niedziela, 10 października 2021

The Spectacular Spider-Man

Wewnętrzne bestie


Recenzja powstała przy współpracy z portalem Szortal i została tam pierwotnie zamieszczona.

Omawiany dziś album jest bez wątpienia jednym z największych wydarzeń tego roku na komiksowym rynku w Polsce. Wydawnictwo Mucha Comics przygotowało wielką cegłę – „The Spectacular Spider-Man”. Jest to, jak czytamy w przedmowie, „jedyny taki komiks na całym świecie”. Mucha samodzielnie dokonała wyboru zeszytów i kompilacji tego zbiorczego albumu, nigdzie indziej nie został on wydany w takiej formie.

Jednej jedynej rzeczy się przyczepię. Dlaczego po prostu „The Spectacular Spider-Man” – bez, na przykład, dopisku „Tom pierwszy” lub z nazwiskami autorów w tytule? Ten wielki, wspaniale wydany tom zawiera dwadzieścia trzy odcinki serii – od 178 do 200, opublikowane pierwotnie między lipcem 1991 i majem 1993 roku. To niesamowita frajda dla pokolenia „TM-Semic” wspominającego z rozrzewnieniem lata dziewięćdziesiąte – kto wie, może warto będzie zebrać i wydać razem kolejne zeszyty? Czy wtedy będzie „Tom drugi” na okładce? Zostawiam ten dylemat wydawcy i wracam do komiksu. Cofamy się w czasie dokładnie o trzy dekady.


Minęły niemal cztery lata od wydarzeń z legendarnej opowieści o „Ostatnich łowach Kravena”, zawartej w opublikowanym niedawno pierwszym tomie „The Amazing Spider-Man. Epic Collection” od Egmontu. Trzydzieści lat temu przygody Pajęczaka można było śledzić w czterech równolegle ukazujących się seriach – słynnej „The Amazing Spider-Man”, z której odszedł właśnie Erik Larsen i zastąpił go Mark Bagley; „Spider-Man”, gdzie rządził i dzielił Todd McFarlane, będący u szczytu swej popularności; „The Web of Spider-Man” rysowanej przez Alexa Saviuka; no i właśnie w „The Spectacular Spider-Man”. W pierwszej połowie 1991 roku sytuacja w Marvelu była dość napięta – wspomniani Larsen i McFarlane pakowali właśnie manatki i szykowali się do wielkiej ucieczki (lada chwila powstać miało wydawnictwo „Image”), a szefostwo szukało nie tylko wzrostu sprzedaży, ale i stabilności. Dlatego też do pisania „The Spectacular Spider-Man” zaproszono twórcę rzeczonych „Ostatnich łowów Kravena” Johna Marca DeMatteisa. Pierwszy zeszyt jego autorstwa ukazał się w lipcu 1991 roku – rysował etatowy grafik serii, Sal Buscema.


Mucha zebrała dwadzieścia trzy odcinki duetu DeMatteis/Buscema. Pierwszych siedem, opatrzonych wspólnym tytułem „Wewnętrzne dziecko”, utrzymano mocno w duchu wspomnianego arcydzieła DeMatteisa, czyli właśnie „Ostatnich łowów…”. Pamiętacie Vermina, prawda? To mutant, ofiara bestialskich eksperymentów prowadzonych przez barona Zemo, ukrywający się w kanałach Nowego Jorku. Vermin ucieka ze szpitala, w którym pani doktor Kafka próbowała go uleczyć i przywrócić społeczeństwu. Spider-Man chce powstrzymać go za wszelką cenę – w jego oczach Vermin jest potworem. Tylko czy aby na pewno? Sytuację pogarsza nagłe załamanie nerwowe Harry’ego Osborna, przyjaciela Petera Parkera i Mary Jane. Harry, syn oryginalnego, nieżyjącego już, Green Goblina, ścigany jest (podobnie jak Vermin) przez koszmary przeszłości. Peter Parker stawia oczywiście czoła obydwu przeciwnikom, ale jego przeszłość również daje o sobie znać.

Nadciągają kolejni przeciwnicy – Sęp, Puma, Rhino – a także „sojusznicy” z X-Men. Spider-Man musi poradzić sobie z jednymi i drugimi – a gdzieś tam w tle cały czas słychać wściekły charkot Vermina i złowieszcze szepty Goblina. Cała opowieść zmierza konsekwentnie do wspaniałego, emocjonującego i naprawdę poruszającego finału – dwusetny numer serii nie jest co prawda ostatnim autorstwa duetu DeMatteis/Buscema, ale zamyka on ładnie całą fabułę misternie budowaną od przybycia DeMatteisa.


Najpopularniejszą serią o Pająku była od zawsze „The Amazing Spider-Man” zmonopolizowana przez Davida Michelinie. A tymczasem, na początku lat dziewięćdziesiątych, twórcy „The Spectacular Spider-Man” robili po prostu swoje, dostarczając czytelnikom nieco odmienne, lecz tak samo dobre opowieści. Sal Buscema jest w Ameryce komiksową legendą. W Polsce, za czasów TM-Semic, entuzjazmu jednak nie wzbudził – byliśmy chyba wtedy zbyt mało doświadczonymi i za bardzo rozpuszczonymi przez McFarlane’a czytelnikami. Tymczasem dość surowy, bardziej minimalistyczny styl Buscemy pasuje do charakteru narracji DeMatteisa wręcz idealnie. Scenarzysta eksploruje dokładnie te same obszary, na które zapuszczał się w „Ostatnich łowach Kravena” – wrogowie Spider-Mana są takimi samymi pierwszoplanowymi bohaterami komiksu, jak on sam. Cierpią dokładnie na te same przypadłości, ścigają ich te same (wewnętrzne) demony.


To właśnie jest głównym przesłaniem DeMatteisa. Każdy człowiek ma w sobie własną, wewnętrzną bestię. Niektórzy, obdarzeni mniejszą ilością szczęścia, spotkają na swej drodze kogoś, kto ją wypuści z klatki, kto pozwoli jej nas zdominować. Może to być komiksowy, całkowicie papierowy baron Zemo przeprowadzający swe absurdalne eksperymenty – ale znacznie częściej jest to ojciec wykorzystujący swoje dziecko, damski bokser, morderca, pijany kierowca lub wreszcie ktoś nam bardzo bliski, okazujący się po czasie kimś niezwykle dalekim. Każdy z wrogów Spidera cierpi, rozpamiętuje swe traumy i rodzinne tragedie, ulega bestii pragnącej wyrwać się na wolność. Jednym udaje się ją usidlić, inni wchodzą w jej skórę i ruszają w ciemność. W komiksach DeMatteisa dochodzi w pewnym momencie do tego, że to właśnie te wszystkie ludzkie, „cywilne” wersje wrogów Pająka (i jego własna zresztą też) nie są prawdziwe. To Spider-Man nosi kostium Petera Parkera, a nie odwrotnie. Gdy Harry Osborn przywdziewa maskę Goblina, jest prawdziwym sobą – podobnie Thomas Fireheart przeobrażony w Pumę i Edward Whelan w Vermina. Wewnętrzne potwory zmieniają percepcję, zaburzają interpretację rzeczywistości i niszczą wszystko wokół. „The Spectacular Spider-Man”, w porównaniu z „The Amazing…”, jest pisany o wiele bardziej na serio. Pajęczak nie sypie żarcikami jak z rękawa, relacja Petera i Mary jest o wiele bardziej poważna, ciocia May nie jest tylko atrapą, lecz żywą kobietą z problemami, a narracja została zdominowana przez wewnętrzne przemyślenia niemal wszystkich bohaterów i ich własny, subiektywny ogląd świata.

J.M. DeMatteis pozostał jeszcze na trochę w „The Spectacular…” po napisaniu dwusetnego numeru. Przyszła wówczas pora na wydarzenie, które przewinęło się przez wszystkie tytuły z człowiekiem-pająkiem – „Maximum Carnage”. Była to jednak rzecz wyraźnie słabsza, naznaczona wszystkimi wadami superbohaterszczyzny lat dziewięćdziesiątych – wydana w Polsce przez TM-Semic okazała się, moim skromnym zdaniem, gwoździem do jego trumny. Ale my otrzymaliśmy od Muchy rzecz wcześniejszą, naprawdę znakomitą. Taką prawdziwie spektakularną. 



Tytuł: The Spectacular Spider-Man
Scenariusz: J.M. DeMatteis
Rysunki: Sal Buscema
Tłumaczenie: Marek Starosta
Tytuł oryginału: The Spectacular Spider-Man #178-200
Wydawnictwo: Mucha Comics
Wydawca oryginału: Marvel Comics
Data wydania: wrzesień 2021
Liczba stron: 584
Oprawa: twarda
Papier: kredowy
Format: 180 x 275
Wydanie: I
ISBN: 9788366589544

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz