Batman przebudzony, Alfred zmartwiony
Recenzja powstała przy współpracy z portalem Esensja i została tam pierwotnie zamieszczona.
Komiksy wydawane pod egidą „DC Black Label” zdominował Batman. Nic dziwnego, wszak to chyba „najpoważniejszy” i „najmroczniejszy” z głównych superbohaterów wydawnictwa. A nasz Egmont nigdy nie przegapi okazji, aby jakiegoś „Batmana” wydać – to przecież w większości przypadków sukces sprzedażowy. No to mamy nowego – oto „Grób Batmana”.
Scenariusz komiksu napisał znany nam dobrze Warren Ellis, a wszystko narysował Bryan Hitch. Jeden efekt kooperacji obydwu panów już znamy – znakomity pierwszy tom „Authority”, historii superbohaterskiej grupy, której zdarzało się przekraczać nieprzekraczalne do tej pory granice. „Grób Batmana” jest pod tym względem o wiele bardziej zachowawczy – jest to komiks dobry, poprawnie napisany i świetnie narysowany. Ale żadnej wartości dodanej w DC Comics nie kreuje.
To była noc jakich wiele w Gotham. Batman ratuje gliniarza w cywilu, którego napada gang w ciemnej uliczce, a potem odpowiada na wezwanie mieszkańców bloku, dla których policja nie ma czasu. Znalezione, rozkładające się już od pewnego czasu, ciało pracownika biura prokuratora okręgowego jest pierwszym elementem układanki, początkiem ciągu pozornie nie powiązanych ze sobą wydarzeń i zbrodni w Gotham. Batman wciela się tu w rolę rasowego detektywa, wręcz uosabia się ze znajdowanymi po kolei ofiarami, aby odtworzyć ostatnie dni ich życia. Powoli odkrywa coraz większe fragmenty złożonej konstrukcji – ktoś postanowił mocno uderzyć w wymiar sprawiedliwości mrocznego miasta. Zemsta po latach? Mafijne interesy? A może coś więcej? Batman za punkt honoru stawia sobie powstrzymanie zbrodniarza.
Taki standard, prawda? Pozornie tak, ale jest tu kilka motywów, które wyróżniają ten komiks na tle pozostałych. Drugim, równorzędnym bohaterem jest Alfred Pennyworth, który spędza całe dnie na doglądaniu rezydencji Wayne’ów, pielęgnowaniu ich grobowca (z wolnym miejscem, zarezerwowanym dla Bruce’a w przyszłości) i przemawianiu paniczowi do rozumu. Ellis daje Alfredowi naprawdę sporo „czasu antenowego” – jego nieustanne przekomarzanie się z ogarniętym obsesją Bruce’em wprowadza do komiksu nieco humoru…, ale budzi również konsternację. Alfred mówi o sobie na przykład: „Stary żołnierz usługujący bogaczowi, który podczas swych wieczornych eskapad drogim samochodem spuszcza manto biedocie” – kamerdyner cały czas próbuje odwodzić swego pracodawcę od jego superbohaterskiej kariery i uwrażliwiać społecznie. Wynika to trochę z niepokoju Alfreda o życie Bruce’a – stary lokaj jest przekonany, że to on pochowa panicza, a nie odwrotnie. Chce, aby Batman się „przebudził” i oddał całą swą technologię policji – czy ona nie wykorzysta jej w o wiele lepszy sposób?
Pojęcie „Batmana przebudzonego” nawiązuje tu również do pojęcia „woke culture” i właśnie w te rejony zapuszcza się Ellis poprzez tyrady Alfreda. Koniec z tym maczyzmem, może lepiej być tylko filantropem, politykiem, społecznikiem – Ellis niby podważa sens krucjaty mrocznego rycerza, niby deprecjonuje brutalne i staroświeckie metody rozwiązywania przez niego problemów, ale koniec końców żadna jasna konkluzja nie przychodzi. Detektywistyczna zagadka rozwiązywana zostaje w równej mierze za pomocą intelektu, technologii i potężnych mięśni – wątek przebudzonej kultury, nagrobku Bruce’a czy zasadności nietoperzowego stylu życia okazują się ostatecznie zupełnie nieważne. „Grób Batmana” staje się kolejną typową historią z mrocznym rycerzem w roli głównej, która obiecuje sporo na początku, a potem tej obietnicy nie dotrzymuje.
Równie dużo miejsca co tradycyjna opowieść detektywistyczna, wymagająca skupienia i łączenia rozrzuconych kropek w jedną całość, zajmuje czysta akcja. I pod tym względem omawiany dziś komis jest dość oryginalny. W każdym niemal odcinku (a jest ich dwanaście) dochodzi do długiej, efektownie pokazanej walki Batmana z jakimś przeciwnikiem. I tu wielkie pole do popisu miał grafik, Bryan Hitch. Sekwencje pojedynków rozpisane są często na sześć, siedem stron, podczas których nie pada ani jedno słowo – sceny walki narysowane zostały bardzo efektownie, są brutalne, dosadne i niesamowicie szczegółowe. Niektórzy odbiorą je negatywnie – skoro jedną trzecią odcinka zajmuje tylko i wyłącznie wymiana ciosów i kopniaków, to czy nie mamy tu do czynienia z bezczelnymi wypełniaczami? No, nie – ja tu widzę raczej „filmowe” podejście do komiksu i niesamowicie atrakcyjne kadrowanie scen walk. Wypełniacze? Może trochę tak, ale udane i efektowne.
„Grób Batmana” nie jest najlepszym komiksem „DC Black Label” jaki możemy obecnie przeczytać. Mam wrażenie, że Warren Ellis nie do końca przemyślał to, co tak właściwie chciał wnieść do mitologii mrocznego rycerza i czy w ogóle. Ocena lekko powyżej średniej – obiektywnie, bo kusiło mnie jako fana Batmana, który i tak przeczyta z nim wszystko, co tylko będzie mógł, dać więcej.
Tytuł: Grób Batmana
Scenariusz: Warren Ellis
Rysunki: Bryan Hitch
Tłumaczenie: Jacek Żuławnik
Tytuł oryginału: The Batman’s Grave #1-12
Wydawnictwo: Egmont
Wydawca oryginału: DC Comics
Data wydania: wrzesień 2022
Liczba stron: 296
Oprawa: twarda
Papier: kredowy
Format: 170 x 260
Wydanie: I
ISBN: 9788328152939
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz