Miękki reset
Recenzja powstała przy współpracy z portalem Esensja i została tam pierwotnie zamieszczona.
Niektórzy bardziej złośliwi krytycy komiksu francuskiego mówią, że Enki Bilal od czasów „Snu Potwora” pisze (i rysuje) cały czas ten sam komiks. Czasem faktycznie nie sposób oprzeć się wrażeniu, że coś w tym jest – najnowsze i na razie ostatnie jego dzieło jest po prostu podobne do poprzednich. Przed nami trzytomowy, nadal niedokończony „Bug”, opowieść o cyfrowej apokalipsie.
W roku 2017, trzy lata po „Kolorze powietrza”, czyli ostatniej części „Trylogii Krwotoku”, Enki Bilal powrócił z nowym komiksem. I, podobnie jak w poprzednim, zaczął zadawać pytania o kondycję ludzkości, uzależnienie naszej cywilizacji od technologii, granice postępu naukowego i – ponownie – postanowił dokonać swego rodzaju „resetu świata”. O ile w „Trylogii Krwotoku” mieliśmy do czynienia z naprawdę twardym restartem cywilizacji, tak w „Bugu” chodzi o zdecydowanie bardziej miękki i ideologicznie nawiązujący do jeszcze starszej komiksowej opowieści Bilala – „Tetralogii Potwora”. Rok 2017 – to były czasy jeszcze sprzed pandemii, a także sprzed gwałtownej eksplozji chatów GPT i innych powszechnie dostępnych sztucznych inteligencji. Tym bardziej przesłanie i problematyka „Buga” wydają się naprawdę aktualne.
13 grudnia 2041 roku (dokładnie sześćdziesiąt lat po rozpoczęciu stanu wojennego w Polsce – przypadek? Tak sądzę) doszło do ogólnoświatowej awarii systemu Neo World Wide Web. Niezidentyfikowany błąd spowodował usunięcie wszystkich danych zgromadzonych w internecie i na twardych dyskach. Ludzkość w jednej chwili straciła wszelkie narzędzia informatyczne i możliwość korzystania z wszystkich zdobyczy technologii opartych o nowoczesne urządzenia cyfrowe. „Bug” powoduje masowy paraliż komunikacyjny, katastrofy lotnicze i kolejowe, ogólnoświatowy krach finansowy, awarie elektrowni i fabryk oraz dantejskie sceny w szpitalach. Jakby tego było mało, ludzie oderwani siłą od świecących ekranów wpadają w szał. Dochodzi do rabunków, rozbojów i samobójstw – zwłaszcza u tych młodych ludzi z współczesnego nam pokolenia Alfa i właśnie przychodzącej na świat generacji Beta. To ci właśnie nasto- i dwudziestolatkowie stracili cały świat, a właściwie możliwość poruszania się w nim za pomocą cyfrowych wspomagaczy. W analogu żyć nie potrafią. To dlatego Chińczycy zapraszają do siebie podstarzałych milenialsów i staruszków z pokolenia X, rozdając im honorowe obywatelstwa. Analogowe mózgi są na wagę złota.
Światowe obserwatoria astronomiczne dopatrują się zewnętrznej przyczyny całej katastrofy. Gdzieś za Księżycem zauważono dziwny rozbłysk tuż przed awarią – od tej pory naszego satelitę zasnuwa powoli dziwna niebieska poświata. Z prywatnej misji kosmicznej powraca statek z jedynym pozostałym przy życiu astronautą, Kameronem Obbem. Obb nie pamięta szczegółów rozbłysku – wie jednak, że w jednej chwili zgromadził w mózgu całą skasowaną wiedzę naszej cywilizacji. Od tej pory jest „ostatnim twardym dyskiem na Ziemi”, o który zaczynają walczyć wszystkie najważniejsze państwa i organizacje na świecie. Wszyscy są w stanie posunąć się do najbardziej brutalnych środków – mafia, wielkie organizacje religijne, służby specjalne, dyktatury wojskowe, kartele narkotykowe, czy wreszcie nowo powstałe ruchy rewolucyjne. Informacja to broń, zatem Kameron Obb to broń ostateczna. I tak naprawdę wszystkie trzy wydane do tej pory odcinki „Buga” to z jednej strony rozbudowa świata przedstawionego komiksu i prezentacja konsekwencji globalnej apokalipsy, a z drugiej nieustanna pogoń konkurencyjnych sił za Obbem i jego walka o przeżycie.
Enki Bilal powiedział w jednym z wywiadów, że jego komiksy powstają pod wpływem jego własnych obaw co do przyszłości ludzkości i mają być swego rodzaju przestrogą. Przed czym ostrzega „Bug”? Autor zwraca słusznie uwagę, że żyjemy obecnie w czasach największego przyspieszenia rozwoju technologicznego. Rozwój internetu i „świata cyfrowego” (dziś podkręcony dodatkowo nieistniejącą jeszcze w czasach powstawania komiksu ogólnodostępną sztuczną inteligencją) jest nieodwołalny, gwałtowny i niemożliwy do zatrzymania. Zarówno w 2017 roku, jak i teraz nie zdajemy sobie nawet sprawy, jak wielkie niesie konsekwencje. Bilal też tylko przypuszcza – ale nie sposób nie zauważyć, jak celne są to predykcje. Jesteśmy uzależnieni – jako cała ludzkość i każdy człowiek z osobna. Nie przeżyjemy bez cyfrowych technologii, bo w imię postępu, wygody, szybkości działania i konkurencyjnej konieczności powierzamy jej coraz większe obszary naszego życia. Nowe pokolenia żyją w świecie błyskawicznej wymiany informacji i jej nadmiaru. Coraz więcej treści przyswajamy w coraz krótszym czasie, bo napierają wciąż nowe. Siłą rzeczy są to treści krótkie, płytkie, obliczone na klikanie i monetyzację. A refleksja i zaduma nad nią wymaga zatrzymania tego pędu, skupienia się i zejścia pod powierzchnię całego szumu informacyjnego, a nie tylko surfowania po powierzchni. Na niej niestety większość treści ma pozornie równą ważność – obok informacji o konfliktach zbrojnych i ich przyczynach współistnieją głupawe teksty o nowej bieliźnie aktorki telenoweli lub nowej fryzurze kolejnego influencera.
Bardzo dużo tworów popkultury przestrzega przed tego rodzaju zagrożeniami (jak chociażby omawiane przeze mnie niedawno „Aama” Peetersa). Ludzie się rozleniwili, panuje zanik nie tylko zdroworozsądkowego myślenia, dywersyfikacji treści, ale również pamięci o przeszłości. „Brainrot” może stać się plagą, z którą nie wygramy – i naprawdę nie jest to tylko biadolenie takiego boomera jak Enki Bilal czy przedstawiciela końcowej fazy pokolenia X jak ja – „Bug” bardzo dosadnie, może karykaturalnie, ale celowo, próbuje powiedzieć, że może czekać nas powtórka z najmniej pożądanych elementów historii cywilizacji. Każde nowe pokolenie musi bowiem z natłoku informacji wycinać fragmenty, które będzie w stanie przetrawić – pamięć kultury i historii zacznie zanikać.
„Tetralogia Potwora” opowiadała już o tych zagadnieniach. Zakon Obskurantyzmu postawił sobie za cel uczynić z ludzkiej cywilizacji niezapisaną kartę. Głosił potrzebę wyrugowania myśli i postępu w imię powszechnego wstecznictwa kulturowego. Powstawały najróżniejszej maści ignoranckie fundamentalizmy – a z takimi potworami poradzić sobie może pamięć, doświadczenie i rozum. Bilal, trochę symbolicznie (przez co naiwnie) próbuje przekonać czytelnika, że już w kilka miesięcy po wyzerowaniu wszelkich zasobów informacji na Ziemi zapanowałyby wszystkie najgorsze ideologie dwudziestego wieku. Fundamentalizmy religijne, przywrócenie caratu w Rosji, faszyzm i komunizm – wszystko to wraca galopem zaraz po zniknięciu nowoczesnego świata. Tego można się czepiać, trochę to przeszarżowane, bo zbyt symboliczne – ale taki jest Enki Bilal, taki był zawsze. Chodzi mu o to, że powrót tych ideologii wskazuje na brak znajomości Historii pisanej wielką literą. Mają one teoretycznie wprowadzić jakiś porządek w świecie ogarniętym straszliwym chaosem, ale wyrosłe na gruncie wyjałowionym z pamięci (już nieistotne, czy wyrugowanej stopniowo, czy nagle usuniętej) przyniosą katastrofalne skutki. Gdy rozum śpi, budzą się demony – wiadomo.
Enki Bilal kontynuuje swój malarski styl graficzny, którego narodzin możemy upatrywać na samym początku wspomnianej już „Tetralogii Potwora”, a dojrzałej formy w „Trylogii Krwotoku”. W swoich pierwszych komiksach ze scenariuszami Pierre’a Christine’a („Legendy naszych czasów 1975-1977” i „Falangi Czarnego Porządku. Polowanie”) rysował w bardzo standardowy, wyrazisty sposób z utrzymaniem bardzo szczegółowych teł i scenografii. Gdy zaczął sam pisać scenariusze („Trylogia Nikopola”), rozpoczął eksperymenty i poszukiwania własnej drogi twórczej. W „Bugu” widać wyraźnie, że już dawno ją odnalazł i nie pozwoli, aby ktokolwiek pomylił go z innym grafikiem. Nadal maluje na stojąco na wielkich sztalugach za pomocą farb akrylowych i pasteli. Drugi plan jest niezwykle oszczędny, jeśli chodzi o szczegóły, całość jest szarobura, przygaszona, smutna i pozbawiona wyraźnych konturów. Ludzie nieodmiennie przypominają manekiny – wszędzie maski bez żadnej mimiki, totalny brak dynamiki, wszyscy, niezależnie od rasy i płci, mają niemal te same (nieruchome) twarze. I tak już pozostanie, akceptujemy tę manierę albo nie.
Trzy odcinki „Buga” to nie koniec opowieści. Minęły trzy lata od wydania ostatniego i na razie cisza. Na początku miał to być 180-stronicowy, pojedynczy album, potem Bilal wpadł na pomysł pięcioodcinkowej historii, ale - jak powiedział - „wszystko się jeszcze może zmienić”. On nie planuje swych komiksów na więcej niż dziesięć stron wprzód, do czego jawnie przyznaje się w wywiadach. Powiedział, że zna zakończenie „Buga”, ale jeszcze nie wie, jak do niego dotrzeć. Kto wie, może będzie tak jak z „Trylogią Progresu” Jacka Dukaja, zakończoną na „Perfekcyjnej niedoskonałości”. Dukaj zrezygnował z pisania kolejnych tomów w obawie przed zbyt szybką dezaktualizacją wiedzy naukowej, na której miał oprzeć fabułę. Oby tak się nie stało – ja chcę poznać owo zakończenie.
Tytuł: Bug
Scenariusz: Enki Bilal
Rysunki: Enki Bilal
Tłumaczenie: Wojciech Birek
Tytuł oryginału: Bug #1-3
Wydawnictwo: Egmont
Wydawca oryginału: Casterman
Data wydania: maj 2018, październik 2019, wrzesień 2022
Liczba stron: 88, 80, 80
Oprawa: twarda
Papier: kredowy
Format: 235 x 310
Wydanie: I
ISBN: 9788328134089, 9788328197060, 9788328153042
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz