sobota, 29 kwietnia 2023

Batman. Wyjątkowo mroczna noc

Ambiwalentne uczucia

Recenzja powstała przy współpracy z portalem Esensja i została tam pierwotnie zamieszczona.

Inicjatywa wydawnicza „DC Black Label” nadal faworyzuje Batmana – Egmont wydał właśnie kolejny komiks cyklu i znów śledzić będziemy przygody mrocznego rycerza latającego po mrocznym mieście. Tym razem wszystko trwać będzie całą jedną „Wyjątkowo mroczną noc”.

Autorem najnowszego komiksu „DC Black Label” jest szkocki grafik Mark Simpson, tworzący pod pseudonimem „Jock”. Czego to on nie robił już podczas swej kariery – szkicował, kładł tusze i czernie, kolorował. Teraz zrobił to wszystko w jednym komiksie i dodatkowo samodzielnie, po raz pierwszy w życiu, napisał cały scenariusz. Jock wspominał w jednym z wywiadów, że od zawsze było to jego marzeniem – w całości odpowiadać za jeden duży projekt i zrobić go bez żadnych podpowiedzi, korekt i wymagań zwierzchników z DC Comics. Zaproponowano mu „DC Black Label” i trzyczęściowy komiks z Batmanem w roli głównej – o to chodziło! Całość wyszła w zeszłym roku za oceanem, a teraz trafiła do Polski. Graficznie mamy do czynienia z majstersztykiem – Jock to Jock, nie mogło być inaczej. Scenariuszowo niestety całość pozostawia sporo do życzenia – Jock to Jock, wspominałem już o tym?



Mamy upalny wieczór w Gotham. Akcja rozpoczyna się tuż przed zachodem słońca i kończy następnego dnia o brzasku – aż niemal słychać tykanie zegara jak popularnym serialu „24 godziny”. Pewien nieobliczalny przestępca o ksywie „EMP” (Edward M. Pressler i jednocześnie „electromagnetic pulse” – oto jedno z kilku „mających być cool” ale ostatecznie absurdalnych zagrań Jocka, bo niby co, nazwano go tak celowo, zaraz po urodzeniu?) zostaje wprowadzony w stan śpiączki, aby bezpiecznie trafił z miejsca A (Arkham Asylum) do B (Blackgate). EMP nie panuje nad swoją mocą – niczym bateria absorbuje elektryczność i po przekroczeniu „masy krytycznej” może eksplodować. Konwój rusza, a Batman pomaga policji w utrzymaniu porządku. W całym Gotham bowiem dochodzi do zamieszek – jedni bandyci chcą uwolnić EMP, inni go załatwić, a jeszcze inni po prostu odreagowują doprowadzeni do szału przez uciążliwy upał.


W pewnym momencie wszystko się sypie – EMP wymyka się z konwoju i emituje tak potężny impuls elektromagnetyczny, że doprowadza do całkowitego zaciemnienia Gotham. Zaczyna się „Wyjątkowo mroczna noc” – Batman zarzuca ciało nieprzytomnego EMP na ramię i rusza z nim w stronę Blackgate na piechotę. Nie działa nic – żadna elektronika, żadna broń, żaden telefon, żaden pojazd. Nic. Rozpoczyna się coś w rodzaju filmu akcji z końca dwudziestego wieku – Batman musi przedrzeć się do Blackgate unikając śmierci z rąk pojawiających się i padających jak muchy zbirów. Jock wskazał swą inspirację – „The Warriors”, film z końca lat siedemdziesiątych opowiadający o brutalnej wojnie gangów na ulicach Nowego Jorku. A mi akurat przyszły do głowy dwa filmy Johna Carpentera z Kurtem Russellem w roli głównej.


Jock zrobił to, co planował. Wrzucił Batmana do konsolowej platformówki i kazał mu zaliczać jej kolejne etapy, co podkreśla pojawiającą się co chwila mapą Gotham z zaznaczonym położeniem głównego bohatera i cały czas pikającym w charakterystyczny sposób zegarem w tle. Odebrał Batmanowi „wszystkie jego zabawki” i zostawił go w mroku uzbrojonego tylko we własne ciało i umysł. „Tylko w ciemności ludzie pokazują swoje prawdziwe oblicze” – Jock także. On jest genialnym grafikiem i słabym scenarzystą – i w żaden sposób nie pomógł mu wielki entuzjazm, jakim dzielił ze swoimi interlokutorami podczas wywiadów do najróżniejszych popkulturowych magazynów.

Wielkie mroczne kadry, dwustronicowe rozkładówki, przeszywające do głębi panoramy miasta – to jest po prostu niesamowite. Gdybym miał wielki plakat z Gotham autorstwa Jocka, gapiłbym się godzinami! Szkot mistrzowsko operuje czernią, światłocieniem, jego kadry są „ciężkie”, poszarpane i naprawdę mroczne – a postacie groteskowe jak trzeba. Jock jest ekspresjonistą – gdyby teraz ktoś miał narysować komiks psychologiczny o duszy mrocznego rycerza, a Dave McKean byłby zajęty, to powinien zrobić to właśnie on. Jednak w „Wyjątkowo mrocznej nocy” fabuła nie nadąża za grafiką. Jest zbyt miałka, prosta, niewyszukana w stosunku do formy, w jakiej jest przekazywana odbiorcy. Jest „zbyt mała” wobec gigantycznej, monumentalnej grafiki.


Postaciom brakuje uzasadnienia charakterologicznego, pewnej głębi psychologicznej, sceny „dzieją się” bez większej konsekwencji i logiki, a sam przebieg zdarzeń przypomina nieco zbiór wyników jakiegoś scenariuszowego bingo, tylko mało wyszukanego i zróżnicowanego. Batman klepie zbirów, ci padają jak muchy, kolejne lokacje odhaczone, a my jesteśmy lekko znużeni. I w pewnym momencie już nie skupiamy się na przebiegu zdarzeń tylko na podziwianiu kunsztu artystycznego szkockiego artysty.

Najnowszy komiks „DC Black Label” przeczytamy, odłożymy na półkę i niestety o nim zapomnimy. Chyba, że cenimy sobie bardzo sferę graficzną – bo tu mamy do czynienia z mini-galerią jednego z największych artystów komiksowych na świecie.



Tytuł: Batman. Wyjątkowo mroczna noc
Scenariusz: Jock
Rysunki: Jock
Tłumaczenie: Tomasz Sidorkiewicz
Tytuł oryginału: Batman. One Dark Knight
Wydawnictwo: Egmont
Wydawca oryginału: DC Comics, DC Black Label
Data wydania: marzec 2023
Liczba stron: 168
Oprawa: twarda
Papier: kredowy
Format: 216 x 276
Wydanie: I
ISBN: 9788328157699

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz