czwartek, 15 maja 2025

El Borbah

Dziwaczność u podstaw


Recenzja powstała przy współpracy z portalem Esensja i została tam pierwotnie zamieszczona.

Po upadku TM-Semic nie doszło do załamania rynku komiksowego w Polsce. Tak właściwie to zaraz po 2000 roku zaczął się dość szybki rozwój tego medium w naszym kraju. Jednym z wydawnictw tego okresu był Post, pod którego egidą wyszedł chociażby „El Borbah” – rzecz dość szalona i oryginalna. Po dwudziestu czterech latach absurdalny detektyw hard-boiled wraca do Polski za sprawą Kultury Gniewu.

Postać tę wymyślił Charles Burns, w Polsce znany z rewelacyjnego „Black Hole”, które przed czterema laty wydała u nas właśnie Kultura Gniewu. W posłowiu do nowego wydania „El Borbah” możemy przeczytać, że mały Charlie uwielbiał oglądać wrestling, zwłaszcza ten w wydaniu meksykańskim, tak zwany „lucha libre”. Maski na twarzach, obcisłe trykoty z jednym ramiączkiem, zwariowane akrobacje i zupełnie nieoptymalne techniki walki. Teraz wyobraźmy sobie takiego pstrokatego meksykańskiego zapaśnika (luchadora) w niezbyt kolorowym miejskim środowisku z czarnego kryminału. I ten luchador nigdy się nie przebiera – zawsze chodzi półnagi i w masce. I jest prywatnym detektywem – wulgarnym, łasym na pieniądze, nadużywającym przemocy, alkoholu i papierosów oraz przedkładającym siłę mięśni nad walory umysłu. A to niby noirowe miasto pełne jest robotów udających ludzi, groteskowych kultów, szalonych naukowców, bogatych zboczeńców i innych zdecydowanie przeszarżowanych indywiduów.

wtorek, 13 maja 2025

Nawet nas tu nie ma

Z brzytwą Lema na podorędziu


Recenzja powstała przy współpracy z portalem Esensja i została tam pierwotnie zamieszczona.

Komiks jako praca dyplomowa na Wydziale Grafiki ASP w Warszawie. Fajna sprawa! A jeszcze fajniejsza, jeśli komiks ten zostaje potem wydany i trafia do szerokiej dystrybucji. Kultura Gniewu proponuje właśnie coś takiego – debiut Filipa Jędrzejewskiego, czyli pozorną science fiction pod tytułem „Nawet nas tu nie ma”.

Pozorną? No tak. Komiks Jędrzejewskiego po okrojeniu go słynną „brzytwą Lema” mógłby stać na półce z opowieściami społeczno-obyczajowymi. Nie jest to w żadnym wypadku zarzut – po prostu fantastyczny element komiksu jest tu tylko pewnym zabiegiem narracyjnym, a nie najważniejszą jego składową. Mamy nieokreśloną bliżej przyszłość. Ludzie skolonizowali Marsa, co chyba nie okazało się jakimś wielkim wyzwaniem. O wiele trudniejsze jest utrzymanie raz założonych tam kolonii. W tym celu co jakiś czas dochodzi do specyficznego „poboru”: wybrani mieszkańcy Ziemi zostają obowiązkowo oddelegowani na czerwoną planetę w celu - dosłownie - odrobienia tam pańszczyzny. Jednym z nich jest dwudziestoletni Kid Old, któremu został jeszcze rok do zakończenia służby.

niedziela, 11 maja 2025

Śnieżyca

Infokalipsa


Pamiętam, że „Zamieć” Neala Stephensona, wydana przez wydawnictwo ISA w 2007 roku, uczyniła mnie z miejsca fanem autora. Jeśli miałbym kogoś namówić do twórczości Amerykanina, to dałbym mu właśnie tę powieść. Tylko, że teraz jest to „Śnieżyca”MAG wznowił „Snow Crash” w 2020 roku w nowym tłumaczeniu i pod nowym tytułem.

„Zamieć” ISY tłumaczył Jędrzej Polak, „Śnieżycę” Maga – Wojciech Szypuła. Minęło chyba szesnaście lat od mojej pierwszej lektury – nie pamiętam już żadnych różnic, poza jedną. Główny bohater „Zamieci” był „dostarczycielatorem” pizzy – w „Śnieżycy” jest „pizzeadorem”. Kiedyś wezmę obydwa wydania i porównam sobie co nieco, bo wydaje mi się, że będzie z tego niezła zabawa – zwłaszcza, że obaj panowie to prawdziwi fachowcy. Tymczasem udajemy się do świata bliskiej przyszłości razem ze wspomnianym głównym bohaterem – Hiro Protagonistą. I tu znów jest ciekawie – „protagonista” to, wiadomo, „główny bohater”, a „hiro” to fonetycznie „hero”, czyli… no, bohater.

czwartek, 8 maja 2025

Czarny Młot. Odrodzenie. Tom 3

Powrót na właściwe tory


Recenzja powstała przy współpracy z portalem Esensja i została tam pierwotnie zamieszczona.

„Odrodzenie” miało być dla uniwersum „Czarnego Młota” tym, czym są „kryzysy” dla DC Comics. Szumne zapowiedzi nie zostały dotrzymane, ale też nikt nie brał ich na poważnie. Dziś Lucy Weber kontynuuje swą misję ocalenia uniwersum i swej rodziny – przed nami trzeci, ostatni tom „Czarnego Młota. Odrodzenia”.

I znowu mamy cztery odcinki. Nie będę ukrywał faktu, że nie kończą one tak naprawdę opowieści o uniwersum Jeffa Lemire’a„Odrodzenie” jest po prostu kolejną miniserią z fabułą osadzoną w tym właśnie świecie, a zaraz pojawią się kolejne spin-offy i następna seria kontynuująca główny wątek fabularny. Lemire jest spryciarzem – skoro to są osobne serie, a nie jedna, to nie musi się spieszyć i dotrzymywać comiesięcznego deadline’u. Przed przystąpieniem do lektury trzeciego tomu „Odrodzenia” warto jednak przypomnieć sobie dwa pierwsze.

niedziela, 4 maja 2025

Amazing Spider-Man Epic Collection. Saga klonów

Początek bardzo długiej opowieści

Recenzja powstała przy współpracy z portalem Esensja i została tam pierwotnie zamieszczona.

To już przedostatni (jak na razie) tom kolekcji „The Amazing Spider-Man. Epic Collection”. Chyba że Egmont sięgnie głęboko w przeszłość, do czasów sprzed „Ostatnich łowów Kravena”. Tego nie wiem – na razie cieszmy się tym, co mamy. A mamy nie byle co – początek największego eventu w świecie „Spider-Mana” ostatniej dekady dwudziestego wieku. De facto jest to symboliczny początek końca lat dziewięćdziesiątych – okresu, w którym wydawnictwo Marvel Comics wpadło w tarapaty i niemal zakończyło swą działalność.

Cofnijmy się najpierw o dwie dekady. W „The Amazing Spider-Man” #149-151 z 1975 roku szalony naukowiec, niejaki Miles Warren, sklonował najpierw zmarłą dwa lata wcześniej Gwen Stacy, a potem samego Petera Parkera. Warren przyjął następnie pseudonim „The Jackal” i okazał się jednym z największych wrogów Spider-Mana tamtych czasów. Oryginał pokonuje klona, daje łupnia Jackalowi, a potem wraca do Nowego Jorku. Klon umiera w walce, a jego ciało trafia do jakiegoś głębokiego, niedostępnego miejsca. Sprawa teoretycznie zamknięta. W 1994 roku postanowiono wrócić do tego tematu – Superman i Batman mieli dopiero co swoje trzyaktowe kryzysy i wyszli na tym dobrze finansowo, więc może i Spider-Manowi warto zaserwować jakieś traumatyczne, zmieniające cały ułożony świat, przeżycia? I przy okazji na tym zarobić?

czwartek, 1 maja 2025

Niepisane Tom 2

Pióro silniejsze od miecza


Recenzja powstała przy współpracy z portalem Esensja i została tam pierwotnie zamieszczona.

„Niepisane” Mike’a Careya na pewno przypadnie do gustu fanom „Lucyfera” tego samego autora. Carey uprawia bowiem komiksową metafikcję, używając swojej niewątpliwej erudycji na każdym kroku. Dziś czytamy drugi tom opowieści o opowieściach – ich wpływie na ludzkie życie i postrzeganie rzeczywistości.

Seria „Unwritten” jest dzieckiem późnego, dojrzałego DC Vertigo – liczyła niemal sześćdziesiąt zeszytów i wychodziła między 2009 i 2013 rokiem. Egmont zbierze wszystko prawdopodobnie w pięciu tomach zbiorczych – wnioskuję po tym, że dwa pierwsze miały ich po dwanaście. Pomysł jest całkiem oryginalny. Otóż w tomie pierwszym poznajemy dwudziestoletniego Toma Taylora, syna zaginionego przed laty, wielce poczytnego autora serii książek dla dzieci i młodzieży. Ojciec Toma, Wilson Taylor, niczym Alan Alexander Milne, oparł postać bohatera na swoim synu – okularnik Tommy, jego koleżanka Sue i kolega Peter walczą przy użyciu magii z Hrabią Ambrosio. Tropy potterowskie są oczywiste, ale w szerszej perspektywie zupełnie bez znaczenia.

wtorek, 29 kwietnia 2025

Gość Drakuli

Strącona poprzeczka

Artykuł należy do cyklu XX lat Biblioteki grozy wydawnictwa C&T”. Odcinek czternasty.

Musiało w końcu kiedyś dojść do tej sytuacji. Któryś tom „Biblioteki grozy” wydawnictwa C&T musiał się kiedyś okazać najsłabszy z dotychczasowych. „Gość Draculi” Brama Stokera niestety taki jest – ale i tak czyta się to całkiem nieźle.  

Zbiór ukazał się w 1914 roku, dwa lata po śmierci autora. Zadbała o to Flaurence Stoker, wdowa po zmarłym i wykonawczynie jego testamentu. „Gość Drakuli” zawiera dziewięć opowiadań – pięć publikowanych było w latach dziewięćdziesiątych poprzedniego wieku, a cztery miały swój pierwszy raz dopiero w tym zbiorze. Wspomniane lata dziewięćdziesiąte to słynny „Dracula”, jeden z moich wyrzutów sumienia, powieść cały czas nie przeczytana choć – wiadomo – treść znam z ekranizacji. Bram Stoker nie był oczywiście autorem jednego przeboju, choć tak jest czasem kojarzony. Na „Draculę” przyjdzie czas, na razie czytamy o jego gościu, czyli… Jonathanie Harkerze.