niedziela, 8 sierpnia 2021

Amazing Spider-Man Epic Collection. Venom

Nowa epoka

Recenzja powstała przy współpracy z portalem Esensja i została tam pierwotnie zamieszczona.

Egmont kontynuuje „epicką kolekcję” komiksów ze Spider-Manem. Drugi, pięćsetstronicowy album zbiorczy „The Amazing Spider-Man. Epic Collection” ukazał się właśnie na polskim rynku. Dla fanów uniwersum Marvela jest to rzecz niezmiernie ważna – oto za rysowanie przygód Pająka zabrał się nikt inny jak sam Todd McFarlane. Ale nie tylko jego interpretację postaci Spider-Mana zobaczymy – rysowało go wówczas bardzo wielu twórców. McFarlane’a pamiętamy i znamy po prostu najbardziej – z polskich, komiksowych lat dziewięćdziesiątych i ery „TM-Semic”.

Omawiany dziś tom kolekcji jest tak naprawdę tomem osiemnastym i zawiera komiksy z grudnia 1987 i całego 1988 roku (poprzedni, inaugurujący serię w Polsce był oczywiście siedemnasty i zbierał wybrane zeszyty z końca 1986 i prawie wszystkie z 1987 roku). Szesnaście jeszcze wcześniejszych tomów „Epic Collection” to głównie wirtualne zestawy wybranych zeszytów, z których faktycznie wydano za oceanem tylko kilka – Marvel nie wyklucza, że kiedyś wyjdą wszystkie. Mamy grudzień 1987 roku. Peter Parker wrócił właśnie do Mary Jane po kilkutygodniowym pobycie w grobie, do którego złożył go Kraven Myśliwy. Nie będzie mu jednak dane zbyt długo zagrzać miejsca u boku ukochanej.


„Life in the Mad Dog Ward” to trzyczęściowa mroczna historia autorstwa Ann Nocenti z rysunkami Cindy Martin. W grudniu 1987 roku przetoczyła się przez wszystkie trzy tytuły z Pająkiem („Web od Spider-Man’ #33, „The Amazing Spider-Man” #295, „Peter Parker. The Spectacular Spider-Man” #133). Tak właściwie jest to opowieść o Peterze, a nie Spider-Manie. W wyniku pechowego splotu okoliczności nasz bohater trafia do zamkniętego zakładu psychiatrycznego, gdzie, otumaniony narkotykami, zaczyna powoli zapominać kim jest. Szpital okazuje się być tajną placówką, w której Kingpin „prostuje” niewygodnych dla niego ludzi lub ich łamie i pozostawia tam na zawsze. Spider-Mana tu praktycznie nie ma – o swoją tożsamość walczy Peter, który już po raz drugi w trakcie swych miodowych miesięcy zostawia mimowolnie swą ukochaną. Mała szczypta „Lotu nad kukułczym gniazdem”, całkiem spora doza serialowego „Legionu” – dużo grozy i niepokoju. Dość niecodzienna, nieźle napisana, choć marnie narysowana, fabuła.

Pozostałe piętnaście zeszytów, które zawiera omawiamy dziś tom „epickiej kolekcji Marvela” to już tylko jeden tytuł – „The Amazing Spider-Man”, w którym niepodzielnie rządził i dzielił słynny David Michelinie (z małym przerywnikiem w postaci dorocznego „Annuala”). Najpierw mamy Alexa Saviuka, który rysuje przeciętną historię o pojedynku Spidera z Doktorem Octopusem. Skok jakościowy zaczyna się od marcowego, 298 numeru „The Amazing Spider-Man” – pierwszego, za rysunki do którego odpowiada Todd McFarlane. Jeszcze trochę nieśmiało, jeszcze zbyt powściągliwie – ale już widać początki graficznej rewolucji. 


Nawet fabuły Michelinie są lepsze począwszy od tego numeru. Scenarzysta skupił się mocno na prywatnym życiu Petera Parkera i jego małżeństwie ze „zwykłą kobietą”. Mamy mieszkanko na Chelsea Street, do którego Pająk wchodzi zawsze przez okno w dachu; przeprowadzkę do ekskluzywnego apartamentu w Bedford Towers; ciągłe problemy finansowe i utarczki z naczelnym „Daily Bugle”; zmagania z faktem, że to „żona zarabia więcej”; powrót do niebiesko-czerwonego kostiumu; powrót na uniwerek i porwanie Mary Jane przez szalonego wielbiciela. Z punktu widzenia „superbohaterskiego” mamy taki standard końca lat osiemdziesiątych – w większości przypadków są to pojedynki z kolejnymi superłotrami, których Michelinie regularnie nasyłał na Spider-Mana (choć czasami wchodzili w nieoczekiwane sojusze). Doktor Octopus, Chance, Silver Sable, Sandman, Dzierzba, Prowler, Kameleon, czy wreszcie pomagierzy demonicznego Jonathana Caesar – taki to był zestaw. Przyjemne czytadło, bez wielkich aspiracji czy chęci rewolucji fabularnych.

Rzeczona rewolta przyszła bowiem od strony graficznej, o czym dokładnie pisałem w „Pajęczych latach Todda McFarlane’a”. Słynny Kanadyjczyk wprowadził Spider-Mana w lata dziewięćdziesiąte, złamał wszelkie zasady kadrowania, przekroczył granice ludzkiej anatomii i zaśmiecił Nowy Jork wielkimi splotami pajęczyny. Michelinie nazwał styl McFarlane’a „realistycznie karykaturalnym” – narysowanym przez niego postaciom tak samo było daleko było do fotorealizmu jak do bezpłciowych manekinów, które tak ochoczo rysowane były przez wielu współczesnych mu ilustratorów.


Rok 1988 był szczególny nie tylko z powodu wielkiej graficznej ofensywy Kanadyjczyka. W jubileuszowym, trzechsetnym numerze „The Amazing Spider-Man” świat poznał Venoma! Eddie Brock, fotoreporter oskarżający Pająka o swoje niepowodzenia życiowe, połączył swe siły z pasożytniczym, pozaziemskim organizmem i razem (jako Venom) pragną tylko jednego – zamordować Petera Parkera. „Jad” od samego początku miał być trochę innym antagonistą niż poprzednicy. Octopus, Gobliny, Kingpin – to po prostu przestępcy, których celem jest zbrodnia, łamanie prawa, władza i tak dalej. Żaden z nich nie żywi szczególnej urazy do Człowieka-Pająka – Venom wręcz przeciwnie. Nie liczy się nic innego niż zemsta, Venom żyje tylko dla niej. Ten przeciwnik Spider-Mana jest obecnie jednym z najważniejszych, najistotniejszych i najatrakcyjniejszych fabularnie – do tego stopnia, że dostał nawet swój film fabularny w uniwersum, gdzie nie istnieje sens jego komiksowej egzystencji, czyli Spider-Man!

Osiemnasty tom „Epic Collection” zawiera też dwudziesty drugi „The Amazing Spider-Man Annual”, który był częścią wielkiej inicjatywy „Evolutionary War” – ależ to głupiutkie, niedorzeczne i tak bardzo „osiemdziesiąte”! Doprawdy trudno to nawet streścić – tak słabego, męczącego i absurdalnego komiksu nie czytałem już dawno. Fabularnie nie jest związany z żadnym innym odcinkiem osiemnastego tomu – omijajcie szerokim łukiem. 

Za kilka miesięcy ukaże się w Polsce tom dziewiętnasty – ten zbierający odcinki z apogeum popularności wydawnictwa „TM-Semic”. Nie wolno nam tego przegapić.




Tytuł: Epic Collection. Amazing Spider-Man. Venom
Scenariusz: Tom Defalco, David Michelinie, Ann Nocenti, Roger Stern, Mark Gruenwald, Steve Ditko
Rysunki: Mark Bagley, Ron Lim, Todd McFarlane, Alex Saviuk, Steve Ditko, Terry Fitzgerald, Cynthia Martin
Tłumaczenie: Marek Starosta
Tytuł oryginału: The Amazing Spider-Man Epic Collection: Venom
Wydawnictwo: Egmont
Wydawca oryginału: Marvel Comics
Data wydania: czerwiec 2021
Liczba stron: 504
Oprawa: twarda
Papier: kredowy
Format: 180x275
Wydanie: I
ISBN: 9788328150027
/komiks/publicystyka/tekst.html?id=28106

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz