wtorek, 25 lutego 2025

Nie puszczaj mojej dłoni

Akwarelowy kryminał


Recenzja powstała przy współpracy z portalem Esensja i została tam pierwotnie zamieszczona.

Europejski kryminał od Non Stop Comics w sceneriach malutkiej, egzotycznej wyspy i położonego tam malowniczego kurortu – brzmi jak przepis na udany komiks. I tak rzeczywiście jest – po czterech latach trafiła do Polski druga już obrazkowa adaptacja książkowego kryminału Michela Bussiego, popularnego francuskiego pisarza. „Nie puszczaj mojej dłoni” zapewni kawał porządnej rozrywki.

W 2020 roku wydawnictwo Marginesy opublikowało „Czarne nenufary” – pierwszą adaptację powieści Bussiego. Frederick Duvall (scenariusz we współpracy oczywiście z Bussim) i Cassegrain (rysunek) opowiedzieli o tajemniczych wydarzeniach w małym miasteczku Giverny w samym centrum Francji. Teraz panowie zabierają nas bardzo daleko – na wyspę Reunion na wschód od Madagaskaru. Tam właśnie, w luksusowym kurorcie dochodzi do niewyjaśnionego zaginięcia pani Liane Bellion, która spędzała w tym miejscu wakacje wraz z mężem Martialem i kilkuletnią córką Sofą. Przebojowa pani kapitan Purvi chce rozwikłać sprawę, zanim na wyspę przybędą śledczy wyższego szczebla i po raz kolejny powiedzą, że na Reunion nie potrzeba żadnej pani detektyw. Na pomoc spieszy niejaki Christos Konstantinov, „jedyny prawosławny na wyspie”, sobowtór Philipa K. Dicka w plażowej koszuli i spodenkach – tamtejszy kryminolog zbierający ślady z miejsca zbrodni i nie stroniący jednocześnie od najróżniejszych używek tworzonych z lokalnych ziółek.


Wszystkie znaki na niebie i ziemi - a przede wszystkim zeznania obsługi hotelowej oraz nagła ucieczka Martiala i Sofy - wskazują na to, że mąż zabił żonę. I więcej nie mogę o fabule napisać – to jest ten typ historii, w której jakikolwiek dłuży opis może popsuć przyjemność z lektury. Bussi i Duvall zbudowali świetną kryminalną zagadkę, która – dokładnie tak jak w „Czarnych nenufarach” – ma dużo nadmiarowych elementów, a te potrzebne są najczęściej ukryte pod spodem i bardzo niepozorne. Narracja poprowadzona jest znakomicie, co chwila dostajemy jakieś uzupełnienie i korektę posiadanego właśnie fragmentu całości – na tym zresztą powinny polegać wszystkie kryminały, prawda?


Didier Cassegrain powraca w swoim stylu: ciekawym, choć pewnie nie zadowalającym wszystkich czytelników. Charakterystyczne postacie przypominające nieco te z komiksów Andreasa („Rork”, „ARQ”) dalekie są od realizmu i dodatkowo sprawiają wrażenie tylko szkicowanych, bez wyraźnego wykończenia tuszem. Podobnie zresztą scenografie, architektura i krajobrazy – wszystko jest jak zwykle malowane ręcznie akwarelami. Mnie ten sposób na komiks zdecydowanie przekonuje – mała wyspa Reunion, na której czas się zatrzymał, pełna nudzących się mieszkańców i goszcząca ciągle takich samych turystów zmieniających się jak w kalejdoskopie, nabiera tu pewnego charakterystycznego wyglądu. Sprawa pani Bellion elektryzuje wszystkich mieszkańców, a niektórzy, jak pewna zabawna miłośniczka kryminałów, nazywana przez swego amanta „moją panią Marple”, znajduje wręcz swoje powołanie.


Duvall i Cassegrain stworzyli komiks filmowy – czyta się go i ogląda z prawdziwym zainteresowaniem. Mi przypominał momentami „Biały lotos”, świetny serial HBO Max, choć nie jest tak wielowątkowy i zdecydowanie nie kryją się w nim żadne dodatkowe treści społeczno-obyczajowe. „Nie puszczaj mojej dłoni” to naprawdę świetna rozrywka, czasem może upraszczająca niektóre wątki lub niepotrzebnie je mnożąca. Ale – znów – czy te cechy nie są charakterystyczne dla większości kryminałów?


Tytuł: Nie puszczaj mojej dłoni
Scenariusz: Fred Duval, Michel Bussi
Rysunki: Didier Cassegrain
Tłumaczenie: Wojciech Birek
Tytuł oryginału: Ne lâche pas ma main
Wydawnictwo: Non Stop Comics
Wydawca oryginału: Dupuis
Data wydania: październik 2024
Liczba stron: 136
Oprawa: twarda
Papier: kredowy
Format: 240 x 310
Wydanie: I
ISBN: 9788382308228

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz