Bunt, morderstwo i bijatyka
Recenzja powstała przy współpracy z portalem Szortal i została tam pierwotnie zamieszczona.
Kontynuujemy śledzenie rewolucji Granta Morrisona w świecie marvelowskich mutantów. Wydawnictwo Mucha Comics wydaje regularnie warte uwagi komiksy „X-Men”, których nie ma w ofercie konkurencyjny Egmont. „The New X-Men” to ich druga – obok „Ery Apocalypse’a” – propozycja z ostatnich dwunastu miesięcy. Trzeci, przedostatni zbiorczy tom nosi tytuł „Bunt w Instytucie Xaviera” – choć prawda jest taka, że nie jest to jedyne ważne wydarzenie w komiksie.
Grant Morrison wprowadził sporo zmian do serii – i zmiana tytułu na „The New X-Men” wcale nie była największą z nich. Wydarzenia dwóch pierwszych tomów doprowadziły do zwrotu w sytuacji mutantów – Profesor X i jego wychowankowie już nie ukrywają swej prawdziwej natury. Wszyscy ludzie wiedzą, że nosiciele genu X są wśród nich. Instytut Charlesa Xaviera pęka w szwach – nowa generacja mutantów, o wiele bardziej dziwaczna i odbiegająca od wszelkich ludzkich norm, wali do środka drzwiami i oknami. Kierowana przez profesora „Korporacja X” otwiera analogiczne Instytuty na całym świecie – ukrywający się przed ludźmi młodzi mutanci mają w końcu gdzie pójść i nauczyć się korzystać ze swych niezrozumiałych dla nich mocy. Ba, Xavier chce zorganizować „dni otwarte” i zaprosić na zwiedzanie swego Instytutu zwykłych ludzi – jeszcze nigdy jego marzenie o „pokojowej, wspólnej egzystencji ludzi i mutantów” nie było tak bliskie spełnienia. Przecież przerażająca Cassandra Nova została pokonana – co gorszego może się wydarzyć? No może – inaczej można by było zamknąć serię i w ogóle skończyć z wydawaniem komiksów.
Na trzeci tom „The New X-Men” składają się trzy kilkuodcinkowe opowieści, każda ilustrowana przez innego rysownika. Tytułowy „Bunt w Instytucie Xaviera” dotyczy tylko pierwszej z nich, rysowanej przez etatowego grafika runu Morrisona – Franka Quitely’ego. Wszechstronnie uzdolniony, młody telepata, pupil Xaviera i „wielka nadzieja mutantów” nie podziela entuzjazmu swego mentora i reszty X-Men. Ludzie nie są godni zaufania, to mutantofobiczna banda, nad którą trzeba zapanować, a najlepiej ją zniewolić. Niczym Alex z „Mechanicznej pomarańczy” zbiera ekipę i zaczyna rozrabiać. Co z tego wyniknie? Niechybnie wielka zadyma w Instytucie. Drugi wątek fabularny trzeciego tomu osnuty jest wokół zagadki kryminalnej niczym z powieści Agathy Christie. W roli Herculesa Poirota jeden z moich ulubionych mutantów – Bishop i jego asystentka! Na terenie Instytutu doszło do makabrycznego zabójstwa, a podejrzany jest dosłownie każdy. „Morderstwo w rezydencji” ilustruje, znany już z tomu drugiego, Phil Jimenez – mniej groteskowo niż Quitely i bardziej „mainstreamowo”. Czy lepiej? Kwestia gustu.
Po dwóch kameralnych opowieściach ograniczonych do Instytutu, ruszamy do bardziej spektakularnej akcji! „Atak na Broń Plus” rozpoczyna się w ciemnych zakamarkach Hellfire Club, gdzie Wolverine i Cyclops zalewają smutki gigantycznymi ilościami bourbona, a z oddali obserwuje ich Fantomex. Tak, Fantomex, Broń XIII z drugiego tomu. Na kaca najlepsza jest rozróba – Wolverine’owi powtarzać dwa razy nie trzeba, w końcu to Fantomex uświadomił mu, że „Weapon X” oznaczało tak naprawdę „Weapon 10”. Logan ma teraz okazję dowiedzieć się więcej. Trzecia opowieść jest najbardziej naładowana akcją, tak trochę w duchu niezapomnianych lat dziewięćdziesiątych. Rysuje Chris Bachalo, którego prace widzieliśmy ostatnio w pierwszym tomie „X-Men. Era Apocalypse’a”, gdzie zajął się serią „Generation Next”. I to jest mój osobisty faworyt – niesamowity, lekko surrealistyczny styl idealnie pasuje do szaleństwa Granta Morrisona. A wnętrza Hellfire Club w jego wykonaniu? Zresztą, zobaczcie sami.
„The New X-Men. Bunt w Instytucie Xaviera” utrzymany jest cały czas w tym specyficznym, surrealistycznym, zdecydowanie „morrisonowym” klimacie. To właśnie Szalony Szkot u progu dwudziestego pierwszego wieku dokonał największych rewolucji w świecie mutantów Marvela. Najważniejszą jest idea homo superior – mutanci już nie są chowającymi się i prześladowanymi outsiderami. To dosłownie kolejny szczebel ewolucji. Wokół tego wątku tak naprawdę krążą wszystkie fabuły tego runu – w tym omawianego tomu trzeciego. Mutanci Morrisona są jednocześnie o wiele bardziej „dziwni” niż kiedykolwiek – nie bez znaczenia jest pomysł tak zwanej „wtórnej mutacji”, która uderzyła mocno w świat X-Men. Weźmy chociażby Xorna, człowieka z „czarną dziurą w głowie” (zwróćcie szczególną uwagę na tę postać – będzie ona kluczowa w nadchodzącym, czwartym tomie). Jego młodzi wychowankowie to taki trochę „Doom Patrol” – dzieciaki, które cierpią z powodu swych mutacji i najchętniej by się ich pozbyły. Jakże to inne podejście od tego radosnego, pstrokatego z lat sześćdziesiątych.
Trzeci tom „New X-Men” skupia się też mocno na zagadnieniach obyczajowych. Dwie trzecie fabuły toczy się za murami Instytutu – oprócz akcji typowo rozrywkowej obserwujemy też prywatne dylematy mutantów. Jean Grey, Cyclops, Emma Frost, Wolverine, Beast, a także Beak, Angel, Kukułki, czy nawet wspomniany Quentin – to ich rozterki, związane zarówno z problemami miłosnymi, jak i tożsamościowymi, są katalizatorami wydarzeń. Nie jakieś wielkie zewnętrzne zagrożenie, jak to zazwyczaj bywało, lecz właśnie wewnętrzne – taka bolesna zadra, niedająca o sobie zapomnieć.
Przed nami czwarty, ostatni tom, który przeczytamy w 2021 roku. Końcówka trzeciego zapowiada wybuchową fabułę – dosłownie.
Tytuł: New X-Men: Bunt w Instytucie Xaviera. Tom 3
Scenariusz: Grant Morrison
Rysunki: Frank Quitely, Phil Jimenez, Chris Bachalo, Keron Grant
Tłumaczenie: Tomasz Sidorkiewicz
Tytuł oryginału: New X-Men #134-#145
Wydawnictwo: Mucha Comics
Wydawca oryginału: Marvel
Data wydania: październik 2020
Rok wydania oryginału: styczeń – październik 2003
Liczba stron: 304
Oprawa: twarda
Papier: kredowy
Format: 216 x 285
Wydanie: I
ISBN: 9788366589186
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz