czwartek, 7 września 2023

Amazing Spider-Man Epic Collection. Plaga pająkobójców

Cisza przed burzą

Recenzja powstała przy współpracy z portalem Esensja i została tam pierwotnie zamieszczona.

Egmont wydał właśnie kolejny tom „The Amazing Spider-Man. Epic Collection”. Czyli znowu mamy superbohaterskiego Marvela sprzed trzydziestu lat z wszystkimi jego wadami i zaletami. Super, tylko że kolekcjonerzy nie będą (mam nadzieję, że tylko przez jakiś czas) do końca zadowoleni.

Ostatni tom pajęczej „epickiej kolekcji” opatrzony numerem dwadzieścia dwa, wydany w lutym tego roku, kończy się odcinkami „The Amazing Spider-Man” z marca 1992 roku. Omawiana dziś „Plaga pająkobójców”, czyli dwudziesta czwarta edycja zbiorcza, rozpoczyna się od listopada 1992 roku, a co więcej ma kilka materiałów dodatkowych – na początku i na końcu. Wszystkie pominięte odcinki stanowią zawartość „The Amazing Spider-Man. Epic Collection. Hero Killers”, wydanej za oceanem w styczniu tego roku z numerem dwadzieścia trzy (dla ciekawskich – w Polsce były to odcinki mniej więcej z połowy 1994 roku, na przykład ten z hologramem na okładce). Nie wiem, dlaczego Egmont pominął ten album – przecież „Plaga…” wyszła niemal jednocześnie. Zostawmy już to, taka mała dygresja i uwaga dla komplecistów – skupmy się na tym, co otrzymaliśmy.


Zaczynamy od pojedynczej opowieści „Spider-Man i Doktor Strange”, w której tytułowi bohaterowie w swych astralnych (!) postaciach przebywają w innym wymiarze, próbują uratować życie niejakiej Melindzie (znanej z wcześniejszych, niewydanych w Polsce zeszytów) oraz pokonać strasznego nekromantę Xandu. Widać, że Spider-Man lubi od czasu do czasu porzucić swe ciało i ruszyć na zwariowane, kampowe przygody u boku Stephena Strange’a (na przykład całkiem niedawno w pierwszym tomie „The Amazing Spider-Man” J. M. Straczynskiego). W omawianym dziś tomie mamy historię z roku 1992, ale sprawia ona wrażenie dwadzieścia lat starszej – pełno w niej tekstu narratora, prawie zero dialogów, mnóstwo magicznych scenerii (choć nie tak odjechanych jak w „Doktorze Strange'u” Steve’a Ditko), amuletów, różdżek i eksplozji, a bardzo roznegliżowana Melinda omdlewa na co drugiej stronie i trzeba ją ciągle nosić na rękach albo przewieszoną przez ramię – nawet demony się za to zabierają! Rzecz baaardzo retro – a Spider-Man pasuje tu jak pięść do nosa.


A potem wracamy do bardziej standardowej superbohaterszczyzny. Zanim rozpocznie się tytułowa „plaga pająkobójców”, będziemy uczestniczyć w procesie Eddiego Brocka, którego broni sam Matthew „Daredevil” Murdock. Bardzo fajnie ta historia nawiązuje do wydanej niedawno przez Muchę „Śmierci Jean DeWolff” i choć jakościowo jest średnia, to niezwykle istotna z punktu widzenia wydarzeń nadchodzących zaraz po wspominanej „Pladze…”. A sama „Plaga…”? Dziwne mechaniczne roboty co jakiś czas atakują Spider-Mana na mieście! Nie wiadomo kto za nimi stoi, ale za wszelką cenę chce wykończyć naszego bohatera. Sporą rolę dostaje Felicia Hardy, czyli Czarna Kotka próbująca wrócić do superbohaterskiej formy, pojawia się kilku mniej lub bardziej znanych przeciwników Pająka, Mary Jane ze stresu wpada w nikotynowy nałóg i… pojawiają się rodzice Petera Parkera! A potem znów powraca Venom, bo nie ma lat dziewięćdziesiątych bez tego łotra! Na końcu znajdziemy kolejny „Annual” z czterema opowieściami, w których tylko jedna ma Spider-Mana jako głównego bohatera. Zazwyczaj narzekam na pajęcze roczniki regularnie dodawane do „epickich kolekcji”, ale tym razem nie będę. Nie jest to oczywiście rzecz wysokich lotów, ale w porównaniu do słabiutkich „annuali” lat poprzednich, ten z 1993 roku jest całkiem udany.


Powrót rodziców Petera, o których wiemy przecież, że zginęli wiele lat temu w wypadku samochodowym, może konsternować – pod koniec tomu „Każdy z każdym” ich nie było, a teraz są od samego początku i już. Ich zaskakujący powrót po dwudziestu latach radzieckiej niewoli (ZSRR właśnie upadł, więc polityczni więźniowie zostali wypuszczeni) miał miejsce w tym właśnie niewydanym jeszcze w Polsce tomie – a w „Pladze pająkobójców” to wydarzenie nadaje rytm tej części fabuły, która dotyczy prywatnego życia Parkerów. Czy rodzice na pewno są tymi, za których się podają? Tego się w tym tomie jeszcze nie dowiemy. Poza tą dość rewolucyjną zmianą nie dzieje się nic, co miałoby realny, znaczący wpływ na świat człowieka-pająka.


Status quo pozostaje nienaruszone. Zeszytów z przygodami Pająka wychodziło wtedy mnóstwo, ale treści nie było w nich za wiele. Weźmy chociażby tytułową „Plagę pająkobójców” – „The Amazing Spider-Man” wszedł wtedy, jak co roku, w tryb dwutygodnika, ale tylko szesnaście stron z regulaminowych dwudziestu dwóch dotyczyło „Plagi”. Pozostałe sześć to „historie dodatkowe” – przemyślenia cioci May nad grobem męża, rozterki Mary Jane, zapowiedź wielkiej afery z Green Goblinem („The Spectacular Spider-Man” od Muchy sprzed dwóch lat), niecne (albo i nie) plany Czarnej Kotki. I tyle. Taśmowa produkcja, odhaczanie pomysłów, usypianie (albo odwracanie uwagi) czytelników. Cisza przed burzą.


No właśnie, sprostujmy nieco. Jest jedna ważna, a nawet bardzo ważna, rzecz w kontekście tego, co wydarzy się już w kolejnym tomie. Mamy kolejne – tym razem najważniejsze – starcie Venoma i Spider-Mana. „The Amazing Spider-Man” numer 375 to trzydziesta rocznica wydania pierwszego numeru serii – to w tym odcinku (12/94 z czasów TM-Semic, jakby kto pytał) przygotowany zostanie grunt pod „Maximum Carnage”. Zaraz po lekturze „Plagi pająkobójców” i w oczekiwaniu na nadchodzący jeszcze w tym roku kolejny „epicki” tom proponuję przeczytać „Venoma. Zabójczego obrońcę” wydanego pod koniec 2022 roku przez Muchę. Popularność Eddiego Brocka w roku 1993 eksplodowała, z łotra zmienił się w antybohatera i dołączył do najważniejszych postaci uniwersum.


Omawiany dziś album rysuje wielu, bardzo wielu grafików, ale najważniejszym jest oczywiście, osiągający tu (i w „Zabójczym obrońcy”) niemal szczyt swoich możliwości, Mark Bagley. Trzydzieści lat temu narzekaliśmy, że to nie Todd McFarlane, że to nie Erik Larsen, a teraz po latach widać, że nie było podstaw. Bagley naprawdę czuje człowieka-pająka – zobaczycie, co się będzie działo w kolejnym tomie. Dlatego napisałem „niemal”. No dobrze, cisza przed burzą dobiega końca, zrywa się wiatr. Będzie „Rzeź maksymalna”.



Tytuł: The Amazing Spider-Man Epic Collection. Plaga pająkobójców
Scenariusz: David Michelinie, Roy Thomas, Gerry Conway, Peter David, Steven Grant, 
Rysunki: Mark Bagley, Michael Bair, Jim Craig, Jeff Johnson,
Tłumaczenie: Marek Starosta
Tytuł oryginału: The Amazing Spider-Man Epic Collection: Invasion of the Spider-Slayers
Wydawnictwo: Egmont
Wydawca oryginału: Marvel Comics
Data wydania: lipiec 2023
Liczba stron: 420
Oprawa: twarda
Papier: kredowy
Format: 170 x 260
Wydanie: I
ISBN: 9788328164321

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz