czwartek, 18 kwietnia 2024

Wonder Woman. Historia: Amazonki

Uczta ekstremalna


Recenzja powstała przy współpracy z portalem Esensja i została tam pierwotnie zamieszczona.

Waleczna amazonka była już raz główną bohaterką komiksu inicjatywy DC Black Label. Cztery lata temu Daniel Warren Johnson zaprosił czytelników na swoją „Martwą Ziemię”, w której Diana z Themiskiry żyła w postapokaliptycznej przyszłości. Dzisiaj udamy się w daleką przeszłość i to naprawdę bardzo odległą. I trochę umowną, wszak zagłębiamy się w świat greckich mitów. W uniwersum DC są one może trochę bardziej rzeczywiste niż w naszym świecie – istnienie dzielnych amazonek jest tam faktem.

„Wonder Woman. Historia” zaplanowana była na trzy trylogie (!). Dziś czytamy pierwszą z nich – trzyczęściowe „Amazonki” ze scenariuszem Kelly Sue DeConnick i rysunkami (choć to mało powiedziane) trojga artystów. „Amazonki” przygotowują grunt pod pojawienia się księżniczki Diany. Tak, to możemy zdradzić – główną, bardzo odmienioną w porównaniu do powszechnie obowiązującej wersji, bohaterką jest matka Diany, Hippolita. Dlaczego odmienioną? Otóż, w wersji DeConnick Hippolita jest zwykłą ludzką kobietą, akuszerką mieszkającą w starożytnych Atenach. Z kolei obecną mainstreamową Hippolitę wymyślił słynny George Perez w 1987 roku, kiedy to wystartowała pierwsza pokryzysowa (a druga w ogóle) seria „Wonder Woman”. Hippolita została wówczas stworzona wraz z innymi Amazonkami przez zbuntowane greckie boginie z dusz zmarłych kobiet i już od samego początku była królową całego społeczeństwa Rajskiej Wyspy.


Kelly Sue DeConnick nawiązuje do Pereza zgrabnie i z szacunkiem, zmieniając jednak wszystko tak, aby mogła zaznaczyć bardzo wyraźnie swoje idee. Pierwszy odcinek omawianego dziś albumu rozpoczyna się delegacją siedmiu najważniejszych greckich bogiń do Sali tronowej Zeusa na Olimpie. Mają dość krzywd jakich ludzkie kobiety doznają od mężczyzn i przy okazji chcą też zaznaczyć, że ich olimpijscy towarzysze nie są wcale lepsi. Gdy Zeus odmawia im jakiejkolwiek pomocy, zadośćuczynienia czy w ogóle uwagi i chęci zrozumienia oraz stwierdza, że tak po prostu jest urządzony świat, dochodzi do buntu i utworzenia trzydziestu pierwszych Amazonek – po pięć na każdą boginię (Hera ma swoje inne, własne plany i nie bierze w tym udziału). Amazonki pod osłoną nocy (bo w tajemnicy przed męską społecznością Olimpu) walczą z handlarzami niewolnic i ratują życia ich niedoszłych ofiar. Wspomniana już Hippolita trafia w samo centrum tych wydarzeń, wpada do króliczej nory i poznaje świat, którego istnienia nawet by nie podejrzewała.


„Wonder Woman. Historia: Amazonki” to komiks feministyczny. Tak jak John Ridley w „Innej historii Uniwersum DC” poruszał tematy różnorodności etnicznych i ich niewystarczającej reprezentacji w całej historii głównego nurtu DC Comics, tak Kelly Sue DeConnick chce nie tyle skrytykować wydawnictwo, lecz użyć jego uniwersum do wygłoszenia swoich poglądów. Chce za pomocą tego właśnie komiksu wyrazić pewien sprzeciw – przeciwko władztwu mężczyzn, toksycznemu maczyzmowi, mizoginii, przemocy. Autorka jest zdeklarowaną feministką i sama mówiła, że lepszej okazji jak osiemdziesiąte urodziny najpotężniejszej żeńskiej superbohaterki chyba nie znajdzie. Forma protestu jest nieco przesadzona, bo mamy tu do czynienia z krzykiem a nie wykładem. Upodlenie, podporządkowanie, dominacja, ujarzmienie – to proponują mężczyźni kobietom i nie znajdziemy w komiksie ani jednego porządnego przedstawiciela płci brzydkiej. Czuć złość, nawet wściekłość – rozumiem taką formę ekspresji i tego rodzaju podejście, ale nie mogę się oprzeć wrażeniu, że autorka idzie w przesadę. Może celowo, nie wiem, ale jednak.


Niepohamowana ekspresja cechuje również warstwę graficzną „Amazonek”. To jest dosłownie wizualne rozpasanie, orgia i rozpusta. Najbardziej szaleje Phil Jimenez, rysownik odcinka pierwszego – nietrudno zauważyć tu pewne podobieństwa do genialnych grafik J.H. Williamsa III z „Promethei” czy „Sandmana. Uwertury”. Spójrzcie na te gigantyczne dwustronicowe kadry, nieprawdopodobną ilość detali, niestandardowe kadrowania, ornamentykę, barokowe scenografie – lektura „Amazonek” rozpoczyna się bardzo mocnym wizualnym uderzeniem. DeConnick pracowała ze swoimi grafikami tak samo jak Stan Lee ze swoimi w latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych. Kreśliła ogólny zamysł wydarzeń a grafik miał za zadanie zaprezentować je zgodnie z własną inwencją i jak najlepiej potrafi. Odcinek Jimeneza to głównie Olimp – ta wersja siedziby Bogów ma onieśmielać czytelnika-śmiertelnika, pokazywać pewne szczegóły i kazać o nich od razu zapominać zostawiając tylko niewyraźne obrazy z tyłu głowy. To jest obłęd – spójrzcie chociażby na kadr z bogato zdobionymi wazami. Odcinek Gene Ha jest skromniejszy – są tu głównie wizje dzikich terenów starożytnej Grecji, lasów i życia amazonek, ale zrobione z niemal takim samym rozmachem. Ostatnią część narysowała Nicola Scott – tu dominuje batalistyka, mnogość postaci i wydarzeń. „Amazonki” muszą być czytane w wersji papierowej, każda inna zubaża czytelnicze wrażenia i jest po prostu nieodpowiednia.


To miał być i jest epos niemal homerycki. Tak wielka potęga graficzna i wizualna kanonada powodują, że sama lektura jest dość trudna, bo czujemy się wybijani z rytmu, odciągani od fabuły. Moim zdaniem „Amazonki” uginają się trochę pod własnym ciężarem. Gdyby DeConnick dodała jeszcze odrobinę patosu i blasku, to byłby to chyba słynny pythonowski miętowy listek, który przelałby czarę – ale nie goryczy tylko afektacji. Ale tu akurat stawiam już bardzo subiektywne sądy, bo komiks obiektywnie oceniam wysoko. Pozostaje wam siąść do tej uczty samodzielnie.



Tytuł: Wonder Woman. Historia: Amazonki
Scenariusz: Kelly Sue DeConnick
Rysunki: Phil Jimenez, Gene Ha, Nicola Scott
Tłumaczenie: Jacek Żuławnik
Tytuł oryginału: Wonder Woman. Historia: Amazons #1-3
Wydawnictwo: Egmont
Wydawca oryginału: DC Comics
Data wydania: marzec 2024
Liczba stron: 232
Oprawa: twarda
Papier: kredowy
Format: 216 x 276
Wydanie: I
ISBN: 9788328165359

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz