Pokazywanie postów oznaczonych etykietą DC Black Label. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą DC Black Label. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 29 maja 2025

Kraina koszmarów. Tom 2. Szklany dom

Zbyt hermetycznie


Recenzja powstała przy współpracy z portalem Esensja i została tam pierwotnie zamieszczona.

Imprint „Sandman Universe” trwa w najlepsze. James Tynion IV, scenarzysta wyjątkowo zarobiony w ostatnich latach, napisał drugą serię „Krainy koszmarów”, komiksu dla starych wyjadaczy i oddanych fanów tej inicjatywy.

„Uniwersum Sandmana”, rozpoczęte w Polsce komiksem wprowadzającym o tym samym tytule, liczy już dwadzieścia tomów. Albumy „Śnienie. Na jawie” i „Martwi detektywi” zapowiadały swego rodzaju nowe rozdanie, a DC Comics w pierwszym zbiorczym tomie „Krainy koszmarów” przeszło do czynów. W tym bardzo hermetycznym fabularnie komiksie poznaliśmy dwudziestoletnią malarkę Madison Flynn, na której życie dybała koszmarna para w stylu Croupa i Vandemara z „Nigdziebądź” Neila Gaimana. Jakby tego było mało, prześladował ją przerażający Uśmiechnięty Człowiek, a pewnej nocy w jej mieszkaniu pojawił się ucieleśniony koszmar z oryginalnego „Sandmana” – Koryntczyk ze szczękami zamiast oczu (tak, dokładnie). James Tynion wprowadził jeszcze do fabuły czarownicę Tesalię („Sandman. Zabawa w ciebie”) i dał prawdziwy popis znajomości komiksów ze Snem z Nieskończonych w roli głównej. Czytelnicy szczerze oddani twórczości Neila Gaimana byli zapewne zachwyceni, reszta mogła poczuć dość dużą frustrację. To nie jest komiks dla nieobeznanych z „Sandmanem” ludzi.

czwartek, 23 stycznia 2025

Kraina koszmarów. Tom 1

Echo Vertigo


Recenzja powstała przy współpracy z portalem Esensja i została tam pierwotnie zamieszczona.

Całkiem niedawno pisałem o „Martwych detektywach”, komiksie otwierającym coś w rodzaju „fazy drugiej” „Uniwersum Sandmana”. Fazy nastawionej na grozę i nieco bardziej mroczne treści. Przed nami pierwszy zbiorczy tom „Krainy koszmarów” – historii wpisującej się w powyższe założenia jeszcze wyraźniej.

James Tynion IV, jeden z najpopularniejszych i najbardziej rozchwytywanych scenarzystów komiksowych ostatnich lat, wie, jak pisać horrory – niech „Coś zabija dzieciaki” i „Ministerstwo prawdy” będą pierwszymi z brzegu przykładami. W przedmowie do „Krainy koszmarów” przyznaje się do swego uwielbienia „Sandmana” Neila Gaimana i twierdzi, że o pisaniu komiksów pomyślał dopiero po lekturze tego komiksu. „Mam coś, co chcę powiedzieć na temat świata, w którym żyjemy i na temat interakcji różnych ludzi z ideą snów w tym świecie” – pisze w przedmowie. I będzie to upiorna historia, jak podkreśla.

wtorek, 21 stycznia 2025

Martwi detektywi

Ze śmiercią im do twarzy


Recenzja powstała przy współpracy z portalem Esensja i została tam pierwotnie zamieszczona.

Cztery serie inicjujące „Sandman Uniwersum” dobiegły końca. Trudno było w takiej sytuacji oprzeć się wrażeniu, że inicjatywa wydawnicza również zmierza ku końcowi. Tymczasem mamy obecnie do czynienia z czymś w rodzaju „fazy drugiej” całego przedsięwzięcia – wydani niedawno „Martwi detektywi” stanowią jej dość wyraźną forpocztę.

Tytułowi nastoletni bohaterowie pochodzą oczywiście z głównej serii „Sandmana”. W odcinku dwudziestym piątym, wydanym w kwietniu 1991 roku, pojawili się obaj – jeden już był martwy i eteryczny, a drugi miał dopiero umrzeć. Edwin Paine został brutalnie zamordowany przez kolegów ze szkolnego internatu w roku 1916, zaś Charles Rowland, dziecko lat dziewięćdziesiątych, stracił życie właśnie w tym odcinku „Sandmana” – w wojnie z prawdziwie piekielnymi przeciwnikami. Chłopcy, zamiast jednak odejść w zaświaty, postanawiają trzymać się Ziemi i zająć się rozwiązywaniem paranormalnych zagadek kryminalnych. Wszak duchom też zdarza się być ofiarą przestępstw, prawda?

niedziela, 12 stycznia 2025

Człowiek Cel

Nie można zawsze wygrywać


Recenzja powstała przy współpracy z portalem Esensja i została tam pierwotnie zamieszczona.

Tom King znowu w najlepszej formie. Całkiem niedawno pisałem o jego noirowym kryminale z akcją osadzoną w przeszłości miasta Batmana („Gotham. Rok pierwszy”) a już przyszła pora na kolejną, równie znakomitą lekturę. „Człowiek cel” to kolejny czarny kryminał w uniwersum DC Comics i - podobnie jak opowieść o perypetiach Slama Bradleya - powinien kandydować do tytułu „Najlepszego komiksu 2024 roku”.

Kim jest „Człowiek cel”? Pierwszym bohaterem, na którego wołano „Human Target”, był Fred Venable z lat pięćdziesiątych – z czasów, kiedy to odesłano herosów Złotej Ery do lamusa, ale jeszcze nie wprowadzono tych z Ery Srebrnej. Drugim facetem o tym pseudonimie był Christopher Chance, debiutujący w „Action Comics” z grudnia 1972 roku, już w Erze Brązowej – i to ten zapisał się na stałe w historii DC Comics. Chance pojawiał się co jakiś czas w różnych komiksach wydawnictwa, a w 1999 roku dostał nawet swoją własną miniserię w ramach „DC Vertigo”. W roku 2021 postać Człowieka Celu postanowił przybliżyć czytelnikom sam Tom King i jak zwykle zrobił to w swoim stylu – w dwunastu odcinkach ze stronicami zaplanowanymi w stałym dziewięciokadrowym układzie. „The Human Target” ze scenariuszem Kinga i wspaniałymi rysunkami Grega Smallwooda wychodzi w ramach „DC Black Label” między styczniem 2022 i kwietniem 2023 roku.

czwartek, 10 października 2024

Potwór z bagien. Zielone piekło

Potop ostateczny


Recenzja powstała przy współpracy z portalem Esensja i została tam pierwotnie zamieszczona.


Dobrze, że w „DC Black Label” coraz częściej pojawiają się historie nie związane z Batmanem. Uwielbiamy mrocznego rycerza – to nie ulega wątpliwości. Ale DC Comics to nie tylko Gotham albo ogólnie pojęta superbohaterszczyzna. To również przepastne bagna na amerykańskim odludziu, w których Len Wein i Bernie Wrightson powołali do życia jedną z najsłynniejszych postaci magicznego zakątka uniwersum. Oto opowieść z alternatywnej przyszłości świata, w której zielone monstrum może być ostatnią nadzieją ludzkości.

„Potwór z bagien. Zielone piekło” to trzyczęściowa, alternatywna (jak na „DC Black Label” przystało), opowieść z przyszłości uniwersum DC Comics. Przyszłości, która nie musi się oczywiście ziścić – podobnie jak wszystkie inne postapokaliptyczne wizje popkultury. Ta omawiana dzisiaj, autorstwa Jeffa Lemire’a (scenariusz) i Douga Mahnke (rysunki), przypomina nieco film „Waterworld” z 1995 roku – ale jest o wiele bardziej psychodeliczna i przerażająca. Ziemia zalana jest wodą, dokładnie tak, jak przekazuje to Biblia – tylko jedna góra (w sumie może być ich więcej, nie wiadomo) wystaje ponad powierzchnię wody. Na jej pomniejszających się z roku na rok zboczach żyje prawdopodobnie ostatnia ludzka społeczność – skazana na zagładę z powodu systematycznie podnoszącego się poziomu wody. Nękana przez bezlitosnych piratów, zgłaszających się po coroczny trybut, próbuje odnaleźć sens swej egzystencji i choćby mały promyk nadziei na lepsze jutro.

czwartek, 26 września 2024

Śnienie. Na jawie

Piękny koszmar


Recenzja powstała przy współpracy z portalem Esensja i została tam pierwotnie zamieszczona.

Inicjatywa wydawnicza „Sandman Universe” rozpoczęła się czterema seriami, dla których nie określono z góry długości. Po kilku latach doszło do pewnej zmiany – zaczęły pojawiać się serie limitowane, obliczone już na samym początku na określoną ilość odcinków. Jedną z nich jest „Śnienie. Na jawie” wydana właśnie zbiorczo nakładem Egmontu.

Seria „The Dreaming” Simona Spurriera rozpoczęła „Uniwersum Sandmana” i była, zaraz po „Lucyferze”, najlepszą opowieścią całego projektu. Przez dwadzieścia odcinków śledziliśmy dzieje mieszkańców domeny Morfeusza, a właściwie Daniela, bo przecież oryginalny Sen z Nieskończonych odszedł i nie wróci. Wspomniany Daniel, następca władcy Krainy Snów, jest nie mniej potężną istotą – kreuje sny (zarówno marzenia, jak i koszmary), które zsyła śmiertelnikom, aby dać im pewną naukę, pobudzić wyobraźnię lub po prostu pomóc w życiu. Jeden z koszmarów się nie udał – Daniel nazwał swą kreację „całkowitą ruiną” niezdolną do wykonywania swoich zadań. Stąd wzięło się imię głównego bohatera omawianego dziś albumu – Ruin jest koszmarem, który nie tylko kwestionuje cel swego powołania, ale i stawia Danielowi niewygodne pytania. To dlatego jego władca zamknął go w magicznym więzieniu. Najgorsze jest jednak to, że Ruin podczas swego krótkiego, niezbyt udanego pobytu w naszej rzeczywistości zakochał się w śmiertelniku i zrobi wszystko, aby uciec ze Śnienia i na zawsze połączyć się z obiektem swej miłości.

czwartek, 4 lipca 2024

7 przeciw chaosowi

Oddział wyrzutków


Recenzja powstała przy współpracy z portalem Esensja i została tam pierwotnie zamieszczona.

Harlan Ellison jest legendą science fiction – w 2018 roku doczekaliśmy się w Polsce „Tego, co najlepsze” w jego twórczości dzięki wydawnictwu Prószyński i S-ka. Ellison niestety zmarł dokładnie w tym roku – teraz po sześciu latach, dzięki Egmontowi, możemy uzupełnić naszą wiedzę na temat jego twórczości o kolejny, dość niecodzienny element. W 2013 roku, we współpracy z amerykańskim grafikiem Paulem Chadwickiem, przedstawił światu opowieść w dość niezwykłej jak na niego formie.

„7 Against Chaos” jest powieścią graficzną, wydaną przez DC Comics od razu w całości, bez podziału na odcinki. Wyobraźmy sobie Układ Słoneczny skolonizowany przez ludzkość – od Wenus po księżyce Saturna kwitnie utopijna i jak to zwykle bywa dekadencka cywilizacja człowieka. Człowieka nie znającego nadal pojęcia równości, szacunku i tolerancji – albo wyniszczającego tubylców na Wenus (czyli humanoidalną rasę tak zwanych Feniksów, potrafiących władać ogniem), albo przekształcających genetycznie lub chirurgicznie całe zastępy niewolników, zmuszonych do pracy w ekstremalnie nieprzyjaznych warunkach na pozaziemskich koloniach. Tak zwani „przeinaczeni”, czyli ludzie połączeni z maszynami lub przemienieni w gigantyczne owady, żyją tylko po to, aby harować dla swoich ciemiężycieli. Tak nawiasem mówiąc – jakże podobna, choć nie we wszystkich aspektach, jest to wizja do tej z „Dworca Perdido” Chiny Mieville’a (patrz: tamtejsi „prze-tworzeni”).

niedziela, 9 czerwca 2024

Lucyfer. Diabeł w głębi serca. Tom 4

Sztuka istnienia


Recenzja powstała przy współpracy z portalem Esensja i została tam pierwotnie zamieszczona.

Kolejna seria inicjatywy „Uniwersum Sandmana” dobiega końca. Lucyfer wyrusza na czwartą, ostatnią przygodę – jak zwykle pełną symboli, metafor i specyficznej artystycznej metody. Duch Neila Gaimana krąży nad kartami komiksu – nie mogło być przecież inaczej.

„Lucyfer” wychodził w odcinkach aż do numeru osiemnastego, do maja 2020 roku. Potem wybuchła pandemia i ostatnie odcinki postanowiono wydać zbiorczo. Składający się z nich „Diabeł w głębi serca” ukazał się w lutym 2021 i zakończył serię. Inne serie rozpoczynające w 2018 roku razem z „Lucyferem” inicjatywę „Uniwersum Sandmana”, dobiegły końca wcześniej – wszystkie po trzech albumach zbiorczych. Czy cztery tomy „Lucyfera” potwierdzają jego najwyższą jakość, czy może tylko wyjątkową wenę twórczą autora, Dana Wattersa? Jedno i drugie.

czwartek, 18 kwietnia 2024

Wonder Woman. Historia: Amazonki

Uczta ekstremalna


Recenzja powstała przy współpracy z portalem Esensja i została tam pierwotnie zamieszczona.

Waleczna amazonka była już raz główną bohaterką komiksu inicjatywy DC Black Label. Cztery lata temu Daniel Warren Johnson zaprosił czytelników na swoją „Martwą Ziemię”, w której Diana z Themiskiry żyła w postapokaliptycznej przyszłości. Dzisiaj udamy się w daleką przeszłość i to naprawdę bardzo odległą. I trochę umowną, wszak zagłębiamy się w świat greckich mitów. W uniwersum DC są one może trochę bardziej rzeczywiste niż w naszym świecie – istnienie dzielnych amazonek jest tam faktem.

„Wonder Woman. Historia” zaplanowana była na trzy trylogie (!). Dziś czytamy pierwszą z nich – trzyczęściowe „Amazonki” ze scenariuszem Kelly Sue DeConnick i rysunkami (choć to mało powiedziane) trojga artystów. „Amazonki” przygotowują grunt pod pojawienia się księżniczki Diany. Tak, to możemy zdradzić – główną, bardzo odmienioną w porównaniu do powszechnie obowiązującej wersji, bohaterką jest matka Diany, Hippolita. Dlaczego odmienioną? Otóż, w wersji DeConnick Hippolita jest zwykłą ludzką kobietą, akuszerką mieszkającą w starożytnych Atenach. Z kolei obecną mainstreamową Hippolitę wymyślił słynny George Perez w 1987 roku, kiedy to wystartowała pierwsza pokryzysowa (a druga w ogóle) seria „Wonder Woman”. Hippolita została wówczas stworzona wraz z innymi Amazonkami przez zbuntowane greckie boginie z dusz zmarłych kobiet i już od samego początku była królową całego społeczeństwa Rajskiej Wyspy.

środa, 14 lutego 2024

Batman / Catwoman

 

Przerost formy nad treścią


Kolejny album inicjatywy „DC Black Label” i znowu Batman. I niech ktoś mi powie, że to Superman jest najpopularniejszym bohaterem DC Comics! No nie jest i chyba nigdy nie był. „Batman / Catwoman” podzieli czytelników – ba, podzielił mnie samego dość zdecydowanie. I teraz najlepsze – to właściwie nie jest komiks o Batmanie. Do rzeczy zatem…

W 2016 roku zakończył się pięcioletni epizod wydawniczy w DC Comics zwany „The New 52”. Rozpoczęło się „DC Rebirth” i większość regularnych serii otrzymało nowy zespół kreatywny. „Batman” przypadł w udziale Tomowi Kingowi, znanemu wtedy chociażby z ciepło przyjętego „Szeryfa Babilonu” i genialnego „Visiona”. King zmienił podejście swego poprzednika Scotta Snydera – wpadł na pomysł, że uwikła Bruce’a Wayne’a i Selinę Kyle w romans. Miało nawet dojść do ich ślubu, ale DC w ostatniej chwili zablokowało ten pomysł. Na początku 2020 roku Tom King przekazał pałeczkę Jamesowi Tynionowi IV i zajął się kilkoma innymi projektami, ale wizja wielkiej miłości Kotki i Nietoperza musiała się kiedyś urzeczywistnić. Między lutym 2021 a sierpniem 2022 roku ukazała się dwunastoodcinkowa seria limitowana „Batman/Catwoman”, mająca niejako podsumować kilkuletni run Kinga w „Batmanie” i przyjrzeć się dokładnie wzajemnej relacji wspomnianych dwóch postaci.

czwartek, 12 października 2023

Catwoman. Samotne miasto

Heist comic


Recenzja powstała przy współpracy z portalem Esensja i została tam pierwotnie zamieszczona.

Sporo było już alternatywnych wersji miasta Gotham. Wszystko zaczęło się w latach dziewięćdziesiątych, kiedy to w DC Comics doszło do prawdziwej ekspansji „elseworldów”. Inicjatywa wydawnicza „DC Black Label” opiera się niemal wyłącznie na tego rodzaju historiach. Nie inaczej jest w przypadku najnowszego albumu – „Catwoman. Samotne miasto”.

Nie wiemy dokładnie, kiedy toczy się akcja – wystarczy nam informacja, że dziesięć lat w przyszłości w stosunku do teraźniejszości z komiksów mainstreamowych. Przed dekadą miała miejsce Noc Błazna – tragiczne w skutkach wydarzenie, podczas którego Joker i jego poplecznicy zaatakowali Gotham. Zginęli Batman, Nightwing, Robin i jeszcze kilku innych ważnych bohaterów. Alfred Pennyworth umarł jeszcze wcześniej z powodu ciężkiej choroby. Nowy burmistrz Gotham, znany wszystkim dobrze Harvey Dent, delegalizuje superbohaterstwo. Każdy zamaskowany, samozwańczy stróż prawa będzie ścigany z całą surowością. Wielu do tej pory negatywnych bohaterów ujawnia swoje tożsamości i cieszy się tą swego rodzaju amnestią. Dotyczy to również Seliny Kyle, dawnej Catwoman, która wychodzi po dziesięciu latach z więzienia (trafiła do niego zaraz po wspomnianej masakrze) i próbuje ułożyć sobie życie na nowo. Po cywilnemu, bez masek i kostiumów, zgodnie z prawem.

sobota, 29 kwietnia 2023

Batman. Wyjątkowo mroczna noc

Ambiwalentne uczucia

Recenzja powstała przy współpracy z portalem Esensja i została tam pierwotnie zamieszczona.

Inicjatywa wydawnicza „DC Black Label” nadal faworyzuje Batmana – Egmont wydał właśnie kolejny komiks cyklu i znów śledzić będziemy przygody mrocznego rycerza latającego po mrocznym mieście. Tym razem wszystko trwać będzie całą jedną „Wyjątkowo mroczną noc”.

Autorem najnowszego komiksu „DC Black Label” jest szkocki grafik Mark Simpson, tworzący pod pseudonimem „Jock”. Czego to on nie robił już podczas swej kariery – szkicował, kładł tusze i czernie, kolorował. Teraz zrobił to wszystko w jednym komiksie i dodatkowo samodzielnie, po raz pierwszy w życiu, napisał cały scenariusz. Jock wspominał w jednym z wywiadów, że od zawsze było to jego marzeniem – w całości odpowiadać za jeden duży projekt i zrobić go bez żadnych podpowiedzi, korekt i wymagań zwierzchników z DC Comics. Zaproponowano mu „DC Black Label” i trzyczęściowy komiks z Batmanem w roli głównej – o to chodziło! Całość wyszła w zeszłym roku za oceanem, a teraz trafiła do Polski. Graficznie mamy do czynienia z majstersztykiem – Jock to Jock, nie mogło być inaczej. Scenariuszowo niestety całość pozostawia sporo do życzenia – Jock to Jock, wspominałem już o tym?

czwartek, 9 marca 2023

Dom szeptów. Obserwatorzy. Tom 3

Udane zakończenie

Recenzja powstała przy współpracy z portalem Esensja i została tam pierwotnie zamieszczona.

Nasza wycieczka po „Sandman Uniwersum” powoli dobiega końca. „Obserwatorzy” są trzecim, ostatnim tomem jednej z serii tej inicjatywy. Najobszerniejszym, bo zbierającym aż dziesięć odcinków - poprzednie dwa tomy miały po sześć. Erzulie Freda Dahomey, Afrykańska Bogini Miłości i Przyjemności nadal jest na swej magicznej odysei.

Tytułowy „Dom szeptów” to magiczna łódź, którą podróżują Erzulie i jej towarzysze – Wujek Poniedziałek z indiańskich legend oraz jej mąż (jeden z trzech) o imieniu Agwe. Drugi tom serii, o tytule jednoznacznie kojarzącym się z twórczością Neila Gaimana (inicjatywa „Sandman Uniwersum” nie nazywa się tak przecież bez powodu) – „Ananse” – kończy się cliffhangerem. Przerażający demon Koryntczyk (znany nam dobrze z oryginalnego „Sandmana”) dociera do Domu Obserwatorów, „bliźniaczego” względem Domu Szeptów, zaginionego i zapomnianego przed laty i pilnowanego przez samego Ezopa, autora znanych nam dobrze bajek. „Pojedynek na opowieści”, który Erzulie stoczyła z pająkiem Ananse doprowadził do śmierci Agwe – pogrążona w żałobie bogini przybiera ludzką postać, aby godnie pochować swego ukochanego w naszej doczesnej, materialnej rzeczywistości. Trzeci tom skupia się na walce Erzulie o odzyskanie nie tylko męża, ale i tytułowego „Domu szeptów” – w charakterystyczny dla siebie (ale i Neila Gaimana) sposób autorka komiksu zgrabnie zamyka swą opowieść.

niedziela, 11 grudnia 2022

Lucyfer. Dziki gon. Tom 3

Sztuka przemocy


Recenzja powstała przy współpracy z portalem Esensja i została tam pierwotnie zamieszczona.

„Lucyfer” Dana Wattersa był i nadal jest najlepszą serią inicjatywy „Sandman Uniwersum”. Zobaczymy dziś co porabiał były władca Piekieł zaraz po wielkiej awanturze z poprzedniego albumu.

Drugi tom „Lucyfera” opowiadał o tym, jak Gwiazda Zaranna, po ucieczce z przerażającego psychicznego więzienia, postanowił ocalić czarownicę Sycorax. Wiedźma, była kochanka Lucyfera i matka jego syna, dostała tylko trzy dni życia – po tym czasie, jako aberracja naturalnego porządku rzeczy, umrze już na dobre. Lucyfer ruszył na wyprawę mającą na celu ocalenie jej duszy – przy okazji o mało nie rozpętał niszczycielskiej wojny w Zaświatach.

niedziela, 6 listopada 2022

Grób Batmana

Batman przebudzony, Alfred zmartwiony


Recenzja powstała przy współpracy z portalem Esensja i została tam pierwotnie zamieszczona.

Komiksy wydawane pod egidą „DC Black Label” zdominował Batman. Nic dziwnego, wszak to chyba „najpoważniejszy” i „najmroczniejszy” z głównych superbohaterów wydawnictwa. A nasz Egmont nigdy nie przegapi okazji, aby jakiegoś „Batmana” wydać – to przecież w większości przypadków sukces sprzedażowy. No to mamy nowego – oto „Grób Batmana”.

Scenariusz komiksu napisał znany nam dobrze Warren Ellis, a wszystko narysował Bryan Hitch. Jeden efekt kooperacji obydwu panów już znamy – znakomity pierwszy tom „Authority”, historii superbohaterskiej grupy, której zdarzało się przekraczać nieprzekraczalne do tej pory granice. „Grób Batmana” jest pod tym względem o wiele bardziej zachowawczy – jest to komiks dobry, poprawnie napisany i świetnie narysowany. Ale żadnej wartości dodanej w DC Comics nie kreuje.

czwartek, 13 października 2022

Śnienie. Jeden magiczny ruch. Tom 3

Chodzi o to, żeby coś czuć


Recenzja powstała przy współpracy z portalem Esensja i została tam pierwotnie zamieszczona.

„Sandman Uniwersum”, jubileuszowa inicjatywa wydawnicza DC Comics, powoli dobiega końca. Jako pierwsza do mety dociera ta seria, od której wszystko się zaczęło. Trzeci tom „Śnienia”, zatytułowany „Jeden magiczny ruch”, pojawił się właśnie na naszym rynku.

W pierwszym tomie zastaliśmy Śnienie zdewastowane, pęknięte i opuszczone. Daniel, syn i następca Morfeusza, opuścił swe królestwo. Chaos, totalitarne rządy Sędziego Stryka i ogólna degrengolada magicznej krainy okazały się jednak mało ważne, gdy do gry weszła dziwna ni to istota, ni to program komputerowy. Sztuczna inteligencja, mieniąca się „bezcielesną świadomością złożoną z kilkunastu bilionów samodostosowujących się instrukcji”, wypełniła lukę pozostawioną przez Daniela i w autorytarny, totalnie nieludzki (bo maszynowy), sposób zaczęła rządzić Śnieniem. Nie pomogły poszukiwania byłego władcy prowadzone przez Dorę, główną bohaterkę serii i kruka Matthew – Daniel nie wrócił, choć wiemy, że kontynuuje swą niezrozumiałą odyseję przez świat realny. Śnienie tymczasem destabilizuje się coraz bardziej, a sztuczna inteligencja (nosząca teraz imię Wan) staje się dla niego największym zagrożeniem. Tom drugi na sam koniec wprowadza do fabuły nieznaną do tej pory postać – mężczyznę pogrążonego w katatonii, który zdecydowanie ma coś wspólnego z tym, co się tu wyprawia.

niedziela, 14 sierpnia 2022

Batman. Biały Rycerz przedstawia Harley Quinn

Nowe Gotham

Recenzja powstała przy współpracy z portalem Esensja i została tam pierwotnie zamieszczona.


Alternatywny mini-świat DC stworzony przez Seana Murphy’ego w ramach inicjatywy „DC Black Label” rozrasta się coraz bardziej. Wzięli się za niego nowi twórcy – zarówno scenarzystka i rysownik. Przed miesiącem otrzymaliśmy najnowszy komiks „Myrphyverse” – znajdziemy w nim całkiem ciekawą, historię poboczną. 

Tym razem Sean Murphy stoi tylko za szeroko pojętym „doradztwem” fabularnym i kilkoma okładkami. Scenariusz do wszystkich sześciu części „Batman. Biały rycerz przedstawia Harley Quinn” napisała… jego żona, Katana Collins, a wszystko to narysował Matteo Scalera – tak bardzo w stylu Murphy’ego, że niemal nie do odróżnienia. Główną bohaterką komiksu jest Harley Quinn, ta oryginalna, rozpoczynająca kiedyś karierę w stroju arlekina, a nie ta druga, ubrana… trochę inaczej (tak, w „Murphyverse”, są dwie Harley, choć ta druga nosi już inną, dość znamienną ksywę – Neo-Joker).

niedziela, 10 lipca 2022

Joker / Harley. Zabójczy umysł

Inna Harley, inny Joker


Recenzja powstała przy współpracy z portalem Esensja i została tam pierwotnie zamieszczona.

„DC Black Label”, inicjatywa wydawnicza DC Comics rozpoczęta „Białym rycerzem” Seana Murphy’ego, miała przedstawiać słynnych bohaterów uniwersum w nowych, skierowanych do dorosłego odbiorcy, interpretacjach. Wbrew oczekiwaniom nowy cykl zdominowany został nie tylko przez Batmana, ale również Jokera, do którego dołącza regularnie Harley Quinn. Najnowszy album wydany przez Egmont znów bierze na tapet tę dwójkę.

„Joker/Harley. Zabójczy umysł” jest najnowszym komiksem DC Black Label na polskim rynku. Tym razem nie ma mowy o romantycznym (o ile można tak określić relację dwóch psychopatycznych postaci) wątku. Autorka scenariusza, Kami Garcia stawia Harleen Quinzel i Jokera tak daleko od siebie jak tylko możliwe, aby w ostatecznym rozrachunku stwierdzić, że odległość ta właściwie nie ma aż tak wielkiego znaczenia. Kim jest Harley w wydaniu Garcii? Dwudziestokilkuletnią, zdolną i obiecującą, profilerką policyjną i psychiatrą sądową. Kilka lat temu jej życiem wstrząsnęło brutalne, irracjonalne i przerażające morderstwo najlepszej przyjaciółki. Edie została przypadkową (najwyraźniej) ofiarą seryjnego mordercy, znanego jako „Joker” – przydomek wziął się od charakterystycznego uśmiechu w jaki „wyposażał” zamordowanych za pomocą wieszana na ubrania. Teraz „Joker” powraca – policja znajduje co jakiś czas ofiary wskazujące właśnie na jego modus operandi. Ciała ułożone w „artystyczny” sposób, upozorowane wręcz na dzieła sztuki wymagające wielogodzinnej pracy i wielodniowego planowania – takie, przy których scenarzyści i scenografowie serialowego „Hannibala” z Madsem Mikkelsenem, kiwaliby głową z uznaniem. Harley rusza w pościg za Jokerem, przedkładając subiektywne motywacje nad obiektywny profesjonalizm i zatraca się coraz mocniej w narastającej obsesji.

czwartek, 2 czerwca 2022

Łasuch. Powrót

Jak ryba wyjęta z wody

Recenzja powstała przy współpracy z portalem Esensja i została tam pierwotnie zamieszczona.

Jeff Lemire ma swoje pięć minut, które trwa już dobrych parę lat. Facet dobrze wie, jak pisać (a nawet rysować) komiksy – w zeszłym roku jedno z jego najważniejszych dzieł doczekało się nawet telewizyjnej adaptacji. No właśnie – „Łasuch” na Netflixie ukazał się razem z sequelem jego komiksowego pierwowzoru. Teraz, po roku, „Powrót” wyszedł w końcu w Polsce.

Oryginalny „Łasuch” Jeffa Lemire’a był naprawdę świetnym komiksem. Opowiedziany i narysowany w jakże charakterystycznym, grającym na emocjach i lekko odstręczającym, stylu, zapraszał do rzeczywistości koszmarnej i jednocześnie niebywale hipnotyzującej. Gus, mały chłopiec-jelonek, rusza wraz z „Wielkoludem” Jepperdem w świat rażony apokalipsą. Ludzie umierają masowo na nieznaną zarazę, której wybuch w niewytłumaczalny sposób zbiega się w czasie z narodzinami „hybryd”, czyli ludzkich dzieci obdarzonych zwierzęcymi cechami anatomicznymi. Mesjanizm, biblijna narracja, przemoc i liczne nawiązania do popkultury – niesamowita opowieść z świetnym finałem. Nie napiszę oczywiście, jak się „Łasuch” skończył – osoby czytające tę recenzję doskonale to wiedzą lub w tej chwili przestają ją czytać. Dlaczego? Ponieważ lektura „Łasucha. Powrotu” nie ma większego sensu bez znajomości oryginalnej serii.

czwartek, 21 kwietnia 2022

Dom szeptów. Ananse. Tom 2

Pojedynek na opowieści

Recenzja powstała przy współpracy z portalem Esensja i została tam pierwotnie zamieszczona.

No, trochę minęło już czasu od wydania pierwszego tomu „Domu szeptów”. Podczas gdy inne serie inicjatywy „Sandman Uniwersum” dorobiły się już dawno drugich albumów, tak na komiks Nalo Hopkinson przyszła pora dopiero teraz. Wracamy na magiczną łódź, czyli tytułowy „Dom szeptów”.

Główną bohaterką serii są Erzulie Freda Dahomey, afrykańska Bogini Miłości i Przyjemności oraz Wujek Poniedziałek, czyli człowiek-krokodyl z indiańskich legend. Po dramatycznych wydarzeniach opisanych w tomie pierwszym, kiedy to udało im się w końcu wyrwać ze Śnienia opanowanego przez „chorobę jawy”, mkną oni swoim wielkim domem-łodzią gdzieś przed siebie, w nadziei, że uda im się odnaleźć drogę do własnej krainy. Traf chciał, że dusza męża Erzulie została zaklęta w samej strukturze „Domu szeptów” i rozpływa się w drewnianej materii łodzi. Aby uratować męża, bogini Erzulie decyduje się na bardzo ryzykowny krok. Udaje się po pomoc do niebezpiecznego, zachodnioafrykańskiego bóstwa, znanego fanom Neila Gaimana jako Ananse (lub Anansi).