czwartek, 16 maja 2024

Coś zabija dzieciaki. Tom 6

Plateau


Recenzja powstała przy współpracy z portalem Esensja i została tam pierwotnie zamieszczona.

Erica Slaughter nadal poluje na potwory czające się w mroku i karmiące się ludzkim (a właściwie dziecięcym) strachem. Formuła cały czas ta sama, tematyka również, grafika oczywiście także. Znamy to – coś, co sprawdza się od zawsze, zazwyczaj (choć nie zawsze) sprawdzać się będzie w przyszłości. W przypadku omawianej dziś serii ta reguła działa bez błędu.

Trzy pierwsze tomy „Coś zabija dzieciaki” stanowiły zamkniętą całość – tak, jak było to pierwotnie planowane. Tom czwarty cofnął nas w przeszłość, do czasów, kiedy dwunastoletnia Erica zamieszkała w Domu Slaughterów i rozpoczęła swą edukację – rezydenci Domu, czyli jedna z tajnych komórek Zakonu Świętego Jerzego, dostrzegli w niej wielki potencjał. A potem w tomie piątym poznaliśmy dalsze losy naszej dorosłej i doświadczonej już bohaterki. Jest renegatką, która złamała chyba wszystkie możliwe reguły Zakonu i teraz musi uważać nie tylko na potwory, ale przede wszystkim na ścigającą ją zabójczynię. W Udręce, małym prowincjonalnym miasteczku w Nowym Meksyku, znów dochodzi do masakry bogu ducha winnej rodziny, a jedyną ocalałą osobą jest mała, straumatyzowana dziewczynka. Erica postanawia jej pomóc.


Czwarty tom był przerywnikiem, a piąty i szósty stanowią coś w stylu „fazy drugiej” całej serii. Fabularnie mamy znów do czynienia z potworem zabijającym dzieciaki, choć tym razem jest to „dwupostaciowiec”, gatunek najgroźniejszy z wszystkich. Znowu miasteczko, szeryf i barmanka, których trzeba przekonać do sprawy i poharatana psychicznie nastolatka. Ale to tylko pozornie powtórka z rozrywki – autor scenariusza, James Tynion IV, dodał do równania nowe zmienne i zapowiada się trochę dłuższa praca nad rozwiązaniem. Do Udręki zmierza Charlotte Cutter, psychopatka mająca tylko jeden cel – zabójstwo Erici. Dodatkowo wiemy już o wiele więcej o samym Zakonie Świętego Jerzego, zasadach w nim panujących i znamy też kilku jego ważnych członków. Wszystko to powoduje, że „faza druga” jest czymś w rodzaju uogólnienia i poszerzenia trzyodcinkowej „fazy pierwszej” z wszystkimi tego konsekwencjami.


Mniej tu gore, makabry, potworów i prostej dynamicznej akcji. Największymi monstrami okazują się ludzie – Erica, zabijająca demoniczne, mroczne istoty na lewo i prawo, umiera ze strachu na dźwięk nazwiska „Cutter”. Człowiek nie jest w stanie urządzić tak spektakularnej rzezi jak potwory, ale potrafi przerazić o wiele bardziej. Tynion IV zaczyna pokazywać życie Zakonu od kuchni – nie ma już prostego podziału na tych złych i dobrych. Pojawiają się szarości, wewnętrzne rozgrywki w organizacji, niejasne cele i złożone zależności między postaciami. Nie ma już nawet jednej głównej bohaterki, tylko dwie. Ba, przecież Riqui, rówieśniczka Erici, młoda kobieta, ale już po przejściach, przejmuje w większości odcinków rolę przewodnią – to głównie z jej perspektywy śledzimy wydarzenia.

Seria „Coś zabija dzieciaki” zwolniła, fabuła jest mniej intensywna, ale za to bardziej niepokojąca. Cały ten psychologiczny horror nadal świetnie i w charakterystyczny sposób ilustruje Werther Dell’Edera. Nie ma sensu się rozpisywać, czytacie recenzję już szóstego tomu, więc wiecie, jak to wygląda – nic się nie zmieniło. I bardzo dobrze – bo nic tu poprawiać nie trzeba. Zamykający omawiany dziś album odcinek trzydziesty zapowiada ostre przyspieszenie – kończy się faza plateau i prawdopodobnie zmierzamy do punktu kulminacyjnego. Prawdopodobnie – bo kolejny, siódmy tom nie będzie jeszcze ostatnim.


Tytuł: Coś zabija dzieciaki. Tom 6
Scenariusz: James Tynion IV
Rysunki: Werther Dell’Edera
Tłumaczenie: Paweł Bulski
Tytuł oryginału: Something is Killing the Children. Vol. 6
Wydawnictwo: Non Stop Comics
Wydawca oryginału: Boom! Studios
Data wydania: marzec 2024
Liczba stron: 144
Oprawa: miękka
Papier: kredowy
Format: 170 x 260
Wydanie: I
ISBN: 9788382306903

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz