czwartek, 13 maja 2021

Punisher MAX. Tom 5

Dzięki, panie Ennis!

Recenzja powstała przy współpracy z portalem Esensja i została tam pierwotnie zamieszczona.


Piąty tom „Punisher MAX” to pożegnanie z Garthem Ennisem. Otrzymujemy jedenaście ostatnich odcinków ze scenariuszem autora „Kaznodziei” – zakończył on przygodę z „Punisherem” w wersji MAX po sześćdziesięciu zeszytach i przekazał pałeczkę następcom. W jaki sposób pożegnał się z czytelniami? Nietrudno się domyślić, że z wielką klasą.

Ostatni „Punisher” Gartha Ennisa to – jak zwykle – dwie historie. Pierwsza, pod tytułem „Długa, zimna noc”, to powrót Barrakudy. Najtwardszy przeciwnik Franka Castle’a postanawia zemścić się na nim za wydarzenia z trzeciego tomu. Porywa pewną małą, kilkuletnią dziewczynkę (z jakiegoś powodu istotną i ważną w życiu Castle’a) i wywabia Pogromcę z kryjówki. Dwóch nadludzi zetrze się w ekstremalnie brutalnym pojedynku – chyba najbardziej krwawym z wszystkich jakie toczył Punisher w serii „MAX”. Tytuł „Długa, zimna noc” jest idealnym podsumowaniem całego życia Franka – walka z Barrakudą staje się (nie bez powodu) przyczynkiem do wiwisekcji koszmarów tkwiących w umyśle głównego bohatera i powrotu do czasów tragicznych wydarzeń w Central Parku, gdzie zamordowano jego rodzinę.


Barrakuda to potwór, ale, jak to zwykle bywa, stoją za nim inni ludzie – nie mniej przerażający niż on sam. Skorumpowana generalicja armii USA, którą pamiętamy z poprzednich tomów, postanawia zatrzeć wszelkie ślady prowadzące do „Operacji Barbarossa”. Najważniejszym zadaniem jest likwidacja Franka Castle’a – to przecież w jego rękach jest kompromitujące ich nagranie. Gdyby wyszło na światło dzienne nie tylko wysłałoby szanowanych generałów do więzienia, ale i podkopałoby mocno amerykańską wiarę i zaufanie do instytucji wojska. Na polowanie na Punishera rusza doborowy oddział Delfa Force – ostateczne starcie odbędzie się na ulicach Nowego Jorku. Ale czy decyzja o wysłaniu w pościg za Castle’em uczciwych i honorowych żołnierzy nie okaże się przypadkiem strzałem w stopę?

Piąty tom „Punisher MAX” jest idealnym i wyczerpującym podsumowaniem całego wkładu Gartha Ennisa w ten tytuł. Mamy rewelacyjnie nakreślonego, „wielkiego przeciwnika”, który jest wesoły, dowcipny i na swój sposób inteligentny a czasami przerysowany i groteskowy. Jest też postacią tragiczną, straumatyzowaną i nieszczęśliwą. Taki właśnie miał być Barrakuda – rewers i awers Punishera jednocześnie. „Długa, zimna noc” analizuje wnętrze „Pogromcy” – jego stany psychiczne, nieuleczalną traumę i niereformowalne już podejście do życia. W tej opowieści patrzymy na postać Punishera jego własnymi oczyma.


„Valley Forge, Valley Forge” skupia się za to na postaci Pogromcy widzianej z zewnątrz – Frank Castle zbudowany jest tutaj z epitetów i interpretacji innych osób, głównie chyba samego Gartha Ennisa. Irlandzki scenarzysta widzi w Pogromcy przede wszystkim żołnierza, który – podobnie jak wszyscy żołnierze w światach Ennisa – kieruje się specyficznym kodeksem honorowym. To głównie dlatego właśnie oddział Delta Force ma za zadanie go pojmać – przecież Castle nie będzie strzelał do swoich ziomków. Jest taki jak oni wszyscy – oddany kolegom po fachu, godny zaufania, postępujący słusznie i zawsze odważny. Ennis już raz wysłał wojskowych komandosów w pościg za głównym bohaterem swojego komiksu – w trzecim tomie „Hitmana” żołnierze SAS dokopali Tommy’emu Monaghanowi. Został przez nich „przytłoczony, zdeklasowany, sprowadzony do poziomu małego dziecka”. W przypadku „Punishera” jest odwrotnie – dokładnie tak samo zmiażdżeni zostali twardziele z Delta Force w pierwszym starciu z Pogromcą.


Ennis stawia na piedestale żołnierzy (jak zawsze), ale nie armię jako instytucję. „Valley Forge, Valley Forge” zamyka cały run Ennisa w bardzo efektowny sposób – nie tylko ganiamy po Nowym Jorku, ale i cofamy się w czasie do Wietnamu, czyli do tytułowej bazy wojskowej. To właśnie tam w 1971 roku, doszło do masakry amerykańskich żołnierzy, po której Frank Castle zaczął powoli umierać i stopniowo rodził się Pogromca – autor nawiązuje tutaj mocno do swojego, wcześniejszego o pięć lat „Punishera. Born”, którego będziemy mogli również przeczytać w „MAX” od Egmontu. W miejscach takich jak Valley Forge umierają młodzi idealiści a rodzą się starzy cynicy. Dodatkową wartość tej ostatniej opowieści stanowią „książkowe” wstawki – spływające krwią wspomnienia z Wietnamu. Garth Ennis daje się tutaj poznać nie tylko jako sprawny scenarzysta, ale i świetny pisarz.

Żegnamy Irlandczyka, ale nie żegnamy „Punishera MAX”. Kolejny, szósty tom, zabierze nas znowu w „zimną, ciemną noc w jaką Frank zamienił całe swoje życie”. Miejmy nadzieję, że następcy Ennisa nie sprawią nam zawodu.




Tytuł: Punisher MAX. Tom 5
Scenariusz: Garth Ennis
Rysunki: Howard Chaykin, Goran Parlov
Tłumaczenie: Marek Starosta
Tytuł oryginału: Punisher MAX. Vol.5 (#50-#60)
Wydawnictwo: Egmont
Wydawca oryginału: Marvel Comics (MAX Comics)
Data wydania: październik 2018
Liczba stron: 276
Oprawa: twarda
Papier: kredowy
Format: 175 x 265
Wydanie: I
ISBN: 9788328126831

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz