Trzech na trzech
Recenzja powstała przy współpracy z portalem Esensja i została tam pierwotnie zamieszczona.
Superman i Batman spotykają Wonder Woman. Jeszcze podczas zimnej wojny, jeszcze przed powstaniem Ligi Sprawiedliwości, jeszcze w czasach, gdy zarówno wzajemne relacje między bohaterami jak i złowieszcze plany superłotrów były proste… i dość banalne. „Wielka Trójca DC” rusza do akcji.
Co się dzieje? Ra’s Al Ghul, jeden z najbardziej „kreskówkowych” przeciwników Batmana, przerysowany i wręcz wyjęty z filmów o Jamesie Bondzie złoczyńca, znów chce „odnowić Ziemię”. Jego tajne oddziały, znane jako „Czystka”, wierne mu i posłuszne z nie wiadomo z jakiego powodu, szukają bliżej nieokreślonej, ale wiadomo, że groźnej, supertechnologii Lexa Luthora, aby podjąć kolejną próbę oczyszczenia naszej planety z jej mieszkańców. Z lodowych kajdan Antaktydy wyzwolony zostaje dziwaczny, mroczny bliźniak Supermana, znany jako Bizarro a z Themiskiry przybywa zła, zepsuta do szpiku kości, Amazonka i razem dołączają do Głowy Demona (czyli, jak to już wiemy z „Narodzin Demona”, samego Ra’sa Al Ghula).
Superman i Batman zupełnie niezależnie od siebie wpadają na trop Czystki i spotykają się, aby przedsięwziąć jakieś plany. Gdy machinacje Ra’sa Al Ghula zagrażają bezpośrednio Themiskirze, czyli rajskiej wyspie wojowniczych Amazonek, do akcji wkracza także księżniczka Diana. Wyrwana ze swego na poły mitycznego świata odwiedza najpierw Supermana, aby potem razem z nim udać się do Gotham i poznać człowieka-nietoperza. Trójca spotyka się po raz pierwszy (panowie znali się dobrze już wcześniej, więc to Wonder Woman jest tu nowym składnikiem) i rozpoczyna się ostateczna rozgrywka. Przeciw Trójcy staje coś w rodzaju jej mrocznego odbicia – anty Superman, anty Wonder Woman i może nie do końca anty Batman, ale przynajmniej jeden z jego największych wrogów. W komiksie mamy do czynienia z jeszcze jednym trójpodziałem – akcja trzech części całej historii toczy się odpowiednio: w Metropolis, Gotham i Themiskirze. Trójka herosów kontra trójka łotrów w trzech lokacjach.
Autorem zarówno scenariusza jak i rysunku „Trójcy” jest Matt Wagner, twórca znany na początku dwudziestego pierwszego wieku (czyli w okresie, kiedy komiks ten został napisany i wydany) głównie z sensacyjnej, noirowej serii „Grendel” i sporadycznych prac nad „Batmanem” dla DC Comics. „Trójca” miała być opowiedzeniem na nowo albo przynajmniej wyobrażeniem sobie jak mogło by wyglądać pierwsze spotkanie trójki najsłynniejszych postaci uniwersum DC. Akcja osadzona jest nie bez powodu w latach wielkiego wyścigu zbrojeń między Amerykanami i Sowietami – Głowa Demona wykorzystuje do swych niecnych celów przede wszystkim pociski niosące broń jądrową i planuje wielką akcję na orbicie okołoziemskiej. Sam jest adwersarzem niebywale „komiksowym”, pełnym umowności i kierującym się infantylnym, wyjętym prosto ze Srebrnej Ery, sposobem postrzegania rzeczywistości. Jego plan to po prostu zniszczenie świata – bez niuansów, przewidywania konsekwencji i jakiegokolwiek długofalowego planu. To taki pulpowy, szalony naukowiec lub zły czarnoksiężnik z gatunku fantasy, porywający dziewice, rechoczący złowieszczo w ściśle zaplanowanych momentach i wysługujący się absurdalnymi pomagierami, jak Bizarro i „Zła Amazonka”.
Wiarygodność przeciwników Trójcy stoi na glinianych nogach, podobnie jak i ich motywacje. Traci na tym niestety również kreacja głównych bohaterów. Walczą przecież z papierowymi wycinankami. Cała trójka jest wyraźnie młodsza i mniej doświadczona niż ta, do której jesteśmy przyzwyczajeni. Superman harcerski wręcz nie do wytrzymania, Batman porywczy i zafascynowany technologią a najciekawsza z nich wszystkich, księżniczka Diana, zachłyśnięta dopiero co poznawaną ludzką cywilizacją. Ale mimo to, nie ma tu właściwie żadnego świeżego spojrzenia na Trójcę, nie ma niczego zaskakującego. Na szczęście komiks jako całość czyta się dość przyjemnie, choć warto wiedzieć, że nie jest on najlepszym komiksem w cyklu „DC Deluxe”. Jest po prostu poprawny, tak samo jak ilustracje Wagnera, stylizowane nieco na niedbałe, uproszczone grafiki retro sprzed kilkudziesięciu lat i trochę na modłę „późnego Millera” (patrz ostatnie tomy „Sin City” lub „Mroczny rycerz kontratakuje”). Nie ma tu dbałości o proporcje anatomiczne, tła są bardzo uproszczone i często chciałoby się wręcz pokazać palcem, że „w tym miejscu warto by wygumkować i spróbować jeszcze raz”.
W przedmowie do omawianego dziś komiksu Brad Meltzer pisze, że wymyślenie oryginalnej historii z Trójca jest niezmiernie trudne – wszak to Trójca. Bohaterowie znani od kilkudziesięciu lat, symbole amerykańskiego komiksu a nawet popkultury. Matt Wagner nie napisał rzeczy nowatorskiej czy zaskakującej, ale wydaje mi się, że nie chodziło mu o to. Chciał po prostu dostarczyć dobry komiks, taki, do którego być może kiedyś będziemy chcieli wrócić, ale ochota ta nie będzie nam spędzać snu z powiek. Porządnie rzemiosło – lekko ponad średnią. Stąd taka, a nie inna ocena.
Tytuł: Trójca. Superman, Batman, Wonder Woman
Scenariusz: Matt Wagner
Rysunki: Matt Wagner
Tłumaczenie: Krzysztof Uliszewski
Tytuł oryginału: Batman/Superman/Wonder Woman. Trinity
Wydawnictwo: Egmont
Wydawca oryginału: DC Comics
Data wydania: listopad 2015
Liczba stron: 208
Oprawa: twarda
Papier: kredowy
Format: 170 x 260
Wydanie: I
ISBN: 9788328116009
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz