niedziela, 2 czerwca 2024

Amazing Spider-Man Epic Collection. Łowcy bohaterów

Urodziny Pająka


Recenzja powstała przy współpracy z portalem Esensja i została tam pierwotnie zamieszczona.

Ale dużo czytania będzie w najnowszym albumie z cyklu „The Amazing Spider-Man. Epic Collection”! Jest to tom najbardziej wypełniony materiałami dodatkowymi, podsumowaniami, esejami, wypowiedziami twórców i wspominkami. Okazja jest w końcu nie byle jaka – człowiek-pająk skończył trzydzieści lat! Dokładnie tyle – mamy wszak rok 1992.

Małe wyjaśnienie odnośnie chronologii „epiców” i to wbrew pozorom bardzo istotne. „Łowcy bohaterów”, czyli omawiany dziś album, jest już dziewiątym w Polsce. Poprzednie osiem to numery 17-22 i 24-25. Numeru 23 zabrakło z powodu pewnych przesunięć wydawniczych za oceanem – wszak nikt nigdy nie zakładał, że pajęcze „epickie kolekcje” będą wydawane po kolei (tak po prawdzie to do tej pory nie wydano większości). „Łowcy bohaterów” to właśnie ten brakujący tom uzupełniający niewygodną dla kolekcjonerów lukę – a że czytaliśmy już kolejne, lektura dzisiejszego będzie dość specyficzna. Wiemy już po prostu, co będzie dalej. No dobrze, to po kolei.


Zbiór otwierają nam trzy zeszyty dobrze nam znane z czasów TM-SemicTM-Semic (był to specjalny 68-stronicowy „Spider-Man” 12/93). W „Powrocie Złowieszczej Szóstki”„Powrocie Złowieszczej Szóstki” Venom wylądował na bezludnej wyspie przekonany, że Spider-Man nie żyje i zemsta się dokonała. W tym samym albumie poznaliśmy też Cletusa Kasady’ego, byłego współwięźnia Eddiego Brocka (czyli Venoma, gdyby ktokolwiek zapomniał), który już w kolejnym epicu („Każdy z każdym”„Każdy z każdym”) zaprezentował się nam po raz pierwszy jako Carnage – morderczy konglomerat człowieka i symbionta. Już drugi, kolejny po Venomie, ale zdecydowanie bardziej zabójczy i przerażający, bo kompletnie chaotyczny i niekierujący się niczym poza żądzą masakry. W ostatnio wydanym u nas epicu, czyli słynnej „Rzezi maksymalnej”„Rzezi maksymalnej”), Carnage wyskoczył nagle jak królik z kapelusza, co osoby zupełnie nie znające komiksów TM-Semic mogło przyprawić o konsternację. Teraz poznamy historię jego debiutu, pierwszej walki ze Spider-Manem i… Venomem. Tak, Venomem – gdy Carnage rozpoczął swą absurdalną, niczym nieuzasadnioną krucjatę przeciwko wszystkiemu i wszystkim, Spider musiał udać się na wspomnianą wyspę i przyznać się Venomowi do oszustwa. Początek omawianego dziś tomu opowiada o pierwszym wielkim starciu z Cletusem Kasadym – o wiele krótszym, prostszym i trochę mniej brutalnym, niż ten w późniejszej „Rzezi…”, ale niezwykle istotnym, bo wprowadzającym na dobre postać istniejącą w komiksach Marvela do dziś.


Potem przychodzi pora na kolejne „Annuale”, czyli roczniki pajęczych tytułów. W roku 1992 również miały wspólne fabuły – tym razem są to tytułowi „Łowcy bohaterów”. Peter Parker łączy siły z mało znaną w naszym kraju grupą New Warriors i razem stawiają czoła tajemniczej organizacji Target Technologies, której celem jest – a jakże – przejęcie władzy nad światem. To jest bardzo prosta, typowa dla wczesnych lat dziewięćdziesiątych nawalanka, w której nie chodzi o sensowną, złożoną fabułę, tylko po prostu o fajerwerki – bijatyki, wybuchy, cięte one-linery i najprawdopodobniej promocję „New Warriors” na łamach komiksów z Pająkiem. Spider-Man i jego towarzysze muszą stawić czoła takim łotrom jak Rhino, Blacklash, Bumerang, Beetle, Speed Demon, Discus, Constrictor, Stiletto czy Hydro-Man – całkiem niedawno pisałem o kilku z nich przy okazji świetnych „Lepszych wrogów Spider-Mana”„Lepszych wrogów Spider-Mana”. Ale annuale roku 1992 przyniosły też inne przygody – opowieść o tym, jak Eddie Brock połączył się z symbiontem i dokonał pierwszego zabójstwa, króciutką historię z Solo (mało znanym herosem-antyterrorystą) czy dość głupawe i nudne „Światło zła” z duetem Cloak & Dagger. Zawsze narzekałem na roczniki wciskane do „Epic Collection” (teraz wciśnięto tu nawet „New Warriors Annual” z wiadomych względów) – narzekam i dziś. Ale jest przynajmniej jakaś konsekwencja – podobnie jak w poprzednich latach największymi przeciwnikami człowieka–pająka są tu megakorporacje, supertechnologie i futurystyczna wizja zmian „na lepsze”.


Zupełnie odmiennym komiksem od całej reszty jest następujący po annualach, oderwany od regularnych serii, one-shot „Dusza łowcy”. Mamy do czynienia z kontynuacją i swego rodzaju posłowiem objaśniającym „Ostatnie łowy Kravena”„Ostatnie łowy Kravena” – pisze oczywiście J.M. DeMatteis a rysuje Michael Zeck. Minęło pięć lat od wydarzeń „Ostatnich łowów…”, jednej z najlepszych opowieści z Pająkiem wszech czasów (na marginesie – to od niej zaczęły się polskie edycje „Epic Collection”) i autorzy postanowili wyjść naprzeciw oczekiwaniom i pytaniom czytelników. J. M. DeMatteis oskarżany był o gloryfikację samobójstwa – Kraven Myśliwy odebrał sobie życie w ceremonialny i podniosły sposób, podsumowując niejako swoje całe życie. DeMatteis chciał kilka rzeczy naprostować – znów kazał Spider-Manowi toczyć ciężką wewnętrzną walkę, pytać o śmiertelność, poczucie winy, świadomość bycia człowiekiem przede wszystkim a herosem dopiero później i ponownie niemal przyprawił go o szaleństwo. Ale oddał też głos nieżyjącemu już Kravenowi, w sposób naprawdę pomysłowy. Nie jest to rzecz tak dobra jak „Ostatnie łowy…”, ale i tak godna uwagi.


No a potem wracamy już do regularnej serii „The Amazing Spider-Man” (ostatnie cztery odcinki albumu też wydało TM-Semic – w kwietniu i maju 1994 roku). Najpierw atakuje Shocker (notabene, też łobuzował w „Lepszych wrogach Spider-Mana”), a potem Lizard, Taskmaster i… Red Skull! Rok 1992 był rokiem jubileuszowym – minęło dokładnie trzydzieści lat od debiutu Spider-Mana na łamach piętnastego numeru antologii „Amazing Fantasy”. Stan Lee i jego ludzie postanowili uczcić urodziny Pajęczaka dość hucznie. Otóż w życiu Petera Parkera pojawiają się jego rodzice! Tak, ci sami, którzy zostawili go w dzieciństwie pod opieką ciotki May i wujka Bena oraz zniknęli w niewyjaśnionych okolicznościach. May w szoku, Mary Jane w szoku, a Peter wręcz odchodzi od zmysłów. Dla nas to już żadna niespodzianka, bo czytaliśmy przecież „Plagę pająkobójców” i „Rzeź maksymalną”. Trzeba przyznać, że tego rodzaju ruch twórców „Spider-Mana” był dość odważny i radykalny. Pewnie mało brakowało a powróciłaby Gwen Stacy! W sumie tak się stało, ale tylko we wspominkowej, krótkiej historii z retrospekcjami i wewnętrznym monologiem Mary Jane. Sporo dowiadujemy się o tym, co działo się przez te wszystkie lata z rodzicami Petera, ale i tak, podobnie jak on sam, jesteśmy pełni dystansu i podejrzeń. Najprawdopodobniej w kolejnym, planowanym na ten rok, tomie „The Amazing Spider-Man. Epic Collection” dowiemy się wszystkiego.


Jubileusz rządzi się swoimi prawami. Rewolucja w życiu Petera Parkera to nie wszystko. Włodarze Marvela zadbali też o to, aby dostarczyć czytelnikom sporo innych fajnych rzeczy przy tej okazji. Mamy eseje na temat genezy powstania postaci Spider-Mana, miejsca serii w historii uniwersum Marvela, charakterystykę bohatera w pigułce i analizę jego zaskakująco wysokiej popularności. Poszczególni twórcy wypowiadają się kim jest dla nich człowiek-pająk, jaką rolę odegrał w ich karierze – żartobliwie i z wyraźnym sentymentem. Ba, jest nawet opis powstawania okładek z hologramem – TM-Semic też wydał swego czasu odcinek z tego rodzaju okładką, ale nie z okazji akurat trzydziestolecia, lecz pięćdziesiątego numeru w Polsce (8/94). Jubileusz zaiste huczny, na pewno bardziej niż ten późniejszy o dekadę, którego też całkiem niedawno doświadczyliśmy w Polsce – patrz: drugi tom „The Amazing Spider-Man” J.M. Straczynskiego.


Wszyscy lubimy Spider-Mana. Dlatego nie są tu istotne żadne wady annuali, lecz nieprzezwyciężalny sentyment. W tym roku, jak wspominałem, będzie jeszcze jeden „epic” – dwudziesty szósty, kolejny po „Rzezi maksymalnej”. Czekamy.


Tytuł: The Amazing Spider-Man Epic Collection. Łowcy bohaterów
Scenariusz: David Michelinie, Tom Breevort, Mike Kanterovich, Eric Fein, Fabian Nicieza, J.M. DeMatteis
Rysunki: Mark Bagley, Jerry Bingham, Scott McDaniel, Aaron Lopresti, Scott Kolins, Vince Evans, Brandon Peterson, Mike Zeck
Tłumaczenie: Marek Starosta
Tytuł oryginału: The Amazing Spider-Man Epic Collection: Hero Killers
Wydawnictwo: Egmont
Wydawca oryginału: Marvel Comics
Data wydania: kwiecień 2024
Data wydania oryginału: kwiecień – październik 1992
Liczba stron: 480
Oprawa: twarda
Papier: kredowy
Format: 170 x 260
Wydanie: I
ISBN: 9788328153806

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz