czwartek, 19 października 2023

Janko Pistolet

Do abordażu!!!


Recenzja powstała przy współpracy z portalem Szortal i została tam pierwotnie zamieszczona.

A oto kolejny album „Klasycznych komiksów Goscinny’ego” od Egmontu! Tym razem wypływamy na szerokie wody i bierzemy udział w pirackich (wróć – kaperskich) przygodach niejakiego Janka Pistoleta. To chyba najlepszy album z cyklu – ubawiłem się setnie, czego i wam życzę. Musicie tylko zasiąść do lektury!

Warto oczywiście najpierw wiedzieć, z czym ma się do czynienia i nabrać nieco dystansu. Wszak „Jehan Suopolet” albo „Jehan Pistolet” (w zależności od wydawnictwa) powstawał siedemdziesiąt lat temu, kiedy to młodzi, dwudziestokilkuletni René Goscinny i Albert Uderzo stali dopiero u progu swych nabierających prędkości karier. Jednym z pomysłów na przyspieszenie tego procesu miało być wymyślenie historyjki dla młodszych czytelników – takiej, która znalazłaby swoje stałe miejsce w jakimś regularnie wydawanym czasopiśmie młodzieżowym. Po porażce „Umpa-py” (który tryumfalnie powrócił w 1958 roku) panowie nie utracili jeszcze nadziei – choć było blisko. Plan polegał na wykorzystaniu rosnącej popularności filmów o piratach i obśmianiu (ale w bardzo pozytywny, sympatyczny sposób) związanych z nimi popkulturowych motywów. „Janko Pistolet” dorobił się ostatecznie pięciu części rozpisanych na nieco ponad dwieście stron – wszystkie zbiera omawiany dziś album.


„Korsarz niezwykły” i „Kaper królewski” to dwa pierwsze odcinki „Janka Pistoleta”. Nasz bohater ma kilkanaście lat (może nawet dwadzieścia) i mieszka w osiemnastowiecznej Francji – jest król, Bastylia działa pełną parą, więc jesteśmy w czasach sprzed Rewolucji. Janko pracuje w znienawidzonej oberży i marzy o przygodach na morzu – piraci, nieznane lądy, „do abordażu”, beczki rumu, papuga na ramieniu i zakrzywione szable. Zbiera ekipę totalnych przegrywów (jest tam pewien knypek o charakterystycznej aparycji, którego pewnie rozpoznacie) i postanawia kupić jakiś statek w porcie. A potem dawaj na morze w pościg za Zielonobrodym – jak go Janko złapie, to zdobędzie zaufanie i robotę królewskiego kapra. A gdy już nim zostaje, to w „Kaprze królewskim” rusza na poszukiwania skarbu niejakiego Karmazynowego Pirata, co rusz trafiając na jakieś egzotyczne wyspy. Głupiutki ten Janko, jak całe dwa pierwsze odcinki – ale w taki uroczy, staromodny, bardzo niedzisiejszy, rozbrajający sposób.


A potem przychodzą odcinki późniejsze, nieco bardziej wyrafinowane, ale tak samo szalone i zabawne. Król Francji zleca Jankowi zdobycie jakiejś nowej kolonii w egzotycznych krajach, w końcu już dawno żadnej nie zdobyto! No dobra, wsiadamy na statek, wylądujemy na brzegu tego kontynentu, pomaszerujemy w głąb lądu i tam na pewno znajdziemy jakąś piękną kolonię. Ale Hiszpania i Prusy wpadają na ten sam pomysł! Taka przymiarka do „Asteriksa” – przyjrzyjcie się dobrze. Jeszcze bardziej z przygodami dzielnego Gala skojarzy się wam czwarty odcinek, w którym Janko udaje się do Ameryki na poszukiwania ziela na bolącą wątrobę króla („Tarcza Arwernów”, „Asteriks u Helwetów” rozwijają całkiem sporo motywów z tego odcinka). Ale to nie wszystko – przecież w obydwu odcinkach nie sposób nie zauważyć nawiązań do wspomnianego „Umpa-py” – już nawet nie będę wymieniał.

„Janko Pistolet” bazował z początku na slapsticku. Kopniak w cztery litery, poślizgnięcie się na mokrej podłodze, komuś spada maszt na głowę, rekin gryzie w tyłek, beczka z prochem wybucha w nieoczekiwanym momencie. Bardzo disneyowska estetyka – jakbyśmy oglądali stareńkie, czarnobiałe filmiki z pogwizdującą Myszką Miki czy pykającym fajeczkę Popeyem z lat trzydziestych lub czterdziestych. A potem ten prosty, dziecinny, niewyszukany humor zaczyna ustępować miejsca grom słownym, charakterystycznym powtórzeniom, jakimś kalamburom – zapowiada to drugie przyjście „Umpa-py”, a potem pojawienie się „Asteriksa”. Bardzo dobrze, bo – co tu dużo gadać – początkowe przygody Janka Pistoleta to opowieści jakie mógłby stworzyć ośmiolatek ery przedinternetowej i przedsmartfonowej. Tak się wtedy pisało, to było celowe – współcześnie to wszystko jest retro, niedzisiejsze i specyficzne.


Wiele motywów znajdzie rozwinięcie w najlepszych komiksach legendarnej pary twórców. Prusacy ze swoim specyficznym akcentem, zwariowane zwyczaje indiańskich plemion, sygnały dymne to późniejszy „Umpa-pa”. Obrona „kolonii” ukrytej za palisadą, początki i końce wszystkich odcinków w „Tawernie pod Kulawym Korsarzem”, bóle wątroby i niektóre pirackie akcje znajdziemy w ulepszonej wersji w „Asteriksie”. Janko przechodzi bardzo mocną przemianę między pierwszym i ostatnim odcinkiem (opisane jest to zresztą w materiałach dodatkowych) – warto zwrócić na nią uwagę.

O rysunkach Uderzo sam już nie wiem pisać. To zawsze jest pierwsza klasa. Bardzo fajny komiks. Czytany świadomie i z odpowiednimi przerwami między odcinkami zapewnia solidną rozrywkę.



Tytuł: Janko Pistolet
Scenariusz: René Goscinny
Rysunki: Albert Uderzo
Tłumaczenie: Marek Puszczewicz
Tytuł oryginału: Jehan Pistolet
Wydawnictwo: Egmont
Wydawca oryginału: Les Éditions Albert René
Data wydania: sierpień 2023
Liczba stron: 232
Oprawa: twarda
Papier: offset
Format: 216 x 285
Wydanie: I
ISBN: 9788328155589

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz