niedziela, 15 października 2023

JSA. Złota era

Herosi z lamusa


Recenzja powstała przy współpracy z portalem Esensja i została tam pierwotnie zamieszczona.

„DC Deluxe” to chyba rzeczywiście najlepsza (superbohaterska) klasyka DC Comics, jaką możemy przeczytać w Polsce. Nieco mniej znani w Polsce autorzy (James Robinson i Paul Smith) zabierają nas do lat czterdziestych, kiedy to Złota Era Komiksu osiągnęła swe apogeum i powoli wygasła – spójrzmy na nią z naszego, współczesnego punktu widzenia.

No dobrze, nie do końca współczesnego. „JSA. The Golden Age” jest czteroczęściową, zamkniętą miniserią wydaną pierwotnie za oceanem trzydzieści lat temu jako „elseworld”, czyli rzecz spoza kanonu DC Comics. Komiks nieobarczony wymogami trzymania się kontinuum (nie pierwszy i nie ostatni – lata dziewięćdziesiąte wprost eksplodowały historiami alternatywnymi), mógł swobodnie dekonstruować „tamte czasy”. A więc, podobnie jak „Strażnicy” Alana Moore’a (z którymi wręcz nie sposób nie porównywać komiksu Robinsona), mógł rozkładać na czynniki pierwsze postacie, motywy i znaczenia ukryte w oryginalnych komiksach sprzed czterdziestu (dla nas już siedemdziesięciu) lat oraz zastanawiać się, co by było, gdyby Złotą Erę przedstawić według współczesnych standardów – poważniejszych, mroczniejszych, bardziej „dorosłych” i wymagających.


Akcja „JSA. Złota Era” rozpoczyna się podobnie jak „Nowa granica” Darwyna Cooke’a – inny, późniejszy o dekadę, niezwykle ważny komiks DC, który, obok wspomnianych „Strażników”, bardzo mocno koresponduje z fabułą, założeniami i ideą omawianego dziś albumu. Druga wojna światowa niejako wymusiła pojawianie się kolorowo ubranych bohaterów – widzimy jak herosi z „The Justice Society of America” i „All-Star Squadron” walczą ze złem na amerykańskiej ziemi. Dlaczego nie walczą na froncie? To pytanie, jakże logiczne i nieodparcie się nasuwające, ma bardzo prozaiczną odpowiedź. Hitler włada Włócznią Przeznaczenia, która może kontrolować wszystkich metaludzi, a na dodatek na swych usługach ma Parsifala – nadczłowieka potrafiącego niwelować nadnaturalne moce innych. Każdy amerykański heros w jego pobliżu staje się zatem normalnym człowiekiem. Superbohaterowie strzegą więc bezpieczeństwa ojczyzny – i tyle.


Wojna się kończy i przestają być potrzebni – albo raczej niepotrzebna staje się ich symbolika. Z Europy i Azji powracają bowiem prawdziwi bohaterowie – weterani wojenni, symbolizujący prawdziwy, okupiony krwią i śmiercią, heroizm. Pstrokate kostiumy trzeba schować do szafy, trzeba wrócić do „cywila”, trzeba pogodzić się z faktem, że cała istota superbohaterstwa idzie do lamusa. „JSA. Złota Era” opowiada o czasach zmierzchu herosów, o ich problemach związanych ze „zwykłym życiem”. Gdy jednak z tajnej misji w Europie powraca Tex „Americommando” Thompson, który od razu idzie w politykę, zostaje senatorem, popiera Josepha McCarthy’ego, wzmaga czerwoną panikę i głośno domaga się „utworzenia superbohatera na miarę nowych czasów”, sytuacja zaczyna się zmieniać. Co tak naprawdę stoi za intencjami Thompsona? Jak powinni teraz zachować się starzy, emerytowani i nieodnajdujący się w powojennej rzeczywistości superbohaterowie?


„Dzielni bohaterowie w jaskrawych kostiumach walczący w słusznej sprawie poza linią frontu. Przy pomocy pięści i uśmiechów piszą szczęśliwe zakończenia”. Tak było faktycznie. Oryginalna grupa „The Justice Society of America” zadebiutowała pod koniec 1940 roku w trzecim numerze „All Star Comics” – oto Hawkman, Atom, Hourman, Doktor Fate, Spectre, Sandman (Wesley Dodds z maską przeciwgazową na twarzy, nie żaden Sen z Nieskończonych) i pierwotne wersje Flasha i Zielonej Latarni. W tym samym okresie wychodziły też przygody najróżniejszych „mystery men” w rozmaitych komiksowych antologiach – to z nich utworzono wspomniany All-Star Squadron (w wielkim uproszczeniu, bo to skomplikowana historia wymagająca osobnego wykładu z historii DC Comics i jego multiwersum, więc odpuśćmy sobie w tej recenzji). W drugiej połowie lat czterdziestych komiksy superbohaterskie przeżyły kryzys, a gwoździem do trumny był „Comic Code Authority” z 1954 roku – rządowa regulacja, cenzurująca przemysł komiksowy w sposób praktycznie całkowity. Potrzeba było rewolucji Stana Lee i narodzin wydawnictwa Marvel w 1961 roku – rozpoczęła się wówczas Srebrna Era Komiksu i renesans superbohaterstwa (również w DC Comics, jako reakcja na niezwykle prężnie rozwijającego się konkurenta).


„Nowa granica” Darwyna Cooke’a opowiadała o nadejściu Srebrnej Ery, traktując Erę Złotą bardzo zdawkowo. Omawiany dziś album jest za to prawdziwym hołdem dla tych zapomnianych, zakurzonych i w większości przypadków porzuconych po wsze czasy bohaterów. Ile osób pamięta, że to Jay Garrick (a nie Barry Allen) był pierwszym Flashem, a Alan Scott (a nie Hal Jordan) pierwszą Zieloną Latarnią? Że szalony Robotman z „Doom Patrol” miał swój „złoty” pierwowzór? Że istnieli tacy kolesie jak Dyna-Mite, Johnny Quick, Manhunter, Kapitan Tryumf? James Robinson, od dzieciństwa zakochany w komiksach Złotej Ery, przedstawia ich wszystkich z bardzo ludzkiej, realistycznej strony. Dla doświadczonych, długoletnich czytelników DC będzie to prawdziwą gratką (pogrzebią w internecie, przypomną sobie, czym było „Quality Comics”, gdzie każdy z „oryginałów” debiutował, jakie miał moce – i tak dalej). Do przygodnych czytelników trafi przynajmniej fabuła – bo z wychwyceniem nawiązań, easter eggów czy nawet samej idei może być trudno.

Komiksy lat czterdziestych pisano często na kolanie, były „eksplozją nieokiełznanej energii i entuzjazmu”. Infantylne, często głupiutkie, słabo narysowane, niepoważne. Robinson i Smith (rysujący świetnie, czujący klimat powojennej paranoi i oldschoolową superbohaterszczyznę) dekonstruują Złotą Erę, pokazują ówczesnych herosów poharatanych, połamanych, rozwiedzionych, wykluczonych społecznie, dotkniętych kryzysami tożsamości, załamanych nerwowo, borykających się z uzależnieniami i kłopotami finansowymi lub rodzinnymi. Mało tu akcji, więcej psychologii i podróży przez umysły bohaterów – większość fabuły przedstawiona jest z wielu różnych punktów widzenia. Oto komiks dla tych, którzy chcą zobaczyć okres dzieciństwa amerykańskiego komiksu superbohaterskiego w nowoczesnym wydaniu.


Tytuł: JSA. Złoty wiek
Scenariusz: James Robinson
Rysunki: Paul Smith
Tłumaczenie: Jakub Syty, Marek Starosta
Tytuł oryginału: JSA. Golden Age
Wydawnictwo: Egmont
Wydawca oryginału: DC Comics
Data wydania: sierpień 2023
Liczba stron: 200
Oprawa: twarda z obwolutą
Papier: kredowy
Format: 180 x 275
Wydanie: I
ISBN: 9788328161870

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz