środa, 21 listopada 2018

Transmetropolitan. Tom 3

Nikt nie może zadrzeć z PRAWDĄ

Recenzja powstała przy współpracy z portalem Szortal i została tam pierwotnie zamieszczona.

Gary Callahan, nazywany „Uśmiechniętym”, wygrał wybory prezydenckie i poprzysiągł zemstę Pająkowi Jeruzalemowi. Drugi tom „Transmetropolitan” kończy się zapowiedzią nieuniknionego starcia pomiędzy nowym najpotężniejszym obywatelem Stanów Zjednoczonych a zrozpaczonym i wściekłym dziennikarzem. Ludzie Ameryki przyszłości dokonali swego wyboru, zamienili zło oswojone i tłumaczone pewnymi zasadami na zło cyniczne i nieograniczone zgoła niczym. Lepsze może i jest wrogiem dobrego, ale gorsze jest na pewno przyjacielem złego.

Pięcioczęściowa kolekcja zbiorczych wydań „Transmetropolitan” ma bardzo przejrzystą strukturę. Sześćdziesiąt odcinków serii podzielono na dwunastoczęściowe tomy – w przypadku najnowszego, trzeciego, jest dokładnie tak samo. Układ odcinków tego tomu to 2x (1+1+1+3) – mamy dwie tury trzech pojedynczych epizodów, przedstawionych w formie monologu, felietonu okraszonego obrazkami z życia Pająka, urywków programów telewizyjnych lub krótkich historyjek (na przykład zupełnie bez udziału Jeruzalema, tylko z „paskudnymi asystentkami” w rolach głównych) oraz dwie dłuższe, trzyczęściowe historie, które przywodzą na myśl rundy pojedynku bokserskiego. W pierwszej Pająk zalicza potężnego sierpowego i pada na ring. Gdy z trudem dochodzi do siebie i staje w końcu na nogi, przechodzi do zdecydowanego kontrataku w drugiej.


Mahatma Gandhi powiedział kiedyś, że „kto mówi, że nie obchodzi go polityka, jest jak tonący człowiek, który twierdzi, że nie obchodzi go otaczająca go woda”. Wyniki wyborów prezydenckich, potwierdzające tę maksymę, wzmagają u Pająka i tak już ogromną nienawiść do całego świata. Nikt, ale to nikt nie chce poznać PRAWDY, takiej pisanej właśnie dużymi literami. Nikogo nie obchodzi nic, co leży dalej niż czubek własnego nosa. Władzę to cieszy, bo to właśnie PRAWDY boi się ona najbardziej. Pająk Jeruzalem postanawia zatem realizować najważniejsze zadanie dziennikarza – ujawnienie owej PRAWDY i skierowanie na nią najmocniejszych jupiterów. Czy kwestionowanie wszystkiego, co słyszy z ust polityków, nie jest czasem pewną formą paranoi? Nie, ponieważ „paranoicy to ludzie, którzy znają już wszystkie fakty”.

Pająk próbuje dotrzeć do „Uśmiechniętego” poprzez jego ludzi. Wraz ze swoimi rozbrajającymi „paskudnymi asystentkami” wejdzie im do mieszkań, rozpuści fałszywe plotki, ukryje mikrofon w klozecie, nie da ani chwili spokoju. Doprowadza sztukę torturowania pytaniami do perfekcji – to jedyny sposób, aby wybrańcy ludu zdawali sobie sprawę z tego, że ponoszą odpowiedzialność za swoje działania. Dziennikarstwo w wydaniu Pająka nie może być obiektywne, ponieważ dysproporcja sił pomiędzy społeczeństwem a rządzącymi jest zbyt wielka. Siłę władz nasz bohater poznaje wyjątkowo mocno w środkowych odcinkach tomu – stracił czujność, dał się zmanipulować i wpadł w sidła precyzyjnie zastawionej przez „Uśmiechniętego” pułapki. Sprawa morderstwa członka jednej z mniejszości Miasta sprowadza na Pająka największe kłopoty w karierze.

Ale co tam kłopoty! Mierzyłem się już z takimi problemami. Jeśli potrafiłem wydostać się z Pragi po tamtej okropnej nocy z telefonem, z Roycem trzęsącym się i potykającym od wenerycznej infekcji grzybiczej, w aucie pełnym transseksualnych dziwek świątynnych Mongolskiego Kościoła Ryczących Genitaliów, to i z tym sobie poradzę… – mówi Pająk i taka argumentacja sprawia, że naprawdę zaczynamy w niego wierzyć. Ma on jednak, delikatnie mówiąc, mocno przechlapane. Władza doszła bowiem do wniosku, że ośmieszenie dziennikarza jest najlepszą metodą na jego dyskredytację. W telewizji lecą infantylne kreskówki anime z Jeruzalemem w roli głównej. Jego postać parodiowana jest w bardzo niekorzystny sposób w filmach akcji i filmach porno. „Uśmiechnięty” zrozumiał, jak może dobrać się do Pająka – powinien podważyć jego wiarygodność, poddać w wątpliwość rzekomą PRAWDĘ, którą próbuje on przekazać.


Warren Ellis, ustami i czynami Pająka Jeruzalema, ośmiesza naiwną wiarę społeczeństwa we wszelkie mechanizmy demokracji oraz instytucję powszechnych wyborów. Chrzanić etykę dziennikarską, miarka się przebrała! Pająk idzie na całość, posunie się do najbardziej niecnych zagrań i podstępów, aby pokazać Amerykanom, jakiego potwora wybrali – jest cyberpunkowym Wallenrodem przyszłości. Chce zabrać wszystkich do samego jądra ciemności, bo tylko tam może pokazać PRAWDĘ. A z nią nikt nie zadziera. U jego boku wiernie stoją asystentki, które znamy z poprzednich tomów – Channon Yarrow i Yelena Rossini. Nie wyobrażam sobie już „Transmetropolitana” bez tych postaci. Dziewczyny są niesamowite, wprowadzają gigantyczny ładunek luzu, humoru i dystansu do poznawanej historii. A dodatkowo uczłowieczają Pająka.

Darick Robertson to cały czas ten sam Darick Robertson, którego dobrze znamy i lubimy (albo i nie lubimy). Jego zdecydowanie nadekspresyjna kreska, szalejąca zwłaszcza podczas rysowania mimiki, jest również charakterystyczną cechą tego komiksu. Jako bonus możemy znaleźć tu pojedyncze kadry tworzone przez innych znanych twórców, jak chociażby Jima Lee i Eduarda Rissa. A ja bardzo jestem ciekaw nadchodzącej trzeciej rundy pojedynku „Jeruzalem vs. Callahan”.




Tytuł: Transmetropolitan Tom 3
Seria: Transmetropolitan
Tom: 3
Scenariusz: Warren Ellis
Rysunki: Darick Robertson
Tłumaczenie: Krzysztof Uliszewski
Tytuł oryginału: Transmetropolitan. Lonely City (#25-30); Transmetropolitan. Gouge Away (#31-36)
Wydawnictwo: Egmont
Wydawca oryginału: DC Vertigo
Data wydania: październik 2018
Liczba stron: 288
Oprawa: twarda
Papier: kredowy
Format: 175 x 265
Wydanie: I
ISBN: 9788328134195

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz