niedziela, 31 lipca 2022

Wody Morteluny. Tom 1

Tyrada antyludzka


Recenzja powstała przy współpracy z portalem Esensja i została tam pierwotnie zamieszczona.

„Wody Morteluny” to rzecz, która musiała kiedyś wrócić na nasz rynek. Mamy komiksowe Eldorado, mamy klęskę urodzaju – ale ten album, pięknie wydany przez Wydawnictwo Kurc, poradzi sobie z konkurencją. Musi, wszak to murowany kandydat do komiksu roku.

Autorami komiksu są Patrick Cothias (scenariusz) i Philippe Adamov (rysunek) – twórcy w Polsce nieznani, kojarzeni właśnie tylko z omawianego tytułu. Seria „Les Eaux de Mortelune” powstawała w latach 1986-2000 i liczy sobie dziesięć odcinków. Do Polski trafiła dwadzieścia lat temu – „Twój Komiks” wydał pierwszą część, zatytułowaną „Szczurza szachownica” w marcu 2002 roku i na tym niestety się skończyło. Komiks nie jest przeznaczony dla wszystkich, jest mocny, kontrowersyjny i absolutnie „18+” – tym większe wyrazy uznania kieruję do Wydawnictwa Kurc za podjęcie tematu. Pierwsze pięć epizodów, czyli połowa całej historii w imponującym wydaniu zbiorczym, trafiło kilka tygodni temu do sprzedaży.


Jesteśmy w świecie przyszłości, zniszczonym przez bliżej nieokreśloną apokalipsę. Paryż, dumna stolica niegdysiejszej Francji, nosi teraz nazwę Morteluna i, podobnie jak cały ówczesny „cywilizowany” świat, umiera z pragnienia. Miasto jest jedną wielką ruiną, wyschniętą na wiór, pełną zbrodni i występku. Ludzie zniszczyli świat (z początku nie wiemy dokładnie jak, ale potem stopniowo poznajemy prawdę) – ciężkie, ciemne chmury pełne kwaśnego, żrącego deszczu przykrywają całe niebo. Nie ma już ptaków i większości zwierząt – żyją tylko niedobitki psów, kotów, szczurów i innych małych ssaków. Ludzie zapomnieli czym są pory roku, jak wygląda słońce, księżyc i gwiazdy, morza i rzeki. Mają inne zmartwienia – celem dziewięćdziesięciu dziewięciu procent populacji jest po prostu przeżycie kolejnego dnia. Walczą o wodę, walczą o jedzenie, walczą o życie – światem rządzi zbrodnia i przemoc. Ci, którym się poszczęściło żyją w odizolowanych enklawach, mienią się książętami, diukami i tym podobnymi – ich egzystencja sprowadza się do nieustannych dionizji, balów, przerażających orgii i zabaw, w których ludzkie życie jest przedmiotem zakładu i nie znaczy zupełnie nic. Walutą jest woda – każda jej kropla jest na wagę złota, kupisz za nią wszystko.


Książę Morteluny, żyjący, niczym Prospero z „Maski czerwonego moru” Poego, w wielkim zamku odciętym od grozy codzienności, ma wroga – swego kuzyna, Diuka Malika. Diuk chce wydrzeć Księciu tajemnicę jego długowieczności i razem ze swoim żeńskim androidem zrobi wszystko, aby obalić obecnego władcę. Książę tymczasem, podczas jednej ze swych wycieczek po upodlonej Mortelunie, poznaje piętnastoletnią (!) Violhaine, córkę miejscowego rzeźnika o imieniu Parnasse, który handluje nie tylko martwym mięsem psów, kotów i szczurów, ale i żywym ciałem Violhaine. Dziewczyna szybko zostaje faworytą Księcia, który zaczyna zmagać się nie tylko z niechcianym uczuciem do niej, ale i coraz poważniejszymi zakusami Diuka. Poznajemy również młodszego brata Violhaine, upośledzonego, ale również skrywającego tajemnice Nicolasa, małą uciekinierkę z przerażających laboratoriów genetycznych, a także starego mędrca „znającego przeszłość ludzkiej cywilizacji”. Gdy konflikt między Księciem i Diukiem narasta, my zapadamy coraz bardziej w śmierdzące, odrażające i absolutnie fascynujące bagno, jakim jest świat wykreowany przez Cothiasa i Adamova.

Alejandro Jodorowsky jest pierwszym z brzegu przykładem twórcy, który prezentował ludzką cywilizację w stanie degeneracji. Żeby daleko nie szukać – Miasto-Szyb z „Incala”, „Przed Incalem” i „Final Incal” przyprawiało nas o ciarki. Jednak, gdy porównamy to z „Wodami Morteluny”, to uznamy, że Jodorowsky wcale nie był aż tak radykalny, jak się nam wydawało. To, czego jesteśmy świadkami w omawianym dziś komiksie, wywołuje wręcz odrazę. Uprzedmiotowienie ludzi, wykorzystywanie seksualne, gwałty, prostytucja nieletnich, kazirodztwo, brutalne morderstwa, sadyzm, nieludzkie eksperymenty genetyczne, zwały trupów, ludzkie ciała w maszynkach do mięsa, kanibalizm, karykaturalne orgie i krwawe zabawy. Jodorowsky jechał po bandzie – Patrick Cothias jedzie już gdzieś daleko poza nią.


„Wody Morteluny” nie mają żadnego pozytywnego bohatera – wszyscy (z wyjątkiem jednej osoby) są zepsuci, zdegenerowani, źli. Jeden Nicolas nie wpisuje się w ten schemat – ale tylko dlatego, że jest „upośledzony”, żyje we własnym świecie i nie rozumie (albo tylko tak się nam wydaje) tego, który go otacza. Cothias napisał totalną tyradę antyludzką – ludzie jako jedyne zwierzęta obdarzone świadomością i zdolnością abstrakcyjnego myślenia, są odpowiedzialni od początku do końca za los jaki zgotowali sobie i własnej cywilizacji. Żyją teraz w oderwaniu od przeszłości, słuchają fałszywych proroków i kaznodziei, zabijają i gwałcą, są największymi potworami świata. Autorzy wyraźnie podkreślają, że jedynym sposobem na wyjście z matni jest poznanie przeszłości i nauka na błędach – tylko, że z każdym kolejnym rokiem ubywa tych, którzy są w stanie zadawać jakiekolwiek pytania. Kto nie pyta, ten błądzi.

Philippe Adamov rysuje ludzi obrzydliwych i robi to wspaniale. Pokazuje przemoc i brutalność w sposób dosadny i bezpośredni, łamie tabu w sposób niewyobrażalny chociażby w komiksie amerykańskim, nie pozostawia nic domysłom czytelnika – kawa na ławę w świetle reflektorów. Ludzie czasów moralnej apokalipsy ubierają się bardzo „eklektycznie” – czytamy komiks science fiction, w którym dominują mieszanki strojów z siedemnastego i osiemnastego wieku z najróżniejszych stron świata. Oczywiście najmocniej przypomina to ostatnie lata monarchii francuskiej, brud i syf przykryty zawszonymi perukami oraz półcentymetrową warstwą pudru i makijażu. Budzi to poważny dysonans – te wszystkie wyfiokowane indywidua żyją w scenografii totalnego upadku, brudu, smrodu i ubóstwa (pięknie narysowanej – nomen omen – przez Adamova).


„Wody Morteluny”, jak już wspominałem, nie są dla wszystkich. Jest to komiks ohydny i magnetyzujący jednocześnie, pokazujący w sposób przesadzony i karykaturalny świat całkowitej dehumanizacji, upadku moralności, więzi międzyludzkich – świat bez oparć i drogowskazów. Wizja przejaskrawiona i szokująca, ale nie pozwalająca oderwać się od lektury. Polecam zdecydowanie – ale naprawdę tylko w pełni świadomym czytelnikom.



Tytuł: Wody Morteluny. Tom 1
Scenariusz: Patrick Cothias
Rysunki: Philippe Adamov
Tłumaczenie: Wojciech Birek
Tytuł oryginału: Les Eaux de Mortelune. L'Intégrale 1
Wydawnictwo: Kurc
Wydawca oryginału: Glenat
Data wydania: maj 2022
Liczba stron: 248
Oprawa: twarda
Papier: kredowy
Format: 210 x 297
Wydanie: I
ISBN: 9788396476104

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz