wtorek, 4 stycznia 2022

Horacio d'Alba

Prawo silniejszego


Recenzja powstała przy współpracy z portalem Esensja i została tam pierwotnie zamieszczona.

Wydawnictwo Lost in Time próbuje odnaleźć się na całkowicie zapchanym polskim rynku komiksowym. Takie tytuły jak „Horacio d’Alba” są zdecydowanie dobrym sposobem na umocnienie się na tych jakże trudnych do zdobycia pozycjach. 

Jesteśmy w Italii, w epoce późnego renesansu. Zakończyły się właśnie wielkie wewnętrzne wojny w podzielonych Włoszech, a na ich północy wyrosła fikcyjna Republika Honoru – położona gdzieś na terenach między Mediolanem a Wenecją. Mały kraik, podobnie jak wszystkie inne leżące na ówczesnym Półwyspie Apenińskim drży o swą niepodległość – wszelkie sojusze i okresy względnego pokoju są ulotne i niestabilne. Republika znalazła sposób na utrzymanie przynajmniej spokoju wewnętrznego – wszelkie spory między magnatami, politycznymi frakcjami i rodami rozwiązywane są na zasadzie honorowych pojedynków, które toczą w imieniu interesantów specjalnie wyszkoleni ludzie. „Pojedynkowicze” Republiki wywodzą się z dwóch konkurencyjnych Akademii funkcjonujących według sztywnego kodeksu honorowego.



Tytułowy bohater komiksu, Horacio d’Alba wywodzący się z Akademii Demokratycznej, dostaje się w tryby bezlitosnej historii. Nad Republiką zawisło niebezpieczeństwo podwójnej inwazji – z południa nadciągają siły papieskie, z północy wojska opłacane przez króla Francji. A w senacie Republiki pojawiają się głosy podważające zasadność kultywowania wieloletniej tradycji pojedynków. Co to za sprawiedliwość, która faworyzuje silniejszego fizycznie? Gdzie tu miejsce na cywilizowane sądy? Dlaczego tkwimy w tej barbarzyńskiej, nieludzkiej przeszłości? Gdy całą Republiką targają niepokoje, Horacio uporać się musi też z problemami natury osobistej. Rozdarty między powinnością wobec Akademii, poszanowaniem tradycji, miłością do syna i własnym honorem musi podjąć najtrudniejsze decyzje w życiu.

„Horacio d’Alba” składa się z trzech odcinków, które wydane zostały na rynku frankofońskim na początku poprzedniej dekady. Jérôme Le Gris (scenarzysta) oraz Nicolas Siner (rysownik) byli dziesięć lat temu twórcami bardzo młodymi i jeszcze nieznanymi. Mimo tego stworzyli komiks niezwykle dojrzały, garściami czerpiący z gatunku przygodowo-awanturniczego komiksu historycznego, dostarczając czytelnikowi rzecz inteligentnie napisaną i świetnie narysowaną. Kraj, w którym dzieje się akcja nigdy nie istniał, podobnie jak postacie przewijające się przez karty komiksu – nie przeszkadza to jednak w wiarygodnym przedstawieniu kontekstu historycznego. Wspomniana na początku wielka, dopiero co zakończona wojna, to przecież nic innego jak wojny włoskie, które dobiegły końca w 1559 roku.


Ale to co tak naprawdę stanowi o jakości komiksu to świetnie poprowadzona intryga i dobrze skrojone postacie. Mamy polityczne rozgrywki na najwyższym szczeblu, zdradzieckie spiski, straceńczą misję niemożliwą do wykonania, odrobinę romansu, przygodową akcję, dynamiczne sceny walki i bitew i – co ważne – brakuje tu jednoznacznie pozytywnych bohaterów. Bo to właśnie ci niejednoznaczni są przecież najciekawsi. Tu nie ma miejsca na romantycznych i uczciwych herosów, nóż wbije ci w plecy ten, którego nigdy byś o to nie podejrzewał. To właśnie na nich skupia się Le Gris, to właśnie o ich indywidualnych dramatach i trudnych wyborach chce opowiedzieć.

Nicolas Siner rysuje wybornie. Naprawdę przyłożył się do szczegółów i spróbował oddać realia włoskiego renesansu. Tak właściwie, z powodu fikcyjności miejsca akcji mógł sobie trochę poluzować cugli, ale tego nie zrobił. Stroje, wnętrza, architektura – świetnie narysowane. Weźmy choćby fortecę Maggiore, na terenie której toczy się akcja trzeciego odcinka – to akurat jest faktycznie istniejące miejsce, narysowane w komiksie tak, jak rzeczywiście wygląda (szkopuł tylko w tym, że w komiksie leży lekko na południe od Wenecji, a w naszym świecie w Asyżu). Sceny bitew pokazane są również doskonale, wyraźnie widać strony konfliktu i nawet w tak dynamicznych obrazach nie można narzekać na ukazanie detali.


„Horacio d’Alba” jest bardzo dobrym materiałem na film. Smutny i ponury, ponieważ świat w jakim przyszło żyć bohaterom, sprawia wrażenie dobiegającego końca – upadają nie tylko tradycja i wartości, ale i wszelka nadzieja na poprawę losu i wolność. Nie byłby to jednak film hollywoodzki, ponieważ nie znajdziemy w komiksie ani grama patosu i sztucznego nadęcia. Słowa uznania dla Lost in Time za tę pozycję. To wam się udało!




Tytuł: Horacio d’Alba
Scenariusz: Jérôme Le Gris
Rysunki: Nicolas Siner
Tłumaczenie: Jakub Syty
Tytuł oryginału: Horacio d’Alba
Wydawnictwo: Lost in Time
Wydawca oryginału: Editions Glenat
Data wydania: listopad 2021
Liczba stron: 184
Oprawa: twarda
Papier: kredowy
Format: 210 x 297
Wydanie: I
ISBN: 9788396146779

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz