czwartek, 16 czerwca 2022

Broń Metabarona

Jodorowsky na pełnej petardzie!


Recenzja powstała przy współpracy z portalem Esensja i została tam pierwotnie zamieszczona.

Gdy minęło pięć lat od zakończenia „Kasty Metabaronów” Alejandro Jodorowsky postanowił wrócić do postaci bezimiennego, kosmicznego wojownika i opowiedzieć o jego kolejnych przygodach. „Broń Metabarona”, wydana w marcu przez Scream Comics, skierowana jest do zagorzałych fanów i znawców „Jodoverse” – komiksowego uniwersum chilijskiego artysty. I do amatorów pięknych obrazków. I chyba do nikogo więcej.

Bezimiennego Metabarona znamy dobrze zarówno z „Incala” jak i z omawianej niedawno „Kasty Metabaronów”, opisującej historię rodu międzygwiezdnych najemników, bezlitosnych i honorowych wojowników żyjących według totalnie nieludzkiego i przerażającego kodeksu. Wydarzenia „Broni Metabarona” toczą się już po wewnętrznej przemianie bohatera z końcówki „Kasty…” ponieważ mamy co prawda małego, sprytnego robota Tonto, ale zamiast skompromitowanego Lothara poznajemy sztuczną inteligencję o imieniu Kornelia. Akcja rozpoczyna się jakby w środku – Metabaron trafia na Omfalos, dziwną planetę-satelitę, będącą „środkiem naszego wszechświata” (który okazuje się obdarzony imieniem Enneada). Ależ to jest dziwadło godne Alejandro Jodorowsky’ego! Enneada otoczona jest przez mózg (!) o nazwie Bihargam, czyli świadomy byt, będący kreatorem marzeń sennych każdej rozumnej istoty, a w jego wnętrzu żyje ośmiu „Intraśnicieli” mających specjalne zadanie dla przybywającego Metabarona. Otóż ma on zdobyć cztery tajemne bronie, dzięki którym będzie można odeprzeć inwazję Hunwyjców, agresorów z innego wymiaru, mentalnych wampirów wypaczających prawa naszego wszechświata. Cokolwiek to znaczy.


Tak, to jest Jodorowsky „na pełnej petardzie”! Bierze wszystkie swoje pomysły z „Kasty Metabaronów” i komiksów o Incalu, obrysowuje ich kontury grubą, czarną kreską i rozkłada przed czytelnikiem wmawiając mu, że dawno już niczego takiego nie widział. Jeśli nie miał do czynienia z twórczością „Jodo”, to tak – możemy się z tym zgodzić. Tylko, że czytelnik taki odbierze „Broń Metabarona” raczej jako zlepek popkulturowych klisz science fiction, poukładanych w przypadkowej kolejności i będących tylko pretekstem do graficznych popisów Travisa Charesta i Zorana Janjetova. Ale czytelnik dobrze zaznajomiony z dorobkiem Chilijczyka będzie zachwycony – to jest właśnie to, na co czekał. Esencja Jodorowsky’ego.


Autor „Incala” idzie na całość. Wraca do rytualnego pojedynku Bezimiennego z Ojcomatką (legitymizującego „doskonałą nieludzkość” każdego członka klanu), konfrontuje go z jakimiś groteskowymi stworami z przestrzeni kosmicznej lub demonami diabli wiedzą skąd, umieszcza go w totalnie odjechanych, psychodelicznych sceneriach a na koniec urywa historię gwałtownie i tyle. „Broń Metabarona” sprawia wrażenie napisanej w swego rodzaju transie i przy okazji „na kolanie”. Rozbuchane scenografie, skrajnie podniosły sposób narracji, nadmiar wymyślanych na poczekaniu i całkowicie nieoptymalnych energetycznie, fizycznie i biologicznie tworów, barok, barok, barok. Opowieści o Metabaronach były zawsze czymś w rodzaju „magii i miecza w kosmosie” – tutaj charakterystyka ta pasuje nad wyraz trafnie. Nie ma to wiele wspólnego z logiką czy prawdopodobieństwem i wygląda tak, jakby zostało wyśnione przez Jodorowsky’ego walczącego z wysoką temperaturą – ale w gusta określonej grupy docelowej trafia wprost idealnie. Chilijczyk gra w grę komputerową postacią Metabarona, zalicza błyskawicznie kolejne levele i chce to zrobić jak najszybciej i najefektowniej – ma wszak do dyspozycji tylko sześćdziesiąt stron.


Komiks ten, nazwany roboczo „Dreamshifters”, rysował z początku Travis Charest, znany z „Wild C.A.T.s” z wydawnictwa Image (potem Wildstorm). Założenie było takie, że świat opisany w „Kaście Metabaronów” zostanie mocno rozbudowany – reperkusje wydawnicze spowodowały jednak, że długofalowy projekt okazał się nierealny. Travis Charest odszedł z niego po trzydziestu stronach a jego miejsce zajął Zoran Janjetov („Przed Incalem”). Tak jak wspominałem – strona graficzna „Broni Metabarona” woła naprawdę o gromkie brawa. Charest serwuje nam fotorealistyczne, niesamowicie dopracowane i malarskie kadry – wymuskane, „agresywne” i bez cienia przesady, przepiękne. Następujący po nim Janjetov jest bardziej „komiksowy”, ale równie znakomity. Obaj panowie rozrysowują dynamiczne akcje Metabarona na wielkich, czasem całostronicowych panelach, popisując się bez opamiętania i serwując nam produkt naprawdę najwyższej jakości.

„Broń Metabarona” to kosmiczne „sword & sorcery”, o agencie nieznanych mu sił, miotanym przez światy, których nie pojmuje z powodu wyższej konieczności, pozostającej poza całkowitym zrozumieniem bohaterów komiksu, czytelników i śmiem przypuszczać, że i samego autora. Dobra rzecz, choć tylko dla wybranej, dość małej grupy odbiorców.




Tytuł: Broń Metabarona
Scenariusz: Alejandro Jodorowsky
Rysunki: Zoran Janjetov, Travis Charest
Tłumaczenie: Wojciech Birek
Tytuł oryginału: Les Armes du Méta-Baron
Wydawnictwo: Scream Comics
Wydawca oryginału: Les Humanoïdes Associés
Data wydania: marzec 2022
Liczba stron: 60
Oprawa: twarda
Papier: kredowy
Format: 240 x 320
Wydanie: I
ISBN: 9788367161053

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz