Błądy przeszłości
Recenzja powstała przy współpracy z portalem Esensja i została tam pierwotnie zamieszczona.
Świat Troy, do którego przed laty zaprosił nas francuski scenarzysta Christophe Arleston, cały czas się rozrasta. Autor przenosi akcję w różne miejsca i czasy, przedstawia kolejnych bohaterów – raz to wychodzi lepiej, a raz gorzej. Jak jest teraz?
Lepiej – przynajmniej w porównaniu do wydanej niedawno „Cixi z Troy” i ostatnich tomów „Trolli z Troy”. Spójrzmy na wewnętrzną stronę okładki – znajdziemy tam chronologię dziejów Troy. Cofamy się do roku 1128, czyli o niemal trzy tysiąclecia w stosunku do wydarzeń „Lanfeusta z Troy”. „Dawno temu w Świecie Troy, w sercu Wielkiej Pustyni Delpontu, pewien chłopiec podążał za marzeniem…” – zupełnie jak młody Anakin Skywalker na piaszczystej planecie Tatooine. Anakin z Troy ma na imię Tykko i mieszka w karawanseraju, a dokładnie na jego obrzeżach, podobnie jak cała biedota. Specyficzna magia Troy ledwo tu działa – „wtajemniczeni” z Eckmul, czyli mędrcy-wzmacniacze znani z poprzednich albumów, słono sobie liczą za swoje usługi. Tykko marzy o udziale w Wyścigu Trzynastu Plemion, ponieważ ewentualna wygrana mogłaby opłacić leczenie śmiertelnie chorej matki. Rzeczywistość nie jest jednak łaskawa – na razie Tykko sprząta łajno błądów (to takie potrafiące magazynować wodę zwierzęta juczne wykorzystywane do transportu przez pustynię) i znosi szykany swego starszego kolegi Oślizga.
Arleston oczywiście wciąga Tykko w szaloną przygodę już od samego początku. Nazwałem naszego małego bohatera Anakinem nie bez powodu – pierwszy z trzech tomów składających się na „Tykko z pustyni” jest wprost bijącym po oczach nawiązaniem do „Mrocznego widma”. Wiem, każdy recenzent o tym wspomni, ale jest to tak bardzo widoczne, że oprzeć się nie można (dobrze się domyślacie, Wyścig Trzynastu Plemion się odbędzie i będzie tak, jakbyśmy oglądali go w kinie dwadzieścia cztery lata temu). A potem, w dwóch ostatnich odcinkach, przypomnimy sobie „Diunę” Franka Herberta – gigantyczne stwory podróżujące pod piaszczystą powierzchnią pustyni, „Mułła-dip”, „Arjakis”. Tak prosto w twarz, jakby Arleston chciał się upewnić, że na pewno załapiemy, do czego pije. Dlaczego tak? Nie wiem, nie rozumiem, za mocno jak dla mnie, za prostacko.
Autor miał pomocnicę przy pisaniu scenariusza – Mélanie "Mélanÿn" Turpyn. Może dlatego „Tykko z pustyni” przeznaczony jest dla szerszego grona odbiorców niż chociażby „Trolle z Troy” czy „Lanfeust w kosmosie”. Fabuła nie jest już tak podporządkowana niezrozumiałej lekko tendencji Arlestona do rzucania na lewo i prawo wąsatymi żartami – jest łagodniej i subtelniej. Pojawia się tam jakieś masowe kastrowanie i trochę golizny, ale nie tak dużo jak wcześniej. Pazur się stępił? Może raczej Mélanÿn wprowadziła nieco zdrowego rozsądku. Humor jest też trochę wyższych lotów, nadal niezbyt wyszukany, ale już nie szoruje po dnie.
Rysuje Nicolas Keramidas, grafik znany na przykład z „Donżonu” od „Timofa i cichych wspólników”. I robi to zdecydowanie lepiej niż panowie z „Cixi z Troy” (do Didiera Tarquina z „Odysei Lanfeusta” jednak mu trochę brakuje). Jest to rysunek bardzo wystylizowany i nierealistyczny, ekspresyjny i niestety momentami chaotyczny. Czasem trzeba się zatrzymać i dobrze przyjrzeć kadrom, bo nie do końca wiadomo na pierwszy rzut oka, z czym mamy do czynienia. Są pustynie, karawany, dziwne stwory, rozbójnicy, wymyślne budowle – wszystko w rozszalałym stylu i w intensywnych brązach, sepiach, żółciach i zgniłych zieleniach. Fajnie, nawet jeśli trochę męcząco na dłuższą metę.
„Tykko z pustyni” to kolejny europejski średniak na naszym rynku. Dla fanów Świata Troy jest rzeczą bez dwóch zdań obowiązkową, dla reszty niekoniecznie.
Tytuł: Tykko z pustyni
Scenariusz: Christophe Arleston, Mélanÿn
Rysunki: Nicolas Keramidas
Tłumaczenie: Maria Mosiewicz
Tytuł oryginału: Legendes de Troy – Tykko des sables, volumes 1 to 3
Wydawnictwo: Egmont
Wydawca oryginału: Editions Soleil
Data wydania: czerwiec 2023
Liczba stron: 160
Oprawa: twarda
Papier: kredowy
Format: 216 x 285
Wydanie: I
ISBN: 9788328157859
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz