Recenzja powstała przy współpracy z portalem Esensja i została tam pierwotnie zamieszczona.
Bardzo szybko po otwarciu „Śnienia” otrzymujemy pierwszy tom drugiej serii „Sandman Uniwersum” – „Dom szeptów. Moc podzielona”. Scenarzystka komiksu, Nalo Hopkinson, jest kanadyjką jamajskiego pochodzenia zafascynowaną kulturą, folklorem i wierzeniami Karaibów – co widać wyraźnie podczas lektury komiksu.
Krótką zapowiedź „Domu szeptów” otrzymaliśmy już w komiksowym wstępie do nowego rozdania w świecie wykreowanym przez Neila Gaimana. W „Sandman Uniwersum” poznajemy dwie zakochane w sobie, młode kobiety (Latoyę i Maggie) i dwie młodsze siostry jednej z nich (Habibi i Lumi). W historię ich życia wplątuje się przypadkowo Erzulie Freda Dahomey, afrykańska Bogini Miłości i Przyjemności a także groźny człowiek-krokodyl – prosto ze starej, indiańskiej legendy seminolskich plemion z Florydy – zwany Wujem Poniedziałkiem. Erzulie zaznacza, że „wszystkie historie kobiet są jej udziałem, ale wszystkie kończą się łzami”.
Powyższa, zwięzła charakterystyka bardzo trafnie oddaje ducha opowieści Hopkinson. Autorka od zawsze poruszała w swych opowiadaniach kwestie rasowe, etniczne i kulturowe, ale pisała również o seksualności i feminizmie. „Dom Szeptów. Moc podzielona” jest przede wszystkim smutną historią związku dwóch kobiet, który został wystawiony na ciężką próbę. Gdy pewnego wieczoru Maggie i Latoya, wraz ze swoimi podopiecznymi, bawią się w „głuchy telefon” przy użyciu dziwnej książeczki, dochodzi do tragedii. Latoya zostaje opanowana przez złośliwego bożka Szankpannę, jednego z wielu członków panteonu synkretycznych kultów afroamerykańskich – właściciela wspomnianej książeczki. Latoya staje się od tego momentu „pacjentem zero”, pierwszą ofiarą „choroby jawy”, czyli specyficznej odmiany zespołu Cotarda – uważa, że nie żyje a jej ciało się rozkłada. Co gorsza, zaraża ona innych przez dotyk – słowa „czy czujesz, kiedy to robię?” nieodmiennie towarzyszą rozprzestrzenianiu się zarazy.
Bogini Erzulie próbuje powstrzymać Szankpannę, jednak wraz ze swoim towarzyszem Wujem Poniedziałkiem, pechowo wpada do krainy Snu przez szczelinę, którą dobrze znamy z pierwszego tomu „Śnienia”. Opuszczona przez swojego nadzorcę domena Morfeusza, zmagająca się z terrorem Sędziego Stryka, jest odcięta od reszty wszechświata. Dusze cierpiących na „chorobę jawy” blokują jedyne wyjście, co grozi Erzulie śmiercią głodową. Dobrze wiemy przecież, że spersonifikowane bóstwa w światach Neila Gaimana żywią się bezpośrednio wiarą swoich wyznawców. Trzeba zatem nie tylko pokonać szalonego bożka, ale i po prostu wydostać się z Śnienia.
Fabuła pierwszego tomu „Domu szeptów” powiązana jest z uniwersum Sandmana bardzo luźno. Najwięcej „czasu antenowego” otrzymują tutaj Kain i Abel, którzy goszczą u siebie Erzulie i Wuja Poniedziałka. Komiks Hopkinson ma jednak o wiele więcej wspólnego z szeroko pojętą twórczością Neila Gaimana niż przywoływane już „Śnienie”. Autorka nawiązuje przede wszystkim do „Amerykańskich bogów” i „Chłopaków Anansiego” – mamy akcję osadzoną głównie w Nowym Orleanie i tamtejszej afroamerykańskiej społeczności voodoo. Nikogo zatem nie powinna dziwić epidemia urojonej śmierci i całe zastępy „przedumarłych” – psychicznych zombie. Historia Wuja Poniedziałka to przywołanie motywu Anansiego, którego przywieźli ze sobą afrykańscy niewolnicy zakuci w kajdany na statkach zmierzających na Karaiby. „Dom szeptów” to opowieść o bogach, bożkach, bóstwach i nadnaturalnych istotach prosto z wierzeń voodoo, z całą charakterystyczną i lekko przerażającą otoczką. Tak mógłby wyglądać teoretyczny spin-off najlepszej powieści Gaimana, do którego pasowałby tytuł „Karaibscy bogowie”. Sama Erzulie podkreśla swoją ontologiczną wyższość nad mieszkańcami Śnienia – „Jesteście tylko ideami, ja jestem boginią!”.
Ale nie tylko z bogami mamy do czynienia. Akcja pierwszego tomu „Śnienia” działa się wyłącznie w świecie fantastycznym bez jakiegokolwiek wyjścia w świat realny. W „Domie szeptów” mamy wreszcie ludzkich bohaterów (bohaterki), którzy grają tak samo ważne role (jeśli nie ważniejsze) jak Erzulie i reszta nadnaturalnej zgrai. Zaraza Szankpanny skutkuje wewnętrzną pustką, apatią, brakiem miłości, empatii i zrozumienia. Większość chorych chce tylko jednego – „podrzućcie mnie na najbliższy cmentarz, tam jest teraz moje miejsce”. Maggie chce walczyć z chorobą, ale nie wie jak – nie wie nawet czy powinna, w końcu wiele ludzi przeżywa w ten sposób całe swoje życie i jakoś sobie radzą. I to właśnie owe zmagania się z własną niemocą, przedstawione w magicznych, onirycznych i egzotycznych scenografiach stanowią sedno komiksu.
Rysownik, Dominike „DOMO” Stanton, znany był do tej pory z komiksów superbohaterskich – „Starbrand & Nightmask” czy „Dr. Strange / The Punisher”. Sandmanowska narracja była dla niego czymś nowym – z tym większą ochotą przyjął zaproszenie od Neila Gaimana i jak się okazało, stanął na wysokości zadania. Stanton stał się przy okazji trochę nauczycielem Hopkinson, dla której praca przy „Domu szeptów” była debiutem w roli scenarzystki komiksowej. Wyszło świetnie – nie mam żadnych zastrzeżeń do graficznej sfery komiksu. A co do scenariusza? Może trochę zbyt dużo chaosu narracyjnego i niejasnych rozwiązań fabularnych. Podsumowując – mamy do czynienia z ciekawym komiksem, napisanym i narysowanym w stylu, który dobrze znamy i wnoszącym jednocześnie do uniwersum Sandmana sporo nowych wartości. Przed nami kolejne pierwsze tomy dwóch następnych serii „Sandman Uniwersum” – „Ksiąg magii” i „Lucyfera”. Mam nadzieję, że jest na co czekać.
Tytuł: Dom Szeptów. Moc podzielona. Tom 1
Scenariusz: Nalo Hopkinson
Rysunki: Dominike „DOMO” Stanton, John Rauch
Tłumaczenie: Paulina Braiter
Tytuł oryginału: House of Whispers. The Power Divided. Volume 1
Wydawnictwo: Egmont
Wydawca oryginału: DC Vertigo
Data wydania: Listopad 2019
Liczba stron: 160
Oprawa: twarda Papier: kredowy
Format: 175 x 265
Wydanie: I
ISBN: 9788328142954
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz