niedziela, 17 listopada 2024

Niepisane. Tom 1

Prawda jest przereklamowana


Recenzja powstała przy współpracy z portalem Esensja i została tam pierwotnie zamieszczona.

Najgłośniejszy imprint DC Comics o nazwie „Vertigo” wystartował w 1993 i został zamknięty w 2020 roku. W trakcie dwudziestu siedmiu lat istnienia przyniósł mnóstwo opowieści najwyższej jakości, których tytuły zna każdy miłośnik amerykańskiego komiksu. Dziś rozpoczynamy lekturę serii nieco mniej znanej, ale zdecydowanie wartej uwagi – Egmont wydał właśnie pierwszy zbiorczy tom „Unwritten” Mike’a Careya i Petera Grossa.

„Niepisane” – tak zatytułowano polską edycję. W pierwszym (prawdopodobnie z pięciu) tomie znajdziemy dwanaście zeszytów wydanych oryginalnie między lipcem 2009 i czerwcem 2010 roku. Carey i Gross współpracowali już wcześniej przy „Lucyferze” i wspominali tę kooperację tak dobrze, że obiecali sobie wrócić kiedyś do wspólnego pisania i rysowania. „Niepisane” jest jednak spadkobiercą nie tylko „Lucyfera” i jego specyficznej estetyki, lecz również innych metatekstowych dzieł imprintu Vertigo – wspomnijmy chociażby dwa niekwestionowane arcydzieła jak „Niewidzialni” i „Sandman”.


Głównym bohaterem „Unwritten” jest Tom Taylor, syn Wilsona Taylora, autora niezwykle popularnych książek dla młodzieży, nieprzypadkowo podobnych do „Harry’ego Pottera”. Tommy Taylor, czarodziej w okularach i jego dwójka towarzyszy – czarnowłosa wygadana dziewczyna i rudy kumpel-łata – walczą z voldemorto-podobnym wampirem Ambrosio, wymachując różdżkami i rzucając zaklęcia. Książkowy Tommy oparty został na figurze syna autora, który teraz, po latach już jako dorosły człowiek, jest twarzą i ambasadorem marki – ojciec zaginął przed laty podczas pisania trzynastej powieści cyklu, zatytułowanej „Tommy Taylor i Złota Trąbka”. Tom jeździ po różnych „Tommy-Conach”, podpisuje zaczytane do imentu egzemplarze książek, odcinając kupony od twórczości ojca. Jego nudne życie ulega gwałtownej zmianie, gdy na ostatnim konwencie poznaje Lizzie Hexam, młodą dziewczynę publicznie zarzucającą mu, że nie jest synem Wilsona Taylora, a całe jego dotychczasowe życie zostało sfabrykowane. Ba, powstaje nawet teoria, rozprzestrzeniająca się po świecie z prędkością internetowego virala, że Tom to tak naprawdę urzeczywistniony Tommy, ściągnięty do naszej rzeczywistości w niewyjaśniony sposób przez swego „ojca”. Tom zaczyna czuć, jak ziemia osuwa mu się spod nóg. Oto „Truman Show” na opak – zamiast człowieka żyjącego w sfabrykowanym świecie i przekonanego o jego prawdziwości, mamy cały świat coraz bardziej przekonany o tym, że to bohater wcale prawdziwy nie jest.


Ale nie chodzi tu tylko o Toma i jego kryzys tożsamości. Mike Carey sugeruje, że z samą rzeczywistością może być coś nie tak. I tu wchodzą nawiązania do wspomnianych „Niewidzialnych”, choć nie tak złożone i wielopoziomowe. Gdzieś za „kulisami świata” działa tajemnicza organizacja, która fakt podważenia prawdziwości Tommy’ego traktuje jako impuls do działania. Z niewyjaśnionych przyczyn nasz bohater staje się jej celem. On sam tymczasem rusza na poszukiwania ojca, a jego śladem podąża nie tylko wspomniana Lizzy, ale i pewien dziennikarz pragnący napisać jego biografię i wysłannicy rzeczonej organizacji. Walka o ustalenie statusu ontologicznego nie tylko samego bohatera, ale i całego świata właśnie się rozpoczyna.

Pierwszy tom zarysowuje intrygę i zapowiada pewien fabularny schemat komiksu, zaznaczając, że od czasu do czasu pojawią się odcinki „z zupełnie innej beczki” – pogłębiające wizję autora i odkrywające pewne tajemnice świata przedstawionego przed czytelnikiem, ale trzymające je nadal w ukryciu przed Tomem Taylorem. Na początek mamy dwie – historię o fikcjach Rudyarda Kiplinga oraz pastisz „Kubusia Puchatka” i „O czym szumią wierzby” w jednym. Może się to wydawać mało istotne na początku, ale do tych właśnie odcinków wrócicie podczas lektury kolejnych tomów. Odcinek o zwierzątkach uwięzionych w fikcji, zamykający omawiany dziś tom jest majstersztykiem, a postać Króliczka, który wcale Króliczkiem nie jest, to mistrzostwo.


„Kubuś Puchatek”? Znaczenie fikcji? Oto dwie dość istotne sprawy. Wilson Taylor postąpił tak samo jak Alan Alexander Milne sto lat temu – wykorzystał swego małego syna do utworzenia literackiej postaci małego chłopca. Przenikanie się fikcji i świata realnego, ich wzajemny wpływ na siebie, znajdziemy w wielu wcześniejszych tworach popkultury. W „Niepisanym” ta relacja nie jest jedynie środkiem do celu i chwytem artystycznym – ona jest celem narracji Careya, dla którego autor „Lucyfera” w ogóle napisał ten komiks. Przygody Toma Taylora, do którego dołącza ciemnowłosa dziewczyna i rudowłosych chłopak (wiadomo!), jego poszukiwania zaginionego ojca i odkrywanie tajemnic ścigającej go organizacji są przyczynkiem do intertekstualnych gier z czytelnikiem i rozważań na temat roli opowieści w kształtowaniu się naszej cywilizacji, jej historii i rozwoju ludzkości. W pierwszym tomie „Unwritten” znajdziemy „Frankensteina”, „Pieśń o Rolandzie”, „Księgę dżungli”, „Żyda Süssa” i wspomnianego „Kubusia Puchatka”. A w kolejnych tomach udamy się w kolejne podróże – nie tylko po oceanie dorobku światowej literatury, ale i po bezdennej otchłani jungowskiej nieświadomości zbiorowej. To z niej pochodzą wszelkie archetypy i kulturowe toposy – sam Tom Taylor jest najlepszym przykładem, bo wykreowany został celowo jako swego rodzaju kopia Harry’ego Pottera z dodatkiem Timothy’ego Huntera z gaimanowskich „Ksiąg Magii”. Carey zdaje się sugerować, że idea „młodego czarodzieja w okularach” nie jest własnością Joanne Rowling ani Neila Gaimana, lecz wyłania się prosto z jungowskich zbiorników idei. To samo zresztą powtarzał sam Neil Gaiman broniąc pod koniec lat dziewięćdziesiątych autorkę „Harry’ego Pottera” przed oskarżeniami jakoby splagiatowała jego „Księgi Magii”.


Fikcje, zbudowane z szczególnie nośnych archetypów, mają w świecie „Unwritten” moc kształtowania rzeczywistości. I to dosłownie – nie tylko jako memetyczne pociski uderzające w nasze z dawna ukształtowane postrzeganie świata, ale i aktywnie go zmieniające. Joseph Goebbels uczynił z żydów potwory w oczach niemieckiej społeczności używając do tego między innymi „Żyda Süssa” i kazał wierzyć w zło tkwiące w samych fundamentach całej nacji. „Wierzenia są obrożami, do których można przypiąć smycz” – oto przerażająca sentencja, jakże prawdziwa w świecie komiksu i wcale nie tak metaforyczna w naszym. A ludzie uwielbiają proste wytłumaczenia, wszelkiego rodzaju teorie spiskowe, które wyjaśnią im bardzo skomplikowany, chaotyczny świat ubierając go w siatkę zależności i ciągów przyczynowo skutkowych. Prawda jest przereklamowana, bo niesie poznawczy niepokój, a tylko nieliczni potrafią sobie na niego pozwolić.

„Sandman” był opowieścią o opowieściach i ich słabnącej potędze w obliczu nadciągającej nieubłaganie nowoczesności. „Niepisane” mówi o tym, że opowieści nadal mają niewyobrażalną moc wpływania na rzeczywistość – w kolejnych tomach ta idea zostanie rozbudowana.


Tytuł: Niepisane. Tom 1
Scenariusz: Mike Carey
Rysunki: Peter Gross
Tłumaczenie: Marek Starosta
Tytuł oryginału: Unwritten
Wydawnictwo: Egmont
Wydawca oryginału: DC Comics, DC Vertigo
Data wydania: październik 2024
Liczba stron: 320
Oprawa: twarda
Papier: kredowy
Format: 170 x 260
Wydanie: I
ISBN: 9788328162921

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz