czwartek, 29 lipca 2021

Punisher MAX. Tom 7

 Po drugiej stronie lustra

Recenzja powstała przy współpracy z portalem Esensja i została tam pierwotnie zamieszczona.


Siódmy tom „Punishera” w wersji MAX to powrót Gartha Ennisa! Ten pokaźnych rozmiarów album zbiera te historie ze scenariuszami Irlandczyka, które nie przynależą do żadnej regularnej serii z Punisherem w roli głównej. Każdą z opowieści ilustruje inny grafik - niektórych znamy, innych jeszcze nie. Różnorodność nie wpływa jednak na jakość komiksu. Omawiany dziś album jest jednym z najlepszych w cyklu.

Zaczynamy od jednej z najgłośniejszych fabuł z Pogromcą w historii. Czteroczęściowa opowieść „Born” powstała tuż przed komiksami, które mieliśmy okazję przeczytać w pierwszym tomie „Punishera MAX” od Egmontu. Przenosimy się do Wietnamu, do roku 1971, kiedy to Frank Castle dowodził opuszczoną przez Boga, Amerykę i wielkich generałów placówkę nieopodal granicy z Kambodżą. Tak, jesteśmy niedaleko „jądra ciemności” z „Czasu apokalipsy” Francisa Forda Coppoli – baza Valley Forge to piekło na ziemi, w którym każdego nieco słabszego psychicznie człowieka czeka szaleństwo. A może jest tak, że tylko szaleni mogą tu przetrwać? Garth Ennis wyraźnie sugeruje, że to właśnie w Valley Forge narodził się „Punisher”, mroczna strona osobowości Franka Castle’a. Późniejsze wydarzenia w Central Parku, gdzie zginęła rodzina naszego bohatera, tylko ją umocniły i ostatecznie ukształtowały. Jakże mocna jest ta opowieść, jakże niesamowicie napisana i zilustrowana – Darick Robertson, znany w Polsce przede wszystkim z „Transmetropolitan” Warrena Ellisa, wyczynia to graficzne cuda. Oczywiście Frank w jego wydaniu wygląda jak młody Marlon Brando (a jakże by inaczej!?) – chyba nigdy jeszcze nie był tak przerażający.


Nadmiar „Punishera” w „Born” równoważy… jego całkowity brak w drugiej opowieści. Ennis uczynił jej bohaterem jednego z najbardziej rozpoznawanych i rozbrajających przeciwników Franka Castle’a – wielkiego i niezniszczalnego Barrakudę. Wygadany czarnoskóry olbrzym dostaje zadanie od amerykańskiego gangstera, Wielkiego Chrisa (Goran Parlov, grafik, którego dobrze znamy i który czuje się w tego rodzaju opowieściach jak ryba w wodzie, rysuje go na podobieństwo innego Chrisa – Christophera Walkena!). Wybiera się z jego niepozornym, nieśmiałym dwudziestoletnim synem do Ameryki Południowej, gdzie ma zrobić z niego prawdziwego mężczyznę – misja zamordowania tamtejszego bossa narkotykowego wydaje się idealnym przedsięwzięciem do tego zadania! Czarny humor, groteska, niewybredne żarty, skrajna przemoc – duet Ennis/Parlov już nie raz udowadniali, że wychodzi im to najlepiej.


Siódmy tom „Punishera MAX” zawiera również pojedyncze zeszyty – wszystkie sygnowane logiem „MAX” ale nie należące do głównej serii. „Tygrys” to wspomnienie z roku 1960, kiedy to dziesięcioletni Frank poznaje czym jest prawdziwe zło i przemoc – rzecz narysowana przez słynnego Johna Severina jest kolejną cegiełką budującą mit Pogromcy. Podobnie „Cela” z rysunkami Lewisa LaRosy – Frank daje zamknąć się w więzieniu, aby dorwać bezkarnych mafiozów, którzy rządzą przestępczym półświatkiem zza krat. I tu również poszerzamy naszą wiedzę na temat tego kim tak naprawdę jest (i dlaczego jest) Frank Castle. Ostatnią jednozeszytową opowieścią jest „Punisher: The End”, część inicjatywy wydawniczej Marvela, w której prezentowane są „końce” wybranych postaci komiksowych. Mamy świat po zagładzie nuklearnej, dziewięćdziesięcioletniego, ale nadal żwawego Franka, który przemierza zniszczony świat, aby… znowu wymierzyć sprawiedliwość. I będzie bezlitosny – nawet dla ostatnich ludzi na Ziemi.

A na koniec znowu Goran Parlov! „Pluton” to czteroczęściowa opowieść, którą Ennis napisał po dość długiej przerwie – wydano ją na początku 2018 roku. Oto prequel „Born” – mamy rok 1968, podporucznik Castle odbywa swą pierwszą turę w Wietnamie i robi wszystko, aby ocalić siebie i swoich towarzyszy broni. Wymaga to oczywiście drastycznych działań, wymaga porzucenia człowieczeństwa, wymaga… Punishera. „Pluton” eksploruje idee zawarte w „Born” – Garth Ennis, w swojej ostatniej historii z Pogromcą, postanowił powiedzieć o nim jeszcze więcej, rozbudować tę postać i zanurzyć ją w mroku tak absolutnym jak nikt przed nim.


Frank Castle jest zakochany w wojnie, żyje nią, pochłania ją, funkcjonuje dzięki niej. Tak kreowany jest od samego początku – „Born” i „Pluton” tylko to potwierdzają. Wietnam nazywany jest w komiksie „drugą stroną lustra”, to właśnie tu narodził się Punisher. W uniwersum „Punishera MAX” (bo to, co zrobił Garth Ennis jest na tyle odrębne od innych komiksów z Pogromcą, że możemy użyć tu takiego sformułowania) Frank Castle po przejściu na drugą stronę już tam pozostał. Powrót do domu, Central Park, krwawa krucjata, wewnętrzny mrok i niemal narkotyczne uzależnienie od walki i przemocy – wieczna wojna, wieczne cierpienie. Tylko w ten sposób Frank czuje, że żyje. Coś w nim pękło podczas epizodu w bazie Valley Forge, coś mrocznego rozlało się po jego duszy, coś go opętało. A śmierć rodziny była po prostu punktem zapalnym.

I wokół tej idei Garth Ennis buduje postać Pogromcy. Wszystkie opowieści siódmego tomu – oprócz odrębnej, jajcarskiej i lekko przegiętej „Barrakuda MAX” – krążą wokół tego tematu. Frank Castle to „Tygrys”, prosto z wiersza Williama Blake’a – ale zinterpretowany nieco inaczej, po ennisowemu. Brutalna siła, ucieleśnienie potęgi i mocy, byt pozbawiony litości i wyrzutów sumienia – istota, która zaistniała jako naturalna konsekwencja zła na świecie. Stały bywalec krainy po drugiej stronie lustra.





Tytuł: Punisher MAX. Tom 7
Scenariusz: Garth Ennis
Rysunki: Richard Corben, Lewis LaRosa, Goran Parlov, Darick Robertson, John Severin
Tłumaczenie: Marek Starosta
Tytuł oryginału: Punisher MAX. Vol. 7
Wydawnictwo: Egmont
Wydawca oryginału: Marvel Comics (MAX Comics)
Data wydania: listopad 2019
Liczba stron: 496
Oprawa: twarda
Papier: kredowy
Format: 175 x 265
Wydanie: I
ISBN: 9788328141797

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz