Przerost formy nad treścią
Kolejny album inicjatywy „DC Black Label” i znowu Batman. I niech ktoś mi powie, że to Superman jest najpopularniejszym bohaterem DC Comics! No nie jest i chyba nigdy nie był. „Batman / Catwoman” podzieli czytelników – ba, podzielił mnie samego dość zdecydowanie. I teraz najlepsze – to właściwie nie jest komiks o Batmanie. Do rzeczy zatem…
W 2016 roku zakończył się pięcioletni epizod wydawniczy w DC Comics zwany „The New 52”. Rozpoczęło się „DC Rebirth” i większość regularnych serii otrzymało nowy zespół kreatywny. „Batman” przypadł w udziale Tomowi Kingowi, znanemu wtedy chociażby z ciepło przyjętego „Szeryfa Babilonu” i genialnego „Visiona”. King zmienił podejście swego poprzednika Scotta Snydera – wpadł na pomysł, że uwikła Bruce’a Wayne’a i Selinę Kyle w romans. Miało nawet dojść do ich ślubu, ale DC w ostatniej chwili zablokowało ten pomysł. Na początku 2020 roku Tom King przekazał pałeczkę Jamesowi Tynionowi IV i zajął się kilkoma innymi projektami, ale wizja wielkiej miłości Kotki i Nietoperza musiała się kiedyś urzeczywistnić. Między lutym 2021 a sierpniem 2022 roku ukazała się dwunastoodcinkowa seria limitowana „Batman/Catwoman”, mająca niejako podsumować kilkuletni run Kinga w „Batmanie” i przyjrzeć się dokładnie wzajemnej relacji wspomnianych dwóch postaci.
Iskrzyło między nimi zawsze, ale żaden twórca przed Kingiem nie poszedł tak daleko. Prawdopodobnie dlatego, że Batman miał swoje zasady i nie bratał się nigdy z kryminalistami, a przecież Catwoman, jakby nie patrzeć, żyła poza prawem. Również z tego powodu „Batman/Catwoman” jest historią niekanoniczną, już z założenia nie wpisaną w mainstreamową ciągłość DC Comics. Akcja toczy się na trzech planach czasowych – w umownych „przeszłości”, „teraźniejszości” i „przyszłości”. W przeszłości jesteśmy świadkami początku znajomości Batmana i Catwoman – Selina Kyle jest oczywiście na bakier z prawem, kumpluje się z Jokerem (!) i bardzo dużo ukrywa przez Bruce’em. W teraźniejszości Joker staje się obiektem polowania – ściga go Andrea Beaumont, alias „Phantasm”, bohaterka będąca uosobieniem samej śmierci. Catwoman zostaje wplątana w całą awanturę, podobnie zresztą jak Batman będący u szczytu swoich możliwości. W przyszłości Bruce Wayne już nie żyje, a nową obrończynią Gotham jest Batwoman – czyli Helena Wayne, córka Batmana i Catwoman. Ponad sześćdziesięcioletnia Selina Kyle wyrównuje w końcu swoje rachunki z Jokerem, rozlicza się z przeszłości u boku Bruce’a i próbuje utrzymać dobre relacje z córką. I podobnie jak w dwóch poprzednich planach czasowych mamy do czynienia z pewną niby oczywistą, ale jednak nie do końca, zagadką kryminalną.
Tom King słynie ze skomplikowanych, nielinearnych i wymagających skupienia fabuł. Omawiany dziś komiks jest chyba najbardziej jaskrawym przykładem – problem w tym, że autor tym razem przeholował. Pierwszy odcinek odrzuca osoby nieprzygotowane – trzy plany czasowe przeplatają się bez żadnych zasad, umiaru i konieczności. Czasem trudno się połapać w którym jesteśmy – no dobra, „przyszłość” jest w miarę łatwa do rozpoznania, ale „teraźniejszość” i „przeszłość” w żadnym wypadku. Trochę łatwiej mają osoby znające wspomniany run „Batmana” z okresu „DC Odrodzenie”, ale tylko trochę. Tego rodzaju zabiegi formalne są czasem bardzo fajne, pożądane i uzasadnione – tu są pociągnięte do takiego ekstremum, że popularne określenie „przerost formy nad treścią” pasuje idealnie. Podobnie jest też z dialogami – Tom King chciał być bardzo nieoczywisty i wymagający dla czytelnika. W pewnym momencie popada w przesadę i autoparodię – całe bloki tekstu, które wypadają z ust toczących swe pojedynki bohaterów mają tak mało treści, że – znów – wracamy do tytułu recenzji. Autor się rozpędził narracyjnie, dialogowo i ideowo, zgubił ostatecznie puentę – wytoczył armaty, aby ubić komara.
Ale komiks ma też kilka bardzo udanych elementów. Najważniejszym jest chyba – choć tytuł na to nie wskazuje – zepchnięcie Batmana na drugi plan i wyciągnięcia Catwoman na pierwszy. To ona jest jedyną główną bohaterką opowieści, ale – wiadomo – Batman w tytule przyciągnie czytelników. Batman i Batwoman uzupełniają tylko relację Seliny Kyle, są narracyjnymi narzędziami użytymi w pewnym celu. Podobnie Joker, wyeksploatowany do cna ultraprzeciwnik człowieka-nietoperza, znów się pojawia i znów mąci – ale jest tylko dodatkiem, uzupełnieniem. Najciekawszym zabiegiem wydaje się zatem rewitalizacja Andrei Beaumont, czyli postaci debiutującej nie w komiksie, lecz filmie animowanym z 1993 roku pod tytułem „Batman. The Mask of Phantasm”. Świetnie to zostało pomyślane, rewelacyjnie napisane (pomijając już te wszystkie zapędy Toma Kinga). Jednak wszystkie te narracyjne zabiegi, postacie i pomysły służą tak naprawdę jednemu – chyba najambitniejszej próbie analizy postaci Catwoman, jakiej ktokolwiek i kiedykolwiek się podjął. Czy może być dobrą i złą postacią jednocześnie? Czy jej drobne, dobre uczynki nie znaczą czasem więcej niż cała krucjata Batmana, człowieka, który więcej zdziałałby swymi finansami, niż kolejną bijatyką z zaułkach Gotham? Jak zmieniała się postać Kobiety-Kota w historii? Czy była zawsze tą samą osobą?
Czepiam się Toma Kinga, ale grafików nie potrafię. Odcinki 1-6 i 10-12 narysował Clay Mann, koleś odpowiedzialny do spółki z Kingiem za „Kryzys bohaterów”. Realistyczne, dynamiczne, seksowne, dopracowane i naprawdę imponujące ilustracje, odważna gra formą, układem kadrów i przyzwyczajeniami czytelnika proszą się o brawa. Zeszyty 7-9 narysował w zastępstwie Liam Sharp znany u nas na przykład z serii „Green Lantern” Granta Morrisona. Wpasował się idealnie ze swoim stylem na modłę Billa Sienkiewicza – ilustrowane przez niego odcinki są najbardziej oniryczne, podejrzane ontologicznie i niejednoznaczne. No i okrutne.
Do głównej dwunastoodcinkowej serii dołączono jeszcze kilka opowiastek, rozproszonych oryginalnie po różnych komiksach DC z tego okresu. Pisze nieodmiennie Tom King, rysują różni graficy, raz lepiej, raz gorzej. Oglądamy pierwsze spotkanie przyszłych zakochanych, Catwoman w ciąży, dzieciństwo Heleny, starość małżeństwa Wayne’ów, śmierć Bruce’a. Takie ciekawostki, uzupełnienia, niemal nieczytelne bez znajomości podstawowej serii. W porządku, bez szału. Uczucia mam mieszane, ale wiem, że wrócę kiedyś do lektury, aby poukładać wszystko w głowie jeszcze raz i obejrzeć popisy Clay Manna i Liama Sharpa. Czy polecam? Fanom Batmana i jego regularnym czytelnikom tak. A co do reszty to nie jestem pewien.
Tytuł: Batman / Catwoman
Scenariusz: Tom King
Rysunki: Clay Mann, Liam Sharp, Lee Weeks, Walter Simonson, Mikel Janin, John Paul Lenon
Tłumaczenie: Tomasz Sidorkiewicz
Tytuł oryginału: Batman / Catwoman
Wydawnictwo: Egmont
Wydawca oryginału: DC Comics
Data wydania: grudzień 2023
Liczba stron:
Oprawa: twarda
Papier: kredowy
Format: 170 x 260
Wydanie: I
ISBN: 9788328165151
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz