sobota, 11 stycznia 2020

Śnienie. Ścieżki i wpływy. Tom 1

Sandman 2.0 ?

Recenzja powstała przy współpracy z portalem Esensja i została tam pierwotnie zamieszczona.

Dziewięć dni temu pisałem o komiksie „Sandman Uniwersum” – swego rodzaju wprowadzeniu do czterech nowych serii kontynuujących dzieło Neila Gaimana. Dziś przyszła pora na pierwszą z nich – tę najbardziej „sandmanowską”, będącą bezpośrednim przedłużeniem fabuły i estetyki opowieści o „Śnie z Nieskończonych”. Odwiedzamy „Śnienie” – domenę Morfeusza. Królestwo opuszczone już dwukrotnie.

Wydawnictwo „Detective Comics” wydawało oryginalną serię „The Dreaming” od czerwca 1996 do maja 2001 roku – wystartowała już cztery miesiące po zakończeniu „Sandmana”. Teraz, po osiemnastoletniej przerwie, postanowiono ją przywrócić do życia jako jedną ze wspomnianych czterech serii „Sandman Uniwersum”. Tom pierwszy, wydany przez Egmont jako „Śnienie. Ścieżki i wpływy”, opowiada o bardzo ciężkiej sytuacji, w jakiej znalazła się Kraina Snu. Daniel, następca Morfeusza, „nieśmiertelna, antropomorficzna abstrakcja”, opuścił Śnienie (wyjaśnień tego stanu rzeczy należy szukać w serii „Batman Metal”, też wydawanej ostatnio przez Egmont). Bibliotekarz Lucien, namaszczony na jego zastępcę, nie wie co robić – na „niebie” Śnienia pojawiła się wielka szczelina i cały świat chwieje się w posadach. Przez ową szczelinę wpadają do Śnienia „egzoty”, czyli humanoidalne istoty, z którymi nie można nawiązać żadnego kontaktu; pewien dom, który odwiedzimy w drugiej serii „Sandman Uniwersum”; a także inne piekielne stwory. 



Jeden z mieszkańców Śnienia, Merv Dyniogłowy, postanawia uciec się do drastycznych rozwiązań – powołuje do życia niejakiego Sędziego Ezekiela Stryka, zamkniętego kiedyś za swe przewiny w magicznej „czarnej skrzyni”. Dylematy znane z naszego świata – co ważniejsze, wolność czy bezpieczeństwo? Sędzia Stryk – istota utkana z pogardy, uprzedzeń, i twierdzeń, że „jego racja jest ważniejsza niż jakiekolwiek inne życie” – staje się autorytarnym władcą. Największe uprzedzenie widzi w bezosobowych przybyszach ze szczeliny, zwanych tu „ciapciakami” – kojarzycie już pewnie, kogo symbolizują tu „egzoty”. Mieszkańcy Śnienia są przerażeni – nie wiadomo już czy boją się bardziej szczeliny, czy nowego władcy. Jednym z nich jest Dora, znana z „Sandman Uniwersum” – istota „inna niż wszyscy mieszkańcy Śnienia”, nie pamiętająca kim jest i obdarzona niesamowitą mocą.

Fani „Sandmana” mogą mieć ambiwalentne odczucia. Z jednej strony bowiem, Simon Spurrier jest bardzo świadomy tego, za jaki materiał się zabrał. Na poziomie świata przedstawionego i postaci to jest idealna kontynuacja – momentami aż zbyt idealna. Czasem mamy wrażenie, że to po prostu wierna kopia arcydzieła Gaimana – do czego przyczynia się nie tylko sam scenariusz, ale i praca Bilquis Evely, młodej, brazylijskiej pani grafik. Jej rysunki są wielkim atutem komiksu – bogate w szczegóły, świetnie i niestandardowo rozplanowane i z ducha bardzo, bardzo „gaimanowskie”. Widać bardzo wyraźnie czym inspirowała się Evely (a także i Spurrier) – dokładnie taki sposób ilustrowania stanowił o geniuszu najdoskonalszego komiksu o Morfeuszu, czyli „Sandmana Uwertury”. I choć do poziomu J.H. Williamsa III trochę jej brakuje, to przynajmniej kierunek jako obrała w „Śnieniu” jest najlepszy z możliwych.


Nawiązań do głównej serii jest mnóstwo – jest Lucien, kruk Matthew (dla ciekawskich – poszukajcie go w „Sadze o potworze z bagien” Alana Moore’a), Kain i Abel, Merv Dyniogłowy a także – uwaga – Brute i Glob, których pamiętamy dobrze z „Preludiów i Nokturnów”, czyli pierwszego tomu „Sandmana”. Sędzia Stryk to Judge Gallows – postać powołana do życia u schyłku Srebrnej Ery Komiksu, w czerwcu 1969 roku. Spurrier robi to, co kiedyś Gaiman – odkurza stare, zapomniane postacie Detective Comics i daje im nowe życie. A wspominana już Dora to zupełnie nowa bohaterka – najlepiej wykreowana i najciekawsza, choć może nie najsympatyczniejsza.

Simon Spurrier ewidentnie chce być „nowym Gaimanem” i pisać coś w rodzaju „Sandmana 2.0”. Znajdujemy tu tę samą estetykę nadmiaru narracyjnego i zamierzonej koturnowości – jakże to było charakterystyczne i trafione u autora „Sandmana”. W „Śnieniu…” to niestety nie gra do końca tak, jak powinno. Autor „Czarnej Orchidei”, w całym tym swoim rozbuchaniu, komiksowym strumieniu świadomości i charakterystycznej narracji, trzymał pod kontrolą nie tylko fabułę, ale i idee, o których pisał. To one były na pierwszym miejscu – fabuła je tylko ilustrowała, była im podległa. Wszystkie zaawansowane gry Gaimana z popkulturą, były wiarygodne i mocno przemyślane. U Spurriera wydają się dość powierzchowne i wciśnięte na siłę – po to, aby „duch Gaimana krążył nad komiksem”. To one są dopasowywane do fabuły, co wydaje mi się nie dość, że niepotrzebne i gmatwające przekaz, ale i karykaturujące nieco oryginalną serię. „Śnienie. Ścieżki i wpływy” to o wiele bardziej rozrywkowa, wręcz przygodowa opowieść niż „Sandman” – potrzebuje zatem nieco lżejszego tonu i mniejszego zadęcia. Momentami miałem naprawdę poważny problem ze zrozumieniem, co tak naprawdę Spurrier próbuje powiedzieć. A nie mówi przecież rzeczy niestworzonych.


Całość zasługuje jednak na pozytywną ocenę. Ale znów – to nie jest komiks dla osób nie znających „Sandmana”. Po prostu. Da się bowiem zrozumieć fabułę na zupełnie podstawowym poziomie – ale po co, skoro i tak ucieka cała masa nawiązań, wewnętrznych gier interpretacyjnych, narracyjnych i „wszystkiego tego, co najważniejsze”. Komiks „Śnienie. Ścieżki i wpływy” zbudowany jest na nie swoich fundamentach – to je musimy najpierw dokładnie zbadać. W innym przypadku całość chwieje się w posadach i grozi zawaleniem.



Tytuł: Śnienie. Ścieżki i wpływy. Tom 1
Scenariusz: Simon Spurrier
Rysunki: Bilquis Evely
Tłumaczenie: Paulina Braiter
Tytuł oryginału: The Dreaming. Pathways and Emanations. Volume 1
Wydawnictwo: Egmont
Wydawca oryginału: DC Vertigo
Data wydania: październik 2019
Liczba stron: 160
Oprawa: twarda
Papier: kredowy
Format: 175 x 265
Wydanie: I
ISBN: 9788328142886

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz