raczej w jelitach gargantuicznego żółwia, we wnętrzu którego odbyła się epicka bitwa. Jest jakaś szczątkowa fabuła, prawda?

sobota, 16 kwietnia 2022

Batman. Rok setny i inne opowieści

Mit ucieleśniony

Recenzja powstała przy współpracy z portalem Esensja i została tam pierwotnie zamieszczona.

Tytuł „Batman. Rok setny” może sugerować, że będziemy mieli do czynienia w wielce zaawansowaną technologią, cyberpunkiem i futurystycznym science fiction. A tu niespodzianka – świat nie różni się aż tak bardzo od nam współczesnego.

Więc o co chodzi? Tytuł komiksu jest dla fanów Batmana nawiązaniem jednoznacznym. „Rok pierwszy” Franka Millera, „Rok drugi” Mike’a W. Barra, czy późniejszy „Rok zerowy” Scotta Snydera – osadzenie tych wszystkich fabuł w konkretnych punktach na osi czasu miało swoje uzasadnienie. Nie inaczej jest w przypadku komiksu Paula Pope’a, autora piszącego głównie dla niezależnych wydawnictw i raczej stroniącego od komiksu superbohaterskiego. Pope przyjął bardzo ciekawe założenie – skoro Batman zadebiutował w roku 1939 to rok setny wypada w 2039, no bo jak inaczej?! I właśnie w przyszłości odległej od dnia dzisiejszego tylko o siedemnaście lat, na ulicach mrocznego, cyberpunkowego Gotham pojawia się znowu jakiś koleś „przebrany za Drakulę”.

środa, 13 kwietnia 2022

Coutoo

Andreas enigmatyczny

Recenzja powstała przy współpracy z portalem Esensja i została tam pierwotnie zamieszczona.

„Coutoo”, krótki komiks Andreasa Martensa wydany w 1989 roku, czyta się szybko. Tylko, że nie powinno się tego robić w ten sposób. Jest to kolejne dzieło autora „Rorka”, do którego – jeśli mamy wyciągnąć z niego to, co najlepsze – trzeba przysiąść fałdów.

W Nowym Jorku grasuje bezwzględny i brutalny nożownik. Śledztwo prowadzi detektyw Joe Krafft. Modus operandi zbrodniarza wskazuje na zamkniętą już dawno sprawę, rozwiązaną przez ojca Joego, detektywa Carla Kraffta. Wszyscy zastanawiają się jak to możliwe, przecież seryjny morderca, ochrzczony pseudonimem „Coutoo” nie żyje – zginął z ręki ojca Joego. Mamy do czynienia z naśladowcą, czy może sprawa jest o wiele bardziej złowieszcza niż podejrzewamy?

niedziela, 10 kwietnia 2022

Batman. Narodziny demona

Batman jak Bond

Recenzja powstała przy współpracy z portalem Esensja i została tam pierwotnie zamieszczona.

Jednym z największych wrogów Batmana jest Ra’s al Ghul, zwany „Głową Demona” (lub po prostu Demonem), złoczyńca trochę przeszarżowany koncepcyjnie i chyba najbardziej oderwany od mroków Gotham wśród wszystkich, którym stawiał czoła człowiek-nietoperz. „Narodziny demona”, trylogia wydana w jednym albumie przez Egmont w ramach „DC Deluxe” czyni Demona drugim, równorzędnym głównym bohaterem.

Ra’s al Ghul pojawił się w komiksach po raz pierwszy w 1971 roku i kojarzył się dość mocno z archetypicznym wizerunkiem Doktora Fu Manchu. Od samego początku był to łotr dość „kreskówkowy”, przypominający galerie przeciwników Jamesa Bonda z początkowych filmów cyklu. Przerysowany, długowieczny, korzystający często z kuracji w tak zwanej „Jamie Łazarza”, czyli zbiorniku z cieczą o właściwościach nie tylko odmładzających, lecz i przywracających do życia. Kąpiele w Jamie Łazarza wypaczają stopniowo umysł i sprowadzają na złą drogę, zatem nie dziwi fakt, że Ra’s al Ghul stał się złoczyńcą. A cel teoretycznie ma światły – ocalenie naszej planety przed katastrofą ekologiczną. Tylko, że po drodze do celu wyeliminować musi zarazę – ludzi.

czwartek, 7 kwietnia 2022

Cyrrus. Mil

Andreas totalny

Recenzja powstała przy współpracy z portalem Esensja i została tam pierwotnie zamieszczona.

„Cyrrus. Mil”, wydany przez Egmont w 2015 roku jest, wg opinii czytelników i samego autora, najdziwniejszym i najtrudniejszym komiksem Andreasa Martensa. Twórca „Rorka” i „Koziorożca” napisał i narysował go bardzo wcześnie – cofnijmy się do początków jego kariery.

W 1984 roku, równolegle z pierwszym odcinkiem „Rorka”, ukazał się „Cyrrus” – komiks, który wpędza w głęboką konsternację i przyprawia o ból głowy od samego początku lektury. Trudno nawet opisać co tak naprawdę się dzieje. Akcja rozpoczyna się w roku 1924. Głównym bohaterem jest niejaki Cyrrus Foxe, młody, bogaty architekt, cierpiący na zaburzenia snu, halucynacje i dziwne dziury w pamięci. Andreas niczego nie wyjaśnia, toteż czytelnik sam staje się niejako Cyrrusem Foxe’em i tak samo jak on musi jakoś odnaleźć się we wrogiej mu rzeczywistości. Cyrrus rekonstruuje obok swego domu tajemniczą świątynię odkrytą gdzieś daleko w świecie – od początku podejrzewamy, że za problemy Cyrrusa odpowiada właśnie ta budowla. Czym ona jest w istocie? Kto czyha na życie Cyrrusa (i czy w ogóle)? W jakim czasie i miejscu dzieje się akcja drugiej narracji komiksu, która w postaci czarnobiałych, lekko przerażających kadrów „przenika” do podstawowej opowieści „Cyrrusa” i pod koniec komiksu niemal całkowicie w nim dominuje?

niedziela, 3 kwietnia 2022

Lucyfer. Tom 3

Coś kontra nic

Recenzja powstała przy współpracy z portalem Esensja i została tam pierwotnie zamieszczona.

Egmont wydał niedawno trzeci, zbiorczy tom „Lucyfera” autorstwa Mike’a Careya. Magiczna opowieść o Gwieździe Zarannej zmierza powoli ku końcowi. Ale tak naprawdę powoli – wszak mamy do czynienia z kolejnym „omnibusem”, albumem liczącym sobie siedemset stron wypełnionym po brzegi fantastyczną fikcją. Niełatwą w lekturze – zaznaczmy.

Cała seria o Lucyferze, autorstwa Mike’a Careya liczy sobie siedemdziesiąt pięć odcinków, podzielonych na trzy tomy o podobniej (mniej więcej) objętości. Tom drugi, zakończył się w sposób zapowiadający naprawdę emocjonujące wydarzenia. Lucyfer uratował duszę Elaine Belloc, wnuczki samego Boga i własnej bratanicy, puszczając z dymem Dworce Ciszy i miliardy ich mieszkańców. Postanowił też przepędzić ze swojego wszechświata wszystkie bóstwa, bożków i inne nadnaturalne istoty, aby raz na zawsze zapobiec powstawaniu tam jakichkolwiek kultów. Zapomniał niestety o matce Mazikeen, Lilith, władczyni istot pozostających w odwiecznym konflikcie zarówno z Niebem jak i Piekłem. W Piekle włada człowiek, niejaki Christopher Rudd, który zlikwidował miejsca wiecznych kaźni i chce humanizować demony. Ojciec Elaine, Archanioł Michał, postawił się w końcu własnemu ojcu i podobnie jak Lucyfer postanowił wyrwać się z kajdan narzuconego przez Boga determinizmu. Sam Stwórca z kolei opuścił Srebrne Miasto, porzucił Niebo i nikt nie wie, gdzie przebywa. Zagubione anioły przeczuwają, że teraz nad Niebem zawiśnie prawdziwe niebezpieczeństwo.