Dobre postapo i tyle
Recenzja powstała przy współpracy z portalem Esensja i została tam pierwotnie zamieszczona.
Pierwszy tom zbiorczy komiksu „Elecboy” (zawierający dwa pierwsze albumy oryginalne, wydane w 2021 roku) jest czymś, co „już znamy, już gdzieś widzieliśmy i wiemy, jak to czytać”. Jednocześnie nie jest niczym wtórnym – popkultura ma przecież ograniczony zasób wzorców, które należy umiejętnie przerabiać na różne sposoby. Francuskiemu autorowi, Jaouenowi Salaünowi, ta sztuka się udała.
A nie zaczyna się wcale tak prosto i jednoznacznie – jest niemal jak w powieściach Jacka Dukaja, który wrzucał czytelnika w całkowicie obcy świat, pełen nieznanych form, sformułowań i zasad. Widzimy postapokaliptyczną scenerię, zrujnowany świat przemierzany przez latające, lekko przerażające androidy jak z serialu „Wychowane przez wilki”. Te dziwne, zmiennokształtne byty, złożone z roju drobnych elementów (nanobotów?), ścigają łysego kolesia, ni to buddyjskiego mnicha, ni to Indianina, który raczy nas mało zrozumiałym wewnętrznym monologiem, pełnym podcoelhizowanych frazesów i komunałów o swej niedoli i konającej Ziemi. Jest grubo i zapowiada się lektura wymagająca intelektualnie – lub wręcz przeciwnie, obrażająca intelekt.
Ale nie jest tak źle. Już po kilku stronach przenosimy się osiemnaście lat wprzód i wreszcie wiemy, gdzie i kiedy jesteśmy – Ameryka Północna, A.D. 2122. Ziemia za sto lat od dziś jest pustkowiem zniszczonym przez nieludzkich najeźdźców, nazywanych przez niedobitki ludzkości po prostu „sztuczną inteligencją”. W małej enklawie, otoczonej polem elektromagnetycznym powstrzymującym nieustannie atakujące twory SI, żyje nastoletni Joshua wraz ze swoim samotnym ojcem Josephem. Ludzkość, zdziesiątkowana przez lata nieustannej wojny z o wiele silniejszym przeciwnikiem, wykształciła strukturę klanową – władzę w enklawie trzyma plemię rdzennych Amerykanów, okrutnie postępujące z białymi, którzy jeszcze dwieście lat temu bezlitośnie traktowali ich przodków. Joshua i jego kumple nie mają lekko – sytuację dodatkowo komplikuje fakt, że nasz bohater czuje miętę do Margot, przyrodniej siostry niejakiego Sylvio, wnuka despotycznego władcy klanu. Życie pod kopułą gwarantuje bezpieczeństwo od SI, ale jest jednocześnie koszmarnym więzieniem, w którym biedni ludzie wydani są na łaskę swych ludzkich ciemiężycieli, porozumiewających się tylko językiem przemocy. Joshua zaczyna się buntować, chce poznać prawdę o świecie, o własnej przeszłości, wyzwolić lud, utrzeć nosa Sylvio, zbliżyć się do Margot.
Dwa tomy „Elecboya” (trzeci już jest, ale wydawnictwo Lost In Time poczeka chyba na pojawienie się czwartego) bardzo umiejętnie rozbudowują świat przedstawiony i nie odkrywają zbyt wiele naraz. Stopniowo dowiadujemy się coraz więcej o sztucznej inteligencji, historii klanu, przeszłości enklawy i prawdzie o pochodzeniu głównego bohatera. Salaün snuje swą opowieść bardzo sprawnie i choć nie zaskakuje w obszarze światotwórczym czy narracyjnym właściwie niczym, to czyta się jego opowieść z zaciekawieniem. Autor używa westernowej estetyki wymieszanej z „Mad Maxem”, dodaje szczyptę okrucieństwa, odrobinę „bildungsroman” i najzwyklejszą fantastyczną przygodę. Na szczególną uwagę zasługuje warstwa graficzna, nad którą Francuz naprawdę się napracował.
Jak wspomina w przedmowie, jest to komiks niezwykle osobisty. Pomysł powstał w roku 2002 – „Elecboy” jest „owocem osiemnastoletnich graficznych fantazji” oraz długotrwałych prób napisania i narysowania czegoś, co będzie bez wstydu można pokazać światu. Rewelacyjnie jest to wszystko narysowane, bardzo realistycznie, z wielką dbałością o szczegóły i tak trochę… malarsko. Widać, że to postapo, czuć gorące, suche powietrze pełne pyłu, niemal słychać mechaniczny dźwięk nadlatujących półpłynnych nanobotycznych androidów. Nie jest tak groteskowo i skórzano-lateksowo, jak w rzeczonym „Mad Maxie”, ale w tym przypadku to nawet lepiej.
Jaouen Salaün serwuje nam komiks naprawdę dobry, może niezbyt nowatorski i na pewno nie rewolucyjny. Otrzymujemy zwyczajnie zgrabne czytadło, pełne znajomo wyglądających popkulturowych tropów. Pewnym odwróceniem schematu jest uczynienie Indian tymi „złymi” – jest to omamiony przez wodza, rytuały i pragnienie odwiecznej zemsty lud, który traumy zakodowane ma już chyba w genach i nic nie powstrzyma jego żądzy wyrównania rachunków. Są tu oczywiście wyjątki, czyli najciekawsza chyba (po Joshui) postać komiksu, ale poprzez kontrast umacnia tylko wizję autora. Lost in Time wydało rzecz godną uwagi, choć – znów – rynku nią nie zawojuje.
Tytuł: Elecboy. Tom 1
Scenariusz: Jaouen Salaün
Rysunki: Jaouen Salaün
Tłumaczenie: Jakub Syty
Tytuł oryginału: Elecboy 1-2 (Naissance, Revelations)
Wydawnictwo: Lost in Time
Wydawca oryginału: Dargaud
Data wydania: październik 2022
Liczba stron: 128
Oprawa: twarda
Papier: kredowy
Format: 240 x 320
Wydanie: I
ISBN: 9788367270182
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz