czwartek, 18 lipca 2024

Miasto

Betonowe piekło


Recenzja powstała przy współpracy z portalem Esensja i została tam pierwotnie zamieszczona.

Pierwsze skojarzenie podczas lektury „Miasta” od Lost in Time to serial „From” („Stamtąd”), który już niedługo doczeka się trzeciego sezonu. Szybko się okazuje, że podobieństwo jest tylko na poziomie podstawowego założenia fabularnego – potem jest już zupełnie inaczej.

Główny bohater komiksu, Jean, mieszka w Paryżu i wiedzie szare, nudne i monotonne życie. Pewnej nocy, po nieudanej randce z Janine, postanawia wrócić do domu piechotą, ale gubi się w dobrze przecież znanym mieście. Gdy przekracza pewną niewidzialną granicę, trafia do obcego miejsca – miasta pełnego koszmarów, najróżniejszych niebezpieczeństw i surrealistycznych zjawisk. Spotyka tam Karen, kobietę zagubioną dokładnie w ten sam sposób, która od miesięcy szuka wyjścia z tego, wydawać by się mogło, nieskończonego labiryntu. Od tej pory razem, przez kolejne odcinki składające się na cały album, próbują dowiedzieć się, gdzie są i jak wydostać się z przerażającego miasta.


Początkowa, niezdrowa, ale intensywna jednocześnie, fascynacja miejscem jakże odmiennym od codzienności przeradza się w paniczną próbę ucieczki – tylko, że nie ma na to szansy. Miasto jest niemożliwe, ale jednak istniejące. Jest to potworna, bezimienna i nieskończona metropolia, do której trafiają ludzie z różnych epok i miejsc – a potem pozostają uwięzieni na zawsze. Miasto jest dziwaczne, jakby sfabrykowane i przeznaczone na miejsce bliżej nieokreślonego eksperymentu, choć to wszystko może być zmyłką. Jean i Karen przemierzają kolejne dzielnice, które wydają się do siebie zupełnie nie pasować – rozumna dżungla, zalane wodą osiedla, tereny madmaxowych gangów automobilowych, kościół kultystów Cthulhu (!), metro przenoszące w czasie i chyba najbardziej wymowna i dająca do myślenia dzielnica-forteca, czyli dystopijne mini-państwo policyjne.


Autor scenariusza, Argentyńczyk Ricardo Barreiro, od początku sugeruje, że o to przed nami roztacza się widok na miasto, w którym urzeczywistniają się wszystkie ludzkie marzenia, pragnienia, popkulturowe pomysły, strachy i niepokoje. Miasto jest jak sztuka – literatura, kino, muzyka, komiks. Jest to nieskończony potencjał kulturowy tylko czekający na realizację w postaci konkretnych przypadków. Wieje tu trochę postmodernizmem, widać, że Barreiro wyraźnie mruga do czytelnika i próbuje wciągać go w zabawę. Z drugiej jednak strony oferuje coś więcej – pewną metaforę i eksperyment myślowy, który niedostrzeżony może przyczynić się do nieprawidłowego odbioru fabuły.

Bardzo wiele wyjaśnia końcówka, dlatego nie mogę nic o niej napisać. Sugerowane są tam nawet dwa dzieła literackie, które – jeśli znane – pozwalają lepiej zrozumieć fabułę i cel autora. „Miasto” nie jest zlepkiem przypadkowych scen, brakiem logiki czy estetyką sennych koszmarów – takie wrażenie może sprawiać tylko podczas pobieżnego czytania z pominięciem końcówki. Barreiro proponuje czytelnikowi pewne zawody – przeciąganie liny między twardym realizmem a eskapistycznym produkowaniem sensów. Stan równowagi czy przewaga którejś ze stron? Każdy pewnie sam odpowie sobie na to pytanie.


Grafiki nieżyjącego już Juana Gimeneza pasują tu idealnie. Nie jest to może tak koronkowa robota jak w „Kaście Metabaronów” ale i tak świetna. Czarno-białe rysunki tworzą niesamowity klimat – taki trochę retro, jakby z lat siedemdziesiątych, naznaczony pulpowym postrzeganiem sztuki komiksowej i tworzący specyficzny klimat odrealnienia, zagrożenia i oniryzmu. Jak w „Robocie” Adama Wiśniewskieg-Snerga, czyli jednej z najlepszych, choć bardzo niedocenianych polskich powieści science fiction – ja miałem skojarzenia nieustannie. Bardzo dobry komiks, dający do myślenia – choć wymagający jednak zastanowienia dość mocno się nad autorskim przekazem.



Tytuł: Miasto
Scenariusz: Ricardo Barreiro
Rysunki: Juan Giménez
Tłumaczenie: Jakub Jankowski
Tytuł oryginału: Ciudad
Wydawnictwo: Lost in Time
Wydawca oryginału: Astiberri Ediciones
Data wydania: maj 2024
Liczba stron: 192
Oprawa: twarda
Papier: kredowy
Format: 210 x 290
Wydanie: I
ISBN: 9788367270786

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz