niedziela, 5 maja 2024

Orły Rzymu

Miecze i sandały


Recenzja powstała przy współpracy z portalem Esensja i została tam pierwotnie zamieszczona.

Egmont znów serwuje polskim czytelnikom historyczno-przygodowy komiks frankofoński. I po raz kolejny jest to dobra decyzja – zwłaszcza że mamy do czynienia z jednym z najlepszych twórców europejskich. Enrico Marini tym razem zabierze nas w przeszłość odległą o dwa tysiące lat.

Całkiem niedawno zabrał nas do osiemnastego wieku przy okazji „Skorpiona”. W omawianych dziś „Orłach Rzymu” udamy się o wiele dalej – akcja rozciąga się między 9 rokiem p.n.e. a 19 rokiem n.e., czyli w okresie największej potęgi niedawno powstałego Imperium Rzymskiego. Cesarzem jest Oktawian August, który chce podbić Germanię tak, jak jego poprzednik Juliusz Cezar podbił Galię. Sytuacja jest jednak nieporównywalna – Germanie są ludem z o wiele mniejszym instynktem samozachowawczym, bijącym się tak, jakby jutra miało nie być i nierozpoznającym granicy, za którą walka o honor może skończyć się tylko hekatombą. Rzymianie walczą z nimi nieustannie, a gwarantami pokoju na podbitych ziemiach mają być synowie miejscowych wodzów wzięci do niewoli i wywiezieni do Rzymu. Jednym z nich jest Ermanamer, syn lidera plemienia Cherusków – jeden z dwóch głównych bohaterów „Orłów Rzymu”.


Drugim jest Marek Falco, krnąbrny syn bogatego, emerytowanego oficera armii rzymskiej, Tytusa Waleriusza Falco. Oktawian August wysyła Ermanamera, przemianowanego na Gajusza Juliusza Arminiusza na wychowanie do domu Falco – tam rozpoczyna się wieloletnia znajomość Arminiusza i Marka, której dzieje śledzimy w komiksie. Nastoletnia brutalna rywalizacja, potem przyjaźń, braterstwo krwi przeradzające się niestety w późniejszym okresie w delikatnie mówiąc bardziej skomplikowany układ. Enrico Marini posuwa akcję dość szybko do przodu – najwięcej przypada jej na drugą dekadę pierwszego wieku naszej ery, kiedy to bohaterowie są już mniej więcej trzydziestolatkami, mają za sobą liczne romanse, złamane serca, stoczone bitwy i trupy na koncie. Los rzuca młodych mężczyzn w różne kierunki, choć zaskakująco często się przecinające. Arminiusz przebywa w Germanii, gdzie razem z Rzymianami zawiązuje kolejne sojusze z tamtejszymi, niepodporządkowanymi jeszcze plemionami. Marek również wybiera się w tamte strony, lecz ma zgoła inne zadania – jedno, dotyczące tajnej misji wywiadowczej, dostał od cesarza, drugie, związane z nieszczęśliwą historią miłosną, narzucił sobie sam.


Marini wspominał w wywiadach, że na pomysł napisania „Orłów Rzymu” wpadł na początku dwudziestego pierwszego wieku po obejrzeniu „Gladiatora” i serialu „Rzym” na HBO. Skończył właśnie fantastycznego „Cygana”, rozpoczął wspomnianego „Skorpiona” i był w trakcie „Drapieżców” – ale tylko rysował, za scenariusze się nie zabierał. „Orły Rzymu” były jego pierwszym w pełni autorskim projektem – tekst, szkic, tusz i kolory. Wszystko ręcznie bez żadnego wspomagania się techniką komputerową – akwarele w stu procentach, dokładnie tak, jak w pisanym i rysowanym niemal równolegle „Batmanie. Mrocznym księciu z bajki” dla DC Comics. Ba, Marek Falco i Bruce Wayne wyglądają identycznie – może ten pierwszy jest prapra… dziadkiem Mrocznego Rycerza? Dobra, żarty na bok, bo „Orłom Rzymu” daleko do komedii.


Ermanamer jest postacią historyczną, znaną ze słynnej Bitwy w Lesie Teutoburskim (9 r.n.e.). Marek to bohater całkowicie fikcyjny, którego trudna męska przyjaźń z germańsko-rzymskim wojownikiem stanowi główną oś fabuły „Orłów Rzymu”. Jest to opowieść o wyborach, które wcale wyborami nie są, strasznych losach wszystkich ludzi niewłaściwie urodzonych, okrutnych rządach siły i przemocy, a także honorze prowadzącym często do grobu. Marini nazwał swój komiks „westernem starożytności” i trudno nie zgodzić się z tym określeniem. „Orły Rzymu” to również „peplum”, czyli komiks w konwencji „mieczy i sandałów” – z fabułą opartą o faktyczne daty i wydarzenia starożytności, ale pozbawioną rzetelnej rekonstrukcji na rzecz mitologizowania, ubarwiania fikcją i legendami. Bardzo dobrze się to czyta, widać mnóstwo pracy włożonej w scenariusz i grafikę, nudzić się nie sposób.

A na zakończenie ważna informacja. „Orły Rzymu” od Egmontu zawierają pięć odcinków, wydanych już wcześniej w Polsce przez Taurus Media w latach 2013–2017. Szósty tom, nadal niekończący opowieści, wyszedł we Francji dopiero jesienią ubiegłego roku. Nie sądzę, aby Egmont czekał na kolejne cztery, więc zakładam, że najpóźniej w 2025 roku wrócimy do starożytnego Rzymu.


Tytuł: Orły Rzymu
Scenariusz: Enrico Marini
Rysunki: Enrico Marini
Tłumaczenie: Maria Mosiewicz
Tytuł oryginału: Les Aigles de Rome #1-5
Wydawnictwo: Egmont
Wydawca oryginału: Dargaud
Data wydania: marzec 2024
Liczba stron: 304
Oprawa: twarda
Papier: kredowy
Format: 216 x 285
Wydanie: I
ISBN: 9788328167780

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz