niedziela, 18 czerwca 2023

Batman Knightfall. Tom 5. Nowy początek

Rycerz odnowiony

Recenzja powstała przy współpracy z portalem Esensja i została tam pierwotnie zamieszczona.


Tego już w czasach TM-Semic nie poznaliśmy. Batman pokonał Azraela, a sam Azrael najwyraźniej poszedł po rozum do głowy, Robin powrócił do jaskini, Nightwing pojawił się ni stąd ni zowąd i tylko rozczarowanego i obrażonego Alfreda nadal brakuje. Bruce Wayne wrócił do roli człowieka-nietoperza, prawda? No niestety, sprawa jest trochę bardziej skomplikowana.

Czwarty zbiorczy tom „Batman. Knightfall” zakończony jest zeszytami, które ukazały się w sierpniu 1994 roku. Komiksy rozpoczynające omawiany dziś, ostatni piąty album, pochodzą z listopada tego roku (z małym wyjątkiem – Robin „zerowy” jest z października, co jeszcze wyjaśnię). A więc zanim do nich przejdziemy trzeba krótko wspomnieć o tym, co działo się podczas tej dwumiesięcznej „przerwy”. A działy się rzeczy istotne i wpływające na całe uniwersum – nadeszła „Godzina Zero. Kryzys w czasie!”, największy „kryzys” DC Comics od 1985 roku (patrz: „Kryzys na nieskończonych Ziemiach”) i restart uniwersum, choć nie tak dramatyczny i drastyczny jak ten sprzed dziewięciu laty. 


Hal Jordan, oszalały z bólu po zniszczeniu jego rodzinnego Coast City („Śmierć Supermana”), wchłania całą moc Zielonych Latarni i zamienia się przerażający byt zwany Parallaxem – opowiada o tym nieco wcześniejszy event pod tytułem „Emerald Twilight”. W „Godzinie Zero” to właśnie Parallax oraz bohater o pseudonimie „Hawk” (znany z duetu „Hawk & Dove”), który okazuje się być Extantem / Monarchem, potężną istotą z innej linii czasowej, stają się „głównymi złymi” tego wydarzenia. Obaj chcą w tym samym czasie zniszczyć / zmodyfikować / zrestartować całe uniwersum DC – każdy w swoim własnym celu. Dla czytelników oznaczało to nowy „kryzys”, dla scenarzystów okazję (w sumie taki był cel „Godziny Zero”) do wyprostowania niektórych pokręconych i nielogicznych ścieżek, jakimi podążyła w ciągu ostatniej dekady „ciągłość uniwersum DC”. „Zero Hour. Crisis in Time!” wydarzył się we wrześniu 1994 roku, a już w październiku ukazały się numery „zerowe” poszczególnych serii DC. To w nich właśnie czytelnicy poznali nowe, odmienione oblicza swoich starych bohaterów, a więc efekty rzeczonej „Godziny Zero”. Opowiem o tym wszystkim w swoim czasie – dziś skupić się musimy na Batmanie i jego przemianie. 


Wrześniowe odcinki komiksów z Batmanem, czyli te bezpośrednio następujące po finale „Knightsend”, stawiają bohaterów w bardzo dziwnych i niecodziennych sytuacjach. Na przykład w „Batmanie” #511 pojawia się ni stąd ni zowąd w pełni sprawna Barbara Gordon w roli Batgirl! „The Shadow of the Bat” #31 przywołuje Alfreda ze Złotej Ery (grubiutkiego, zażywnego prywatnego detektywa) a „Detective Comics” #678 przenosi nas wręcz do alternatywnej rzeczywistości. Właśnie tak – „Zero Hour” wpłynęło na zwykłe odcinki regularnych serii i spowodowało anomalie czasoprzestrzenne – wyprostowane miesiąc później w „zerowych” odcinkach. „Nowe status quo Batmana” to dość istotne zmiany – zabójcą rodziców Bruce’a nie jest już Joe Chill, tylko anonimowy bandyta, którego nigdy nie złapano; zmieniono całkowicie Batmobil człowieka – nietoperza; Catwoman jest zupełnie inną osobą a Dick Grayson, pierwszy Robin, nie jest już tylko wychowankiem Bruce’a Wayne’a, lecz jego adoptowanym synem. I to on jest kluczową postacią większości odcinków omawianego dziś piątego tomu „Batman. Knightfall”.

Otwiera go jedyny „zerowy” odcinek – „Robin” #0. Uprawomocnia on zmiany w originach wszystkich trzech znanych Robinów ze szczególnym wskazaniem na Dicka Graysona. To wprowadzenie do dwóch fabuł ostatniego tomu „Knightfall” jest dość istotne – poznajemy na nowo postać oryginalnego Robina, który na ostatnich stronach tego zeszytu dostaje niezwykle ważne zadanie. Bruce Wayne potrzebuje odpoczynku i czasu, aby zastanowić się „co dalej”. Nie zostawi jednak Gotham niestrzeżonego – nowym Batmanem zostaje właśnie Dick Grayson (spora część czytelników zastanawia się na pewno, dlaczego nie stało się tak od samego początku). O tych wydarzeniach opowiada pierwsza, dwunastoodcinkowa fabuła pod tytułem „Prodigal” – wydana w czterech seriach („Batman”, „Shadow of the Bat”, „Detective Comics”, „Robin”) między listopadem 1994 a styczniem 1995 roku.


„Prodigal”, czyli „marnotrawny”. Dick Grayson był kiedyś Robinem, potem dorósł, dołączył do Teen Titans, został Nightwingiem, ale i tak nie został wybrany przez Bruce’a Wayne’a na swego następcę po całej aferze z Bane’em. Szansę dostał dopiero teraz, więc jeśli już komuś przypiąć określenie „prodigal” to Batmanowi, który powraca do porzuconego „syna” jako marnotrawny ojciec. Gdy znika na dwanaście zeszytów (co robił w tym czasie okaże się w zapowiedzianej już „Ziemi niczyjej”) kostium nietoperza zakłada Dick i razem z Timem Drake’em (obecnym, trzecim już Robinem) zaczyna zwalczać przestępczość w Gotham. Scenarzyści komiksów z Batmanem zamknęli tym samym kilka wątków pozostawionych podczas „Knightfall” – nowy Batman mierzy się z Killer Crocem, Brzuchomówcą, Szczurołapem, czy wreszcie z tym „głównym złym” całego „Prodigal” czyli Harveyem „Two-Face” Dentem. Powróci Komornik i pojawi się „Trojka” czyli dziwaczni reprezentanci rosyjskiej mafii w Gotham, na usługach której pozostaje… KGBeast, stary superłotr DC, na którym wzorowano postać Bane’a! 

No właśnie – „Trojka”, czyli cztery odcinki wymienionych wyżej serii, wydane jako jedna historia w lutym 1995 roku. W drugiej (mniejszej objętościowo) części piątego tomu wraca już na stałe Batman (nikt nie spodziewał przecież, że będzie inaczej) a Dick Grayson znów staje się Nightwingiem. „Trojka” plus KGBeast (czyli w sumie „czetyrie” a nie „trojka”, prawda!?) chcą unicestwić, podporządkować, zrabować Gotham – kłócą się i walczą między sobą a także z Batmanem i Robinem (Nightwing znowu gdzieś się zapodział – a gdzie, to okaże się po „Trojce”). Mamy do czynienia z naprawdę prostą, szablonową historią o bandzie z upadłego ZSRR nienawidzącej „tej złej Ameryki”. Album zamyka „Nightwing. Powrót Alfreda”, w którym Dick Grayson znajduje dobrze znanego nam kamerdynera gdzieś w Wielkiej Brytanii i razem wplątują się w spisek przeciwko koronie oraz „Batman. Vengeance of Bane. The Redemption”, czyli zamknięcie wątku pogromcy człowieka-nietoperza i jego tytułowe „odkupienie”. Wszystkie wymienione opowieści (pierwsza najmniej) ustanawiają w jakiś sposób nowe status quo i otwierają nowy rozdział mitologii mrocznego rycerza.


„The Prodigal” jest bardzo dziwnym i raczej nieudanym epizodem w historii Batmana i jego „rodziny”. Dick Grayson, tak bardzo nieobecny przez cały czas trwania „Knightfall”, teraz nagle wysuwa się na pierwszy plan „bo tak”. Bruce Wayne, który w trakcie „Knightquest” i „Knightsend” nie był Batmanem teraz nagle „potrzebuje przerwy”. Nawet nie pyta Dicka o to, czy ten chce być Batmanem, tylko mu to oznajmia, a ten, jak gdyby nigdy nic przyjmuje narzuconą rolę, bo „nie jest w stanie odmówić”. Nie jest pewny czy podoła, ale „ta rola go kręci” – tylko, że znowu obserwujemy, jak kolejna osoba zakładająca maskę nietoperza nie daje rady udźwignąć jej ciężaru. Symbol „nietoperza” znów zostaje roztrzaskany w oczach jednego z najważniejszych sprzymierzeńców Batmana, czyli komisarza Gordona, który rozpoznaje kolejną zmianę warty i przestaje ufać mrocznemu rycerzowi całkowicie. Główny bohater przechodzi poważny kryzys tożsamości – był Dickiem Graysonem, który stał się Robinem, ale wyrósł i stał się Nightwingiem, odmówiono mu „awansu” na Batmana w decydującym momencie, a teraz dostał go, gdy już nie było to potrzebne i z każdym dniem coraz bardziej zdaje sobie sprawę, że nie może go przyjąć. Dickowi zawsze było bliżej do Robina niż Batmana – nie bez znaczenia jest to, że to w „Robinie” dochodzi do najważniejszych wydarzeń „The Prodigal”

Scenarzyści tej części bardzo chcieli udowodnić, że tylko Bruce Wayne może być Batmanem – to on wykreował symbol, który jest niszczony przez jego naśladowców (z rozmysłem lub nie) i tylko on napędzany jest prawdziwą obsesją. Każdy jego następca jest tylko przebierańcem, „impostorem”. To można wyczytać między wierszami – ale to nie jest ani nic nowego ani tym bardziej rewolucyjnego. Poza tym w „The Prodigal” nie znajdziemy atrakcyjnych i pozbawionych naiwności fabuł. Cały wątek Two-Face, który staje się „arch-nemezis” Dicka Graysona i naprawdę niewiarygodne i głupie rozwiązanie „chaosu zero-jedynkowego” jaki chce wprowadzić Harvey Dent są scenariuszowymi porażkami.


O wiele bardziej istotna dla „mitologii Batmana” okazuje się druga część piątego tomu, czyli czteroczęściowa „Trojka” i dwa zamykające album one-shoty. Batman w końcu powraca na stałe – w odmienionym, uproszczonym, czarnym kostiumie (skoro się odrodził to w innym kolorze mu chyba nie wypadało – patrz „Śmierć Supermana”). Jest to pierwsza fabuła po „Knightfall”, w której Batman gra pierwsze skrzypce i tak już pozostanie. Czy wyciągnął jakiekolwiek wnioski po tym co mu się właśnie przytrafiło? 

Tu jeszcze tego nie widać – odnowiony Batman, w swoim „czaderskim” czarnym kostiumie wygląda czasami jak jakiś nietoperzołak i funkcjonuje niczym żywioł, nieposkromiona siła natury. Napisałem „czasami” bo wrażenie takie odnosimy przede wszystkim w „Batmanie”, czyli serii, którą w tym momencie przejęli na długi czas Doug Moench (scenariusz) i Kelley Jones (rysunek). Wprowadzenie Jonesa spolaryzowało czytelników i było posunięciem chyba jeszcze bardziej kontrowersyjnym niż cały „Knightfall”. Jego Batman to zwierzę z ekstremalnie długimi „uszami”, zniekształconymi proporcjami i daleką od realizmu anatomią i mimiką. Zresztą wszystkie postacie takie są – poziom odejścia od „klasycznego, mainstreamowego rysunku” możemy porównać do tego jakie zaproponował Vince Giarrano w „The Shadow of the Bat” z czasów „Knightquest”. „Batman” stał się tytułem mrocznym, zmierzającym w stronę grozy i horroru oraz pogłębiającym psychologiczną charakterystykę bohatera. „Detective Comics” z kolei, pisany przez Chucka Dixona i ilustrowany przez różnych, ale bardzo „standardowych” twórców, skupiał się na detektywistyczno-policyjnej robocie.

Batmana odnowiono i przygotowano na drugą połowę lat dziewięćdziesiątych. Rok po „Trojce” zaczął się „Contagion”, czyli kolejny wielki event przetaczający się przez wszystkie komiksy z mrocznym rycerzem. Już niedługo „Epidemię” będziemy mogli przeczytać po polsku.




Tytuł: Batman. Knightfall. Tom 5. Nowy początek
Scenariusz: Chuck Dixon, Doug Moench, Alan Grant
Rysunki: Tom Grummet, Bret Blevins, Lee Weeks, Phil Jimenez, Ron Wagner, Graham Nolan, M.D. Bright, Kelley Jones, Dick Giordano, Barry Kitson, Mike Gustovich, Romeo Tanghal
Tłumaczenie: Tomasz Sidorkiewicz
Tytuł oryginału: Batman. Prodigal and Batman. Troika
Wydawnictwo: Egmont
Wydawca oryginału: DC Comics
Data wydania: kwiecień 2023
Liczba stron: 552
Oprawa: twarda
Papier: kredowy
Format: 170 x 260
Wydanie: I
ISBN: 9788328156258

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz