czwartek, 7 listopada 2019

Transmetropolitan. Tom 5

Potęga dziennikarstwa

Recenzja powstała przy współpracy z portalem Szortal i została tam pierwotnie zamieszczona.

Wybieramy się w piątą, ostatnią podróż do Miasta – wielkiej, futurystycznej aglomeracji, pełnej kłamstw, zła, niesprawiedliwości i całkowitej obojętności na ludzką krzywdę. Całkowitej? Nie! Jest jeden człowiek, któremu zależy na Prawdzie. Jest ktoś, kto chce zdemaskować potwora rządzącego miastem i otworzyć oczy pogrążonym w letargu mieszkańcom. Oto Spider Jeruzalem, gonzo-dziennikarz z misją, uzależnieniem od twardych narkotyków i nieuleczalną chorobą mózgu.

Na początku ostatniego tomu Pająk jest w pożałowania godnym położeniu. Rozpętana przez siły rządowe ruinoburza, zrównująca z ziemią całe kwartały miasta, przyczyniła się również do zniszczenia wszystkich cyfrowych dowodów, jakie gromadził przeciwko prezydentowi Stanów Zjednoczonych. Dodatkowo Jeruzalemowi kończy się czas – wirus, którego ofiarą padł w poprzednich odcinkach, systematycznie niszczy jego mózg. Dziennikarz ma rok, aby pozałatwiać wszystkie sprawy i dokończyć krucjatę, którą prowadzi już od długiego czasu. Wyjęty spod prawa, ścigany przez wyszkolonych zabójców działających z polecenia Gary’ego Callahana, tracący co chwilę kontakt z rzeczywistością i znienawidzony przez swoje „paskudne asystentki”, ma do wykonania misję – postawić „Uśmiechniętego” przed sądem.

Piąty tom skupia się już tylko na tym jednym, w sumie najważniejszym, wątku. Dwanaście odcinków, składających się na to wydanie, jest konsekwentnie poprowadzonym finałem, który zdaje się być szczegółowo rozpisany i skalkulowany już wcześniej. Pająk nie przebiera w środkach, drąży głęboko i nie dba o konsekwencje. Trzeba znaleźć haka na prezydenta jak najszybciej – ten bowiem dąży do wprowadzenia w Mieście stanu wyjątkowego, który pozwoli mu przejąć władzę nad mediami i całkowicie zlikwidować wolność słowa. Na temat fabuły to wszystko – to ostatni tom.. Wszyscy czytelnicy pierwszych czterech wiedzą przecież dokładnie co dostaną, a pozostali nie powinni czytać tego komiksu. Nie będzie zrozumiały bez wcześniejszych.


Ostatnią odsłonę „Transmetropolitan” przepełnia akcja i gonitwa z czasem. Pająk Jeruzalem jest bezwzględny, brutalny, bezlitosny – żyje tak, jakby każdy kolejny dzień był jego ostatnim (właściwie to dokładnie tak jest). Jego działalność prowadzi do odrodzenia się świadomości obywatelskiej oraz potęgi dziennikarstwa. W czasach niepokojów społecznych dziennikarz musi być misjonarzem, krzyżowcem na świętej wyprawie walczącym o Prawdę wszelkimi możliwymi sposobami. Pająk głośno mówi o tym, że on sam i jego prywatna wojna nie zmienią świata. Dziennikarstwo może jednak dać zwykłym ludziom narzędzia do jego zrozumienia. Dopiero oni, gdy już obudzą się z letargu, mogą cokolwiek zmienić. Warren Ellis czyni Pająka Jeruzalema swego rodzaju superbohaterem, który nie wygra ze złem uosabianym przez prezydenta samodzielnie – ale może porwać do walki innych. „Jestem pieprzonym dziennikarzem i musicie mnie zabić, żeby mnie powstrzymać!” – krzyczy Pająk i, depcząc kolejnego trupa, zbliża się do fortecy Gary’ego Callahana.

Warren Ellis stwierdził w przedmowie do piątego tomu, że nie może nigdy powstać prequel ani sequel tej historii. „Transmetropolitan” jest całkowicie zamkniętą, sześciesięcioodcinkową opowieścią, pomyślaną i napisaną celowo właśnie w taki sposób. Ellis chciał zaprezentować kompletną wizję jednej z wersji przyszłości, która może, ale nie musi nadejść. Jego zamiarem nie była predykcja – według tego co mówi w przedmowie, science fiction nie ma przewidywać tylko spekulować. To taki mały prztyczek w nos dla tych wszystkich fantastów, którzy widzieli przyszłość kolorową, laserową, startrekową – komiksową właśnie. U Ellisa przyszłość jest mroczna i poważnie chora.


„Seria o największej liczbie bluzgów w historii DC Vertigo” to także romantyczny sen o dziennikarstwie, który nigdy się nie ziści. Mimo iż „Transmetropolitan”, według relacji autora, skłaniał część czytelników do pójścia na studia dziennikarskie, to jest tak naprawdę tylko marzeniem. Wyidealizowanym wzorcem, do którego nikt nigdy nie dotrze – ale może przynajmniej podążać w jego kierunku. Czwarta władza bowiem ma za zadanie rozliczać tych, których obywatele obdarzyli swoim zaufaniem. Nawet jeśli wyborcy są całkowicie ślepi, głupi, leniwi i łatwowierni. Może właśnie głównie z tego powodu. Pająk Jeruzalem gardzi całym społeczeństwem, ale nie wyobraża sobie, aby mógł je zostawić na pastwę „Uśmiechniętego”.

Darick Robertson nadal w formie. Tylko on jeden odpowiada za rysunki we wszystkich sześćdziesięciu odcinkach. Dzięki temu świat przedstawiony „Transmetropolitan” wydaje się bardzo realny, bo oglądany cały czas przez te same okulary. Jedyną okazję do podziwiania Pająka Jeruzalema w innym wydaniu mamy w dwóch dodatkowych odcinkach zamieszczonych już po finale. Znajdziemy tu krótkie felietony i teksty Pająka powstałe podczas wydarzeń serii – wszystkie zilustrowane przez najróżniejszych twórców zaproszonych do tego małego projektu.

„Nienawidzę was wszystkich!” – krzyczy Pająk Jeruzalem na co piątej stronie komiksu. W okrzyku tym nie sposób jednak nie zauważyć odrobiny miłości. 



Tytuł: Transmetropolitan Tom 5
Seria: Transmetropolitan
Tom: 5
Scenariusz: Warren Ellis
Rysunki: Darick Robertson
Tłumaczenie: Krzysztof Uliszewski
Tytuł oryginału: Transmetropolitan. The Cure (#49-54); Transmetropolitan. One More Time (#55-60)
Wydawnictwo: Egmont
Wydawca oryginału: DC Vertigo
Data wydania: sierpień 2019
Liczba stron: 384
Oprawa: twarda
Papier: kredowy
Format: 175 x 265
Wydanie: I
ISBN: 9788328141261

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz