niedziela, 22 czerwca 2025

Bouncer

Western szekspirowski


Recenzja powstała przy współpracy z portalem Esensja i została tam pierwotnie zamieszczona.

Alejandro Jodorowsky w nieco mniej fantastycznym i mistycznym wydaniu? Oczywiście – omawiany dziś „Bouncer” jest chyba najbardziej realistycznym dziełem Chilijczyka w naszym cyklu. Ale i tak można w nim dostrzec sporo cech charakterystycznych jego twórczości.

W posłowiu do siedmioodcinkowego, zbiorczego wydania „Bouncera” z 2019 roku od Scream Comics można przeczytać, że celem Jodorowsky’ego był „western szekspirowski”, pełen rozwiązań charakterystycznych dla dramatów słynnego Anglika. Za warstwę graficzną odpowiada François Boucq, rysownik znany w Polsce z takich komiksów jak „Czarcia morda”, „Kanibale Nowego Jorku” czy „Księżycowa gęba” – ten ostatni, dziesięć lat przed „Bouncerem” narysował właśnie do scenariusza Jodorowsky’ego. Boucq przymierzany był pod koniec lat dziewięćdziesiątych do „Blueberry’ego”, kiedy to Jean „Moebius” Giraud zajmował się już samodzielnie zarówno scenariuszem, jak i rysunkiem. Boucq przemierzył Stany Zjednoczone wzdłuż i wszerz, aby osobiście doświadczyć tych wszystkich oszałamiających amerykańskich pejzaży i krajobrazów, ale ostatecznie do „Blueberry’ego” nie trafił. Wtedy właśnie z propozycją współpracy wyszedł Jodorowsky – w końcu wspomniana „Księżycowa gęba” została przyjęta bardzo dobrze wśród fanów.


Pierwszy odcinek „Bouncera” wyszedł w 2001 roku nakładem popularnego Les Humanoïdes Associés. Do 2009 roku „Humanoidy” wydały łącznie siedem albumów, po czym prawa do serii przejęło wydawnictwo Glénat. W Polsce „Bouncer” ukazał się za sprawą Egmontu w 2007 roku, ale polskie wydanie zbiorcze zawierało tylko pięć pierwszych odcinków. W latach 2012-2013 ukazały się we Francji kolejne dwa albumy (8 i 9), które już dwa lata później wydało u nas zbiorczo Taurus Media – luka w postaci niewydanych nadal odcinków sześć i siedem pozostała. Alejandro Jodorowsky porzucił współpracę z Glénat po odcinku dziewiątym, a scenariusze do kolejnych zaczął pisać rysownik (sytuacja analogiczna do wspomnianego „Blueberry’ego”). W 2018 roku Boucq zaprezentował kolejną dwuodcinkową historię, którą jeszcze w tym samym roku w Polsce również wydało Taurus Media jako „Przeklęte złoto. Smoczy grzbiet”. I wreszcie w roku 2019 Scream Comics wydało zbiorczo siedem pierwszych albumów od „Humanoidów” w jednym wielkim albumie. Od tej pory mamy zatem komplet jedenastu odcinków „Bouncera” w Polsce – choć już wiemy, że dwunasty, intrygująco zatytułowany „Hécatombe”, ukazał się dwa lata temu we Francji. Ciekawostka – album ten ma podwójną objętość, a do pisania scenariusza wrócił sam Jodorowsky.


Do nakreślenia, czym w zasadzie jest „Bouncer”, wystarczy nam w zupełności wielka, siedmioodcinkowa księga od Scream Comics. Znajdziemy w niej trzy opowieści połączone ze sobą w zasadzie tylko postacią tytułowego bohatera i miejscem akcji. Oto jednoręki, bezimienny rewolwerowiec, znany tylko pod pseudonimem „Bouncer”. Najczęściej pełni rolę wykidajły w „Infierno Saloon”, ale często musi parać się jeszcze bardziej niewdzięcznymi zajęciami – jak na przykład rolą kata w miasteczku. Osada nosi nazwę „Barro-City”, co z portugalskiego możemy przetłumaczyć jako „gliniane miasto” – malutkie, pełne brudu, błota i smrodu jak najbardziej pasuje do takiego lakonicznego opisu. Bouncer jest mieszańcem, synem Indianina Białego Łosia i „Ciotki Loli”, czyli jednej z „najbardziej znanych i niebezpiecznych prostytutek na Dzikim Zachodzie”.


Pierwsza dwuodcinkowa historia zarysowuje postać głównego bohatera i jego koligacje rodem z brazylijskiej telenoweli (lub szekspirowskiego dramatu). Wojna Secesyjna dopiero co się skończyła. Bezlitosny i zepsuty do szpiku kości konfederacki kapitan Ralton przewodzi grupie maruderów odmawiających powrotu do swych zrujnowanych południowych posiadłości. Zwyrodnialcy gwałcą i plądrują co popadnie. Gdy zwrócą swe oczy na Barro-City, Bouncer będzie musiał zareagować. Zwłaszcza że Ralton dokona zbrodni bardzo osobiście uderzającej w naszego rewolwerowca. Druga, nieco dłuższa, bo trzyodcinkowa opowieść stawia naprzeciw Bouncera postać równie odrażającą co Ralton. Bogaty i bezlitosny Clark Cooper chce przejąć „Infierno Saloon”, co spotka się ze sprzeciwem wykidajły. Tym samym Bouncer dorabia się kolejnych niebezpiecznych wrogów, a na dodatek musi mierzyć się z opinią publiczną (tymczasowo mianowano go katem Barro-City), alkoholem (stacza się po wielkim zawodzie miłosnym), a także serią dziwnych, lekko absurdalnych zabójstw na terenie miasteczka. I wreszcie w ostatniej, znów dwuodcinkowej opowieści spotykamy Bouncera jadącemu z odsieczą pewnemu indiańskiemu plemieniu zagrożonemu przez bandę niejakiego generała Galaghera. Z początku prosta fabuła szybko się komplikuje, gdy do osady przybywa nowa nauczycielka Evelyn, gigantyczny morderca-gwałciciel z siekierą wbitą w czaszkę zaczyna rozrabiać w miasteczku, a banda Galaghera okazuje się mieć nieco inne motywy, niż nam się wydawało i – co niezwykle istotne – tajemniczą, kobiecą szarą eminencję na stanowisku dowódcy.


W komiksach Alejandro Jodorowsky’ego zawsze królowała emfaza, przesada i teatralność. Nie inaczej jest w „Bouncerze” – mnóstwo tu spisków, zdrad, podwójnych tożsamości i nieoczekiwanych, dramatycznych zwrotów akcji. Motorem napędowym wszystkich fabuł jest zemsta, żądza władzy i pieniądza. Świat komiksu jest niezwykle brutalny, pełen okrucieństwa i przemocy – to one kształtują młodych bohaterów „Bouncera”. To właśnie tego rodzaju inicjacje trzeba przejść na Dzikim Zachodzie Jodorowsky’ego – znaczone krwią, bólem i strachem. W Barro-City nie spotkamy ani jednego dobrego człowieka – sam Bouncer jest tu zdecydowanie antybohaterem, po prostu mniej złym człowiekiem niż jego przeciwnicy. Nie ma znaczenia pochodzenie, rasa, bogactwo czy płeć – ludzie są podli, bo takimi uczyniły ich realia Dzikiego Zachodu. Joseph Conrad tłumaczył swego czasu w „Jądrze ciemności”, skąd bierze się zło powstające w odległej dziczy, gdzie teoretycznie światli i pełni humanistycznych wartości Europejczycy zauważają nagle, że nie krępuje ich już gorset praw i norm moralnych Starego Świata. W dalekim Kongu mogli pozwolić sobie na wszystko i to bez żadnych konsekwencji. Tak samo jest na Dzikim Zachodzie, miejscu, gdzie nasiona zła padały na wyjątkowo podatny grunt (co w równie przerażający co genialny sposób przedstawił Cormac McCarthy w „Krwawym południku”). Bohaterowie Jodorowsky’ego muszą zwalczać zło złem – innej możliwości nie ma.


François Boucq udanie przekuł swe doświadczenia z przygotowań do „Blueberry’ego” w komiksowe kadry. „Bouncer” w jego wykonaniu jest niezwykle kinowy, pełen szerokich dwustronicowych plansz z dopracowanymi i realistycznymi pejzażami. Rysownik zaznaczał w wywiadach, że nie chciał sugerować się starymi klasycznymi westernami spod znaku „Rio Bravo” – gdzie wszyscy mają czyste buty, świeże koszule i białe zęby. Wzorował się raczej na starych, wyblakłych zdjęciach, opracowaniach – aby było wiarygodnie. „Bouncerowi” zdecydowanie bliżej westernom Sergio Leone i Sama Peckinpaha niż Johna Forda.

Jodorowsky pracował z Boucqiem w ten sam sposób jak z Moebiusem przy „Incalu”. Głównie korespondencyjnie, spotykając się od czasu do czasu na wspólne narady. Boucq, podobnie jak Moebius, był głosem rozsądku w tej kooperacji – często hamował zapędy Alejandro i chłodził rozgorączkowaną głowę scenarzysty. „Bouncer” nie jest ani najlepszym, ani najbardziej reprezentatywnym komiksem Chilijczyka, ale każdy fan komiksu powinien przynajmniej spróbować wyprawić się z nim na Dziki Zachód.


Tytuł: Bouncer
Scenariusz: Alejandro Jodorowsky
Rysunki: François Boucq
Tłumaczenie: Maria Mosiewicz (#1-5), Wojciech Birek (#6-7)
Tytuł oryginału: Bouncer #1-7
Wydawnictwo: Scream Comics
Wydawca oryginału: Les Humanoïdes Associés
Data wydania: wrzesień 2019
Liczba stron: 424
Oprawa: twarda
Papier: kredowy
Format: 240 x 320
Wydanie: I
ISBN: 9788366291249

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz