niedziela, 6 czerwca 2021

New X-Men. Tom 4

Koniec wojny genowej


Recenzja powstała przy współpracy z portalem Szortal i została tam pierwotnie zamieszczona.

Przed nami czwarty, ostatni tom „New X-Men” ze scenariuszem Granta Morrisona. Pierwsze trzy były jednymi z najlepszych, jakie kiedykolwiek przytrafiły się marvelowskim mutantom – czwarty trzyma poziom i potwierdza klasę scenarzysty. A i rysownicy wykonali tu niesamowitą robotę.

Co pamiętamy z trzeciego tomu? Cyclops, Fantomex i Wolverine docierają do „Świata”, czyli tajnej placówki, w której prowadzone są badania nad kolejnymi generacjami „Broni”. Jedną z nich był sam Wolverine, który ma nadzieję dowiedzieć się czegoś o swoim pochodzeniu. Nie są to jednak takie  informacje, jakie sobie wymarzył, lecz jakich się spodziewał – trzeci tom kończy się wielką eksplozją i rozbiciem grupy.

Trudno pisać o fabule czwartego tomu bez spojlerowania. Zaczyna się ona dokładnie w momencie, na którym kończy się fabuła poprzedniego – dostajemy dwie kilkuodcinkowe historie, odrębne fabularnie, ale mocno nawiązujące do wydarzeń z poprzednich epizodów. Pierwsza opowieść, zilustrowana przez znanego nam już Phila Jimeneza, nosi tytuł „Planeta X”. Jean Grey rusza na ratunek Loganowi, znajdującemu się na asteroidzie, Fantomex i Cyclops walczą o życie po akcji w „Świecie”, ale największe zagrożenie dopiero nadchodzi. Szkoła Charlesa Xaviera jest atakowana i to przez wroga, którego wszyscy najmniej się spodziewali.


O Lordzie Voldemorcie mówiło się „Sami-Wiecie-Kto” i wszyscy wiedzieli, o kogo chodzi. Taki właśnie „Sam-Wiecie-Kto” atakuje „Instytut Nauk Wyższych Charlesa Xaviera” – ktoś, kto już kiedyś umarł, ożył, umarł itd. Morrison decyduje się na taką zagrywkę zupełnie świadomie, uszczypliwie komentując analogiczne dokonania poprzedników. „Zauważyłeś, że ciągle wracam. Może to wtórna mutacja? Zdolność ciągłych powrotów” – mówi wróg i obraca rezydencję Profesora X w perzynę. Walka z legendarnym przeciwnikiem ma jednak daleko idące konsekwencje. „Coś jest nie tak z całym wszechświatem” – takie stwierdzenie kończy pierwszą opowieść i zapowiada drugą, zatytułowaną „Nadchodzi jutro”.

Przenosimy się w czasie do przyszłości odległej o sto pięćdziesiąt lat. W wyniku wydarzeń z końca „Planety X” doszło do zwyrodnienia linii czasowej i powstała przyszłość tak koszmarna, jak w wydawanej równolegle przez „Mucha Comics” „Erze Apocalypse’a”. Grant Morrison poczyna sobie po raz kolejny zupełnie swobodnie – w świecie połowy dwudziestego drugiego wieku żyje odpowiednik Apocalypse’a (niezła niespodzianka, doprawdy), który za wszelką cenę chce doprowadzić do eksterminacji homo sapiens, „hoduje” supermutantów na „Transatlantydzie” i nie zdaje sobie sprawy, że istnieje sposób (na jego nieszczęście) na „naprawienie błędu przeszłości i usunięcie spaczonej przyszłości”.


Zupełnie jak w „Erze Apocalypse’a”, prawda? No, prawie – „Era…” to długi, typowy, prosty akcyjniak z lat dziewięćdziesiątych, bez jakichkolwiek aspiracji do głębokich przesłań. „Nadchodzi jutro” jest dla odmiany opowieścią mocno skompresowaną, zamkniętą w czterech odcinkach i mocno symboliczną, przesyconą znaczeniami i zakamuflowanymi szczegółami. Mario Freitas napisał znakomite posłowie zatytułowane „Przeczytaj to jeszcze raz” – dużo wyjaśnia i układa w głowie. Faktycznie trudno po przeczytaniu oprzeć się pokusie rozpoczęcia lektury „New X-Men” od początku.

Phil Jimenez rysuje jak zwykle bardzo dobrze, bez zarzutu. Realistyczne postacie, dbałość o szczegóły i dynamika scen akcji – wszystko jest tak, jak trzeba. Ale w mojej ocenie przegrywa z drugim rysownikiem – Markiem Silvestrim, którego pamiętamy z czasów wydawnictwa „TM-Semic”. W latach dziewięćdziesiątych był sztandarowym rysownikiem „X-Men” i podobnie jak wielu innych naśladował niezapomnianego Jima Lee. Teraz jest jeszcze lepszy – jego ilustracje do „Nadchodzi jutro” są absolutnie rewelacyjne. Zresztą, zobaczycie sami. 

Run Granta Morrisona dobiegł końca, twórca porzucił serię w maju 2004 roku po napisaniu scenariusza do sto pięćdziesiątego piątego numeru. Jego wkład w komiksy o mutantach Marvela jest nie do przecenienia. Dokładnie i spójnie wyjaśnił przyczyny istnienia homo superior, uzasadnił, dlaczego ich życie to ciągły konflikt – nie tylko z homo sapiens, ale i ich złymi pobratymcami naznaczonymi „genem X”. W ostatnim tomie mamy wydarzenia o skali „totalnej”, odważne i bezkompromisowe. Takie, na jakie odważyłoby się niewielu twórców – bo nieodwracalne. Wielka postać uniwersum Marvela została całkowicie ośmieszona, jej pomnik rozbity i opluty, a inna (równie ważna) odchodzi na zawsze. Oczywiście trzeba wziąć poprawkę na to, że w komiksowym świecie „wielka moc powrotów” działa przez cały czas, ale u Morrisona wszystko wygląda i brzmi „ostatecznie”.


„Szalony Szkot” doprowadził do zagłady wielomilionowej Genoshy, przywołał Mroczną Phoenix, przemienił Emmę Frost, wykreował tak znakomite postacie jak Cassandra Nova i Fantomex, wyjaśnił, czym jest „Broń X”, a przede wszystkim wprowadził pojęcie „Sublime” – niezmiernie ważne, odkryjecie jego znaczenie samodzielnie. Następcą Morrisona został Chuck Austen, który napisał jeszcze dwa odcinki „New X-Men”, a potem kontynuował swą opowieść już pod tytułem „X-Men”. „Era Morrisona” minęła, zatem Marvel powrócił do starego, oryginalnego tytułu.

Zmiany wprowadzone przez Granta Morrisona, zwiększona popularność mutantów i rewolucja, która miała miejsce pod koniec jego runu, wymusiły na włodarzach Marvela konieczność swego rodzaju „uporządkowania” uniwersum „X-Men”. Zaraz po odejściu Szkota rozpoczęło się wydarzenie znane jako „X-Men Reload”, które doprowadziło do przetasowania kadrowego wśród twórców dwóch flagowych tytułów („Uncanny X-Men”, „X-Men”) oraz wprowadziło na rynek zupełnie nową serię – „Astonishing X-Men” ze scenariuszem Jossa Whedona i rysunkami Johna Cassadaya. Tytuł nawiązywał do jednego z „alternatywnych” komiksów z czasów „Ery Apocalypse’a”, natomiast ideowo był bezpośrednią kontynuacją założeń Granta Morrisona. Od czego zaczęto? Oczywiście od odbudowania posiadłości Charlesa Xaviera. Ale to już materiał na zupełnie inną opowieść.


Tytuł: New X-Men: Planeta X. Tom 4
Scenariusz: Grant Morrison
Rysunki: Mark Silvestri, Phil Jimenez
Tłumaczenie: Tomasz Sidorkiewicz
Tytuł oryginału: New X-Men # 146-154
Wydawnictwo: Mucha Comics
Wydawca oryginału: Detective Comics
Data wydania: kwiecień 2021
Rok wydania oryginału: listopad 2003 – maj 2004
Liczba stron: 256
Oprawa: twarda
Papier: kredowy
Format: 216 x 285
Wydanie: I
ISBN: 9788366589360

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz