czwartek, 29 kwietnia 2021

Śnienie. Puste skorupy. Tom 2

Odnaleźć sens w tym, co bezsensowne

Recenzja powstała przy współpracy z portalem Esensja i została tam pierwotnie zamieszczona.

Minęło już niemal półtora roku od wydania pierwszego tomu nowej wersji „Śnienia” – jednej z czterech serii składających się na specyficzne przedsięwzięcie wydawnicze, znane jako „Sandman Uniwersum”. W ciągu tego okresu każda ze wspomnianych serii zaprezentowała się polskim czytelnikom jednotomowym komiksem – teraz przyszedł czas na drugie okrążenie. Egmont wydał właśnie drugi tom „Śnienia”, zatytułowany „Puste skorupy”.

Seria ze scenariuszem Simona Spurriera („Coda”, „Silver Surfer. Przypowieści”) i rysunkami Bilquis Evely (w Polsce znanej tylko z jednego odcinka „Wonder Woman”) jest najbliższa duchem oryginalnemu „Sandmanowi”. Pierwszy tom „Śnienia” był niemal „Sandmanem 2.0” – inspiracja dziełem Neila Gaimana była widoczna bardzo mocno a Spurrier nawet zbytnio temu nie zaprzeczał. Kraina Snu została opuszczona przez swego władcę – nowa inkarnacja Morfeusza, znana teraz jako Daniel, opuściła swe królestwo i pozostawiła swoich podwładnych samym sobie. Na domiar złego okazuje się, że „niebo” Śnienia pęka – przez szczelinę dochodzi do swego rodzaju „inwazji” dziwnych, humanoidalnych istot zwanych „egzotami”.


Główna bohaterka „Śnienia”, Dora i jej towarzysze (bibliotekarz Lucien i kruk Matthew) dopiero co uporali się z niejakim Sędzią Strykiem, który próbował przemienić Krainę Snu w totalitarny koszmar, a już muszą mierzyć się z kolejnym zagrożeniem. Choć tak właściwie nie do końca wiadomo, czym jest manifestacja „szalonej sztucznej inteligencji, bezcielesnej świadomości złożonej z kilkunastu bilionów samodostosowujących się instrukcji” – a dokładnie coś takiego objawiło się w Krainie Snu. Pierwszy, sześcioodcinkowy tom „Śnienia” zakończony został wielkim cliffhangerem i zapowiedzią emocjonujących wydarzeń w kolejnym – odnaleźć trzeba już nie tylko Daniela, ale i Luciena, który wpadł gdzieś w szczelinę między światami.

Drugi tom również ma sześć odcinków. Dwa pierwsze opowiadają (choć niewyczerpująco i generując nowe pytania) o tym, co działo się z Danielem po jego odejściu. Bardzo poetycką, nieco oniryczną i trochę smutną, dwuczęściową historię pod tytułem „Miłość” ilustruje nowa pani grafik – Abigail Larson. Znana z „Domu lalki” (drugiego tomu „Sandmana”), Rose Walker opowiada historię nieszczęśliwego romansu – jako istota długowieczna i dotknięta w przeszłości magią, rozumie pojęcie „miłości” trochę inaczej niż zwykli ludzie. To właśnie w tej opowieści pojawia się Daniel, a my otrzymujemy pewne, nie do końca jeszcze jasne, wskazówki. „Miłość” jest historią bardzo odmienną od tego, co oferował lekko przeszarżowany tom pierwszy – ale tylko w formie i samym sposobie narracji, bo idea, wokół której krąży Spurrier, jest cały czas taka sama.


Cztery ostatnie odcinki są już bezpośrednią kontynuacją tomu pierwszego. Dora, Matthew i dziwne stworzenie, nazywane „Baku”, ruszają w końcu na poszukiwania swego władcy, a reszta mieszkańców Krainy Snów próbuje zrozumieć kim/czym jest sztuczna inteligencja zrodzona w „otchłani powstałej po zniknięciu Daniela”. Dziwny byt, sam zaskoczony faktem własnego istnienia, obserwuje podróż głównych bohaterów tropem Snu – widzi na przykład ich wizytę we włościach „Magicznego plemienia” gdzie spotykają Nualę („Pora mgieł”, czwarty tom „Sandmana”) czy w magicznej gospodzie, gdzie możesz pić do woli a obowiązującą walutą są opowieści („Koniec światów”, ósmy tom „Sandmana”). Mamy do czynienia z estetyką, narracją i złożonością fabularną tomu pierwszego – tylko, że „bardziej”. Nawet cliffhanger, zamykający komiks jest mocniejszy.

Simon Spurrier, ustami bohaterów, powtarza jak mantrę jedną sentencję – „Trzeba skupiać się na opowieściach, nie na zakończeniach”. Tak właściwie mówił o tym już sam „Sandman” – opowieści są tak naprawdę wszystkim, to podstawa istnienia każdego świadomego bytu, wrzuconego w chaos rzeczywistości. Chaos ten, sam w sobie, bez obecności kogoś obdarzonego percepcją i umiejętnością interpretacji jej, jest bezsensownym, białym szumem informacyjnym. „Śnienie” podąża ściśle ideową drogą wytyczoną przez „Sandmana” – bierze na warsztat mity, historie, baśnie, czyli dokładnie te „narzędzia percepcji, którymi tniemy rzeczywistość na małe kawałki, które mogły się zmieścić do umysłów śmiertelników”. W świecie Neila Gaimana / Simona Spurriera najdoskonalszym sposobem wyrażania niepojętej rzeczywistości są sny. Pozwalają one dotrzeć do obrazu rzeczywistości sprzed jej racjonalnego porządkowania, pozwalają ujrzeć rzeczywistość chaotyczną, surową, pierwotną. Są „natchnioną interpretacją chaosu” – nadają sens temu, co bezsensowne lepiej niż zimna logika i beznamiętna analiza odbieranych bodźców. Tym bardziej zastanawiające jest co w świecie snu porabia tak bardzo nie przystająca do jego natury istota – skrajnie racjonalna, matematyczna, sztuczna inteligencja nie potrafiąca zdystansować się od świata metafor, oniryzmu i absurdu.


„Śnienie” nie jest łatwym komiksem, podobnie jak ściśle z nim powiązany „Sandman”. Przy okazji recenzji pierwszego tomu sarkałem nieco na koturnowość, przesadne „gaimanizowanie” narracji i niepotrzebne gmatwanie czegoś, co jest całkowicie proste. Teraz wszystko powoli zaczyna do siebie pasować, przesada Spurriera wydaje się coraz bardziej na miejscu i jak najbardziej akceptowalna. Warto jednak wiedzieć jedno – drugi tom „Śnienia”, czytany z pominięciem pierwszego będzie całkowicie niezrozumiały, a cała seria bez znajomości „Sandmana” traci niemal całą siłę i klarowność przekazu. To komiks hermetyczny, tylko dla fanów arcydzieła Gaimana – bez niego nie znajdziecie sensu, w tym co przecież bezsensowne.



Tytuł: Śnienie. Tom 2 – Puste skorupy
Scenariusz: Simon Spurrier
Rysunki: Bilquis Evely, Abigail Larson
Tłumaczenie: Paulina Braiter
Tytuł oryginału: The Dreaming. Empty Shells
Wydawnictwo: Egmont
Wydawca oryginału: Detective Comics
Data wydania: marzec 2021
Liczba stron: 152
Oprawa: twarda
Papier: kredowy
Format: 170 x 260
Wydanie: I
ISBN: 9788328149564

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz