niedziela, 9 maja 2021

Amazing Spider-Man Epic Collection. Ostatnie łowy Kravena

Przed Toddem McFarlane'em

Recenzja powstała przy współpracy z portalem Esensja i została tam pierwotnie zamieszczona.

Wydawnictwo Egmont wystartowało właśnie z zupełnie nową kolekcją. Jesteś fanem nieistniejącego już „TM-Semic” i masz ochotę na powrót do przeszłości? Komiks „Amazing Spider-Man Epic Collection. Ostatnie łowy Kravena” jest dokładnie tym, czego potrzebujesz. A to dopiero początek.

Kamil Śmiałkowski bardzo fajnie tłumaczy w przedmowie, czym tak naprawdę są „epickie kolekcje” Marvela. Amerykański gigant komiksowy zebrał najważniejsze zeszyty z człowiekiem–pająkiem, poukładał je w chronologicznej kolejności i podzielił na mniej więcej pięćsetstronicowe tomy. Ale wydawać je zaczął już w niekoniecznie chronologicznej kolejności – omawiany dziś album ma numer siedemnasty (co nie znaczy, że szesnaście poprzednich zostało już wydanych) i zawiera wybrane odcinki przygód Spider-Mana z końca 1986 i niemal całego 1987 roku. Nie ogranicza się oczywiście tylko do „The Amazing Spider-Man”, czyli najsłynniejszego i najlepszego tytułu, ale dołącza też doroczne „annuale” i bardzo popularną wówczas serię zatytułowaną „Web of Spider-Man”


Pierwsza opowieść to, oderwana od całej reszty, przygrywka. Mamy rok 2015 (!) – niejaki Arno Stark, Iron Man przyszłości, musi zapobiec wielkiemu zamachowi terrorystycznemu. Cofa się zatem w czasie o niemal trzydzieści lat i niczym Terminator próbuje powstrzymać zamachowca jeszcze w szczenięcych latach. No ale Spider-Man nie może na to pozwolić. Nie jest to może najlepsza opowieść z Pajęczakiem w roli głównej, ale bardzo fajnie ustawia nam czytelniczą optykę – jesteśmy w amerykańskich, komiksowych latach osiemdziesiątych, moi drodzy! Tak się to wtedy robiło!

Potem jest już tylko lepiej. Pozostałe odcinki siedemnastego tomu „Amazing Spider-Man Epic Collection” możemy podzielić na trzy duże bloki fabularne. Pierwszy z nich zaczyna się od wielkiej bijatyki w Berlinie (podzielonym jeszcze wtedy wielkim murem) – Wolverine i Spider-Man ścierają się z agentami KGB i dochodzi do naprawdę wielce tragicznych i redefiniujących nieco postać naszego bohatera wydarzeń. Akcja przenosi się potem do Nowego Jorku.  Peter Parker i jego ukochana Mary Jane są na drugim planie – to Pająk gra tu pierwsze skrzypce. Poznajemy dokładnie historię jednego (jednego?) z największych wrogów Spider-Mana – Hobgoblina, nazywanego za czasów „TM-Semic” Diabelskim Trollem i wyjaśnione zostaje jego/ich pochodzenie. Mamy wojnę gangów, Kingpina, mocne nawiązanie do „Daredevila” Franka Millera, efektowną akcję i zgrabne zamknięcie dużego wątku, który ciągnął się już wcześniej przez dość długi czas (na przykład w wydanym za oceanem piętnastym tomie i potencjalnym szesnastym, który jeszcze nie ujrzał światła dziennego).


Drugi, kilkuodcinkowy blok, skupia się na życiu prywatnym Petera i Mary Jane. Zaczyna się od „The Amazing Spider-Man” numer 290 i – uwaga! – jest to pierwszy z odcinków, który pamiętamy z czasów „TM-Semic”. To właśnie wtedy, w styczniu 1991, mogliśmy kupić „Wielkie pytanie Spidera”. Dobrze wiemy, jak brzmiało – „Wyjdziesz za mnie?”. Nie doczekaliśmy się wtedy jasnej odpowiedzi, ale, skoro już miesiąc później wyszedł ślubny odcinek, mogliśmy się domyślić, jak ona brzmiała. Ale wcale nie było tak łatwo, jakby można było przypuszczać! Myślicie, że Mary Jane powiedziała po prostu „Tak!” i padła Peterowi w objęcia? Omawiany dziś album uzupełnia tę historię i możemy wreszcie zobaczyć co działo się między „Pytaniem” a ostateczną odpowiedzią – tą udzieloną już przed ołtarzem.

No i wreszcie blok trzeci. Sześcioodcinkowe „Ostatnie łowy Kravena” to rzecz znakomita, jedna z najlepszych jakie przytrafiły się komiksowi superbohaterskiemu w latach osiemdziesiątych. Jakże odmienna jest ta opowieść od wszystkich, które ją poprzedzały! Dojrzała, niejednoznaczna, mroczna, wymagająca – nic dziwnego, że „TM-Semic” wydało ją dopiero po trzech latach od „Ślubu” (od stycznia do marca 1994 roku) mimo iż chronologicznie dzieje się ona zaraz po nim, podczas miesiąca miodowego Parkerów. Wtedy to niejaki Kraven Myśliwy… zabił Spider-Mana! Najgorszy scenariusz na pierwsze dni małżeństwa jaki można sobie wyobrazić, prawda? Starzy wyjadacze Marvela wiedzą o co chodzi – pozostałym polecam rozwikłać ten dziwaczny paradoks (przecież Spider cały czas żyje!) samodzielnie. „Ostatnie łowy Kravena” to podróż Petera Parkera „do wnętrza samego siebie” – wiem, wyświechtane powiedzenie, ale naprawdę tu pasuje. I nie, nie pomyliłem się – to Peter Parker jest tu głównym bohaterem, choć praktycznie nie zdejmuje kostiumu Spider-Mana. 


Pierwszy (siedemnasty) tom „Amazing Spider-Man Epic Collection” jest bez wątpienia jedną z najważniejszych komiksowych premier tego roku jak do tej pory. Cofamy się w czasie mniej więcej do tego samego momentu, od którego zaczynało „TM-Semic” – do prostego, ustandaryzowanego sposobu rysowania, charakterystycznego dla większości komiksów superbohaterskich tamtego okresu, do momentami łopatologicznego tłumaczenia „zawiłości” fabularnych i trzymania czytelnika za rękę. Peter pracuje dla „Daily Bugle”, znosi humory Johna Jonaha Jamesona, przytwierdza aparat do ścian budynków i ustawia autowyzwalacz, zarabia na zdjęciach Spider-Mana, zakrada się przez lufcik do własnego mieszkania i czasem odwiedza ciocię May. Przeurocze, proste czytadło, którego wartość niekoniecznie leży w jakości, lecz nostalgii.

W czerwcu otrzymamy drugi (osiemnasty) tom kolekcji. Wiecie co nas czeka, prawda? To o tym właśnie pisałem w „Pajęczych latach Todda McFarlane’a” – oto rysownik, który zrewolucjonizował „The Amazing Spider-Man” i wywindował sprzedaż tytułu do niebotycznego (jak na tamte czasy) poziomu. Nadchodzi Venom!



Tytuł: Epic Collection. Amazing Spider-Man. Ostatnie łowy Kravena
Scenariusz: Ken McDonald, James C. Owsley, Peter David, David Michelinie, J.M. Dematteis
Rysunki: Mark Beachum, Mark Bright, Alex Saviuk, John Romita Jr, Michael Zeck, Paul Ryan
Tłumaczenie: Marek Starosta
Tytuł oryginału: The Amazing Spider-Man Epic Collection: Kraven’s Last Hunt
Wydawnictwo: Egmont
Wydawca oryginału: Marvel Comics
Data wydania: marzec 2021
Liczba stron: 468
Oprawa: twarda
Papier: kredowy
Format: 180x275
Wydanie: I
ISBN: 9788328160361

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz