niedziela, 21 sierpnia 2022

Royal City


Samotni wśród bliskich


Recenzja powstała przy współpracy z portalem Esensja i została tam pierwotnie zamieszczona.


Czternastoodcinkowa seria „Royal City”, ze scenariuszem i rysunkami Jeffa Lemire’a, wydana została w Polsce przez Non Stop Comics w trzech zbiorczych tomach. Jest to jeden z nowszych projektów kanadyjskiego twórcy – taki „typowy Lemire”, zabierający czytelnika do małego, amerykańskiego miasteczka i opowiadający smutną, grającą na emocjach historię. Poznajmy rodzinę Pike’ów.


Peter i Patti Pike, małżeństwo w podeszłym wieku, żyją w małym, przemysłowym miasteczku o nazwie Royal City – takim, jakich wiele w amerykańskiej popkulturze. Już na samym początku komiksu Peter ma ciężki atak serca i ląduje w szpitalu. Patti daje o tym znać swym dorosłym już dzieciom; oddaleni od siebie jak to tylko możliwe, teraz zbliżają się ponownie do siebie. Najstarszy jest czterdziestokilkuletni Patrick, alter ego Jeffa Lemire’a (do czego przyznawał się sam autor) – pisarz, który odniósł wielki sukces swą pierwszą powieścią, poniósł druzgoczącą porażkę drugą, a teraz, cierpiący na totalną blokadę twórczą, ucieka przed swym agentem domagającym się zakontraktowanego szkicu trzeciej. Ucieka też trochę od swej żony, wziętej aktorki – para nie znajduje już wspólnego języka i tak właściwie żyje od lat w swoich odrębnych bańkach. Druga jest Tara, energiczna bizneswoman (na skalę Royal City oczywiście), pragnąca zburzyć jedyną fabrykę w miasteczku i zbudować na jej miejscu nowoczesne pola golfowe. Brygadzistą w zakładzie jest jej mąż, nie akceptujący planów żony – zamknięcie fabryki wyśle na bezrobocie połowę miasteczka, a jego mieszkańcy nie są raczej zbyt chętni i zdolni do zmiany kwalifikacji. Trzecim członkiem rodzeństwa jest Richard, pijak, narkoman, hazardzista i czarna owca rodziny Pike’ów. Richie nie robi nic poza niszczeniem swojego życia i organizmu.


Głową rodziny od zawsze była apodyktyczna i wciskająca ciągle swoje pięć groszy matka. Nieszczęśliwa w małżeństwie, przelewająca swe żale i smutki na rodzinę. Wszyscy członkowie rodziny są dla siebie praktycznie obcymi ludźmi. Wszyscy mają problemy małżeńskie, wszystkie ich związki balansują na krawędzi rozpadu i trwają tylko siłą rozpędu i przyzwyczajenia. Peter, Patti, Pat, Tara i Richard połączona jest tylko jedną rzeczą – „tragedią roku 1993”. Wtedy to, z początku w nie wyjaśnionych okolicznościach, zmarł najmłodszy z rodzeństwa, odrzucony przez rówieśników i nie odnajdujący się w ówczesnym świecie, wrażliwy Tommy. Trauma sprzed ćwierćwiecza (akcja „Royal City” toczy się mniej więcej pod koniec drugiej dekady dwudziestego pierwszego wieku) nie tylko zepsuła i tak dość kruche rodzinne relacje, ale i zdefiniowała w pewien sposób dalsze życie bohaterów komiksu. Tommy pozostał obecny w ich życiach już na zawsze – pochowano go w ziemi, ale nigdy pozwolono mu odejść.


No właśnie. Duch Tommy’ego krąży nad Royal City. Bogobojnej i konserwatywnej matce objawia się jako katolicki ksiądz; Tarze jako mały kilkuletni chłopczyk, symbolizujący utracone przez nią przed laty nienarodzone dziecko; Richiemu w postaci kumpla do kielicha i strzykawki - a Patrick widuje Tommy’ego takiego, jakim był w dniu śmierci. Czy to prawdziwy duch? Dosłowne nawiedzenia? Czy może tylko pewna wizualizacja tęsknoty, bólu, niezaleczonej traumy, a także sposób na wypełnienie pustki we własnych, niezbyt udanych żywotach? Lemire nie mówi jasno – choć, nawet mimo faktu, iż znajdujemy w fabule pewne elementy nadnaturalne, trudno przypuszczać, że fantastyka odgrywa w tym komiksie jakąkolwiek znaczącą rolę. Nie, jest tylko fajnym dodatkiem, takim realizmem magicznym, świetnie wykonującym swoje zadanie.


Seria „Royal City” została wydana w Polsce w trzech albumach. Pierwszy (zatytułowany „Krewni”) jest wprowadzeniem, przedstawieniem postaci i zarysowaniem problematyki. Tom drugi, który wziął swój tytuł od nazwy ulubionego zespołu rockowego nastoletniego Tommy’ego, przenosi nas całkowicie do feralnego roku 1993. Poznajemy bliżej chłopaka, którego duch „nawiedza” w przyszłości resztę rodzeństwa. Tommy należy do najmłodszej części pokolenia X, zrezygnowanej, bardzo wrażliwej, nie do końca dobrze radzącej sobie z realiami lat dziewięćdziesiątych. Niewidzialny wtedy dla kolegów i rodzeństwa, teraz, po latach widywany jest częściej niż powinien. Wtedy tonął w ciemności – istniała w Royal City od dawna, a on po prostu był lepiej do niej „dostrojony” niż inni reprezentanci jego pokolenia. Tom trzeci („Płyniemy z prądem”) łączy obydwa plany czasowe i odpowiada na większość nurtujących nas pytań.


Trauma zdefiniowała dalsze losy rodziny Pike’ów. Nikt nie jest w stanie się z nią uporać i żyć normalnie. Demony nie chcą iść spać, utracone szanse budzą nieusuwalny żal, przyszłość budzi lęk, błędy nie pozwalają się na sobie uczyć, a życiowa indolencja wprost paraliżuje. Nikt z nikim nie chce tak naprawdę rozmawiać – Tara z mężem, Pat z żoną, Patti z Peterem, a Richard z kimkolwiek. Na głównego bohatera wyrasta Pat, który nazywa sam siebie ludzką hybrydą. Jest mieszanką kogoś zdefiniowanego przez marzenia o wyrwaniu się z Royal City i kogoś na wieki uwięzionego w miasteczku. Jest człowiekiem uciekającym od swej przeszłości, ale nie zauważającym łańcuchów, którymi sam się do niej przykuł. Powrót do Royal City, spotkanie z bliskimi i godziny spędzone przy łóżku ojca stają się okazją (dla każdego członka rodziny) na odkupienie i rozliczenie z przeszłością.


„Royal City” to lektura bardzo prosta, nie udająca niczego innego niż jest i nie kryjąca żadnych dodatkowych den. Fabuła skierowana jest teoretycznie do pokolenia dzisiejszych czterdziestolatków, ludzi urodzonych pod koniec lat siedemdziesiątych – tak jak Lemire. Do ludzi chodzących we flanelowych koszulach do liceum w połowie lat dziewięćdziesiątych i słuchających emocjonalnych, grunge’owych piosenek. Mamy klimat małego, trochę kingowskiego miasteczka w północnych Stanach Zjednoczonych, tajemniczą wieżę transmisyjną rozsiewająca dookoła marazm i depresję. Wszystko to rysowane jest przez Jeffa Lemire’a „niedbałymi” i charakterystycznymi bazgrołami, jakie znamy z „Łasucha”. Autor również samodzielnie kolorował cały komiks akwarelami – efekt jest po prostu znakomity. „Royal City” to komiks skrajnie minimalistyczny – tutaj naprawdę mniej znaczy więcej.

Jeff Lemire miał wielkie plany co do „Royal City”. Jak wspominał w jednym z wywiadów, bardzo chciał, aby miasteczko było takim miejscem, do którego wracałby regularnie i opowiadał tam najróżniejsze historie, nawet gdyby miały być bardzo luźno z sobą powiązane. Chciał tam wracać co jakiś czas przez całą swoją karierę. Jednak rygor comiesięcznej publikacji i dodatkowe projekty uniemożliwiły ten pomysł. „Royal City” zostało zakończone po czternastu odcinkach w bardzo rzeczowy, sensowny i udany sposób. Lemire zapowiada jednak, że w bieżącej dekadzie wróci do małego miasta i opowie o nim znowu.


Tytuł: Royal City: Krewni, Sonic Youth, Płyniemy z prądem
Scenariusz: Jeff Lemire
Rysunki: Jeff Lemire
Tłumaczenie: Bartosz Sztybor
Tytuł oryginału: Royal City: Next of Kin, Sonic Youth, We All Float On
Wydawnictwo: Non Stop Comics
Wydawca oryginału: Image Comics
Data wydania: grudzień 2018, marzec 2019, czerwiec 2019
Liczba stron: 160, 128, 120
Oprawa: miękka
Papier: kredowy
Format: 170 x 260
Wydanie: I
ISBN: 9788381106382, 9788381107815, 9788381107938

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz