sobota, 8 grudnia 2018

Serce mroku

Wstąpiłem w Piekło. Piekło zamknęło się za mną i nade mną.



Artykuł należy do serii "Nie długość się liczy" #8


„Serce Mroku” świadomie odbijało Conrada; to opowiadanie stanowi właśnie bezpośredni efekt lektury oryginału – czułem wtedy, że muszę coś takiego napisać, bo mi łeb pęknie. Afrykańskie skoliodoi z „Innych pieśni” trzeba zaliczyć do wpływów nieświadomych: nie zaprzeczę linii skojarzeń, ale nie mam pamięci takiej inspiracji w trakcie pisania. – Jacek Dukaj w wywiadzie.


Ciemność – Niemożliwa tresura

Planeta Mrok jest kolejną wersją Conradowskiego Konga (albo wietnamsko-kambodżańskiej dżungli Coppoli). Podobnie jak w „Czasie apokalipsy” jest ona „wielkim niczym”, miejscem o które biją się futurystyczni Sowieci, Jankesi, Japońcy i Szwaby. Druga wojna światowa przeniosła się w kosmos i toczy się już tylko bezwładnością propagandy – skoro już tu dotarliśmy to nie możemy się wycofać bo oznaczałoby utratę twarzy. Mrok to planeta, której obcość o kilka rzędów przekracza afrykańską dżunglę z „Jądra ciemności”. Młody świat, przepełniony życiem w miliardach odmian fauny i flory, których istnienie jawnie przeczy teorii ewolucji, miejsce gdzie „na jednym kilometrze kwadratowym znajdziesz więcej gatunków niż w całej Eurazji”. Mrok to „przerost życia ponad logikę, estetykę i konieczność”.


Specyficznym miejscem na Mroku jest sporny obszar, o który walczą wszystkie cztery siły – tak zwane Piekło. To dzicz absolutna, niezbadana, miejsce gdzie natura uruchamia swoje najbardziej zwyrodniałe (albo doskonałe) programy „komputerowe”, gdzie geny tasują się nieustannie i gdzie życie eksploduje co chwila najbardziej nieludzkimi kształtami. Piekło, to jedno „wielkie nic”, rzecz niepotrzebna wielkim narodom, ale „skoro nie jest moje, to już na pewno nie będzie twoje”. To w Piekle ukrywa się niejaki Leszczyński, któremu udało się przeżyć już całe miesiące mimo braku pożywienia (fauna i flora Mroku jest całkowicie niejadalna). Dodatkowo, wbrew logice i fizyce, śle on w eter złowróżbne komunikaty, siejąc strach i podkopując morale. Na jego poszukiwania wyrusza Erde, wysłannik nazistowskiej armii stacjonującej na planecie.

I tak zaczyna się kolejna podróż do jądra ciemności. O ile Conrad i Coppola wysyłali swoich bohaterów głównie w mrok ludzkiej duszy, a ciemność opanowywała psychikę bohaterów, o tyle Dukaj stawia mocno na aspekt fizykalny. Gdy Erde parł ku źródłu koszmaru, ku królestwu Diabła, zauważył, że dzikość otaczającego go świata wciska się na siłę do ciała i umysłu. Dosłownie, zawija cię w kokon. A gdy już dociera na miejsce, doświadcza rzeczy jeszcze straszliwszych niż Marlow i Willard. Poznaje tam kolejną wariację Prawdy o Człowieku, o złudzeniu w którym żyjemy, poznaje jakie są „prawa gwiazd niestałych”. Leszczyński to taki Kurtz, który po zetknięciu się z absolutnym mrokiem, absolutnym „nic” wedle ludzkich kategorii, nie uległ mu ani nie próbował się z nim zaprzyjaźnić – postanowił przerobić je na własną modłę i zniewolić. Ale „nic” nienawidzi kajdan, nienawidzi formy – człowiek podejmujący próbę antropomorfizacji ciemności i przyczajonych w niej, dążących do optymalizacji, nieprzeniknionych algorytmów, skazany jest na porażkę.

Leszczyński bardziej przypomina pułkownika amerykańskiej armii, niż kapitana parowca. Dukaj odwraca jednak schemat Coppoli. U Coppoli mamy mroczną prawdę o ludzkiej duszy i chęć uczynienia ciemności podstawowym budulcem człowieczego wnętrza. U Dukaja mamy mroczną prawdę o ludzkiej fizyczności i chęć narzucenia ciemności człowieczego zewnętrza. Obie prawdy demaskują największe kłamstwa ludzkości. Obie chęci prowadzą do porażającej konstatacji: „Horror! Horror! Horror!”


Tytuł: Serce mroku
Autor: Jacek Dukaj
Gatunek: science fiction
Publikacje w Polsce:
  „Nowa Fantastyka”, nr 11(194)/1998
  „Król bólu” (Wydawnictwo Literackie, 2010)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz