środa, 31 stycznia 2018

BBPO 1946-1948

Pierwsze lata

Recenzja powstała przy współpracy z portalem Szortal i została tam pierwotnie zamieszczona.

Zanim Mike Mignola zaczął tworzyć postać Hellboya, myślał o napisaniu opowieści o całej grupie bohaterów. Miała to być ekipa pracująca dla rządu Stanów Zjednoczonych, której zadaniem będzie walka z nadnaturalnymi zagrożeniami. Gdy jednak to Hellboy został centralną postacią uniwersum Mignoli, grupa B.B.P.O (Biuro Badań Paranormalnych i Obrony) rozmyła się w tle jako uzupełnienie świata. Po kilku latach dorobiła się jednak własnej serii. Po wydaniu trzydziestu ośmiu zeszytów, jej autorzy z Mikem Mignolą na czele wpadli na pomysł, aby trochę namieszać w chronologii wydarzeń. Postanowili cofnąć się w czasie do początków B.B.P.O.

W 1944 roku rosyjski czarny mag, Rasputin, przywołał z zaświatów małego Hellboya. Przybysz trafił od razu pod opiekę profesora Bruttenholma, głównej postaci rozpoczynającego dopiero swą działalność Biura Badań Paranormalnych i Obrony. Fabuła „Hellboya” bardzo szybko skoczyła pięćdziesiąt lat do przodu, Hellboy jest już najważniejszym członkiem grupy. Ale co się działo pomiędzy? „BBPO 1946–1948” to zbiorcze wydanie trzech albumów (piętnastu odcinków), opowiadających o wydarzeniach z czasów, gdy Hellboy miał odpowiednio dwa, trzy i cztery lata (dorosłość osiągnął jako ośmiolatek, tak na marginesie).

W 1946 roku przedstawiciele B.B.P.O. wybierają się do zrujnowanego Berlina, aby zebrać i uporządkować jak najwięcej danych, związanych z pracami hitlerowców nad okultyzmem. Na miejscu okazuje się, że jest tu już sowiecka grupa, wykonująca analogiczne badania. Radzieckim oddziałem dowodzi bardzo, bardzo niezwykła „osoba”, która pojawia się potem we wszystkich kolejnych rozdziałach komiksu. Rozpoczyna się trudna i niewygodna współpraca, która jest jednak konieczna, ponieważ to, co bohaterowie odkrywają w Berlinie – nazistowski program „Vampir Sturm”, powrót pewnego koszmarnego generała, istoty w słoikach, nieludzkie eksperymenty i słowiańskie demony – może sprowadzić zagładę na całą ludzkość.

W 1947 roku Biuro wysyła czterech weteranów II wojny światowej do zamku nad jeziorem Annecy we Francji. Być może ukryto tam odpowiedź na pytanie, kto (lub co) zabija faszystowskich zbrodniarzy wojennych w całej Europie. Agenci dowiadują się na miejscu, że zamek jest całkowicie zniszczony i że nic tam nie znajdą. Jednak gdy jeden nich poznaje w bibliotece pewną uwodzicielską kobietę i zgadza się popłynąć z nią nad jezioro, okazuje się, że zamek stoi nienaruszony. Co więcej, odbywa się w nim właśnie bal maskowy, w którym, oczarowany swą towarzyszką, agent Simon Andrews postanawia wziąć udział. Mroczne katakumby, tajne stowarzyszenie wampirów, sabat czarownic i egzorcyzmy.


W 1948 roku do bazy B.B.P.O. przybywają naukowcy z projektu „Enkelados”, prowadzący badania nad wykorzystaniem energii atomowej w programie kosmicznym. Okazuje się, że dokładnie tam, gdzie przeprowadzono próby atomowe, zaczynają pojawiać się potwory. Są to w pełni materialne istoty, jakby wprost wyjęte wprost z opowiadań Howarda Phillipsa Lovecrafta. Pani Anna Rieu, specjalistka od fizyki kwantowej, ma na to ściśle naukowe wytłumaczenie. Profesor Trevor Bruttenholm wprowadza do tego równania okultyzm i magię, co oczywiście prowadzi do konfliktu. Swój dalszy ciąg ma też historia agenta Simona Andrewsa, ciężko doświadczonego przygodami z poprzedniego odcinka. W tej części znajdziemy alternatywne rzeczywistości, walkę magii z nauką, demony wewnątrz człowieka a potwory na zewnątrz.

Każda z części ma innego rysownika (druga ma nawet dwóch). Rysunki Paula Azacety w „1946” są najbardziej zbliżone do stylu Mignoli. Charakteryzują się bardzo grubą i wyrazistą kreską. Azaceta podobnie operuje plamami cienia i tworzy bardzo oszczędną w szczegółach scenografię. Jest to też rysownik najlepiej oddający nastrój grozy i makabrycznego horroru. Gabriel Ba i Fabio Moon to bliźniacy którzy narysowali „1947”. Ich rysunki lubię najbardziej. To o wiele łagodniejsze i lżejsze kadry niż te z pierwszej części. Najmniej realistyczne, najbardziej komiksowe i nieco schematyczne (osobiście miałem tu lekkie skojarzenia z „Paniami Łaskawymi” Neila Gaimana). Ostatnim twórcą jest Max Fiumara, którego rysunki do „1948” charakteryzują się największą dbałością o detale i realizmem.


Biuro biurem, a co z naszym małym czerwonym pupilem? Ano, wędruje wszędzie tam, gdzie los rzuci B.B.P.O. Centrala Biura na początku znajdowała się w jednostce sił powietrznych w Nowym Meksyku. W 1948 roku zostaje przeniesiona do Fairfield w Connecticut. Wszystkie fabularne fragmenty z małym Hellboyem wprowadzają wesołe akcenty do całej historii. Wychowanek profesora Bruttenholma gania kury na fermie, bawi się z psem lub amerykańskimi żołnierzami na terenie tajnej bazy wojskowej. Czyta komiksy o superbohaterach, kradnie papierosy, wpada nieoczekiwanie w środek ważnego spotkania czy egzorcyzmów – bo chce naleśniki albo pograć w baseball. Jak to dziecko.

Ale czy jest tylko dzieckiem? „BBPO 1946–1948” stawia bardzo poważne pytania o naturę, pochodzenie i przeznaczenie Hellboya. Jest on wychowywany przez profesora Bruttenholma, teoretycznie na jednego z członków grupy, jednak nie sposób nie zauważyć jak bardzo różni się od wszystkich ludzi. Widać też wyraźnie jak bardzo nasz maluch przeżywa ten fakt. Ostatni rysunek ostatniej opowieści daje temu naprawdę bardzo mocny wyraz. Kim jest Hellboy? Na kogo tak naprawdę jest wychowywany? Czy ktokolwiek jest w ogóle w stanie o tym zdecydować?


„BBPO 1946–1948” to ponad czterysta stron świetnej komiksowej rozrywki. Przygody agentów Biura Badań Paranormalnych i Obrony z czasów początków jego działalności to rewelacyjna podróż w przeszłość. Historie tutaj przedstawione są proste, nieco krzykliwe i przerysowane – dokładnie takie, jakie powinny być. To nadal czadowe, piekielne pulp fiction.

Wydawnictwo Egmont rozpoczęło wydawanie serii B.B.P.O. według chronologii wydarzeń w świecie komiksu a nie według kolejności wydań na rynku amerykańskim. Nie jestem do końca przekonany, czy to dobry pomysł. Może być przecież tak, że autorzy ukrywają w fabule „BBPO 1946–1948” jakieś fajne nawiązania do numerów, które już były – pamiętajmy, że pierwszy odcinek „1946” to tak naprawdę trzydziesty dziewiąty w całej serii. Jako osoba dopiero poznająca uniwersum Mignoli na pewno ich nie znajdę. Ale nic to – komiksy ze świata Hellboya mają to do siebie, że nie sposób do nich nie wrócić. Będę jeszcze miał okazję.

Tytuł: BBPO 1946–1948
Scenariusz: Mike Mignola, Joshua Dysart, John Arcudi
Rysunki: Paul Azaceta, Gabriel Ba, Fabio Moon, Max Fiumara
Tłumaczenie: Jacek Drewnowski
Tytuł oryginału: BPRD 1946–1948
Wydawnictwo: Egmont
Wydawca oryginału: Dark Horse Comics
Data wydania: grudzień 2017
Liczba stron: 468
Oprawa: twarda
Papier: kredowy
Format: 175 x 265
Wydanie: I
ISBN: 9788328127296

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz