Największy sekret życia
Recenzja powstała przy współpracy z portalem Esensja i została tam pierwotnie zamieszczona.
„Doktor Star i królestwo straconej przyszłości” to drugi spin-off „Czarnego Młota”, jeszcze bardziej odległy fabularnie od głównego wątku niż „Sherlock Frankenstein i Legion Zła”. Jima Robinsona, alias Doktora Stara, widzieliśmy już wcześniej w epizodycznej roli – teraz poznamy jego całą, smutną historię.
Jim Robinson był fizykiem, który w czasach Drugiej Wojny Światowej prowadził intensywne prace badawcze nad „parasferą”, bliżej nieokreślonym wymiarem przenikającym naszą rzeczywistość (tak, to właśnie w nim prowadzi swą dziwaczną egzystencję Pułkownik Weird z „Czarnego Młota”). Przemysł zbrojeniowy USA wiąże z tymi badaniami wielkie nadzieje i sowicie je finansuje. Doktor Robinson jest przeszczęśliwy – wydostanie się w końcu z rodziną z małej klitki, spełni swe marzenia o dotarciu do tajemnic wszechświata i zostanie superbohaterem. Będzie Doktorem Starem podążającym za swymi obsesjami dalej, wciąż dalej i dalej, na krańce kosmosu. Rodzina doktora szczęśliwa jednak nie jest – żona i syn wylądowali na bocznym torze, zepchnięci przez dziwne wykresy, probówki i notatki.
W wyniku anomalii czasowej czarnej dziury doktor Star nieświadomie porzuca rodzinę na niemal dwadzieścia lat – gdy wraca jest za późno na wszystko. Na rodzinę, przebaczenie, odkupienie, miłość i życie jako takie – jego jedyny, ukochany (zbyt późno i zbyt mocno) syn jest umierający. Dopiero teraz doktor Star chce wszystko naprawić, dopiero teraz się opamiętał – rany są jednak zbyt głębokie a czas nieubłagany. Ot, paradoks – rozwikłał zagadki wszechświata a nie poradził sobie z sekretem zwykłego, rodzinnego życia. Być może ten jest największym jaki istnieje?
„Doktor Star i królestwo straconej przyszłości” jest najmniej superbohaterskim komiksem z uniwersum „Czarnego Młota” jak do tej pory. Jeff Lemire pisze na swój ulubiony temat – trudna rodzinna relacja, zadawnione żale, złe wybory i wielka tragedia, której naprawdę dałoby się uniknąć. Narratorem w komiksie jest Jim Robinson, rysowany rewelacyjnie – jak cały komiks zresztą – przez Maxa Fiumarę znanego nam z serii „B.B.P.O.”. Fiumara znakomicie oddaje ilustracjami to, co poprzez narrację przedstawia Lemire – bardzo mocno grającą na emocjach opowieść o wewnętrznej tragedii człowieka, który zrozumiał swe błędy, ale ich już nie naprawi. Drugi spin-off „Czarnego Młota” naprawdę chwyta za serce i nie pozostawia obojętnym. Zadaje proste pytania i udziela prostych odpowiedzi – dlaczego zatem jest nam tak trudno czasami je zrozumieć?
Scenarzysta, mimo całego wielkiego ciężaru opowiadanej historii, nie zapomniał o tym, do czego nas już przyzwyczaił – o mniej lub bardziej zakamuflowanych nawiązaniach do popkultury. Postać Stara wzorowana jest na „Starmanie” – bohaterze DC Comics, którego druga seria komiksowa wystartowała w 1994 roku podczas wielkiego wydarzenia, znanego jako „The Zero Hour”. Jej twórcą był James Robinson – pamiętacie, jak nazywa się Doktor Star? Oczywiście oprócz tego znajdziemy tu również masę innych niespodzianek.
Zapinajcie pasy. W kolejnym komiksie wracamy na farmę niedaleko Rockwood – nowy Czarny Młot i jego towarzysze wprowadzą nad w „Erę zagłady”.
Tytuł: Doktor Star i Królestwo Straconej Przyszłości
Scenariusz: Jeff Lemire
Rysunki: Max Fiumara
Tłumaczenie: Tomasz Sidorkiewicz
Tytuł oryginału: Doctor Star and the Kingdom of Lost Tomorrows
Wydawnictwo: Egmont
Wydawca oryginału: Dark Horse Comics
Data wydania w Polsce: styczeń 2019
Data wydania oryginału: marzec - czerwiec 2018
Liczba stron: 128
Oprawa: miękka
Papier: kredowy
Format: 210x280
Wydanie: I
ISBN: 9788328141094
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz