czwartek, 7 kwietnia 2022

Cyrrus. Mil

Andreas totalny

Recenzja powstała przy współpracy z portalem Esensja i została tam pierwotnie zamieszczona.

„Cyrrus. Mil”, wydany przez Egmont w 2015 roku jest, wg opinii czytelników i samego autora, najdziwniejszym i najtrudniejszym komiksem Andreasa Martensa. Twórca „Rorka” i „Koziorożca” napisał i narysował go bardzo wcześnie – cofnijmy się do początków jego kariery.

W 1984 roku, równolegle z pierwszym odcinkiem „Rorka”, ukazał się „Cyrrus” – komiks, który wpędza w głęboką konsternację i przyprawia o ból głowy od samego początku lektury. Trudno nawet opisać co tak naprawdę się dzieje. Akcja rozpoczyna się w roku 1924. Głównym bohaterem jest niejaki Cyrrus Foxe, młody, bogaty architekt, cierpiący na zaburzenia snu, halucynacje i dziwne dziury w pamięci. Andreas niczego nie wyjaśnia, toteż czytelnik sam staje się niejako Cyrrusem Foxe’em i tak samo jak on musi jakoś odnaleźć się we wrogiej mu rzeczywistości. Cyrrus rekonstruuje obok swego domu tajemniczą świątynię odkrytą gdzieś daleko w świecie – od początku podejrzewamy, że za problemy Cyrrusa odpowiada właśnie ta budowla. Czym ona jest w istocie? Kto czyha na życie Cyrrusa (i czy w ogóle)? W jakim czasie i miejscu dzieje się akcja drugiej narracji komiksu, która w postaci czarnobiałych, lekko przerażających kadrów „przenika” do podstawowej opowieści „Cyrrusa” i pod koniec komiksu niemal całkowicie w nim dominuje?


„Cyrrus” jest dziełem, w którym nie ma w ogóle linearnej narracji – wszystko jest poszatkowane, niechronologiczne i wymieszane. Nie wiemy też, co jest tak właściwie prawdziwe, a co tylko produktem umysłu głównego bohatera. Nieco prostsza jest wydana w 1987 roku kontynuacja, zatytułowana „Mil”, choć tylko w warstwie formalnej. Narratorem „Mila” jest postać, którą znamy z „Cyrrusa”, tylko w nieco innej roli niż podejrzewaliśmy. Bohater trafia do świątyni i… przenosi się razem z nią miliardy lat wstecz, kiedy to Ziemia jest jeszcze gorąca, a na jej powierzchni (uwaga!) rozwinęło się już rozumne i humanoidalne w swym kształcie życie. Szalona eskapada w tak zamierzchłą przeszłość zilustrowana jest w sposób, do którego Andreas zdążył już przyzwyczaić swych czytelników – jest to opowiadanie obrazem, bez choćby szczątkowej próby dialogu, czy wewnętrznego monologu świadka tych przedziwnych zdarzeń.


Komiks kończy się, ale tak, jakby miał trwać dalej. Czytelnicze wrażenie jest jak najbardziej zasadne – Andreas miał w planach trzecią część, której nadał już nawet tytuł „Dian”. Nigdy się ona nie ukazała i z dużym prawdopodobieństwem możemy stwierdzić, że już nigdy się nie ukaże. Sam Andreas tłumaczył ten fakt skomplikowanymi zawiłościami wydawniczymi i trudnościami formalnymi, ale przynajmniej streścił „Diana” w jednym z udzielonych wywiadów. A pomysł miał naprawdę oryginalny – trzeci tom miał uzupełnić luki w „ciągłości” narracji „Cyrrusa”. Innymi słowy – gdy Cyrrus „znikał” w tomie pierwszym, pojawiał się automatycznie w tomie trzecim. Prawda, że świetne? Ale nie przeczytamy tego. Pozostaje nam zadowolić się dwiema trzecimi historii, ale zdecydowanie warto zapoznać się choćby i z niepełną opowieścią. To jest „wczesny Andreas” – niepokorny, mocno trzymający się zasady nie ułatwiania czytelnikowi niczego, ale dawania mu za to olbrzymiego kredytu zaufania. No i totalnie zerwany ze smyczy.


„Cyrrus. Mil” jest komiksem niebywale „gęstym” – narracyjnie, znaczeniowo i graficznie. Czyli jak zwykle w przypadku Andreasa. Wymaga całkowitego skupienia, zaangażowania i nie wskazuje nigdy na czym się skupić powinniśmy. Zatem czasem wiedzie nas na manowce – skupiamy się na wszystkim albo na niczym. Ta druga metoda od razu dyskwalifikuje nas jako czytelników – tak się nie da. Rysunki oczywiście standardowo ocierają się o geniusz – dopracowane, maniakalnie szczegółowe, psychodelicznie ułożone, niepokojące. Andreas mówi, że wszystko, czego potrzebujemy do zrozumienia tego komiksu jest w nim samym. Problem w tym, że często czytelnicy od samego początku zaczynają szukać nie tego, co powinni i sami zapędzają się w ślepą uliczkę. Polecam udać się na wyprawę do umysłu Andreasa – z własnym, szeroko otwartym.



Tytuł: Cyrrus. Mil
Scenariusz: Andreas
Rysunki: Andreas
Tłumaczenie: Maria Mosiewicz
Tytuł oryginału: Cyrrus. Mil
Wydawnictwo: Egmont
Wydawca oryginału: Editions Delcourt
Data wydania: czerwiec 2015
Liczba stron: 96
Oprawa: twarda
Papier: kredowy
Format: 170 x 260
Wydanie: I
ISBN: 9788328102958

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz